poloniainfo.dk
Regionalne => Kopenhaga => Wątek zaczęty przez: agnieffka w 15 Paź 2014, 08:09:46
-
Pilnie poszukuje polskiej pielegniarki z Kopenhagi badz okolic do zatrzykow dozylnych. Bardzo prosze o namiary.
-
Jezeli jest potrzeba dozylnych zastrzykow wykonywanych w warunkach domowych, powinna Was odwiedzac pielegniarka z przychodni rodzinnej. Kontaktowalas sie z lekarzem rodzinnym?
-
Nie, gdyz nie wiem czy w moim przypadku moge sie do nich zwrocic o pomoc, gdyz chodzi tu o mojego meza. On nie mieszka w Danii i nie ma tu CPR, natomiast kilka razy do roku przyjezdza, a jest chory na bolerioze (niekonwencjonalna metoda leczenia) i musi dostawac anybiotyki dozylnie wedlug zalecen swojego lekarza z Polski. Myslisz ze jest szansa zeby pomogli? Ja raczej myslalam o prywatnej osobie, tak jak to robi maz w Polsce.
-
No, tak w takiej sytuacji nie da rady.
Jest pare polskich pielegniarek w Kopenhadze. MOze sie odezwa.
-
I zaryzykuja utrate autoryzacji dla kilku koron?
"Niekonwencjonalna metoda leczenia" z ordynacji lekarza? Dziwny lekarz...
Dozylne antybiotyki a pacjent podrózuje po Europie? Dziwne leczenie... i bardzo niebezpieczne.
-
Nigdy w zyciu. Chyba zadna pielegniarka nie jest tak glupia by podawac antybiotyko dozylnie w domu. Tak podaje sie w szpitalu. A jesli ktos sie na to zgodzi to radze uciekac od tak nieodpowiedzialnej osoby
-
Choroba ta jest bardzo grozna i problem jest taki ze lekarze ´´z urzedu´´ nie umieja ja leczyc bo albo jej nie znaja albo po prostu nie ma na to pieniedzy w budzecie panstwa, co ma miejsce w Polsce. Choroba ta jest porownywalna do HIF i grozniejsza niz rak. W polsce jest tylko 3 lekarzy, ktorzy uczyli sie w USA, gdyz tam diazgnozowanie oraz leczenie jest o wiele bardziej rozwiniete niz tu w Europie. U meza wykryto ta chorobe za pozno i ryzyko jest takie ze nigdy sie nie wyleczy, ale juz przez 5 lat zrobil ogromne postepy i widac rezultaty leczenia. Niemniej jednak kilka razy do roku musi brac anytbiotyki, gdyz bez tego choroba sie nawroci a do tego nie mozna dopuscic, stad potrzeba pielegniarki. W Polsce jest rowniez zmuszony na prywatne leczenie i juz od 5 lat normalnie dostaje zastrzyki prywatnie. Latwo jest ludzi oceniac jak sie nie zna problemu. Ponadto tu nie chodzi o zadne pieniadze, tu chodzi o pomoc czlowiekowi co chce byc razem ze swoja rodzina, a jeszcze tylko przez 2 lata musimy sie przemeczyc, zanim wroce do kraju.
-
Utrata autoryzacji, a niby to dlaczego? Wszystko zalezy od kontraktu jaki sie ma z firma, jesli nie ma zapisu w umowie o prace o tzw´´wylacznosc´´, to nie rozumiem dlaczego ktos moglby miec z tego tytulu jakiekolwiek nie przyjemnosci???
-
Jesstes w Danii nie w Polsce.
Nie jakas "firma" ponosi odpowiedzialnosc a sama pielegniarka.
Pielegniarka nie ma prawa dawac dozylnych zastrzyków bez ordynacji, przeszkolenia i w domu pacjenta.
"Niekonwencjonalne leczenie" z zastrzykami dozylnymi w domu to utrata autoryzacji.
Moze po prostu pójsc do lekarza tu w Danii i spytac o porade. Wychodze z zalozenia ze maz ma ordynacje/recepty na leki, ubezpieczenie z uwzgledniona borelioza i historie choroby ze soba.
-
Mam nadzieję że ktoś Państwu pomoże albo niech mąż zjedzie na kilka dni do Pl na zastrzyk i niech wróci. Z drugiej zaś strony mógł przyjąć zastrzyki a później się do Pani wybrać.
Tak czy siak życzę powodzenia!