poloniainfo.dk

Największy portal polonijny w Danii.
 

Aktualności:



Autor Wątek: Co o tym sadzicie?  (Przeczytany 87174 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Fachurra

  • Początkujący
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 0
  • -Otrzymane: 0
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #135 dnia: 03 Lut 2010, 16:56:42 »
OJ Fachurra , przyznam , ze piekny kraj sobie wybrales na kolejny przystanek w swoim zyciu. Moze bedzie to juz ten ostatni  ;) , za co trzymam kciuki. Oby wszystko poszlo po Twojej mysli i znalazl sie ktos, kto pomoze Ci sie tam urzadzic.

Powodzenia :)

P.S Slyszalam od znajomych, ze kupujac w Norwegii 2 butelki wodki , ekspedientka wrecza karteczke z informacja o KLUBACH AA. Moze bedziesz mogl sprawdzic , czy rzeczywiscie tak jest :)

Dzieki za dobroduszne zyczenia . Mam nadzieje ze te karteczki informacyjne sa juz ( z uwagi na duza ilosc przybyszy z naszego kraju ) przetlumaczone na polski . Lubie kluby (rowniez anonimowe ) ! Tam zawsze jest okazja do wypicia !
Pozdrowienia !
Fachurra

[Posted on: 27 Sty 2010, 12:46:15]

OBOZ PRACY 51

 

Ciekawy byl ten radiowy wywiad . Sprobuje przytoczyc tu pokrotce jego przebieg :

 

Redaktor Oblesniak :  -Panie Fachurra , jest Pan jednym z kilkudziesieciu mieszkancow naszego  powiatu ktorzy zdecydowali sie w ostatnich latach na podjecie pracy w krajach Unii Europejskiej. Czy z perspektywy spedzonego  za granica czasu , moglby Pan swoja owczesna decyzje o wyjezdzie okreslic jako sluszna ?

Pan Fachurra :-No ...

R.O.: -Z otrzymanych przez nas od Panskich sasiadow informacji wynika , ze wspina sie Pan w blyskawicznym tempie po szczeblach kariery zawodowej i osiagnal pozycje o jakiej w kraju nie moglby nawet marzyc .

P.F. : - No... 

R.O.: - Sasiedzi wspominaja Pana jako czlowieka bioracego niezwykle czyny udzial w zyciu   towarzyskim wsi , ale nie robiacego w przeszlosci wrazenia osoby szczegolnie przedsiebiorczej i  pracowitej .W czym  nalezy dopatrywac sie przyczyn tych zasadniczych zmian w Pana stylu zycia . Czy w odmiennosci sytemow socjalnych panstw w ktorych przebywal Pan do tej pory od naszego , czy tez moze sa to przyczyny czysto materialne – po prostu za granica mozliwosci osiagniecia finansowego sukcesu sa o duzo wieksze ?

P.F. : - No...

R.O. :- Wielu , szczegolnie mlodszych , mieszkancow naszego regionu rozwaza mozliwosc  osiedlenia sie w jednym z panstw Unii Europejskiej . Co moze im Pan doradzic jako , ze tak  powiem „emigracyjny specjalista” ?

P.F. :-  Zebrac przed wyjazdem jak najwiecej wiarygodnych informacji o wszystkich nalezacych sie nam w poszczegolnych krajach ulgach , zapomogach ,dodatkach , zasilkach , becikowych ,ulatwieniach podatkowych i innych . Trzymac sie rodakow ktorzy mieszkaja juz miesiac lub dluzej w danym kraju , szczegolnie tych ktorzy maja za soba negatywne doswiadczenia i stosowac sie do ich ich porad . Bezpardonowo egzekwowac przestrzeganie prawa pracy przez pracodawcow , szczegolnie  polskiego pochodzenia . Tych ostatnich w miare mozliwosci wykanczac ( po instrukcje zglaszac sie do dzialaczy na internetowych forach dyskusyjnych ) . I nigdy nie zapominac o tym ze wiekszosc pracodawcow , a moze nawet wszyscy  - to oszusci budujacy swoje majatki na krzywdzie pracowitych emigrantow . Oczywiscie i ja posluze chetnie wszystkim przybyszom fachurrowa porada .

R.O. : - Dziekujemy za interesujaca rozmowe i zyczymy Panu , panie Fachurra osiagania dalszych sukcesow w tym przeciez nielatwym zyciu Polaka na emigracji . Z pewnoscia bedziemy mogli w przyszlosci poinformowac naszych sluchaczy o Panskich kolejnych osiagnieciach .

P.F. : -No ..  Chcialem jeszcze pozdrowic wszystkich sasiadow z mojej wsi , Kasie z dziecmi , Lole i Angeline z Danii , tesciow ,Gniewko w Irlandii ,Rumcajsa i Leszka w Sztokholmie i wszystkich innych znajomych z Europy , a szczegolnie tych ktorych poznalem w internecie .

 

 

Koniec wywiadu .   

 

Chyba dobrze wypadlem . Powiedzieli ze kiedys przyjada z ekipa Telewizji PrzeTrwam i zrobia o mnie reportaz do nowej serii  "Europa czeka" . Musze zapytac Kasko czy zna sie na polskich prawach autorskich , bo  za taki wywiad w radiu cos mi sie nalezy i to na pewno niemalo . Musze uwazac zeby ci mnie tez nie oszukali . C.d.n.

 


[Posted on: 27 Sty 2010, 12:48:09]

OBOZ PRACY 52

 

Zimno dzis  , ze wcale sie nie chce z lozka wylazic . W sumie , to zal mi Gino i tych wszystkich , ktorzy w taka pogode musza co rano chodzic do pracy . Ale dobrze ze Gino nie siedzi w domu bo ostatnio zrobil sie jakis dziwny . Nie wita mnie juz tak serdecznie jak na poczatku naszego wspolmieszkania , pomrukuje cos pod nosem o pasozytach , obibokach , nabusebach . Ja go rozumiem . Jesli uzera sie z takimi caly dzien w pracy , to nic dziwnego ze ma zly chumor . Jakies problemy finansowe tez chyba ma bo lodowka jest ciagle pusta  :o. Gdybym przezornie nie zabezpieczyl troche gotowki z jego portfela , to by nawet na papabusesy i piwo juz nie bylo . Czyzby wujaszek nie wyplacal mu pieniedzy ? Wcale by mnie to nie zdziwilo , bo taki to i wlasna rodzine oszuka . Na szczescie w komorce stoja jeszcze puszki z gulaszem „Friskies” , wiec jakos sobie poradzimy .

Na pocieszenie dla Gino  mam juz 78 kandydatek na zone , ktore zglosily sie na zamieszczone przezemnie w polskim internecie ogloszenie matrymonialne .Niektore przyslaly nawet zdjecia...... ;D No , moze te , ktore zdjec nie przyslaly wygladaja lepiej ? Dozbieram do 100 i dam mu te juz wydrukowane listy w sobote , niech sobie cos wybierze .  Jestem w sobote wieczorem zaproszony na polonijne spotkanie przy kreglach (  taka gra w kulki - to ja  umiem ). Dobra znajoma Kasko – Cizia , ktora od 3 miesiecy jest na chorobowym ( bardzo powazne problemy z kregoslupem wywolane nieludzkimi warunkami pracy ) , dorabia sobie w tym czasie na czarno jako pomoc kuchenna i sprzataczka w tej kregielni . Poniewaz kryzys gospodarczy datknal rowniez kregielnie i maja za malo gosci , zaproponowala wloskiemu szefowi zorganizowanie spotkania rodakow i dostanie za to 5% od tego co oni zaplaca . Sprytna dziewczyna , ta musze koniecznie zapoznac ! Kasko zaklepal pare miejsc dla chlopakow z „Knut Krog” . Idziemy cala paka , wiec  zapowiadaja sie dobre balety . Placic trzeba na koncu imprezy , to i tak sie nie polapia kto ile wypil i zjadl . A moze nawiaze jakies wartosciowe znajomosci ?

Musze zajrzec do computera czy ktos odpowiedzial juz na moj apel o pomoc w Norwegii .

Ooooo!! Cala masa serdecznych powitan ! Wiekszosc zyczy mi tylko wszystkiego dobrego , ale sa tez konkrety z praca , a jeden chce mnie nawet wspomoc finansowo i byc wspolnikiem w interesach . Poczekam jeszcze do niedzieli , zanim zdecyduje ostatecznie do kogo z tych milych rodakow zawitam zaraz po postawieniu pierwszych krokow na norweskiej ziemi .  ;)C.d.n.

[Posted on: 28 Sty 2010, 15:58:55]

OBOZ PRACY 53 ...i 54
 
Cala noc nie zmruzylem oka . Wczoraj wieczorem dzwoni  Kasia i oznajmia smutna nowine : moja mateczka wezwala ja i wszystkie wnuki aby pozegnac sie z nimi . Godzina jej nadeszla i lezac na lozu smierci zapragnela zobaczyc wszystkie dziatki swoje  :'(. Smutno bylo matuli , ze mnie przy niej nie ma i na ucho zdradzila Kasi tajemnice , ktora nosila z soba cale zycie : moj ojciec Maciej Fachurra , nie jest moim prawdziwym ojcem  :o :o :o!! Ziemia sie pode mna rozstapila , jak to uslyszalem . Ten wspanialy czlowiek , ktory wychowal mnie i prowadzil przez zycie nie jest moim ojcem?? Ten ktory nauczyl mnie robic skrety , z ktorym majac 14 lat wypilem pierwsza butelke samogonu i ktory wprowadzil mnie w tajniki destylacji alkoholu , ktory zdemolowal gabinet kabusewnika  naszej szkoly za to , ze ten nie chcial mi z powodu dwoch niedostatecznych podpisac swiadectwa ukonczenia ( w koncu podpisal ) , moj wzorzec i przyjaciel... nie jest moim ojcem ??  No ale spokojnie dalej . Matus opowiedziala Kasi jak to latem 1972 roku grupa jakichs przedziwnych , mlodych , dlugowlosych ludzi w kolorowych ubrankach , obwieszonych lancuszkami , wisiorkami i branzoletkami zawitala do naszej wsi grajac na gitarach , fujarkach i grzechotkach i spiewajac zagraniczne piesni . Oczywiscie sasiedzi zebrali sie i przegonili ich widlami bo mowili ze tacy to kury i kaczki kradna . Ale rozbili ci dziwacy namioty w pobliskim lasku brzozowym i mamus moja i jeszcze Zoska od sasiadow poszly popatrzec z ciekawosci , coz oni tam robia . U sasiadow  mieli juz telewizor napedzany generatorem i Zosia powiedziala ze to sa hip piesi ( logiczne , bo kto wtedy mogl sobie pozwolic na samochod czy motorower , to musieli byc piesi ). Zaprosili ich ci kudlacze do swoich namiotow i poczestowali jakas dziwna herbata po ktorej mateczka moja widziala roznokolorowe skrzydlate prosieta fruwajace po niebie i brzozy wokol namiotow tanczace (???). Zaprzyjaznila sie z  jednym z tych dziwolagow, ktory wygladal jak Jesus Chrystus z utlenionymi na blond wlosami , tak mocno , ze po kilku tygodniach stwierdziwszy ze jest przy nadzieji , zgodzila sie wyjsc za maz za Macieja Fachurre , ktory juz dawno o jej reke zabiegal . Aha.. Teraz zrozumialem dlaczego ojciec moj Maciej ( a wlasciwie to ojczym ) mowil do mnie zawsze jak sie zloscil : ty kaleko niedonoszona ( kaleko - bo urodzilem sie z jedna krotsza nozka , a wlasciwie to z dwoma krotszymi nozkami , a niedonoszony - bo od slubu i nocy poslubnej do moich urodzin minelo tylko 6 miesiecy ). Juz po moim wyjezdzie z Polski , przyjechalo do naszej wsi jakies wielkie czarne auto ( Hummer czy cos takiego ) i dwoch eleganckich facetow w ciemnych okularach zapukalo do mej chaty rodzicielskiej . Zapytali mamuske czy to ona byla ta dziewczyna ktora odwiedzila w 72 roku tych hip pieszych , czy hip piesow ( ??) w brzozowym lasku ? Matus sie wystraszyla i najpierw nie chciala sie przyznac , ale jak jej powiedzieli ze przysyla ich ten Chrystus utleniony , ktory na stare lata szuka po swiecie swoich mozliwych potomkow zeby im przepisac majatek , ktory zrobil w jakims egzotycznym kraju , to przytaknela . Zostawili jej koperte z dolarami , zapisali moj adres i pojechali . Matus zakopala te dolary w polu za stodola . Tylko teraz juz zapomniala w ktorym miejscu . Nie szkodzi . To tylko 3 hektary . Kazalem Kasi na wiosne jak tylko ziemia odtaje , przekopac i znalezc . Czyzby skonczyly sie nareszcie moje zmartwienia , czyzbym juz niebawem mial byc jednym z tych , ktorzy tylko licza rozmnazajace sie pieniadze ? Ale swoja droga to co za dran z tego mojego rodzonego ojca . Dopuscil do tego , ze jego syn przez lata cale zamiast pic Remmy Martin i Moet Chandon , musial zalewac pale czysciocha ? Wygarne mu to przy pierwszym spotkaniu .
 
Na razie ciesze sie na jutrzejsza impreze w kregielni . Zebralismy jeszcze wieksza pake chlopakow i na pewno bedzie wesolo jak na zabawach w remizie . Opowiem w poniedzialek .
 
PS.Przed chwila dzwonila Kasia . Mateczka moja dostala jakiegos czopka , juz wstala z loza smierci i pojechala na rowerze do sklepu oddac butelki ;D .
C.d.n.

[Posted on: 29 Sty 2010, 16:52:19]

OBOZ PRACY 55

 

Bogu dzieki , ze Kasko zaprosil mnie na ta polonijna gre w kulki . Wszedlem w najwyzsze kregi towarzyskie polskiej emigracji w Sztokcholmie . Ale od poczatku...

Spotkalismy sie w „Knut Krog” , wszyscy wypicowani ( pozyczylem sobie z szafy  Gino smoking i muszke ), ogoleni , niektorzy chyba nawet napili sie  wody po goleniu , bo tak od nich zalatywalo . Tak jak Kasko kazal . Ustalilismy , ze nie pojedziemy do kregielni wszyscy naraz , tylko w malych 2-3 osobowych grupkach , zeby nie podpadlo . Kilku przynioslo w kieszeniach po pare flaszek ze sklepu monopolowego na wypadek gdyby poznym wieczorem w kregielni mialo zabraknac – to my mamy .  Ta Kaskowa kumpela , Cizia to rzeczywiscie fajna laska ,wiec od razu wzialem od niej numer telefonu . Zaklepala nam miejsca przy roznych stolikach , zeby sie towarzystwo troche pomieszalo , a poniewaz bylismy jednymi z pierwszych to zajalem najlepsze krzeslo – blisko bufetu i z widokiem na wejscie , zeby obserwowac kto przychodzi . No i zaczeli sie zlazic . W wiekszosci jakies sztywniaki z takim typowym przyklejonym do twarzy usmiechem . Patrzysz na niego –szczerzy zeby  ;D( to oznacza: „o , jaki jestem zadowolony z zycia „ ) , mysli ze na niego nie patrzysz – opadaja mu kaciki ust do samej brody >:( . Baby wystrojone jak na Boze Cialo ( jednej nawet dyndala jeszcze na tylku metka z cena , wiec chcialem jej to urwac i o malo nie dostalem w pysk juz na poczatek ). Inna paradowala po sali trzymajac torebke z napisem „Prada” :o , jakby to bylo jej swiezo urodzone niemowle , ktore trzeba wszystkim zaprezentowac . U facetow zauwazylem inny fenomen : niektorzy  chyba gdzies sie spieszyli , bo co chwila spogladali na swoje wielkie zegarki , a potem tak umiejetnie opierali reke z zegarkiem o oparcie   krzesla , albo o stol, zeby i wszyscy inni mogli zobaczyc , ktora jest godzina . No i oczywiscie telefony ! Co chwila gdzies tam brzeczy , albo spiewa ( jeden mial nawet melodie „Jeszcze Polska...”  ) . Wtedy jego wlasciciel prowadzi krotka rozmowe , przewaznie w jakims zagranicznym jezyku ( jeden gadal nawet po chinsku albo japonsku ) , a potem nie wklada juz telefonu do kieszeni tylko kladzie go przed soba na stole , tam gdzie jest najlepsze swiatlo , zeby wszyscy widzieli ze  nie ma guzikow , a tylko ekranik po ktorym puka sie paluszkami . I jeszcze kluczyki od aut.. Tych sie tez nie wklada do kieszeni zeby nie uszkodzily podszewki , tylko macha sie nimi jakis czas , a potem kladzie kolo telefonu bez guzikow w dobrze oswietlonym miejscu . Jednego z tych zmotoryzowanych widzialem jak parkowal zardzewialego Fiata Cinquecento w bocznej uliczce przed kregielnia , a przy jego kluczykach wisi taki srebrzysty jaguar  . Hm , mozna sie nauczyc duzo dobrych manier na takim spotkaniu  ::). C.d.n.



[Posted on: 01 Lut 2010, 16:32:18]

Na poczatku wszyscy gadali z soba na ucho , przyslaniajac usta dlonia i pokazujac rownoczesnie delikatnie palcem na innych , ale po pierwszych paru piwkach , winkach , szampankach i innych trunkach zaczela robic sie pomalu calkiem fajna atmosfera . Niektorzy grali w te drewniane kulki , a prawie wszyscy pozostali po prostu w kulki . W sumie to sa tu w wiekszosci ludzie tacy jak w „Knut Kro" – sami ludzie sukcesu , tylko o wiele wiekszy kaliber . Elita , creme de la creme polskiej emigracji XXI wieku . Co jeden to ma lepszy biznes , albo lepsze kabusewnicze stanowisko , lepsze auto , lepszy dom albo apartament , lepszy telewizor , no i panowie oczywiscie lepsze sekretarki . Panie opowiadaja o podrozach po dalekich egzotycznych krajach , o szesciogwiazdkowych hotelach , salonach kosmetycznych , pierscionkach z brylantami , ktore dostaly od mezow pod choinke i o ogromnym niebezpieczenstwie kupienia sfalszowanych markowych sukienek ( no prosze , i tu trzeba uwazac na oszustow ). Dopasowalem sie oczywiscie i przedstawialem sie jako swietnie prosperujacy przedsiebiorca budowlany z Danii , ktory wlasnie zamierza zakupic wielki teren budowlany pod Sztokcholmem i wybudowac na niej  „Chuik”  (Centrum handlu , uslug i kultury )  . Kilku z moich nowych znajomych chce nawet porzucic swoje dotychczasowe niezwykle intratne stanowiska pracy i pracowac u mnie . Wymienilismy numery telefonow . Gdybym wiedzial ze poznam tu tylu waznych ludzi , to kupilbym sobie notes , a tak to mam w kieszeniach chyba z 50 podkladek od piwa z numerami moich nowych przyjaciol  . Po graniu w kulki poszlismy jeszcze do innego baru na poprawiny . No i tam juz bylo calkiem normalnie , wszyscy byli na ty , panowie klepali sie po plecach , a panie klepalo sie po tylkach . Jedna chciala nawet robic na stole tabledance z kijem od miotly , ale ja zazdrosny maz sciagnal i zamknal do auta . Po prostu normalna fajna zabawa , jak w naszej remizie . Tylko bijatyki nie bylo , moze dlatego ze nigdzie w poblizu nie bylo drewnianego plotu z ktorego mozna  wyrywac zerdki ? Wrocilem do domu rano , bogatszy o wiele doswiadczen i dwa telefony bez guzikow ,  ktore musial mi chyba ktos podarowac na pamiatke ;D .  C.d.n.


[Posted on: 02 Lut 2010, 16:40:33]

OBOZ PRACY 57

 Zabawa zabawą , a codzienna ,ciezka walka o byt musi toczyc sie dalej . Najpierw analiza zgloszen ludzi chetnych pomoc pracowitemu rodakowi ( czyli mnie ) w jego norweskim starcie . Z 35 ktorzy odpowiedzieli na moj patriotyczny apel ,  28 zyczy mi wszystkiego najlepszego – noo... to mi duzo pomoze ... , 3 podaje linki do internetowych ogloszen z praca – te sobie i sam moglem wyszukac , jeden znalazl mi jakas robote na roli , ale trzeba umiec po angielsku ( tak jakby krowy tylko ten jezyk rozumialy ) , jakas baba chce zeby jej w zimie kosic trawnik ( ta to chyba ma nie po kolei ) , jeden chce zawrzec spolke i rozkrecac jakis interes (  pewnie czycha tylko na moje pieniadze ..) , paru pisze jakies bzdury i robi sobie zarty z powaznej sprawy , ale jest jedno zgloszenie bardzo , bardzo ciekawe . Pani Stanislawa Wahlstrom , wdowa po norweskim przedsiebiorcy , a sama rodem z Warszawy , poszukuje bardzo uczciwego i pracowitego pana ktory zaopiekuje sie jej posesja i parkiem pojazdowym (???). Mieszka gdzies nad morzem w poludniowej Norwegii i prosi o telefoniczna odpowiedz . W poludniowej Norwegii !! Nareszcie bez tej cholernej zimy i sniegu . Slonce , palmy , plaza i opalone laski w bikini albo nawet topless !! Tak , to cos dla mnie . Poprosilem Gino zeby jeszcze dzis zadzwonil w moim imieniu , bo moj glos po  sobotnich baletach i przyspiewkach moglby nie wzbudzic zaufania tej pani Stanislawy . No i pozostaje jeszcze kwestia dojazdu . Czy pani Stanislawa zafunduje mi bilet ? Gino mowi ze taka prosbe moglaby odebrac jako dowod mojego braku zaradnosci . Co ? Ja i brak zaradnosci ?  Wiec zapytalem Gino o jakis kredyt , ale ten zrobil sie ostatnio bardzo skapy i powiedzial ze nie ma kasy . Wpadlem wiec na pomysl zeby zadzwonic do Maniusia , kabusewcy Tira ktory zawiozl mnie z Niemiec do Danii i zapytac czy ktorys z jego kolegow nie ma trasy przez Sztokcholm do poludniowej Norwegii . Ucieszyl sie , jak mnie uslyszal . Na poczatek zapytal czy nie wiem co ugryzlo jego kumpla Olka w Danii ( to ten u ktorego mieszkalem przez swieta i Sywestra ). Olek odklada sluchawke jak Manius do niego dzwoni i na SMS-y tez nie odpowiada . Podobno dunski wlasciciel wypowiedzial im umowe wynajmu  domu . No prosze , jeszcze jeden kapitalista ktory bez powodu i bezlitosnie wyrzuca naszych rodakow na bruk !! No ale az taki wspanialy to ten dom nie byl , wszystko sie przeciez rozsypywalo .  Manius powiedzial ze popyta w firmie i przez krotkofalowke . Jak sie czegos dowie to zadzwoni . C.d.n. ;D

Offline Fachurra

  • Początkujący
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 0
  • -Otrzymane: 0
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #136 dnia: 12 Lut 2010, 14:45:11 »
OBOZ PRACY 58

I znow moj Aniol Stroz pokazal sie ze swojej najlepszej , pracowitej strony ( pasujemy do siebie ) . Manius zadzwonil jeszcze wczoraj wieczorem ze swietna nowina : jeden z kabusewcow jadacego do Norwegii konwoju z rurami od naftociagow , posliznal sie wysiadajac z auta i zlamal noge ! Stoja teraz kolo Goetteborg i szukaja bardzo pilnie zastepstwa . Do Goeteborg jest od nas kawal drogi , ale Gino jak uslyszal ze mam wyjechac ,to od razu zaproponowal ze mnie tam zawiezie . Cos mi wyglada na to , ze chce sie mnie pozbyc . A wiec ta cala przyjazn to byl tylko teatr ? Rozczarowal mnie ... Ale to nie pierwszy raz , ludzie ktorych spotykam pokazuja dopabuse po jakims czasie swoje prawdziwe oblicze . Pomogl mi nawet spakowac walizke ( .. zebym sie nie rozmyslil ? ) . Nawet nie zauwazyl ze zapakowal mi swoj smoking i muszke , a moze jednak chce zebym mial cos od niego na pamiatke ? Ruszylismy niezwlocznie , zebym jak najpredzej mogl dopomoc polskiej firmie transportowej , ktora znalazla sie w tarapatach . Taki juz mam charakter , pomagam gdzie moge . Niestety , wielu wykozystuje perfidnie moja dobrodusznosc . W polowie drogi , zrobilo mi sie troche zal Szwecji i poznanych tu ludzi i nawet zaproponowalem Gino zebysmy sie wrocili . Gino utwierdzil mnie jednak w zamiarze przeprowadzki . Po prostu w Norwegii jest wszystko lepsze , ladniejsze , tansze , latwiejsze , pracuje sie mniej , zarabia wiecej . Hmm... To czemu on tam nie pojedzie ? Znalezlismy parking z polskimi ciezarowkami . Wyjasnili mi na szybko jak dziala taka ciezarowka ( normalnie - jak traktor ), jak obslugiwac krotkofalowke , no i najwazniejsze : na mojej ciezarowce jest bardzo wazny element w ktorym zaspawane sa towary wiezione nieoficjalnie , a ich sprzedaz w Norwegii rekompensuje niskie zarobki wyplacane przez polskiego spedytora . W razie kontroli musze robic wszystko , zeby celnicy nie wpadli na pomysl przeswietlania ladunku rentgenem , bo takie cos podobno maja .Moj poprzednik zlamal sobie noge wlasnie podczas kontroli - dla zmylenia przeciwnika.OK. Zrobie wszystko co w mojej mocy . W koncu kazda prace wykonuje dobrze i sumiennie .
Wyparkowujac , przesunalem niechcaco kilka zle zaparkowanych osobowych aut i ruszylismy w droge . C.d.n.


[Posted on: 05 Lut 2010, 16:44:59]

OBOZ PRACY 59

 Jestem the king of the road . Wielki truck , za oknami snieg , w srodku cieplutko , w ekspresie gotuje sie swieza kawa , z glosnikow leci country music ; Dolly Parton , Johny Cash ….. On the road again . Wolnosc , wolnosc i wielki swiat przede mna . Super zycie ma taki trucker . Nikt ci nie daje glupich polecen , nikt nie patrzy na palce , siedzisz jak krol na tronie i caly swiat lezy u twoich stop . Czujesz swoja moc i wladze . Wystarczy podjechac na 2-3 metry od tylu do osobowego auta i juz widzisz kto tu rzadzi . Fajna zabawa ! Podjezdzasz do  Nissana Micra z jakims dziadkiem za kabusewnica , majac na liczniku 120km/h  i siedzac mu juz prawie na zderzaku , migasz dlugimi swiatlami i ciagniesz za linke ktora wlacza klakson o sile i dzwieku potrojnych trab jerychonskich !! Ale ubaw ! Dziadek podskakuje metr do gory , Nissan Micra zaczyna tanczyc po sliskiej drodze i zjezdza na pobocze, a ty zwijasz sie ze smiechu i szukasz nastepnego Nissana . Tak na zabawach towarzyskich minely pierwsze godziny podrozy . Przerwa na posilek . Ogromny parking , wielka restauracja . Bedzie smaczny obiadek . Wszyscy kabusewcy ciezarowek z zachodnimi numerami wala rzeczywiscie do srodka , ale my i jeszcze paru Czechow i Ukraincow stoimy na tym 20 stopniowym mrozie i odgrzewamy na gazowych palnikach konserwy i gotujemy zupki w proszku . To ma byc unia europejska . Na szczescie do granicy Norweskiej juz blisko . Tam wszystko bedzie lepsze  .
Dlugi ten truck . Znowu , wyjezdzajac zaczepilem o pare aut  . Nie minelo pol godziny , a tu z krotkofalowki ostrzezenie : celnicy przed nastepnym parkingiem . Zawrocic sie nie da . Sciagneli nas wszystkich trzech . Kazali pokazac papiery i jeden pyta – cigarettes , alkohol ? Ooo! Czyzby chcial mnie poczestowac na pozegnanie ze Szwecja ? Nie . On pyta czy mam . Niestety , nie mam . A nawet jakbym mial to bym mu i tak nie dal . Znam go czy co ?
Przegrzebali mi cala szoferke i otworzyli nawet walizke , ale jak wypadly moje skarpety i bielizna z poprzedniego tygodnia , ktorych Gino nie zdazyl mi juz wyprac , to szybciutko sie z szoferki wycofali . Teraz kazali stanac tylem na rozszerzonych nogach i oprzec rece o auto . I nagle jeden zaczyna mnie obmacywac !! Pedzio !!? Juz chcialem uciekac , ale Juras z trzeciej ciezarowki pokazal mi ze mam stac . Aaa , oni szukaja przemycanych towarow . Dojechal ten Szwed swoimi lapami do rejonu z ktorego wyrastaja nogi , maca po moim ...... i pyta glupio: alkohol ? Nie , idioto . To nie jest butelka ! No ale skad ty masz wiedziec ze dziewczyny w naszej wsi nazywaly mnie kiedys Rasputin !? Potem przyprowadzili psa . Juras mowi ze ten Burek umie wywachac papabusesy i alkohol . O cholera. Juz zaczalem sie zastanawiac czy nie zasymulowac zawalu serca jako zmylki taktycznej . Celnik prowadzi Burka do ciezarowki , a ten sie odwraca i zaczyna szczekac przy mnie . Celnik ciagnie go znowu do ciezarowki , a Burek znow do mnie i szczeka ? Troche zglupieli ci Szwedzi . I znow zaczeli mnie obmacywac . Musialem w koncu pokazac im ze nic nie mam w kieszeniach i ze naprawde nie schowalem zadnej butelki . Bardzo sie zdziwili ... A pies szczekal i szczekal . Glupi pies . Przeciez mial szukac alkoholu ::) . C.d.n.


[Posted on: 08 Lut 2010, 12:16:28]

OBOZ PRACY 60
 
Nareszcie norweska granica . Tylko to chyba nie jest ta poludniowonorweska , bo za granica lezy tyle samo sniegu co i przed . Mam nadzieje ze Juras nie pomylil kierunkow swiata i nie skrecil na polnoc . Zapytalem przez krotkofalowke , ale ten twierdzi ze jestesmy w poludniowej Norwegi . Pomalutku zaczynam podejrzewac ze ktos mnie tu chce zrobic w konia ! Po kilkudziesieciu kilometrach zjechalismy na boczne drogi i juz po ciemku dojechalismy do celu . Jakis PeGeeR czy cos takiego . Nad brama napis : "Landbruksmaskiner Ole Kowalski" . Za brama kazali mi wjechac do jakiejs hali   , a tam kilku Norwegow mowiacych biegle po polsku zabralo sie od razu za moja ciezarowke . Cos za szybko pracuja . Czyzby i tu panowal ten zbrodniczy akord ? Czyzbym znow trafil do kraju pelnego obozow pracy , gdzie placa za to co sie zrobilo , a nie za to ze sie bylo ?? Na szczescie Juras rozwial moje watpliwosci . Jestesmy u zaprzyjaznionego handlarza maszynami rolniczymi ( polskiego pochodzenia - jak wynika z nazwiska ) i ci pracowici chlopcy beda rozcinac elementy w ktorych przywiezlismy artykuly niezbedne do przezycia w Norwegii : wodke i papabusesy . Musza sie spieszyc zebysmy przed wschodem slonca stad znikneli , zanim komus podpadna nasze polskie ciezarowki . Nigdy bym nie przypuszczal ze w dwoch rurach moze zmiescic sie tyle dobr !! Moze gdybym to wiedzial , to skrecilbym po drodze i ja i jeszcze moje wnuki , nie musielibysmy do konca zycia martwic sie o to co zapalic i co wypic ?!! Tysiace paczek Marlboro , Pall Mall, Lucky Strike i jeszcze kilka innych gatunkow ( przewaznie z ruskimi naklejkami ), i setki butelek wodzi, pysznej wodeczki.... Ohh , rozmarzylem sie znowu , a tu podchodzi Juras z tym Kowalskim i dziekuja mi za poswiecenie okazane podczas kontroli celnej . Kowalski zaproponowal mi nawet prace jako OdUPieC ( Odwracacz Uwagi Pieskow Celnych ) . Powiedzial ze mam jakies wrodzone zdolnosci do tej pracy . Zapisal sobie moj numer i obiecal ze zadzwoni jak beda zamawiali nastepny ladunek towaru z Polski . I wreczyl mi koperte z 10.000,- Koron ! Juras mowi ze to sa korony norweskie i ze sa warte  wiecej jak szwedzkie ! Wiec moze jestem juz bogaty i nie musze przez reszte zycia ciezko pracowac ? Trzeba sprawdzic w jakims banku , bo tak naprawde to ja juz nikomu nie ufam .
Dalej mam jechac z jednym z tych rozladowywaczy,  jego furgonetka . Po drodze bedziemy zaopatrywac w towar kilku rodakow - handlowcow prowadzacych polskie sklepy i jeszcze kilku malych handlarzy obwoznych , ktorzy dostarczaja towar do domu , na zamowienie . Zobacze jak to dziala i moze tez otworze w przyszlosci placowke handlowa  8)!? C.d.n.
 


[Posted on: 10 Lut 2010, 12:38:45]

OBÓZ PRACY 61

Mój nowy towarzysz podróży ma na imię Kancior. Pochodzi z  Pomorza, a większość życia spędził w miejscowościach Sztum, Wronki i  Iława. Powitał mnie sympatycznie - "sie masz, sie masz , zajarać nie masz ?" A ja na to - "kopsaj szluga do pasera , bo cię paser sponiewiera" ( mieliśmy w naszej wsi Zdzicha Zybełko, który pracował jakiś czas w Pruszkowie, a potem spędził kilka lat na państwowych wczasach , to się od niego nauczyłem ). I juz byliśmy przyjaciółmi . Kancior pogniewał się na Polskę, bo mu przed rokiem chcieli odwiesić jekieś zawieszenie, a był oczywiście niewinny. Znalazł się w niewłaściwej chwili w niewłaściwym miejscu i padł ofiarą niesłusznych podejrzeń. Wyjechał do Norwegii na pożyczony paszport i pracuje tu ciężko jako akwizytor. Tak to Polska traci coraz więcej porządnych, pracowitych ludzi, bo nie stwarza im odpowiednich warunków do uczciwego życia i jeszcze ich przesladuje. Głównym zródłem dochodu Kanciora są takie właśnie podróże zaopatrzeniowe jak nasza obecna . Najpierw jedzie od odbiorcy do odbiorcy i zbiera zamówienia, potem po towar do Kowalskiego, a później juz tylko dostarcza zamówione ilości w promieniu 300 kilometrów od stolicy Norwegii - Oslo. W wolnych od pracy jako akwizytor okresach, pomaga koledze w Oslo prowadzić Tattoo Studio. To własciwie jego zawód- robi dziargi, a ostatnio wkręca jeszcze ludziom śrubki w jezyki, policzki, pępki,  a niektórym paniom to nawet w intymne części ciała. To ostatnie też bym mógł robić :P :P :-*! Kancior powiedział że może mnie nauczyć. Zawsze to jeden zawód więcej w reku, a tych nigdy nie jest za wiele . Dzisiejszą noc spędzimy w domu Kanciora, na przedmieściach  Oslo, a od jutra będziemy rozwozili towar. W niedzielę będziemy znów w Oslo, bo tamtejsza Polonia organizuje walentynkowe spotkanie i Kancior zabierze mnie z sobą żebym poznał trochę ludzi. Doświadczenie w takich polonijnych imprezach to ja już mam. Mieszka mój nowy kumpel skromnie; jednopokojowe mieszkanie, na parterze, ale za to ma wielki garaz - magazyn. I tu wprowadził mnie w tajniki handlu polską wódką. Butelki zawierają napój z 40% alkoholu. Kancior, żeby nie rozpijać rodaków i innych konsumentów, obniża zawartość alkoholu do 35%. Ma strzykawki z cienkimi igłami i te wbijamy przez naklejkę na zakrętce, na ukos ( bo wtedy najmniej widać ) wyciągamy 45ml i wpuszczamy w to miejsce wodę destylowaną. Smakuje tak samo, a nie powoduje utraty zmysłów w krótkim czasie. Konsumenci kupują więcej, handlarze się cieszą, a Kancior ma na swoje potrzeby ( teraz na nasze ). Bardzo sprytny facet, ten Kancior  ::).C.d.n.

[Posted on: 11 Lut 2010, 13:50:50]

OBOZ PRACY 62
 
Wpadlem jak sliwka w kompot !!! Kancior opowiedzial mi co nieco o tym kraju, ktory wszyscy tak mi zachwalali i w ktorym chcialem znalezc nareszcie spokoj i dobrobyt ..Nic z tego ! W tej "wspanialej" Norwegii, wodke kupuje sie w specjalnych sklepach , ktorych jest mniej niz aptek  :o! A w nocy to nawet te zamykaja :o ! I ceny!! Za byle jaka butelczyne placisz  200-300 koron - to jest powyzej 100 zlotych :o !! Stowa za flaszke  ???? Jak masz robote to zarabiasz w ciagu 2-3 godzin na jedna , jedyna butelczyne . Zaczynam tesknic za Hiszpania , Holandia i Niemcami . Tam jest normalnie . Pracujesz i zarabiasz na tyle wodki ile normalnemu czlowiekowi trzeba aby przezyc .Na szczescie, mam obecnie zatrudnienie u Kanciora w branzy monopolowej i nie musze martwic sie o zakupy . Obskoczylismy dzis kilku kanciorowych klientow w Oslo i okolicy. Jeden polski sklep ( ci biora kilkanascie kartonow wyborowej i kilkaset wagonow papabusesow ), dwie knajpki , ktorych norwescy wlasciciele poznali sie na doskonalej jakosci oferowanego przez nas towaru , a na koniec zaopatrzylismy jeszcze kilku odbiorcow indywidualnych, chroniacych swoje ciezko zapracowane pieniadze przed pazyrnoscia norweskiego panstwa . W wiekszosci siedza ci ludzie w domu i poszukuja pracy . To przemawia pozytywnie za norweskim systemem socjalnym . Szukasz pracy -masz zasilek i mozesz dalej udawac ze szukasz pracy. Potem wstapilismy jeszcze do tego Tattoo Studio z ktorym Kancior wspolpracuje . Szefem jest Gabor- wegierski kumpel Kanciora z ktorym mieszkal 3 lata w jednym pokoju we Wronkach. Gabor pracowal jako kabusewca i wozil auta z Polski na Ukraine, az jakis zawistny konkurent zglosil polskiej policji ze te auta po drodze zmieniaja kolory i numery . Gabor nauczyl sie swietnie naszego jezyka . Akurat przyszla jakas ruda Norwezka o figurze takiej jak dwie moje Kaski zwiazane do kupy i zamowila sobie kolczyk do pepuszka .To sie nazywa piercing. U nas sie tak krowom blaszki w uszy wtykalo , a buchajom kolka do nosow . Pomoglismy Gaborowi ; ja trzymalem dwie faldy tluszczu w jedna strone, Kancior trzy faldy w druga strone, a Gabor montowal to metalowe kolko z wisiorkiem . Jak puscilismy to okazalo sie ze nic nie widac i trzeba bylo cala akcje startowac jeszcze raz . Tym razem Gabor przyczepil branzoletke i troche jej wystawalo. Panienka bardzo sie cieszyla i powiedziala ze jedzie na urlop do cieplych krajow i musi wygladac sexi , zeby sie panom podobac .Kiedys slyszalem, ze u tych egzotycznych to baby ocenia sie wedlug wagi , wiec bedzie miala dobre szanse  ::).C.d.n.

Offline willy

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 19
  • -Otrzymane: 90
  • Wiadomości: 1622
  • Reputacja: +37/-31
  • Płeć: Mężczyzna
  • JMP $E477
    • Status GG
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #137 dnia: 12 Lut 2010, 19:13:23 »
Kancior chyba na bakier z matematyką stoi i sam siebie "oszukuje", z 40% flaszki można odlać 60ml a dolać 60ml wody i nadal będzie ciut ponad 35% :D

Mo żesz udzielić korepetycji Kanciorowi.
"Broń jest narzędziem strachu.
Nie przystoi Mędrcowi."

Offline felis

  • Zwykły
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 0
  • -Otrzymane: 1
  • Wiadomości: 365
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #138 dnia: 12 Lut 2010, 22:50:31 »
Bo Kancior to patriota. Woli sobie odjąć i innym dać. A swoją drogą nie można być zachłannym, inni też są w potrzebie.

Offline Fachurra

  • Początkujący
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 0
  • -Otrzymane: 0
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #139 dnia: 15 Lut 2010, 17:57:02 »
OBOZ PRACY 63
 
Cala sobote ( od 12.30 do 14.25 , z jedna tylko przerwa obiadowa ) przepracowalismy ciezko z Kanciorem w jego garazu . Jak pracujemy to pracujemy i nie patrzymy na zegarek . Niemalze odciskow narobilem sobie na palcach z tego pompowania strzykawkami . I po raz pierwszy w moim zyciu docenilem akordowy system pracy . Im wiecej wypompuje wodki z butelek i i zamienie ja na wode w jak najkrotszym czasie , tym wiecej mozemy wypic i odlac do innych butelek "na pozniej". A wiec to jest ta teoria relatywnosci zwana rowniez teoria wzglednosci . Jesli jakis kapitalista zmusza cie do pracy w morderczym tempie i uwzglednia przy tym wylacznie swoj zysk to jest to niesprawiedliwe , nieludzkie , zbrodnicze wykorzystywanie twoich sil dla pomnazania jego majatku . Jesli dobrowolnie pracujesz w morderczym tempie uwzgledniajac przy tym wylacznie twoje wlasne korzysci to jest to podyktowane zdrowym matematycznym mysleniem , dazenie do zmaxymalizowania materialnych wynikow twojej pracy . Po prostu wszystko zalezy od punktu odniesienia no i od punktu widzenia .
Wieczorem poszlismy na to walentynkowe spotkanie polonii w Oslo . Weszlismy do lokalu spodziewajac sie baletow , jak to na imprezie . A tu grupka sztywnych smutniakow >:( - wszystko trzezwe, popijaja coca-cole i wode mineralna i dyskutuja z minami jak na swoim wlasnym pogrzebie o polityce i waznych wydarzeniach miedzynarodowych ostatnich tygodni . Nawet nie dalismy po sobie poznac , ze my tez z Polski . Wypilismy po dwa piwka poszlismy do innego lokalu , tam gdzie spotykaja sie emigranci z Litwy . I  zrozumialem sens slow wieszcza - "Litwo , ojczyzno moja , ty jestes jak zdrowie....". Po prostu zdrowa , normalna balanga na calego . Pije sie wodke szklankami , albo prosto z butelki , zagryza sloninka , tanczy i spiewa do bialego rana . Tu by sie nasza "polonia" mogla nauczyc jak sie organizuje spotkania w gronie rodakow . Gdybym nie byl tak wielkim patriota , to pewnie zmienilbym obywatelstwo na litewskie . Ale jestem , wiec wymienilem numery telefonow z kilkoma nowymi znajomymi ( rowniez plci zenskiej ). Wprawdzie juz w poniedzialek w mam rozpoczac prace u pani Stanislawy w okolicach Stavanger , ale kto wie jak tam bedzie i moze jednak wroce do Oslo . Szczegolnie z powodu jednej Litwinki o pieknym imieniu Daiva  :P....C.d.n.
 


[Posted on: 15 Lut 2010, 17:26:59]

Kancior chyba na bakier z matematyką stoi i sam siebie "oszukuje", z 40% flaszki można odlać 60ml a dolać 60ml wody i nadal będzie ciut ponad 35% :D

Mo żesz udzielić korepetycji Kanciorowi.

Ponizsza wiadomosc jest przeznaczona wylacznie dla Willy ! Reszta - nie czytac, a juz tym bardziej sie nie wtracac !!

Willy ! O malo nie dostalem od Kanciora po ryju!! Musisz wiedziec ze Kancior zrobil mature w czasie ostatniego pobytu w Sztumie .
Z matematyki mial zawsze bardzo dobre oceny . A tu przychodzi taki Fachurra i sprowokowany Twoja rada zaczyna sie wymadrzac !! Nie nastukal mi , bo w obronie wlasnej wyjasnilem cala sprawe . Kazal mi tylko spytac Cie do jakiej pojemnosci butelek odnosi sie Twoj rachunek ? Na odpowiedz czeka do jutra , a jesli jej nie dostanie to marny moj los ... Bo Kancior ma swoja dume . A szczegolnie jesli chodzi o matematyke .

Moj los jest teraz w twoich rekach... :'(

Troche przestraszony - Fachurra

Offline willy

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 19
  • -Otrzymane: 90
  • Wiadomości: 1622
  • Reputacja: +37/-31
  • Płeć: Mężczyzna
  • JMP $E477
    • Status GG
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #140 dnia: 15 Lut 2010, 20:27:52 »
Oczywiście chodzi o standardowe połówki (500ml).
"Broń jest narzędziem strachu.
Nie przystoi Mędrcowi."

Offline faja

  • Doświadczony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 19
  • -Otrzymane: 118
  • Wiadomości: 787
  • Reputacja: +5/-1
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #141 dnia: 15 Lut 2010, 21:34:31 »
Musze sie wtracic, bo uwazalam cie Fachura za inteligentniejszego......
po jak cholere mowiles to Kanciorowi?
 Gdybys na wlasny rachunek odlewal troche wiecej, bo racje ma Willy, to niedlugo otworzylbys wlasna dystrybucje
 wszak na kazdej butelce zarobilbys 15ml, a ty od razu do szefa.......

poloniainfo.dk

Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #141 dnia: 15 Lut 2010, 21:34:31 »

Offline felis

  • Zwykły
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 0
  • -Otrzymane: 1
  • Wiadomości: 365
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #142 dnia: 15 Lut 2010, 22:31:07 »
(500ml tyle chcemy otrzymać)*(35% tyle procentowe musi być)/(40% było)= więc potrzebujemy 437,5ml 40% alkoholu, a resztę dolewamy roztworu 0% .

Offline Fachurra

  • Początkujący
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 0
  • -Otrzymane: 0
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #143 dnia: 19 Lut 2010, 08:22:22 »
Kancior kazal zapytac wszystkich specjalistow od obnizania zawartosci wartosci w wartosciowych wartosciach, czy znaja okreslenie -"emerytka" . Dla tych, ktorzy nie znaja, Kancior wyjasnia : emerytka to butelka o pojemnosci 0,375 litra. Za dawnych czasow, kiedy to polski robotnik nie mogl sobie codziennie pozwolic na pol litra,  monopol spirytusowy wprowadzil ta wielkosc opakowan szklanych, aby przyblizyc swoje produkty konsumentowi. Obecnie, niektore sprywatyzowane wytwornie wodek powrocily do tej praktycznej  wielkosci butelek, mieszczacej sie w kieszeni kombinezonu roboczego, w damskiej torebce , tornistrze uczniowskim lub w bochenku chleba przesylanego przez rodzicow synowi odbywajacemu kare bez zawieszenia. I ta wielkosc importuje Kowalski do Norwegii ! ! Bo sie dobrze uklada w rurach produkowanych w Polsce dla norweskiego przemyslu naftowego. A teraz przeliczcie wszystko jeszcze raz. Tylko niech ktos nie wyskoczy z jakimis ulamkami , bo tak dokladnie to i Kancior tego nie widzi- a dobry z niego matematyk.
Mam Wam jeszcze przekazac , ze Kancior przyjmuje serdeczne przeprosiny we wtorki i piatki od 19.oo do 21.15.
A ja mam jeszcze wszystkie zeby !! Ufff..

Fachurra ( juz  troche spokojniejszy)

[Posted on: 16 Lut 2010, 18:03:12]

OBOZ PRACY 64

Z roznych powodow organizacyjnych  , ale rowniez sercowych ( Daiva......) ruszylismy w droge do Stavanger z jednodniowym opoznieniem . Po drodze trzeba bylo zalatwic jeszcze jedno zamowienie polskiego sklepikarza w miejscowosci Drammen . I tu zadyma na calej linii !! Reklamacja ! Kabusewnik sklepu wyciaga ze skrytki pod podloga na sklepowym zapleczu szesc napoczetych butelek naszej dobrej polskiej wodki i probuje nam wmowic ze w ostatniej dostawie byla chrzczona  !! Nieslychana bezczelnosc . Musialem trzymac Kanciora z calej sily , zeby tego lekkomyslnego kabusewnika nie uzyl jako worka treningowego ( Kancior trenowal boks we Wronkach) .
Kabusewnik twierdzi ze niezadowoleni klienci przyniesli te butelki i zazadali zwrotu pieniedzy , bo to co kupili smakuje prawie tylko na wode . Rozpoczelismy sledztwo . Najpierw wzielismy po solidnym lyku z gwinta ..!! Fuuuj!! Co to jest ?  Koci mocz , albo woda mineralna . Wiec przyjrzalem sie zakretkom . I oczom nie wierze  :o! Oprocz profesjonalnie i prawie niewidocznie wykonanej w gornym zwoju gwintu dziureczki marki Kancior , na samym srodku zakretki wielka , zrobiona chyba gwozdziem dziura, zaklejona guma do zucia . I to samo w pozostalych pieciu zakretkach . Guma do zucia ?! Przeciez za lada tego sklepu stoi jakies przedziwne stworzenie w rozowych , obcislych porteczkach i z pomalowanymi paznokciami , ale z czarnym wasikiem jak Freddy Mercury . Ni to chlop , ni to baba . I to-to zuje gume !! Wzialem Kanciora na bok i zapoznalem go z wynikiem sledztwa . Kancior odsunal na bok , bardzo grzecznie pana kabusewnika , tak ze ten przewrocil po drodze jakis regal , i zlapal tego zbabialego ekspedienta za krocze ( pewnie zeby sprawdzic co to wlasciwie jest ). Pokazalem ekspedientowi jedna zakretke i od razu zlozyl zeznanie . Dyzio ( to ten pedalowaty ekspedient) pracuje od kilku tygodni w tutejszej placowce handlowej i zarabia za malo , aby pokryc bardzo wysokie koszty swojego zycia w Norwegii . Aby moc utrzymac jaki taki standard zycia ( ciuszki, kosmetyki, bizuteria, dyskoteki itd.) byl zmuszony podjac dodatkowa prace jako dystrybutor zakazanych napojow . Zaopatrywal sie u swojego pracodawcy , wypompowujac z butelek po 100 ml i uzupelniajac je woda . Bydlak jeden . Rodakow oszukiwal ! Polecilismy kabusewnikowi natychmiastowe rozwiazanie stosunku pracy z tym nieodpowiedzialnym , poczatkujacym oszustem . Na pozegnanie Kancior pozdejmowal mu jeszcze pierscionki i zdjal zloty kolczyk z dolnej wargi nie otwierajac zameczka..
A tak swoja droga , jak to sie czasy zmienily. 20 lat temu , taki pedzio ubieralby sie w normalne meskie ciuchy i udawal chlopa . A dzis ? Obnosza sie ze swoja pedalowatoscia , wrecz dumni sa z tego ze wbrew woli boskiej szukaja uciech cielesnych u przedstawicieli wlasnej plci .Brrrr... Malo tego ! Nawet ci "normalni" mezczyzni skubia sobie brewki , wlosy z klaty ( te byly kiedys najwiekszym wabikiem na plazy ) i gola nie tylko zarost na twarzy , ale i po pachami a nawet i pod brzuchem ! Chlopy bez wasow i brod , z ogolonymi podbrzuszami ,  pija wodke pomieszana z sokiem i do tego pala slim cigarettes . Horror !!! Ale nie martwcie sie dziewczeta ! Na wasze szczescie jest jeszcze Fachurra.. ;). C.d.n.


[Posted on: 17 Lut 2010, 18:19:18]

OBÓZ PRACY 65 i 66

 

Przyzwyczaiłem się już do Kanciora i  nawet do moich ciężkich obowiązków w jego firmie dystrybucyjnej. Ale coś mnie ciągnie do tej pani Stanisławy, która zaoferowała mi pracę w swoim domu. Jakiś wewnętrzny głos podpowiada mi ciągle: jedź do Stasi.. jedź do Stasi.. Czyżby to miało być moje przeznaczenie? Czyżby oczekiwało mnie tam coś szczególnie dobrego? Może miłosc... , a może pieniądze? Albo ten zmarły mąż pani Stasi był właścicielem browaru? Muszę sie tego dowiedzieć. Jeszcze tylko kilka kilometrów i już będziemy na miejscu. Dojechaliśmy już po ciemku. Kancior powiedział że to jest najbardziej ekskluzywna dzielnica miasta. Od jednej bramy wjazdowej do nastepnej jedzie sie chyba z kilometr. Znaleźliśmy podany numer i Kancior zaraz zauważył, ze ten numer i ozdoby na kutej bramie  są pozłacane. Kiedy akurat zaczęlismy zastanawiać się jakby to zdemontować, brama się otwiera. Jak w filmie, automatycznie. Wychodzi jakis średnio opalony typ w mundurku i pyta po norwesku  ( Kancior ten język zna ), czym może nam służyc. Grzecznie i sympatycznie, tak jak ja to lubię. Pokazałem mu kartke z adresem pani Stasi i wpuscił mnie do środka . Kancior dał mi jeszcze na pożegnanie reklamowkę z czterema butelkami nabusezcienczanej wyborowej i pięcioma wagonami papabusechów, żebym coś miał na początek. I zwitek banknotów. Nawet nie liczyłem ile, bo takim ludziom jak Kancior to ufam ślepo. Opalony cieć kazał mi wsiąść do takiego elektrycznego autka bez drzwi i walizkę mi z tyłu postawił. Fajnie tu! Reklamówkę wolałem trzymać na kolanach. Przejechał ze mna kilkaset metrów przez zaśnieżony park i za zakrętem zobaczyłem oświetloną jak pałac królewski w Warszawie,  ogromną willę. Ooooo :o! To tu mieszka pani Stasia... Weszliśmy po schodach. Drzwi wejściowe otwiera już jakaś opalona laska w takiej sukience jak kiedyś były mundurki szkolne dla dziewczynek – granatowa z białym kołnieżykiem , a na głowie koronkowy czepeczek. Cieć wniósł moją walizkę i poszedł, a ta ciemnoskóra pielęgniarka pokazała że mam iść za nią. Wygląda tu jak w muzeum. Na ścianach stare obrazy w złotych ramach, po kątach rycerskie zbroje i ten potężny kryształowy żyrandol wiszący pośrodku hallu na wysokości 7 metrów.. Jak oni to powiesili? Weszliśmy do pokoju który wygląda jak sklep.  Całe ściany pełne półek z książkami, na koncu pokoju kominek, a przed nim dwa fotele i stoliczek. A na stoliczku flaszeczka! Polski dom! Zacząłem się przyglądać flaszeczce i przypadkowo zauważyłem, że w jednym z foteli siedzi jakaś elegancka, uśmiechnięta starsza pani. A więc to musi być pani Stasia.. Dobry wieczór, powiedziałem i ukłoniłem się grzecznie, szurnąwszy prawą nogą do lewej, tak jak nas kiedyś uczono w pierwszej klasie. Witam pana w moim skromnym domu, Panie Fachurra - odpowiedziała pani Stasia. W skromnym domu! To ona by musiała mój zobaczyć. Ten to jest skromny. Dziwny jest ten świat... Złoto na płocie, złoto na ścianach, złoto na palcach , a ta mówi – w skromnym domu. Koniaczek? - pyta pani Stasia. Oh, chętnie, bo tak zimno – odpowiedziałem dyplomatycznie. Szklanki do tego koniaczku to mają porządne, prawie pół flaszki się mieści. Oczywiście drugą połowę flaszki wlałem do koniakówki pani Stasi, bo jestem gentelmenem. I nagle dojrzałem pod stoliczkiem dwie puste butelki po tym zagranicznym koniaku. Coś zaczęło mi świtać ! Pani Stasia lubi wypić!! Jeśli sie nie mylę, to już lepiej trafić nie mogłem. :D C.d.n.

 

Offline neletop

  • Doświadczony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 4
  • -Otrzymane: 16
  • Wiadomości: 681
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Kobieta
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #144 dnia: 19 Lut 2010, 12:11:35 »
Fachurra! Ty to masz szczescie!  ;D

No, ale tez sobie na nie zasluzyles.  :-*

Offline jaro-de

  • Młodszy
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 0
  • -Otrzymane: 0
  • Wiadomości: 61
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #145 dnia: 19 Lut 2010, 12:35:12 »
Fachurra! Ty to masz szczescie!  ;D

No, ale tez sobie na nie zasluzyles.  :-*

Powiedział bym raczej ZAPRACOWAŁEŚ  ;D

Offline Fachurra

  • Początkujący
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 0
  • -Otrzymane: 0
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #146 dnia: 26 Lut 2010, 16:14:38 »
OBÓZ PRACY 67
 
Bardzo rozmowna ta pani Stanisława. I ciekawska. Wszystko by chciała wiedzieć. Skąd jestem, z jakiej rodziny, czy żonaty, ile dzieci, wykształcenie, doświadczenie zawodowe (?!). Musiałem na bieżąco komponować nowy życiorys, bo mi na tej pracy bardzo zależy, a Gino powiedział że najważniejsze dla nowego chlebodawcy jest pierwsze wrażenie. A więc zostałem w trybie przyspieszonym, najstarszym synem sołtysa naszej wsi, bardzo cenionego w latach 70-tych i 80-tych obywatela. Tatuś zginął w wypadku samochodowym i mając 19 lat, zaraz po zrobieniu matury z wyróżnieniem w Technikum Mechanicznym (mam świadectwo zrobione przez Kasko w Szwecji ), musiałem przejąć rolę głowy rodziny i dbać o dwie młodsze siostrzyczki i młodszego braciszka. W szkole byłem zawsze prymusem i gdyby nie tragiczny los tatusia i związane z tym obowiązki, które na mnie spadły to zapewne ukończyłbym studia na które koniecznie chciał mnie skabusewać dyrektor technikum i byłbym dziś inżynierem i pewnie jeszcze magistrem. Zawsze byłem najważniejszym ministrantem w naszym kościele i proboszcz chciał mnie wysłac na seminarium duchowne, ale nie mogłem z powodów jak wyżej. Ożenilem się z pierwszą wielką miłoscią i mamy dwoje dzieci które też są prymusami w szkole. Przed kiloma miesiącami, nie widząc perspektyw dalszego rozwoju w naszym powiecie zdecydowałem się na poszukiwanie pracy w zachodniej Europie. I tu już nie musiałem dużo kłamać. Opowiedziałem o pechu, który mnie prześladuje, o ciągłych próbach znalezienia  pracy, choćby nie wiadomo jaka miała być ciężka i o tych wszystkich łobuzach wykorzystujących naiwność i łatwowierność przybyłego z Polski uczciwego człowieka. Podkreśliłem moją przedsiębiorczosc opowiadając o firmie budowlanej jaką założyłem w Niemczech i do zamknięcia której zmusili mnie nieuczciwi i niewypłacalni zleceniodawcy. To się pani Stasi chyba bardzo spodobało - przedsiębiorczość. Potem zapytała o referencje. No, że niby ktoś może o mnie coś dobrego powiedzieć. Upps.. Co jej powiedzieć? Oczywiście, że mam świetne referencje. Poszukam jutro numerów telefonów moich byłych pracodawców i dam pani Stasi. Pomyślałem, że może zadzwonić do Kanciora, do Szczeny z Danii.... Hm..I do kogo jeszcze? Aa, jeszcze do Jurasa, tego kabusewcy  trzeciej ciężarówki naszego konwoju ze Szwecji do Norwegii. Do Gino lepiej nie, bo ten to taki trochę fałszywy mi się wydaje. Chyba się pani Stasi mój życiorys spodobal, bo pokazała mi gdzie magazynuje swoje koniaczki. Naciska się na guziczek i dwie półki z książkami się otwierają, a za nimi prawdziwy sklep monopolowy. Wszystko czego polska dusza zapragnie, łącznie z Wyborową, Panem Tadeuszem i Chopinem ( Mickiewicz i Chopin na pewno by się ucieszyli gdyby im ktoś powiedział jak się teraz polskie wódki nazywają). Po następnej szklaneczce  pani Stasia zaczęła opowiadać o sobie, a tu nagle jak coś nie pierdyknie przed domem.. Pomyślałem przerażony ze to jakiś zamach terrorystyczny, a pani Stasia, całkiem spokojnie, ze to jej córka wróciła z wieczornej zabawy w dyskotekach i jak zwykle wjechała do garażu nie otwierając bramy. I tu przeszliśmy do omówienia moich obowiązków . Miedzy innymi muszę rano zawieźć to uszkodzone auto do warsztatu i dopilnować mechaników, którzy będą naprawiali zrąbaną bramę garażową. Wygląda na to, że jestem zaangażowany  ;). C.d.n.

[Posted on: 22 Lut 2010, 16:09:05]

OBÓZ PRACY 68

Moje stanowisko w tym "skromnym" domu nazywa się forvalter, po naszemu zarządca. Ooo, jak się o tym w mojej wsi dowiedzą to wszystkich rozwali z zazdrości. Zarządzić to ja zawsze umiałem. Na każdej zabawie w remizie i na każdym weselu. Ale o tych doświadczeniach to chyba lepiej pani Stasi nie będę opowiadał. Akurat zaczęła pani Stasiunia coś mówić o moim uposażeniu ( to jest kasa którą się dostaje na koniec miesiąca ), a tu przed domem jak znowu nie huuuknie! Zerwałem się przerażony, a szefowa znów całkiem spokojniutko:- to druga córka wróciła do domu i wjechała swoim autem w tył auta siostrzyczki wbitego już w bramę garażu. A więc roboty mi tutaj nie zabraknie. Już dwa wraki trzeba rano zawieźć do warsztatu. Zapytałem nieśmiało czy trzeba się spodziewać przyjazdu jeszcze kogoś z rodzeństwa? Bo przecież przepracować też się od początku nie muszę. Na szczęście nie. Pani Stasia ma tylko dwie córeczki. Jutro mnie przedstawi. No, no. Muszę się ladnie ogolić i uczesać, a najlepiej to się jeszcze dziś wykąpię, chociaż wcale nie jest sobota. Szefowej zaczął się już troszkę język plątać i zawołała tą opaloną pielęgniarkę, która pokaże mi moje mieszkanie w zachodnim skrzydle. Rano o 9-tej mam zgłosić się po instrukcje. Moja ciemnoskóra przewodniczka po korytarzach nie jest szczególną pięknością, ale jakby chciała zostać na noc w moim pokoju to bym jej nie przeganiał. Na imię ma Soraya, to już wiem. Do zachodniego skrzydła trzeba iść chyba z 5 minut. Może będę w przyszłości jeździł po tym domu na rowerze? Żeby było prędzej. Otworzyła mi drzwi i zapaliła światło....Ludzie!! Toż to wygląda jak gabinet burmistrza u nas w powiecie! Nawet biurko mam! I telefon! Muszę jutro poprosić Sorayke żeby zrobiła mi przy tym biurku zdjęcie. I osobno pokoik z podwójnym łóżkiem i jeszcze łazienka z wanną i prysznicem, a ściany wyłożone marmurami aż po sufit! I to wszystko tylko dla mnie? Albo mieszka tu jeszcze paru innych? Soraya pokazała mi jak się reguluje ciepło. PILOTEM! Zdalnie sterowane! Telewizor zresztą też mam. Plazmę. Ameryka, Fachurra, Ameryka.. Soraya mieszka po drugiej stronie korytarza. Z tym średnio opalonym portierem. To chyba jej mąż. Na imię ma Ranjid. Pokazałem mu flaszeczkę wyborowej z mojej reklamówki, ale pokręcił głową. Albo się krępuje, albo znów jakiś wariat, który nie pije. Sprawdzę to jutro, a dziś wypiję sobie sam tą flaszeczkę w wannie. Za szczęście i powodzenie w życiu. W końcu sobie zasłużyłem. :DC.d.n.

[Posted on: 23 Lut 2010, 18:17:54]

OBÓZ PRACY 69
 
Rano o 8-mej ktoś puka cichutko. To Soraya. Przyniosła na tacy śniadanko. Nareszcie jestem traktowany z właściwym szacunkiem. Już chciałem się połozyc z powrotem do tego wielkiego, mięciutkiego łóżeczka, ale na szczęście przypomniało mi się, że mam tu pracować. W co się ubrać? Czy zarządca chodzi w garniturze i pod muszką, czy w ubraniu roboczym? Wybrałem pośrednie. Dres i adidasy. Jakby się komuś nie podobało, to zawsze mogę powiedzieć że akurat skończyłem gimnastykę poranną.
Jak znaleźć szefową w tym ogromnym domu? Na szczęście spotkałem Soraykę i zaprowadziła mnie do jadalni, gdzie pani Stasia z córeczkami spożywają śniadanie.
Wchodzę uśmiechnięty i optymistycznie nastawiony do życia i ludzi, a tuuuu.. Jezus Maria, to chyba gabinet grozy! Czyżby ojcem tych córeczek był dzwonnik z Notre Dame? A może pani Stasia zdradzała męża z własnym bratem? W naszej wsi była rodzina Grzybów. Wszyscy byli spokrewnieni ze wszystkimi, bo nie chcieli żeby rodzinne pola przeszły na własnosc innych rodzin. Więc mnożyli się we własnym klanie. Brat z siostrą, dziadek z wnuczką, mama z synkem itd. Ponieważ dawali zawsze wysokie datki na kościół, więc nikogo te ich dziwne spowinowacenia oficjalnie nie interesowały. Ale mówiło się o nich. Ci też byli wszyscy wyjątkowo nieatrakcyjni. Teraz tylko nie dać po sobie poznać, jak się przestraszyłem. Najpierw przywitałem szefową:- całuję rączki, pani Stanisławo! Potem to samo z córeczkami. Trochę się bałem, czy czasem nie mają krogulczych paznokci i kosmatych rąk, ale nie miały. Będę się musiał jakoś do tych poczwar przyzwyczaić. Córcie nazywają się Moni i Ula . Z wyglądu to mają chyba więcej lat jak ja, ale przy tej urodzie to wiek jest trudno ocenić. A poza tym to moją uwagę przykuły lezące na stole złote łyżeczki, widelczyki i nożyki. To mogło by być jakieś zabezpieczenie na wypadek gdyby coś z moją pracą nie wyszło. Małe to, poręczne, można do kieszeni wsadzić. Życie już mnie trochę nauczyło. Na początek wszystko jest fajnie, a potem nagle bez powodu wyrzucają cię na bruk i jeśli sam nie zadbasz o zabezpieczenie to zdychaj z głodu. Nikogo twój los nie obchodzi. Pani Stasia powiedziała, ze mam iść za nią do wschodniego skrzydła. Piętro wyżej, do traktu nocnego. Czego ona ode mnie chce?  Na wszelki wypadek wykruszałem po drodze tytoń z papabusesa, żeby wiedzieć którędy w razie czego uciekać. A ta wali prosto do sypialni. Chryste Panie, przecież mogłaby być moją matką! A poza tym to jak już coś ode mnie chciała, to czemu nie wczoraj, jak byłem nawalony? To by mi przeciez łatwiej było. Sypialnie to ma jak chyba królowa angielska. Nawet łożko z baldachimem. Ale nie idzie do lóżka tylko skręca do jakiegoś innego pomieszczenia. Co to? Sklep z odzieżą męską? Całe ściany to szafy.Garnitury wiszą całymi rzędami, butów na połysk wypucowanych całe półki, koszule leżą po jednej na osobnych półkach. Czemu ona handluje ciuchami? I wiecie co się okazało? To jest szafa zmarłego małżonka, pana Wahlstrom. I pani Stasia każe mi sobie wybierać co mi się podoba. Troche grubszy ode mnie musiał byc ten nieboszczyk, ale przy tym tempie pracy i odzywianiu dopasuję się już pewnie w krótkim czasie do jego figury. Buty tez mial o 2 albo 3 numery wieksze, ale ponapycham papieru toaletowego i będą pasowały. Wybrałem sobie kilka garniturków, trochę koszul i trochę sportowej odzieży ( moze będę grał w pokera albo w golfa?). Pani Stasia powiedziała że mogę zabrać wszystko i wysłac biednym krewnym do kraju. Hmm. To moja Kaśka otworzy butik odzieżowy i już nie będzie się mnie czepiała o pieniądze. Bo co jak co, ale o rodzinę to ja dbam. C.d.n.



[Posted on: 24 Lut 2010, 16:53:16]

OBÓZ PRACY 70

Trzeba wziąć się do roboty. Przyjechała laweta żeby zabrać to bardziej zgruchotane auto Monisi. Porsche, krótsze teraz o pół metra. Z przodu płaskie, z tyłu płaskie. Autem Uli zmiażdżonym tylko z przodu mam jechać ja. Mercedes, taki malutki z dwoma siedzeniami. O cholera, pedał od sprzęgła się chyba urwał. Więc wołam Ranjida i tłumaczę mu na migi, ze jest potrzebna jeszcze jedna laweta. A ten mi pokazuje, ze taki Mercedes nie potrzebuje sprzęgła. Automatic! Ustawiasz bieg do przodu i jedzie. Trzeba tylko dodawać gazu i hamować. No to jedziemy. Kabusewca lawety daje po gazie już przed bramą, wiec zatrąbilem i pokazalem mu na migi żeby się nie spieszył, przecież nikt nas nie goni. Mamy czas. A ten wariat dalej jedzie chyba setką. Przy skręcaniu za bramą w prawo, zarzuciło mnie, zakręciło i zatrzymałem się na zderzaku wyjeżdżającej z posesji po przeciwnej stronie ulicy białej, długiej chyba na 8 metrów limuzyny. Wyskoczyłem, żeby obejrzeć straty i ewentualnie dać po mordzie kabusewcy tego jamnika. Ale jak tamten wysiadł to doszedłem do wniosku ze lepiej wziąć winę na siebie. 2 metry wzrostu, 150 kilo wagi i z wyglądu taki trochę Saddam Hussein. Z takimi to lepiej nie zadzierać. Na moje szczęście, samochody nawet się nie cmoknęły. Stały w odległości centymetra od siebie. Nagle obsuwa się jedno z tylnych, przyciemnionych okien tej limuzyny i spogląda na mnie para czarnych przepięknych ocząt. Coś gorącego przeszyło moją klatkę piersiową (chyba gdzieś w okolicy serca) i jeszcze bardziej gorąco zrobiło mi się piętro niżej w mojej męskości. Boże jedyny, co to za piękność przepiękna! Anioł wcielony, tyle że nie z blond włosami, a czarna jak kruk. I uśmiechnęła się do mnie!! Nogi mi zmiękły ( tylko nogi). Po tym patrzeniu na córki pani Stasi, jest to chyba uczucie jakie ma więzień pojony przez 5 lat wodą, który po wyjściu na wolność wypił pierwsze piwko. Ten Hussein, pokazał ręką, że nic się nie stało, wsiadł do swojej bryki i pojechał. A ja zostałem z walącym sercem, ciasnymi spodniami i chyba otwartą gębą. Muszę się dowiedzieć, kto to był. Może Ranjid będzie wiedział? Odstawiliśmy auta do warsztatu. Na powrotna drogę dali mi świeżo naprawionego Land Rovera, którego Monisia rozwaliła chyba w poprzednim tygodniu. Zaraz po powrocie do domu poszukałem Ranjida, żeby go zapytać o tą piękność z przeciwnej strony ulicy. Chyba zrozumiał o co mi chodzi i coś mi próbował wytłumaczyć, ale nie mogę go zrozumieć. Mówi coś jakby:- sigoiner albo zigoiner konge.. Co to, do diabła może znaczyć? Najlepiej zapytam szefową. C.d.n.

[Posted on: 25 Lut 2010, 18:16:19]

OBÓZ PRACY 71
 
Pod domem jest garaż tej wielkości bazy maszynowej samopomocy chłopskiej w mojej wsi. Tylko, że tam stoją stare snopowiązałki i siewniki, a tu 30 prawie nowych samochodów najdroższych marek. Kilka stoi nawet za szklaną ścianą i jakieś urządzenia regulują temperaturę i wilgotność powietrza. To chyba wartościowe unikaty i nieboszczyk Wahlstrom schował je za szybą, żeby córeczki nie zniszczyły. Bramę do garażu też już zdążyli naprawić. Soraya woła na obiadek do jadalni dla personelu zaraz obok kuchni. Jest okazja, żeby trochę pogadać. Ranjid i Soraya pochodzą z Pakistanu i pracują tu już przeszło 10 lat. Jak ktoś może wytrzymać u jednego pracodawcy 10 lat? No ale oni też nie piją, więc trzeba ich zaliczyć do jakiegoś egzotycznego gatunku, niezależnie od pochodzenia. Ranjid dba o porządek w ogrodzie i w domu, jego żona robi zakupy, gotuje, usługuje paniom i też sprząta. Po obiedzie mam pójść do pani Stanisławy po następne instrukcje. Zaczynam się już pomału orientować w tym labiryncie korytarzy. Nie trwało 15 minut i już znalazłem panią Stasię. -Koniaczek, panie Fachurra? Ale mila ta Stasia. Może i ja zostanę tu przez 10 lat? Dziś po poludniu mam jechać na lotnisko przywieźć gości, którzy przylatują z Polski w odwiedziny. Pani Stasia kazała mi usiąść i zaczęła opowiadać kto przyjedzie. Bardzo ważne i znane osobistości polskiej gospodarki. Te nazwiska, które wymieniała to ja chyba słyszałem w polskiej telewizji. Są to ludzie z którymi ( a raczej z tatusiami których ) pan Wahlstrom robił interesy jeszcze za starych socjalistycznych czasów. Pan Wahlstrom prowadził jedną z największych firm pośredniczących w handlu zagranicznym. Najlepsze zyski były w latach 70tych kiedy za udzielone Polsce przez zachodnie banki kredyty, sekretarze i inni partyjni działacze kupowali w świecie co popadło. Firma pana Wahlstroma zajmowała się wciskaniem tym polskim zaopatrzeniowcom kitu, przestarzałych technologii i maszyn za ciężkie miliony dolarów. Wiele z tych kontaktów pozostało do czasu politycznych przemian na początku lat 90tych i cześć pieniążków, które wcześniej zostały zamrożone na anonimowych kontach powróciła do kraju, już nie na skarb państwa, ale na prywatne konta tych towarzyszy, którzy wtedy zaczęli bardzo pilnie organizować prywatyzację. Firma Wahstroma wykupywała akcje nowych polskich spółek pod płaszczykiem tych zaprzyjaźnionych polskich biznesmenów i sprzedawała je później innym koncernom z wielokrotnym zyskiem. I wszystkim się dobrze wiodło i nadal się wiedzie. Nie za bardzo rozumiem tych Stasinych wywodów, ale przecież nie muszę. Pani Stanisława powiedziała jeszcze, że o tych odwiedzinach i o tym co ewentualnie usłyszę z rozmów w aucie i w domu, nie wolno nikomu nic mówić. Pewnie że nie powiem. Ale o pisaniu nie wspomniała. Na koniec zapytałem jeszcze o sąsiadów z przeciwnej strony ulicy. Pani Stasia wie tylko, ze posiadłość została przed rokiem sprzedana i podobno kupił ja jakiś cygański król. Mieszka tam z bardzo dużą rodziną i jeszcze większą liczbą ochroniarzy. Aha, to ta prześliczna czarnulka z białej limuzyny musi być  księżniczką i jeśli uda mi się ją przygruchać to może zostanę księciem? Książę Fachurra - to naprawdę ładnie brzmi. C.d.n.

 
 

Offline jedrzej

  • Młodszy
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 1
  • -Otrzymane: 0
  • Wiadomości: 144
  • Reputacja: +1/-1
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #147 dnia: 26 Lut 2010, 17:45:26 »
Fachurra. The Gypsy King.

Brzmi dobrze!

Offline neletop

  • Doświadczony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 4
  • -Otrzymane: 16
  • Wiadomości: 681
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Kobieta
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #148 dnia: 26 Lut 2010, 18:42:13 »
Ty sie Fachurra staraj i nie zawiedz rodakow!!!!

No bo o ile pamietam mielismy krola szwedzkiego w Polsce (Zygmunt III Waza), ale polskiego krola w Skandynawii nie.
A krol cyganow to wazna osobistosc.

Wiec nawet jakbys mial tam zostac 10 lat to nic nie szkodzi.
Dasz nam powod do dumy z narodu polskiego.
« Ostatnia zmiana: 26 Lut 2010, 19:02:38 wysłana przez neletop »

Offline Fachurra

  • Początkujący
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 0
  • -Otrzymane: 0
  • Wiadomości: 47
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #149 dnia: 01 Mar 2010, 16:14:16 »

OBÓZ PRACY 72 i 73

 Miniony weekend może zadecydować o reszcie mojego życia. A to było tak:

 Na lotnisko musiałem wyjeżdżać w piątek trzy razy. Fabrycznie nowym Bentleyem. Każdy inny kabusewca narobiłby pewnie w portki ze strachu, gdyby mu kazali jechać autem za ćwierć miliona euro. A ja nie. Bo znam swoje możliwości. Jako pierwsi przylecieli pan Blołokowski z sekretarką i dwoma ochroniarzami. Fajnie jest być bogatym. Sekretarka- blondyna, chuda jak szczapa, a zderzaki ma większe od mojej Kaśki i ciągle się nimi ociera o szefa.. W dwie godziny później przyleciał pan  Żolarz-Sak z sekretarką i jednym gorylem. Sekretarki to oni chyba mają z tej samej fabryki, bo i u tej biust stanowi prawie połowę całej wagi. Około północy trzecia jazda na lotnisko. Po pana Julczyka. Ten przyleciał z trzema ochroniarzami. Bez sekretarki? Ale  jeden ochroniarz coś taki szczuplutki i głosik tez o dwie oktawy wyższy od pozostałych. I o szefa się ociera.. Aha, pan Julczyk ma sekretarza. Pokoje dla gości są w domu pani Stanisławy w tym samym skrzydle co mój, tylko piętro wyżej. Dokładnie nade mną zamieszkał pan Julczyk z sekretarzem. Pół nocy nie mogłem spać. Przez kanały klimatyzacyjne słychać prawie wszystko co dzieje się na piętrze. Zaczynam rozumieć, dlaczego pani Stasia każe nikomu nie mówić o tym co tu widzę i słyszę.
W sobotę goście konferowali w jadalni, a ja akurat przez cały ten czas byłem w kuchni, znajdującej się dokładnie pod jadalnią. I znów czy chciałem czy nie, musiałem słuchać całego przebiegu rozmów. Naczelnym tematem są tegoroczne wybory prezydenckie w ojczyźnie. Panowie ustalają ile milionów dać tej partii której kandydat powinien wygrać wybory. Jeden z naszych gości musi mieć coś wspólnego z telewizją ( nie umiem rozpoznać po głosie, który) i ustalają wspólnie strategię kampanii wyborczej w mediach.   Z tego co usłyszalem, to żaden z obecnych kandydatów nie zasługuje na stanowisko prezydenta, a i wszystkie partie są już spalone i nie mają wystarczającego poparcia u narodu. Jeden z panów mówi że czas na zmiany i świeżą polityczną krew. Potrzebna jest nowa partia, której oficjalnym programem musi być walka z korupcją, a jednoczyć musi wszystkie największe grupy wyborców - katolików, robotników i rolników. Tych najłatwiej jest manipulować. Trzeba im tylko naobiecywać. Chyba skończył im się koniaczek, bo pani Stasia zadzwoniła po mnie i kazała przynieść kilka butelek z bibliotecznego barku ( tylko ja wiem jak się go otwiera). Wchodzę z tymi flachami do jadalni, a Julczyk zwraca się do mnie:

- Panie Fachurra, jak według pana powinna nazywać się partia polityczna której zaufałby pan, pana żona, pana dzieci, partia której uwierzyłby pan, że doprowadzi polską gospodarkę do rozkwitu i do europejskiej czołówki? Partia, która połączy polskie tradycje z czymś nowym?

 Hmm? Zastanowiłem się krótko, a ponieważ już przedtem z podsłuchanej rozmowy wiedziałem o co im chodzi więc wystrzeliłem jak z karabinu:

- Federacja Antykorupcyjno Chrześcijańskiej Unii Robotniczo Rolniczej Awangardy!

Wszyscy spojrzeli z podziwem w moją stronę..

-Dobre!      -mówi Żolarz-Sak

-Dobre? Doskonałe!     - potwierdza Blołokowski

-To jest to!!     -cieszy się Julczyk

-Federacja Antykorupcyjno Chrześcijanskiej Unii Robotniczo Rolniczej Awangardy -  FAChURRA !
To godzina narodzin nowego ugrupowania politycznego! Zanim ten motłoch się połapie, że jest dalej to samo co było, miną znów z dwie kadencje, a nasze mająteczki się podwoją, albo potroją! Potrzebujemy jeszcze leadera tej nowej partii. Najlepiej żeby był to praktykujący katolik, robotnik z  wiejskimi korzeniami, ojciec sześciu albo nawet ośmiu dzieci, znający realia życia i umiejący werbalnie naginać rzeczywistość w zależności od potrzeby..Sprawdzony przepis, raz już się potwierdził, to czemu nie miałby się sprawdzić jeszcze raz? Skąd takiego wziąć?  -zastanawia się głośno Julczyk..

Cholera jasna... Czemu powiedziałem pani Stasi ze mam tylko troje dzieci? Ale zaraz, zaraz... Przecież mogłem ożenić się z Kaśką i zaadoptować piątkę jej nieślubnych bachorów! No to mam osiem!

-Panowie... przepraszam, ale wydaje mi się, ze znam kogoś odpowiedniego na stanowisko wodza tej nowej partii..
C.d.n.


poloniainfo.dk

Odp: Co o tym sadzicie?
« Odpowiedź #149 dnia: 01 Mar 2010, 16:14:16 »

 

Agencja Pośrednictwa Pracy CROCO DIM - wie ktoś coś o tym?

Zaczęty przez skowronDział Praca w Danii

Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 16777
Ostatnia wiadomość 14 Cze 2012, 09:23:01
wysłana przez kingamagda
Szwecja wygrała Eurowizję w tym roku:)

Zaczęty przez RybkaWillegoDział Hydepark

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 3524
Ostatnia wiadomość 27 Maj 2012, 22:02:31
wysłana przez piotr1
co wy o tym myslicie?

Zaczęty przez neletopDział Odense

Odpowiedzi: 15
Wyświetleń: 9524
Ostatnia wiadomość 31 Mar 2009, 17:14:35
wysłana przez janusz Odense
Jak sie odnalezc w tym miescie?

Zaczęty przez HerlevDział Pomoc!

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 3953
Ostatnia wiadomość 05 Lis 2009, 15:15:05
wysłana przez RybkaWillego
Czy warto zaryzykować z tym pracodawcą? MAREMA (PL) - Hoved Rent (DK)

Zaczęty przez elbaDział Praca w Danii

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 8746
Ostatnia wiadomość 23 Kwi 2008, 23:40:42
wysłana przez andrzej1