Mam nowych sąsiadów od miesiąca i już dwie rozróby. Nie wiem co tam się dzieje, ale wygląda mi to no totalne rękoczyny. Rodzina 6-cio osobowa, Dojrzała babka, mąż , dwóch chłopakow 18-20 lat, dziewczyna ok 15 i mały kilku letni chłopiec. Proszę mi wierzyć sceny jakieś mrożące krew w żyłach, Straszne piski wrzaski, kotłowanie, kobiety to tak wrzeszczą, wyją, że słychać , że aż głos tracą i słychać , jakby ktoś nimi rzucał dosłownie po ścianach i po meblach.
Nie potrafię z nimi porozmawiać, bo oni angielskiego ani w ząb a ja duńskiego z kolei.
Nie wygladają mi tez za bardzo na duńczyków (za ciemna skóra).
Chcę zadzwonić na policję, albo nawet pójść , mam praktycznie na przeciwko, ale też moja rodzina krótko tutaj mieszka i prawda jest taka, ze nie chcę kłopotów, mam małe dzieci. A może mogę donieść gdzie indziej, no nie wiem jakiejś instytucji która reaguje na przemoc w rodzinie? Nie chcę być obojętna jak pozostali sąsiedzi. Co zrobić?