Ogólne > Kultura

Kino - Mænd der hader kvinder

<< < (3/9) > >>

Jomir:
Z tym jezykiem to ja nie wiem... NIe mialam problemow ze zrozumieniem, choc jestem wciaz daleko od tego, ze ten jezyk znam swietnie.

CO do filrmu, moim zdaniem momentami zbyt naturalistyczny, ale ogolnie dobry.
Osobiscie wole filmy, ktore pozostawiaja do cos do przemyslenia...
Ten oprocz zainteresowania "co dalej" nie pozostawil nic.

Czytam wlasnie "Dziewczynke, ktora bawila sie ogniem".  tudziez "Dziewczynke bawiaca sie ogniem".
Wersja zalezy od tego czy Lisbet bedzie sie jeszcze bawila ogniem, czy tytul nawiazuje do jej przeszlosci... Z pierwszych 20 stron, jeszcze tego nie wywnioskowalam.

[Posted on: 23 Marzec  2009, 16:37:36]
:) jestem na prawie 400 stronie i dalej nie wywnioskowalam :)
Ksiazka rewelacyjna :) niedosypiam :) nie sprzatam :) nie gotuje :)
300 stron przelecialam w 3 dni :)

Polecam...

Nie czytalam pierwszej czesci, ale jesli jest rownie dobra co druga, to film nie "dorasta ksiazce do piet".

Tula:
Ciekawy artykul o autorze trylogii:
http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3362685

Manior:
W końcu się na ten film wybrałem.  Osobiście zmieniłbym tytuł tego filmu na "Nienawiść". Jest on o mężczyznach, którzy nienawidzą kobiety. O kobiecie, a może o kobietach, które nienawidzą mężczyzn. O ciemnej stronie szwedzkich "narodowych socjalistów", którzy nienawidzą Żydów. O biznesmenach nienawidzących dziennikarzy. Książki nie czytałem. Nie będę więc porównywał co lepsze. Film trzyma te 2,5 godziny w napięciu. Nie jest to napięcie horroru, raczej spokojnej relacji zdarzeń sensacyjnych. Nie uważam, żeby przedstawione postacie były w jakiś szczególny  sposób typowe tylko dla społeczeństwa szwedzkiego. Akcja może się dziać w każdym kraju. Samo zagmatwanie z poplątaniem i zamieszaniem bazującym na Biblii, przypomina mi Kod Leonarda DaVinci. Nie wiem, kto napisał swoje dzieło pierwszy.
Film ma standardowe, szczęśliwe zakończenie. Postacie negatywne giną - tragicznie i samobójczo. Zaginiona dziewczyna odnajduje się. Dziennikarz, dzięki mądrej choć prowokującej zewnętrznie panience odgrywa się na handlarzach śmiercią. Zdobywa respekt i sławę.
Nie przyzwyczajony do zakończeń w filmach polskich, zastanawiałem się, czy to aby nie przesada z tym szczęśliwym rozwiązaniem wszelkich problemów. Oczywiście, że można ciągnąć akcję dalej. Ale ja nie czułem "niedosytu" czy czegoś co zostało niedowpowiedziane. Wyszedłem z kina happy. Następnego dnia zastanawiałem się co ten film mi dał. Czy zostawił coś do przemyślenia.
W moim przypadku zastanawiałem się, co mogło spowodować takie zboczenie w młodym Martinie. Czy jego sadystyczny, narodowo soc. ojciec, czy też matka, przedstawiona w filmie jako typ mocnej i twardej kobiety.
W trakcie filmu myślałem również o specyficznym opakowaniu Lisbet. Domyślałem się, że jest to jakaś obrona, jakby zbroja, chroniąca ją przed światem zewnętrznym. Powody nie zostały opisane, ale winny był ojciec, który "miał swoje słabości", za które zresztą zapłacił wysoką cenę.
Pewnie wiele filmów zostawia więcej do myśłenia, ale nie uważam tego filmu za stracony czas.

Pozdrawiam

jamjurand:
Ohh dzieki, moge ci wyslac 35 kr bo juz nie musze isc do kina na ten film, oszczedzilem 70 kr i wiem wszystko, nieomalze ::)

Gość:

--- Cytat: jamjurand w 10 Maj 2009, 21:30:33 ---.. juz nie musze isc do kina na ten film ..

--- Koniec cytatu ---
Moglbys porownac ktora wersja lepsza. ;D

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej