poloniainfo.dk
Ogólne => Kultura => Wątek zaczęty przez: Tula w 28 Lip 2008, 20:16:57
-
Jaki jest Wasz stosunek do dunskiego kina? Ktorych rezyserow lubicie, ktorych mniej? Czy zainteresowaliscie sie kinem dunskim dopabuse tutaj, czy juz wczesniej? Zapraszam do dyskusji.
Ja na dlugo zanim przyjechalam do Danii, zakochalam sie w filmach Larsa von Triera. On jest specyficzny, wiem to dobrze -- albo sie go kocha, albo nie znosi, ale nie sposob zaprzeczyc, ze odcisnal wyrazne pietno na historii kina. Jego filmy dotykaja najglebszych warstw czlowieczenstwa, odkrywaja najbolesniejsze i najwstydliwsze prawdy o czlowieku, a jednoczesnie sa krecone z wielka wyrozumialoscia i czuloscia.
Przez cale lata mojej edukacji licealnej nie potrafilam zrozumiec, na czym polegalo katharsis antycznego teatru greckiego. Zrozumialam to przy filmach von Triera, stad jest on dla mnie taki wazny i tak specjalny. Ktorys z krytykow sie zastanawial, czy Trier to geniusz, czy hochsztapler i doszedl do wniosku, ze genialny hochsztapler :).
Obejrzyjcie, sami zdecydujcie. Moja swieta trojca filmowa to "Przelamujac fale", "Tanczac w ciemnosciach" oraz "Dogville". Kazdy z tych filmow wznosi sztuke na wyzszy poziom. W koncu ilu rezyserow moze sie pochwalic tym, ze dostalo list od Catherine Deneuve, ktora po obejrzeniu "Przelamujac fale" napisala:
Dzien dobry, panie von Trier, nazywam sie Catherine Deneuve i jestem aktorka; bardzo chetnie zagralabym w ktoryms z Pana filmow.
:)
-
Zadalas dosc ciekawe pytanie :). Tez jestem ciekawa co mysla inni.
Mieszkam w Danii od bardzo mlodych lat (mialam 7 lat jak przyjechalami). Od dziecka NIE ZNOSZE dunskiego kina. Z wyjatkiem Olsen Banden ;D i dwoch innych filmow: "Drengene fra Sankt Petri" oraz "I Kina spiser de hunde." (Te filmy juz maja troche lat i od tamtej pory nic ciekawego jak dla mnie nie wyprodukowali)
Dla mnie dunskie kino to jest BARDZO zla imitacja Hollywood - dunski jezyk nie jest na tyle slownie rozwiniety, zeby "stwarzac" Hollywood.
Co do Trier'a: JA go nie znosze. Jego filmy dla MNIE to nudy.
No coz, ale sa gusta i gusciki ;)
-
No wlasnie, wszystko kwestia gustu :) Dla mnie kino dunskie, podobnie jak francuskie, jest mila odmiana po Hollywood. Akurat "Gangu Olsena" nie cierpie i zaliczam ja do najgorszych filmow jakie w zyciu widzialam, ale juz "Jablka Adama" sa w gronie moich ulubionych filmow. Uroczym filmem jest takze "Wloski dla poczatkujacych".
Za malo filmow Triera widzialam, nie mam jeszcze opinii na ich temat. Ostatnio ogladalam "Idiotow" i mam mieszane uczucia. O ile relacje miedzy czlonkami grupy uwazam za bardzo interesujace, to juz te ze swiatem zewnetrznym, na ktorych opiera sie przeslanie filmu, odbieram jako nieco naciagane.
Z filmem dunskim bylo u mnie podobnie jak z muzyka. Po "Gangu Olsena" (a w muzyce grupie Aqua) wyrobilam sobie kiepskie zdanie o dunskiej kinematografii i unikalam jej dosc skutecznie. Dopabuse w ostatnich latach obejrzalam kilka dunskich filmow.
-
"Jablka Adama" sa swietne :). Usmialam sie jak norka, choc momentami jest to czarny humor. "Wloski..." tez lubie, choc moim zdaniem lepszy jest inny film Lone Scherfig, a mianowice anglojezyczny (a z zasadzie szkockojezyczny ;)) "Wilbur chce sie zabic". Wrazenia jak po "Jablkach".
No i ja rowniez nie trawie tego humoru z "Gangu Olsena"...
Tych dwoch, wymienionych przez Ciebie filmow, Noro, nie widzialam, ale jak nadarzy sie okazja, nadrobie zaleglosci. Zas w temacie kina dunskiego, to w moim odczuciu jest ono tak odlegle od szmiry Hollywood, ze az sie dziwie, ze mozna je porownywac. Jakies konkretne filmy masz na mysli? Taka na przyklad "Uczta Babette" nie moglaby w USA powstac.
-
Chce jeszcze raz sprostowac moja wypowiedz. Zgadzam sie, ze wiekszosc "nowoczesnych" dunskich filmow na pewno by nie powstalo w Hollywood. Ale mi o to wcale nie chodzilo: mi chodzilo o JEZYK DUNSKI, ktory probuje nasladowac jezyk "Hollywodzki." Dlatego tez mnie to strasznie denerwuje. Jeszcze ci dunscy aktorzy - to jest tak jak w latach 80-tych bylo w Czechach. Ta sama piatka we wszystkich filmach!!! :)
Zgadzam sie z wypowiedzia Twoja, Tula i Pani Juty, ze dunskie kino (szczegolnie to "inteligetne") jest calkiem inne od Hollywood. Z tym, ze jak ja ide do kina (a kino to jest moj drugi dom ;)) - to ide sie rozprezyc i posmiac. A tego nie potrawie zrobic na dunskich filmach - od dziecinstwa do teraz strasznie sie nudze, dlatego ze nie potrafie odnalesc w tych filmach zadnego przekazania.
Hollywood potrafi zrobic swietne filmy. Niestety jezeli ktos nie jest w temacie to tez sa nudy. Moze widzieliscie "Thank you for Smoking"? Ja mialam okazje ogladac ten film w kinie, ktore zawsze wyswietla "inteligetne" (czesto dunskie i francuskie) filmy. Sala byla pelna - jednak tylko nas czworka (ja i przyjaciele) pekala ze smiechu. Amerykanski humor? Mozliwe, ale humor inteligetny! Jak ta cala sala widzow nie rozumiala Amerykanskich realii, ja nie rozumie dunskich filmow :).
A co do "Olsen Banden" - ja te filmy bardzo lubie z kilku powodow: humor, aktorow ale najbardziej taki "starodawny" dunski... w tych filmach swiat jest piekny i kolorowy dopoki Egon nie wypowie tych czterech magicznych slow: "Jeg har en plan." ;D.
Nie krytykuje dunskiego kina pod zadnym wzgledem, dlatego ze cos instruktorzy musza umiec skoro maja tak duzo widzow - JA jednek nie umie sie znalesc w tym temacie.
Tula, "z Twoich wypowiedzi na temat dunskich filmow to jednak odradzam obejzenie "I Kina spiser de hunde" ;). Jest to bardzo "Hollywoodzka" produkcja, wiec nie przypuszczam,, ze Ci sie bedzie podobac ;D.
I zapsuje Ci opinie wyrobiona o dunskim kinie :). Ale za to polecam "Nattevagten" - film ten zostal nakrecony tez przez Hollywood (Night Watch) - ale dunska wersja jest duzo lepsza.
-
Staram sie patrzec na kinomatografie dunska raczej w duzo szerszej perspektywie - calej Skandynawii wraz z przyleglosciami: Finlandia i Islandia. Nie czuje sie specjalistka w kinie skandynawskim, gdyz nie moge sie jakos zmotywowac do obejrzenia tych dunskich filmow, a zwlaszcza komedii z lat powojennych, ktore tak czesto sa wyswietlane w sobote wieczorem. Moge bez problemow obejrzec "Cesarzowa Sissi" lub "Tredowata", ale te dunskie filmy z tego okresu, a zwlaszcza gang Olsena...Po 15 min. znajduje sobie inne zajecie. Uwazam, ze aby wyrobic sobie pelne zdanie o dunskim kinie brakuje mi pelnej wiedzy.
Nie sadze, aby tylko kino dunskie cierpialo na amerykanizacje. W kinie polskim tez to mozna zobaczyc, zwl na przykladzie komedii romantycznych lub filmow sensacyjnych. Ok, moze "Pusher" nie jest wybitnym dzielem, "Pusher II" i "Pusher III" to juz popluczyny, ale z drugiej strony mamy "Adams Æbler" ,"Kunsten at græde i kor"," Mifunes sidste sang" "Elsker dig for evigt", "Brødre".
No coz obsada jest taka sama. Wynika to z dosc malej grupy absolwentow szkol aktorskich, wrecz pewnych klanow aktorskich, np: Nicolas Bro. Czesto aktorzy ekspoatuje sie we wszystkich mozliwych formach: to kino, serial telewizyjny, reklama, teatr, wywiady w magazynach itd. Przesada jest nieznana w Danii.
Jakos prawie zawsze przytlaczal mnie Bergman (oprocz "Siodmej pieczeci"). Potem odkrylam Larsa von Triera. Jednak i jego osiagniecia rezyserskie mnie rozczarowywuja ostatnimi czasy.
Lubie kino norweskie, np: "Salmer fra kjokkenet" znany tez jako "Opowiesci kuchenne" z 2003.Rezyseria -Bent Hamer,aktorzy -Joachim Calmeyer, Tomas Norström, "Hawaje, Oslo" rez.Erik Poppe, "Reprise", "Kumple"
Szwdzkie: "Fucking amal" , "Lilija 4-ever"
Islandzkie: "Noi Albinoi", "Rejkjavik"
Na dzis ukochany film dunski to:
"Hvordan vi slipper af med de andre"z 2007, rez. Anders Rønnow Klarlund
Mysle, ze trudny do zrozumienia poza Skandynawia.
-
"Brødre"
A ja mam z Susana Bier problem -- ona w kolko kreci to samo. Widziales jeden, widziales wszystkie (moze z wyjatkiem troszke nietypowej, ale uroczej komedii romantycznej "Den eneste ene"). "Bracia", "Po weselu", "Things we lost in fire" -- w nich wszystkich mozna niemal bezblednie zgadnac, jak sie akcja potoczy. Uwazam, ze Susana jest wtorna.
Jakos prawie zawsze przytlaczal mnie Bergman
Mnie tez, ale moze nie doroslam do niego. Mam pare lektur na emeryture (m.in. Prousta, Manna i Joyce'a), moze pora zrobic liste z filmami na emeryture ;).
Potem odkrylam Larsa von Triera. Jednak i jego osiagniecia rezyserskie mnie rozczarowywuja ostatnimi czasy.
No, nie widzialam wprawdzie ani "Manderlay", ani "Szefa wszystkich szefow", ale czytalam wyjatkowo zgodne, negatywne opinie :). Pozostaje miec nadzieje, ze krecony "Anarchista" bedzie powrotem do wysokiej formy. Ale nawet jesli nie -- on sie juz dobrze w historii kina zapisal ;).
Lubie kino norweskie, np: "Salmer fra kjokkenet" znany tez jako "Opowiesci kuchenne" z 2003.Rezyseria -Bent Hamer,aktorzy -Joachim Calmeyer, Tomas Norström, "Hawaje, Oslo" rez.Erik Poppe, "Reprise", "Kumple"
Szwdzkie: "Fucking amal" , "Lilija 4-ever"
Islandzkie: "Noi Albinoi", "Rejkjavik"
Z kina norweskiego nie znam nic, ze szwedzkiego lubie rezysera Lasse Halstrøma, choc on glownie kreci anglojezyczne filmy. Kino islandzkie jest zachwycajace, ale specyficzne i tylko dla nielicznej grupy entuzjastow :).
-
Hm, nie zamierzam bronic S.Bier. Brakuje mi dwoch filmow z jej dorobku, aby ocenic co i jak- pierwszego i ostatniego.
Polecam jeszcze "Elsker dig for evigt" i "En kærlighedshistorie". Oba z kregu Dogmy95.
Czy ogladaliscie moze trylogie P.Fly: "Bænken", "Arven" i "Drabet"?
Pokazuje on dunskie spoleczenstwo - underklassen, overklassen i middelklassen. Ogladajac te filmy, O.K. mialam problem z "Bænken", poczulam sie, jakby Kieslowski nadal rezyserowal.
Tajemnica poliszynera jest inspiracja Fly rzeczywistymi osobami...
-
Ok, moze "Pusher" nie jest wybitnym dzielem, "Pusher II" i "Pusher III" to juz popluczyny....
eee tam... trylogia nie była zła.... i nawet polski akcent był na koniec... ;D
-
Kto bedzie gral w najnowszym filmie Larsa von Triera?
http://politiken.dk/kultur/article554538.ece
-
Oglądałem dzisiaj całkiem nie zły duński film na tv2 zulu. Niestety nie znam tytułu, bo nie oglądałem go od początku.
Krótko opisując, akcja dzieje się w małym miasteczku w którym rzeźnik zabija mieszkańców, a później robi z ich mięsa wyroby i sprzedaje. Całkiem sympatyczny film. Jeśli ktoś się z nim zetknął mógłby podpowiedzieć tytuł.
Pozdrawiam
-
De Grønne Slagtere - dansk komediedrama fra 2003.
Rezyser A.T.Jensen.
-
Krótko opisując, akcja dzieje się w małym miasteczku w którym rzeźnik zabija mieszkańców, a później robi z ich mięsa wyroby i sprzedaje. Całkiem sympatyczny film. Jeśli ktoś się z nim zetknął mógłby podpowiedzieć tytuł.
Masz poczucie humoru, Majkelku...
Swoja droga opis mi brzmi na dunska wersje Delicatessen duetu Jeunet-Caro.
[Posted on: 31 Sierpień 2008, 12:57:33]
Swietny krotkometrazowy film wczoraj w szkole nam pokazano. Nosi tytul "Ernst og lyset", byl nominowany do Oskara i mozna go zobaczyc na youtube, trwa niecale 12 minut. Goraco polecam, mnie zauroczyl!
http://pl.youtube.com/watch?v=osYD07ybCzA
-
Ja lubię duńskie kino. Wolę oglądać stare duńskie filmy, w których mówią prawdziwym dźwięcznym duńskim, a nie bełkotem tak jak w najnowszych filmach. Mam wrażenie że język duński bardzo się zmienił. Kiedyś był dźwięczny i prostszy w zrozumieniu. Dzisiaj język duński to poskracane słowa i jeden wielki bełkot.
Takie jest moje zdanie.
-
Dzis widzielismy kolejny krotki film (znow zreszta Andersa Thomasa Jensena, tym razem Oskarowy), ale na youtubie maja tylko zajawke:
http://pl.youtube.com/watch?v=Bd1Zpk8vFeo
Nie wiedzialam swoja droga, ze on sie tak dobrze sprawdza w krotkich formach!
-
Od niedzieli powtarzaja na DR1 serial Sommer. Jest tam bohaterka majaca polskie korzenie....
-
Ostatnio natknalem sie na szwedzko-dunski paradokument pt:"Haxan" z 1922r. opowiadajacy o problematyce czarownic i inkwizycji.
Film jest niemy ale opatrzony napisami. Po jego obejrzeniu zostalem wgnieciony w fotel, od tygodnia probuje go znalezc w sklepach ale na prozno. Wie ktos gdzie mozna kupic takie klasyki w KBH? Tutaj mozna zobaczyc czego nalezy spodziewac sie po tym arcydziele, goraco polecam koneserom i fanom sredniowiecza.
-
Coz, niewiele widzialam poki co, bo czasu nie mam za wiele na wszystko.
Oczywiscie obowiazkowo obejrzalam calego Matadora, coz.... serial jak serial, ale przyznam szczerze wciagnal mnie. Aczkolwiek coz o nim pisac, typowa saga...
Oczywiscie obowiazkowo z synem musialam obejrzec "Dzieciaki mojej siostry" i tu tez trudno napisac cos blyskotliwego. Typowy film dla dzieci, prosta fabulka, troche gagow.
Natomiast, objerzany "Citronen og Flamen" sklonil mnie do glebszych refleksji. Tak naprawde porazily mnie kwestie historyczno-techniczne, mam na mysli akcje zamachowe.
Juz nasze filmy z lat 50, 60 przedstawialy te kwestie bardziej realistycznie. Dla mnie to co widzialam w dunskim filmie bylo pograniczem uporoszczenia czy ignorancji.
Wiem, ze w Danii wojna i okupacja byly zupelnie innego wymiaru. ALe nie moge sobie wyobrazic zamachu, w ktorym zamachowiec idzie z pistoletem w reku dobrych 100 metrow, tudziez w trakcie strzelanki z szefem gestapo robi sobie przerwe na pogadnke, po czym odchodzi z miejsca zdarzenia.
Dlatego, mialam bardzo mieszane uczucia po obejrzeniu tego filmu. Z jednej strony cala intryga niezle zawiazana, a drugiej strony maksymalne uproszczenia.
-
Wszystko ok tylko ten film nazywa się "Flammen og Citronen".
-
Bardzo dziekuje CI za czujnosc. Oczywiscie masz racje. Cale szczescie, ze jestes i czuwasz nad moimi wypowiedziami.
-
Dla Ciebie wszystko Mirra :*
-
Troche off-topowo:
W filmie - "33 sceny z zycia" - w rezyserii M.Szumanowskiej, gra dunski aktor - Peter Gantzler, niezapomniany, niesmialy Jurgen z "Wloskiego dla poczatkujacych".
-
Małe sprostowanie- Szumowskiej. ;)
-
Tak, dziekuje za sprostowanie:
Małgorzata Szumowska
Film jest z 2007r.
-
Dlatego, mialam bardzo mieszane uczucia po obejrzeniu tego filmu. Z jednej strony cala intryga niezle zawiazana, a drugiej strony maksymalne uproszczenia.
Dla mnie ten film takze byl z deka smieszny i zrobiony jakos chaotycznie przez te dziwne akcje. Takze nudny, ale znam osoby co plakaly po obejrzeniu tego filmu ;)
-
Ostatnio w Danii powstał całkiem nie zły film animowany dla dorosłych " Rejsen til Saturn " Bardzo przyzwoicie wykonana komedia z prymitywnym humorem pokazuje że Duńczycy potrafią śmiać się z samych siebie. Tutaj mały podgląd znaleziony na youtube
Rejsen til Saturn (http://www.youtube.com/watch?v=JuUQ3N7SGvU)
-
Prosze zaczac przygode ze wspolczesna dunska animacja od "Terkel i knibe"....
Rejsen til Saturn to jakby kontynuacja...
-
Duńska sztuka straszenia zrodło http://polskatimes.pl
Jeżeli Lars von Trier, 53-letni duński spec od konsternowania kinowej publiki, umyślił sobie, że przywiezie do Cannes swój najnowszy horror "Antychryst" i wywoła kolejny skandal, to nie pomylił się ani trochę.
Przed festiwalową salą projekcyjną ostawiły się kolejki już na kilka godzin przed zapowiedzianym seansem. A potem też było gorąco: w trakcie pokazu jedna osoba zwymiotowała, połowa widzów wyszła przy akompaniamencie gwizdów, a reszta też miała miny więcej niż niewyraźne.
Ale "Antychrystowi" wcale to nie zaszkodziło. Jury doceniło klasę mistrza i choć nie wręczyło mu ostatecznie mieniącej się złotem palemki, uznało na pociechę za najlepszą aktorkę imprezy Charlotte Gainsbourg, która gra u von Triera jedną z dwóch głównych ról. Cynicy z filmowego światka ukuli natychmiast plotkę, że jej laur wcale nie jest zasługą jej powalającej gry, a tym bardziej urody (faktycznie, Charlotte cielesnym powabem nie grzeszy), tylko skutkiem jej śmiałych rozbieranek na planie filmowym.
Teraz dzięki temu salomonowego werdyktowi szefowej jury Isabelle Huppert, "Antychryst" może ruszyć w triumfalny pochód po światowych kinach (do Polski trafi już w najbliższy piątek i to w wersji nieocenzurowanej). I będzie na co popatrzeć, bo przebiegły Duńczyk bardzo się postarał, żebyśmy podczas 100-minutowej uczty nie nudzili się ani przez moment. Zresztą, temu, kto przyzna się, że na którymś z filmów von Triera przysnął choćby na moment, z przyjemnością oddam swoje zaproszenie na piątkową premierę.
Bo w "Antychryście" jest mroczno i groźnie. Akcja toczy się na odludziu, w starym domostwie, do którego wyjeżdżają sławny psychiatra (wcielił się w niego Willem Dafoe) i jego małżonka, która też para się atrakcyjnym fachem, bowiem bada historię prześladowań czarownic w wiekach średnich. Chcą zaszyć się przed światem i ukoić ból po stracie dziecka. Ale relaksująca wilegiatura na leśnym runie nie jest im dana od chwili, gdy do fabuły miesza się przerażająca siła o kosmicznej mocy, która melancholię bohaterów zamieni w krwistą kipiel, przy której "Teksańska masakra piłą mechaniczną" wydaje się gaworzeniem bobaska.
W wywiadach von Trier wyznał, że kręcenie "Antychrysta" było dlań kojącą terapią na kąsającą go depresję, która dopada go od chwili, gdy zajął się kinem. Może dlatego nasączył swój film, oprócz eschatologicznej grozy i zatrważającej przemocy, także potężną dawką seksualnych wygibasów w wykonaniu aktorskiej pary. Ostry seks jako remedium na metafizyczne zło - to mogło wykluć się tylko w zmaltretowanej szokującymi ideami głowie autora "Idiotów".
A ów klimat przerażającej niemocy, w który wpadają z pluskiem psychiatra i jego erudycyjna żona, zawdzięczamy nie tylko zdjęciom Anthony'ego Doda Mantle'a (z równą zręcznością kręcił tekturowe plenery w "Dogville", jak i barwne slumsy Bombaju w "Slumdogu. Milionerze z ulicy"), ale też nadwiślańskiej firmie Platige Image, którym von Trier powierzył stworzenie efektów specjalnych "Antychrysta" i obróbkę obrazu. To naszym rodakom zawdzięczamy, że przeżyjemy na tym filmie chwile tak ukochanego przez nas strachu.
"Antychryst", 2009, reż. Lars von Trier, dystr. Gutek Film, premiera 29.05
-
Po takiej reklamie, to na film pójdą sami niewyżyci erotycznie ludzie, spragnieni filmu porno, pod przykrywką kina wyższych lotów...
-
Polski wklad w film von Triera:
http://wyborcza.pl/1,99223,6657368,Placisz_i_masz__Lars.html
Cyt:
Było to jedno z najtrudniejszych przedsięwzięć w ich karierze. Lars von Trier w ogóle słynie z tego, że jest filmowcem trudnym we współpracy. Ten film jest jednak dla niego wyjątkowo ważny i wyjątkowo osobisty, więc współpraca była jeszcze trudniejsza.
Polacy nie kontaktowali się bezpośrednio z von Trierem, tylko z nadzorującym efekty specjalne Peterem Hjorthem. Zrealizowane materiały przesyłali do Danii przez internet. Zdarzało się, że przychodził e-mail takiej treści: "Lars nie jest zadowolony, bo on już widział tę scenę w swoim śnie i wyglądała inaczej - proszę zrobić tak, jak było we śnie".
Jeśli Larsowi regularnie śnią się takie wizje jak na przykład (zrealizowane przez Polaków) mrówki pożerające żywcem ślepe pisklę, które wypadło z gniazda, albo makabryczny poród martwego jelonka - to nic dziwnego, że reżysera dręczą ataki klinicznej depresji. Na szczęście Duńczycy wzięli na siebie całą brudną robotę, taką jak np. filmowanie zwierzęcych wnętrzności. Jakub Knapik, polski animator, nie musiał więc tym razem strzelać do arbuzów.
Okrzyki obrzydzenia podczas premabusewego pokazu w Cannes stanowią przewrotny komplement dla polskich specjalistów od efektów specjalnych. Zadaniem aktora jest wzruszenie lub rozbawienie widza, zadaniem scenarzysty jest zaintrygowanie lub zaskoczenie. Człowiek od efektów specjalnych dobrze wykona swoją robotę, jeśli widz podskoczy ze strachu na fotelu albo skuli się z obrzydzenia. A na "Antychryście" widzowie robią jedno i drugie...