Jako,że temat żywności, odpowiednich składników, jest mi bardzo bliski, to i dołączę parę zdań od siebie.
Rację miał "szpec żywiniowy" pisząc o tym, mówiąc w skrócie, bilans energetyczny musi wyjść na zero (by utrzymać wagę) lub ujemny (by ją zrzucić). Znaczy to tyle,że należy zużyć więcej energii, niż się spożyło. ( I wtedy już nie takie ważne, pod jaką postacią )
Zasadniczo, Dania nie jest krajem, w którym łatwo utrzymać ładną sylwetkę. Zewsząd otaczają panie w większym rozmiarze, co z kolei budzi tolerancję dla "oponki" u siebie.
W sklepach- produkty przepełnione tłuszczem do granic możliwości.
Do tego- zimą- ciemno,ponuro- trudno o odpowiednią dawkę ruchu, zwłaszcza na świeżym powietrzu.
Mała z Aarhus, z tego co pamiętam, lubisz kanapki i chlebek.
Uważasz,że to pech, że mieszkasz koło piekarni? Nieprawda !!!
Zmień myślenie. Takie sąsiedztwo może wyrobić w Tobie silną wolę, świadomość panowania nad sobą, a także umocnić charakter! Przecież NIE MUSISZ tam chodzić.
Poza tym, stwierdzenie "najlepsza piekarnia" jest bardzo względne.

Niestety, chleb to straszny zatykacz. A Tobie nie przeszkadza ćkanie się kanapkami...
Odradzam również czarny duński chleb.. Dlaczego? Ponieważ przez b.niski index glikemiczny,powoli wchłania się do krwi- przez co nie usuwa szybko uczucia głodu,a w rezultacie zjada się go duużo za dużo, zanim zabije się głód.
Polecam coś "zamiast". Sama wcinam chlebki ryżowe (byle cienkie!!!),przywiezione z Polski. Może być także tortilla na ciepło. W ostateczności,ale tylko czasami- pełnoziarnista pita z dobrym nadzieniem.
Może pamiętasz, dziwiłaś się kiedyś,żem nie głodna. Proste- w samochodzie nie mogłabym spalić kalorii.
Więc- jeść- tylko kiedy NAPRAWDĘ jesteś głodna, dwa- jeść PRZED aktywnością fizyczną ( a nie, np.przed siedzeniem przy forum

)
pozdrawiam.