Regionalne > Odense

Chciałabym sie zaprzyjażnic z Kobieta która tez ma męża Duńczyka z odense..

<< < (8/9) > >>

frija01:
Witam dziewczyny  :)
Pragne odnowic watek.
Zaczne od stwierdzenia, ze kazda narodowosc ma jakies cechy wspolne i na pewno jest duza roznica miec meza Dunczyka, Hiszpana, Wlocha, Amerykanina, Polaka czy Rosjanina. Kto chocby troche podrozowal to zrozumie o czym pisze. Moim zdaniem komus kto nigdy nie byl w "mieszanym" zwiazku trudno jest zrozumiec jego problematyke. Czasami fajnie sobie pogadac z kims kto jest w podobnej sytuacji i ma lub mial podobne doswiadczenia...
Poza tym, wiekszosc polakow mieszkajacych w Dani niestety dysponuje bardzo uboga znajomoscia jezyka dunskiego i angielskiego co uniemozliwia wspolna komunikacje przy stole z zaprzyjaznionym malzenstwem z polski ;)
Nie rozumiem tego oburzenia na forum... Wlasnie takie reakcje odpychaja mnie od Polonii zamieszkalej w Danii......

snikers:
Dokleje sie.... Co prawda nie z Odense ale z Horsens, kto chetny na ploteczki na temat naszych mezow dunczykow :D

apsik:
Witam:
Przeczytalam te trzy stronki tematu wstecz  i wolalabym tego nie komentowac.  :(
Dolaczam sie.
Ja takze chetnie zaprzyjaznilabym sie z Kobieta-Polka,ktora ma meza Dunczyka,mieszka w Odense,lub w poblizu.
Bardzo prosze o kontakt e-mail : psianka444@gmail.com

Jomir:
W pelni to rozumiem.
Czasem sie chce poplocic, tak po prostu o "d.. Maryni", a tu biedny chlop, ktory musi:
1. albo robic za kelnera - alez ile mozna latac z garami?
2. pytac co chwila o co chodzi?
3. trzeba mu tlumaczyc, ale wtedy nie mozna sobie pogadac
4. zajmuje sie dzieckiem, czyta ksiazke, ale to nie "fer", w koncu "gosc w dom".
5. wychodzi z domu, ale  w sumie dlaczego ma wychodzic z domu, jak "gosc w dom"?

Przyklady mozna by mnozyc.

Mamy zaprzyjazniona pare dunsko-polska (na naszym slubie wyswatalismy przyjaciela mojego meza z moja przyjaciolka, teraz oni tez sa juz malzenstwem  ;D) i to jest najlepszy uklad.
My z przyjaciolka zamykamy sie w kuchni, by chlopy (ktorzy juz rozumieja nieco po polsku, wiecznie sie nie wtracali) i plocimy do bolu - czasem tez sie podsmiewamy z nich  ;D.
A chlopaki tez zadowoleni, bo moga sobie jakis  film w stylu "zabili go i uciekl" obejrzec, bez naszego "noooo". :)

Oczywiscie nie mowie o normalnym przyjmowaniu gosci. Wowczas przyjmujemy rozne nardowowsci i mowimy w roznych jezykach. Mowie tu o zwyklej, najwzyklejszej przypadlosci babskiej, jaka sa plotki.  ;D

zaq:
Zupełnie zgadzam się odnośnie ubogiej znajomości języka i odburkiwania  :( Nie generalizuję, ale nie raz byłam w takiej sytuacji, gdy 'nasi' goście przestawiali się na polski, bo tak łatwiej, a mój biedak przesiedział całe spotkanie ze spuszczoną głową, bądź wpatrzony w jeden punkt; mimo, że bardzo starał się nawiązać kontakt. Cała angielska konwersacja (bo o duńskiej można zapomnieć) kończyła się na odpowiedzi zawartej w kilku słowach.  I tu Polacy zaczynają narzekać na zamknięte duńskie społeczeństwo - a raczej nikt nie potrafi czytać w myślach (z mojego punktu widzenia, ten kto zachowuje się w taki sposób, chowa swoją elokwencję do rękawa i zakłada maskę mało interesującego człowieka, a inni postrzegają go jako zakompleksionego i najzwyczajniej są zniechęceni).
Natomiast, siedząc z duńsko-języcznymi, nigdy nie byłam omijana w konwersacji, nawet gdy czegoś nie zrozumiałam, bez problemu przestawiali się na angielski... ???

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej