Pani Frodo, zebysmy sie lepiej rozumialy...
Ja naprawde znam zaslugi Kosiciola na emigracji i tego nie neguje. Wypowiedzialam sie jedynie na temat uzaleznienia celu jaki ma spelniac polska szkola od jej charakteru, a raczej na odwrot - charakter szkoly powinien byc uzalezniony od celu.
Dodam, ze bylam wychowywana wlasnie przez ksiedza (brata mojego ojca), ktory czul sie w obowiazku mi jego zastapic. Jest to juz w tej chwili staruszek, bardzo szlachetny czlowiek, zakonnik z Towarzystwa Chrystusowego, ktorego celem jest wlasnie opieka nad Polonia zagraniczna. Moj wujek z racji opieki nade mna i pomocy mojej mamie, nigdy za granice nie wyjechal, natomiast wiekszosc ksiezy na obczyznie to jego ´koledzy i wielu z nich mialam mozliwosc poznac podczas wakacji na plebanii.
Jak widac, moj wujek potrafil mnie wychowac bez zbednej demagogii i prania mozgu. Zaakaceptowal to, ze jednak nie chodze do kosciola, a do ksiezy mowie dzien dobry. W okolicach Szczecina znany byl z wielkiego serca, a parafianie odwiedzaja go do dzis. W czasach "trudnych" chrzcil wszystkie dzieci wojskowych, policjantow, rozwodnikow czyli wszystkich "wykletych". Po ponad 50 latach kaplanstwa jego majatek zmiescil sie w pokoiczku 2 x 3 m kw. Chodzi na spacery do lasu, troche pracuje (ma 74 lata) wciaz pelen ciepla i milosci do ludzi. I taki moim zdaniem pownien byc ksiadz. Taki powinien byc ojciec. I taki powinien byc dobry czlowiek.
Nie znam ksiedza Zdunka i tak naprawde nie chce pozanc.
Do kosciola przestalam chodzic, jak dotarlo do mnie, ze modlitwa to tak naprawde klepanie mantry. Ludzie znaja na pamiec i tekst kaplana i swoj, mowia mechanicznie, gdyby im poprzestawiac kolejnosc modlitw, wpadli by w panike, bo nie umieli by sie modlic...
Zrouzmialam tez, ze do rozmowy z Bogiem, jesli takiej zapragne, nie potrzebuje posrednikow w formie instytucji, ze moge to zrobic sama wlasnymi slowami i nie potzebuje do tego cotygodniowego "klepania mantry" w towarzystwie pokornie kleczacego Zenka, ktory wlasnie wczorem wieczorem przylal Zosce za slona zupe, czy Stachny, ktora wlasnie swoja tfu corke wyrzucila z domu, bo ktos jej bekarta zrobil.
Ja wole po cichu, a moze w myslach? w samotnosci i wtedy gdy potrzebuje.
Mam nadzieje, ze wyklarowalam juz w miare jasno moj poglad na czes spraw poruszonych przy okazji rozmowy o polskiej szkole.
Pozdrawiam