Widać, że dawno w Polsce nie byłeś- w sensie codziennych zakupów.
Groch żółty, łuskany, w połówkach, do kupienia w każdym sklepie.
http://www.google.dk/search?q=groch+%C5%BC%C3%B3%C5%82ty+%C5%82uskany+w+po%C5%82%C3%B3wkach&ie=utf-8&oe=utf-8&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a&gws_rd=cr&ei=DoBlVOGOBIS6ygO51YL4DwChodzi o to, że taki groch, "rozłupany na pół" i pozbawiony łupin, szybciej się gotuje .
Czy danie dobre- u nas jadane było tradycyjnie jako potrawa wigilijna.
Rzecz gustu i doprawienia

- mi w sumie smakuje.
U nas w domu jadało się wersję "najprostszą" , doprawioną łagodnie - w zasadzie jedynie dodawało się przysmażoną cebulkę, trochę pieprzu i ewentualnie soli, jeśli trzeba było.
Co do cząbru- ja nie używam .
Kupiłam kiedyś, raz...chyba każdy ma w swoim zyciu przynajmniej 1 taki "atak przyprawowy", gdy kupuje wszystko, nie wiedząc, czy mu się kiedykolwiek do czegoś przyda

.
Można się obejść

.
I , zaręczam ci, że cząber to roślinka, takie własnie szuszone ziele.
Mięso to COMBER- ten absolwent szkoły kucharskiej nie bardzo wiedział, co mówi

.
http://www.google.dk/search?q=cz%C4%85ber&ie=utf-8&oe=utf-8&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a&gws_rd=cr&ei=qH1lVN-wE-TmyQOa64GwCAZasmażki do tego też nie robię- wystarczy ten groch, który się rozpada w trakcie gotowania i zagęszcza potrawę.
Jeśli zwykłego, żółtego grochu w połówkach , nie możesz dostać, całkiem spokojnie możesz zastąpić go soczewicą czerwoną, albo "gule aerter" w kartonikach, tym "błyskawicznym" - oczywiście, wtedy, dodając na koniec. No, ale może na pierwszy raz lepiej użyć prawdziwych ziaren, byś potem widział, jaka ma byc proporcja "błyskawicznego".
W ogóle duński "gule aerter" , ten błyskawiczny, robi wśród moich znajomych w Polsce furorę

- wreszcie pyszna grochówka bez wielogodzinnego stania przy garach !

Zawsze mam zamówienia na kilka kartoników !