poloniainfo.dk
Ogólne => Praca w Danii => Wątek zaczęty przez: Halina w 18 Sie 2007, 21:00:18
-
Rodacy, dlaczego tak jest ze kazdy sie odwraca od nowych polakow w Danii. Przyjehalam tu z mezem i 2 dzieci, my mamy po 45 i 56 lat a dzieci po 17 i 18. Maz znalazl ogloszenie w internecie ze trzeba tu czlowieka do rozwozenia gazet w nocy i placa 125 koron. Przeliczlylismy ze wyjdzie nam ok 20 tys jak wezmiemy sie razem do pracy. Pozyczylismy duzo pieniazkow od rodziny i znajomych w polsce i wyjechalismy do danii na stale. Nikt z nas nie zna jezyka angielskiego. Maz juz 3 tydzien czeka na prace bo byl tylko 2 noce i nie ma pracy. Mieszkamy w malym mieszkaniu i placimy straszne pieniadze za wynajecie bo az 2900 koron. Pieniazki sie koncza i nie wiemy co robic. Pytalismy rodakow ktorzy tu sa czy znajda nam prace i kazdy sie odwraca. Chcemy uczciwie pracowac ale nie tak ciezko jak na gazetach, tylko lzej. Maz ma prawojazdy, ja moge pilnowac dzieci lub osob starszych.
Polonio, znajdzcie nam prace, przynajmniej dla meza. Powiedzcie jak zalatwic pieniadze z socjalu zeby bylo z czego zyc. Mamy dzieci. Jak zdobyc jakies swiadczenia socjalne, doplaty czy cos. Przeciez Dania to taki super kraj. Narazie tego nie widac :( Moze ktos powie jak tu mozna nie placic podatku bo slyszalam ze sie placi duze 50% a nas na to nie stac. Pozdrawiam wszystkih.
Halina
-
Dlaczego wyrzuciliscie ten watek z forum?
Skoro czyta nas tak wiele osob, moze bedzie on przestroga dla innych, nabusezwaznych, moze ukaze prawdziwa sytuacje wielu, ktorzy mysla, ze pieniadze na zachodzie leza na ulicy, ze nikt tu nikomu nie daje nic za darmo
-
dla mnie to byl po prostu beznadziejny post, nad ktorym szkoda bylo dyskutowac, ale mozemy przywrocic ku przestrodze :)
-
Dzieki Gottie, moze i prowokacja, ale moze nie?
Rodacy, dlaczego tak jest ze kazdy sie odwraca od nowych polakow w Danii. Przyjehalam tu z mezem i 2 dzieci, my mamy po 45 i 56 lat a dzieci po 17 i 18. Maz znalazl ogloszenie w internecie ze trzeba tu czlowieka do rozwozenia gazet w nocy i placa 125 koron. Przeliczlylismy ze wyjdzie nam ok 20 tys jak wezmiemy sie razem do pracy. Pozyczylismy duzo pieniazkow od rodziny i znajomych w polsce i wyjechalismy do danii na stale. Nikt z nas nie zna jezyka angielskiego. Maz juz 3 tydzien czeka na prace bo byl tylko 2 noce i nie ma pracy. Mieszkamy w malym mieszkaniu i placimy straszne pieniadze za wynajecie bo az 2900 koron. Pieniazki sie koncza i nie wiemy co robic. Pytalismy rodakow ktorzy tu sa czy znajda nam prace i kazdy sie odwraca. Chcemy uczciwie pracowac ale nie tak ciezko jak na gazetach, tylko lzej. Maz ma prawojazdy, ja moge pilnowac dzieci lub osob starszych.
Polonio, znajdzcie nam prace, przynajmniej dla meza. Powiedzcie jak zalatwic pieniadze z socjalu zeby bylo z czego zyc. Mamy dzieci. Jak zdobyc jakies swiadczenia socjalne, doplaty czy cos. Przeciez Dania to taki super kraj. Narazie tego nie widac :( Moze ktos powie jak tu mozna nie placic podatku bo slyszalam ze sie placi duze 50% a nas na to nie stac. Pozdrawiam wszystkih.
Halina
Przeczytalam twoje wolanie na forum i nie wiem czy ktos jest w stanie ci
pomoc. Szkoda, ze nie napisalas postu przed wyjazdem z Polski,.
Czy nie wiedzieliscie, ze w Danii jest potrzebne zezwolenie na prace i pobyt, ktore
zalatwia sie przed wyjazdem?
Czy nie wiedzieliscie, ze prawie tu nie ma pracy na "czarno", bo kary sa
bardzo wysokie?
To nie wina nasza, Polakow tu zamieszkalych, weszlismy do Wspolnej Europy,
mozemy mieszkac gdzie chcemy pod warunkiem, ze stosujemy sie do przepisow
obowiazujacych w danym panstwie.
Sprobujcie szukac pracy w rolnictwie, moze zbiory jablek, albo innych
plodow, moze ktos wie cos o jakiejs pracy, ale napewno ci nie da znac bezposrednio, bo adres e-mail jest zly.
Moze sprobujcie wyjechac do Anglii, gdzie nie trzeba zezwolen na prace? albo wrocic do Polski, gdzie jest coraz wiecej wolnych miejsc pracy, dla tych ktorzy chca pracowac?
Bardzo wam wspolczuje, ale nikt nikomu nie daje tu nic za darmo, coz,
kapitalizm.
Przepraszam, jesli slowa brzmia ostro, ale taka prawda, takie zycie.
Pozdrawiam
-
Wbrew pozorom nawet na zachodzie nie spada manna z nieba. Wyjeżdżanie z całą rodziną było pochopne, ale to już wiecie.
Co do podatku to należy w Urzędzie Skarbowym (SKAT) wyrobić kartę podatkową, w przeciwnym wypadku pracodawca jest zobowiązany odprowadzić 60 % podatku (nadpłata będzie zwrócona ale dopabuse na wiosnę przy rozliczeniu rocznym).
-
Moje uwagi:
1. Wyjazd na stale cala rodzina dla ogloszenia w internecie o rozwozeniu prasy dla 1 osoby !!!! - durnota
2. Wyjazd bez znajomosci jezyka (jakiegokolwiek, niemieckiego, angielskiego,) !!!! - durnota x 2
3. Liczenie na dobrodusznosci rodakow ktorzy podadza wszystko na dloni jak cos nie wyjdzie - naiwnosc
4. Narzekanie na drogie mieszkanie za 2900dkk - nieznajomosc rynku
5. Proszenie o znalezienie pracy jak i o pieniadze z socjalnego, gdzie zaraz potem pada pytanie jak nie placic podatku - nie skomentuje...
6. Calosc wypowiedzi i jej charakter - bezcenna
-
Wbrew pozorom nawet na zachodzie nie spada manna z nieba. Wyjeżdżanie z całą rodziną było pochopne, ale to już wiecie.
Co do podatku to należy w Urzędzie Skarbowym (SKAT) wyrobić kartę podatkową, w przeciwnym wypadku pracodawca jest zobowiązany odprowadzić 60 % podatku (nadpłata będzie zwrócona ale dopabuse na wiosnę przy rozliczeniu rocznym).
zeby miec karte, trzeba miec CPR, zeby miec CPR trzeba miec pozwolenie i kolko sie zamyka
-
Gottie, sama prawda Twymi ustami przemawia...
Ja dostaje bialej goraczki, jak czytam takie posty; zwlaszcza konczace sie pretensjami i wymaganiami pod adresem rodakow >:(. Przy czym tutaj poziom absurdu jest tak wielki, ze tez sie przychylam do opinii, iz jest to prowokacja znudzonych koncem wakacji nastolatkow.
-
Tula, tecy ludzie niestety istnieja. Znalazlem na poloni.dk ogloszenia bardzo podobne do umieszczonego u nas watku. Najpierw pojawilo sie po dunsku ogloszenie z Morgen Distribution o poszukiwaniu szefow dystryktow. Pierwsza riposta jaka padla pod kierunkiem tego ogloszenia to:
(http://poloniadenmark.info/Picture%201.png)
Nastepnie bezrobotnej rodzinie odpisal sam Morgen jak i Marta:
(http://poloniadenmark.info/Picture%202.png)
Pan Mirek ktory wyglada jak czlonek bezrobotnej rodziny niegrzecznie odpisuje Morgenowi:
(http://poloniadenmark.info/Picture%203.png)
znajduje sie pani Danka, ktora ripostuje zale bezrobotnej rodziny
(http://poloniadenmark.info/Picture%204.png)
rodzina na to:
(http://poloniadenmark.info/Picture%205.png)
tym razem odzywa sie podatnik, piszacy kapitalikami, podobnie jak Mirek i Bezrobotna rodzina:
(http://poloniadenmark.info/Picture%206.png)
Na sam koniec pan Stefan wylewa kubel zimnej wody na bezrobotna rodzine i jej obroncow.
(http://poloniadenmark.info/Picture%207.png)
No i to jest koniec tej dyskusji, gdzie mozna bardzo latwo wyciagnac logiczne wnioski.
PS. Ogloszenia jeszcze sa na stronie, mozna poczytac, ale specjalnie zrobilem screeny, bo tam czasami admin czysci tablice ogloszen.
-
Ech... ewidentna prowokacja. Ktos, kto chcial sie zabawic naszym kosztem nawet sie nie wysilil, aby napisac bardziej sensownego posta. A tak, srednio rozgarnieta noga stolowa wie, ze ten post "Haliny" to podpucha.
-
Ech... ewidentna prowokacja. Ktos, kto chcial sie zabawic naszym kosztem nawet sie nie wysilil, aby napisac bardziej sensownego posta. A tak, srednio rozgarnieta noga stolowa wie, ze ten post "Haliny" to podpucha.
nie obrażaj nóg stołowych ;D
-
Podpucha, podpucha.... ale jaka prawdziwa... nie sadzicie, ze gro naszych rodakow ma dokladnie takie podejscie do pracy i zycia tutaj?
Niech ktos zalatwi prace, najlepiej LETKA... wynajmie mieszkanie TANIO! tak za jakies 500 koron...
Da socjal i zajmie sie dziecmi....
I oczywiscie zero podatkow....
ech...
szkoda slow....
ale faktycznie niech to zostanie jako przestroga dla wolniej myslacych :)
-
Przyznam, ze w pierwszej chwili potraktowalam tego posta powaznie i az mi wlosy deba stanely. Ale po ponownym przeczytaniu nie mialam watpliwosci, ze to podpucha.
Mnie zastanowilo jeszcze co innego. Niektorym wydaje sie, ze polonia (gdziekolwiek, nie tylko w Danii) sklada sie z milionerow, wlascicieli wielkich firm, ludzi o nieograniczonych mozliwosciach. W zwiazku z tym, kazdy kto mieszka za granica moze bez problemu znalezc rodakowi mila, latwa i swietnie platna prace , zameldowac go prawie za darmo w domu z basenem i sluzba itd. Spotkalam sie z takim mysleniem wiele razy i nie moge sie nadziwic, skad sie ludziom takie pomysly biora.
-
Niektorym wydaje sie, ze polonia (gdziekolwiek, nie tylko w Danii) sklada sie z milionerow, wlascicieli wielkich firm, ludzi o nieograniczonych mozliwosciach. .. nie moge sie nadziwic, skad sie ludziom takie pomysly biora.
A czy jadąc do Polski nie chodzimy z wysoko podniesioną głową jakbyśmy posiadali cały świat? ;D
-
Niby tak, ale przeciez kiedy my przyjezdzamy i zadzieramy nosa, to Oni wiedza, ze to sciema, ze zasuwamy na naszych zmywakach po 10 godzin dziennie i na ten przyjazd do Polski odkladalismy przez ostatnie pol roku.
;)
-
::) Powiem Wam jak to wyglada z boku:
ani tu nie pracuje, ani nie mieszkam, jestem "przejazdem" u męża dlatego mam do tego duży dystans :(
I powiem Wam, że ja tak samo jak Juta, potraktowałam tego posta poważnie, przeczytałam go następne 3 razy i dalej uważam go za prawdziwego, może nie prawdziwego od Haliny ;), jednakże jako prawdę o ogromnej części naszego społeczeństwa !!
I to jest naprawdę spora część ludzi, bo nie oszukujmy się, ale jaki procent Polakówi, tak naprawdę może się pochwalić stałą pracą, własnym mieszkaniem (czytaj: zakupionym z własnych zarobków), a w stażu zawodowym może się poszcycić przewagą okresów zatrudnienia, a nie przebywania na bezrobociu ??
Pytam: ILE ??
A takich ludzi właśnie jest multum, dajcie mi pracę, bo ja mam piątkę dzieci, a mąż nie ma pracy. Oczywiście na fajki i piwo zawsze jest.
Więcej przepracowali na czarno niż legalnie, a za granice jak jechali to często gęsto po kilka lat siedzieli na czarno!
A co nie wiecie jaki odestek ludzi od kilkunastu lat siedzi u naszych "wielkich" wrogów za Odrą i pocina swoimi audicami A4-ką na niemieckich tablicach zgrywając wielkich panów? Znają parę słów po niemiecku na krzyż, bo wiekszość siedzi u swoich rodzinek, to i tak w wiekszości gadają po polsku, ale na granicy to on strasznie po niemiecku szprecha ::) ...
Więc ja uważam że na takich jak Halinka, nietrudno trafić, zresztą znam to z autopsji, sama pomogłam jednej mojej "przyjaciółce".
Siedzą na wynajmie, on rzucił pracę, bo za ciężka i załatwia wyjazd do Anglii, bo tam kokosy. Dwoje dzieci, ona sama pracuje jako szwaczka w lokalnej firmie meblowej, wystarcza im z wypłaty na czynsz i rachunki, wiecznie ojciec pomaga, to jedzenie kupi, to jakieś raty zapłaci, ale najlepsze, że ja pracując we dwoje nigdy nie brałam Providenta, bo mnie nie było stać, a oni wiecznie po dwie pożyczki...
Pomogłam jej wyjechać do Niemiec, noi wyjechała, nawet nie musiała płacić za przejazd, bo właścielka knajpy była u rodzinki i wzięła ja swoim samochodem na miejsce.
Dziewczyna 32 lata, wiec chyba nie jakaś siksa, co się nie przemęczy, bo się jej tipsy połamią...
Ale już po dwóch dniach sms-y, że ciężko, bo trzeba po 10-12 godzin robić, a że za mało płaci, a że tylko 5 euro na jedzenie daje itp...
Wróciła po dwóch miesiącach, miała za miesiąc, tak jej źle było, po tygodniu, juz wraca spowrotem.
A sedno tej sprawy takie, że to co zarobiła, to poopłacała rachunki najbardziej zaległe, trochę długi pospłacała, a resztę przez tydzień przepili z mężem i wszystkimi znajomymi - bo trzeba się było pokazać, że ja za granicą w pracy byłam ;)
Mały szczegół w tym wszystkim taki, że jakoś dla mnie tej "flaszki" (symbolicznej - bo i tak nie piję) za załatwienie pracy zabrakło, do tego stopnia, że jak w końcu znalazła dla mnie czas na spotkanie w ogórdku piwnym, to musiałam sobie to piwo sama kupić i dzieciom lody, bo mi było ich szkoda. Nic niewinne że mamuśka taka zaradna ;)
Nie dość że musiałam się nasłuchać jak to tam było starsznie ciężko, a że ją wyzyskiwała, że po 12 h, trzeba było pracować, że w soboty też (fakt, że włąścicielka trochę przeginała, umowa była inna, ale to juz inna strona medalu) - to nawet dziękuję nie usłyszałam za załatwienie pracy - chociaż grosza za to nie wzięłam, bo to moja bardzo bliska przyjaciółka była...
Teraz chodzi z nosem do góry, bo ona za granica była!! Niemieckiego sie troche poduczyła, kontakty złapała, w knajpie jak to w knajpie bywa, męskie grono częstym bywalcem jest, to i dumna chodzi bo ona mogła mieć tylu, że cho cho!! A jak jej mąż żadnej pracy nie znajdzie zaraz to ona go zostawi i wyjedzie do Niemiec ::) bo nie będzie z takim nieudacznikiem żyć!
Sami sobie oceńcie, ilu pasożytów w naszym narodzie jest, tylko najgorsze w tym wszystkim to to, że oni uważają że im się to od nas należy!!
Bo oni tacy biedni są... :o
Smutne to ale prawdziwe...
-
Kochani Rodacy,
proponuję zakończyc już ten wątek.
Pozdrawiam
-
Artykul znaleziony na onet.pl ktory idealnie opisuje w/w sytuacje:
Zarobić, ale się nie narobić
Wrodzone zdolności do krętactwa z powodzeniem wykorzystujemy na Wyspach
Państwo jest niczyje, więc można je bezkarnie okradać. Zasada ta wyznawana przez długie dziesięciolecia w kraju powinna po wyjeździe za granicę umrzeć w nas śmiercią naturalną. Ale nic podobnego.
Byliśmy i jesteśmy najbardziej kombinującym narodem w Europie. Jedni twierdzą, że to nasza narodowa wada i powód do wstydu, inni są dumni z ponadprzeciętnych zdolności rodaków. Co by nie mówić, setki tysięcy Polaków znakomicie dostosowały się do nowej rzeczywistości na Wyspach. Niektórzy wychwycili w brytyjskim systemie dziury i niedoskonałości, o których Anglicy przez kilkadziesiąt lat nie mieli pojęcia.
Cel pozostał ten sam ? zarobić, ale się nie narobić. Zmieniły się tylko metody działania. Nie martwimy się już o kartki na mięso, ani nie wynosimy z pracy papieru toaletowego (choć niektórym i to się wciąż zdarza). Sprawdzone sposoby z poprzedniej epoki odeszły w zapomnienie. Pozostaje więc spostrzegawczość i wyobraźnia, a te dwa zmysły Polacy mają wyjątkowo dobrze rozwinięte.
Poniżej prezentujemy dotychczasowy dorobek naszych rodaków. Mimo wszystko gratulujemy pomysłowości i czekamy niecierpliwie na kolejne, równie zaskakujące sposoby na przetrwanie.
Przezorny i ubezpieczony
Samochód w UK to fajna i tania rzecz. Gorzej z ubezpieczeniem. Może czasami kosztować więcej, niż zapłaciliśmy za auto. Ale głowa do góry, Polacy idą z odsieczą!
Maciek nie miał zniżek za bezkolizyjną jazdę. Do zapłaty wyszło mu ponad tysiąc funtów, ale się nie zraził. Zarejestrował się na stronie internetowej ubezpieczyciela i wpisał, że przysługuje mu najwyższa, 50-procentowa ulga. Dokumenty potwierdzające ma przecież w Polsce, a gdyby szanowna firma chciała je zobaczyć, dośle wymagane papierki później. Efekt? Polisę dostał natychmiast. Po kilku tygodniach firma ubezpieczeniowa przestała się upominać o obiecane dokumenty. Aż w końcu pisemnie pogratulowała mu, że udało mu się wyprowadzić ich w pole.
Mieszkanie biednemu od zaraz
Andrzej mówi o sobie, że jest biznesmenem. Ale oficjalnie od kilku lat figuruje jako bezrobotny, tak jak jego przyjaciółka Aneta. Nie pobrali się, by łatwiej było im kiwać urzędników i wyciągać więcej pieniędzy.
Oboje dostali od państwa zapomogi, mieszkania w niezłych dzielnicach Londynu. Należą im się, póki nie znajdą pracy i nie staną finansowo na nogach. Ale szukanie uczciwego zajęcia idzie im wyjątkowo opornie.
Andrzej szybko przerobił państwową chatę w Wembley na hotel. Pokoje podzielił na mniejsze, zlikwidował living room i wprowadził tam czternaście osób. Co miesiąc z czynszu wyciąga ok. 3500 funtów. Aneta zarabia na swoim drugie tyle. Sami żyją w wynajmowanym pokoju, o ile nie spędzają właśnie kolejnych egzotycznych wakacji w luksusowym hotelu.
Ostatnio urzędnicy wezwali Anetę na dywanik i dociekali, czy rzeczywiście potrzebne jej jest tak duże mieszkanie. Polka oświadczyła, iż właśnie zaszła w ciążę i będzie musiała gdzieś przecież wychowywać swoje dziecko. Samotnie oczywiście ? bo państwo da wtedy kolejne zapomogi.
Londyńskie metro jest drogie jak diabli, autobusy niewiele tańsze. Płacz i płać? Niekoniecznie.
Robert jeździ codziennie linią Northern. Mieszka i pracuje poza centrum, gdzie ruch jest mniejszy, a obsługa metra jakby niemrawa. Polak doskonale się orientuje, na których stacjach nie ma automatycznych bramek, otwieranych po przyłożeniu karty Oyster. Można wejść i wyjść niezauważalnym, o ile wtopimy się w kolejkę ludzi kasujących pokornie swoje karty w zainstalowanych czytnikach.
Kilka tygodni temu stacja Roberta przeszła nalot kontrolerów i policji. Ustawili się przy wyjściu i każdemu z osobna sprawdzali ważność travelki. Mężczyzna nie spanikował. Grzecznie wytłumaczył funkcjonariuszom, że kartę zostawił w domu, ale jeśli bardzo chcą ją zobaczyć, to kserokopię prześle faksem. Zachwyceni kontrolerzy nawet nie zapytali o jego nazwisko.
Cudzym oknem na świat
Nowy telewizor w domu daje wiele przyjemności. Jeszcze większa radość nas czeka, gdy uda nam się wyprowadzić w pole urzędników pobierających opłaty za abonament.
Rafał kupował w sklepie nowy sprzęt rtv. Niestety, sprzedawca nie wyda nam telewizora, nim nie podamy wszystkich danych osobowych. Musi wypełnić za nas kartę zgłoszeniową i przesłać gdzie trzeba, by później państwo mogło z nas ściągać co miesiąc pieniądze.
Rafał jak na zawołanie wyrecytował adres, pod którym od dawna już nie mieszkał. Mało tego, rzucił imię i nazwisko kolegi, który też się zdążył stamtąd wyprowadzić. Wystarczy jeszcze zapłacić gotówką (po numerze karty mogliby ustalić, gdzie naprawdę mieszkamy) i można się cieszyć nowym oknem na świat. O ile nasz były lokator nie zechce kupić sobie telewizora.
Bo to pustostan był
Brytyjskie prawo jest święte. Choćby miało się obrócić przeciwko nam, należy go przestrzegać i koniec. Hinduski przedsiębiorca spod Londynu na własnej skórze odczuł przyspieszony kurs znajomości przepisów, jaki zafundowali mu goście z Polski.
Biznesmen chciał zaadaptować opuszczoną halę fabryczną w okolicach Luton. Gdy przejął obiekt na własność, natychmiast wprowadziło się do niego kilkudziesięciu Polaków. Stwierdzili, że zajmują pustostan, więc zgodnie z brytyjskim prawem nikt nie ma prawa ich wyrzucić. Zdesperowany Hindus wzywał policję i wszystkie możliwe służby. Usłyszał, że prawo i tak stoi po stronie przybyszów znad Wisły, więc lepiej żeby się z nimi jakoś dogadał.
Polacy okazali się bardzo wyrozumiali i mili w negocjacjach. Kilka tysięcy funtów w gotówce sprawiło, że wynieśli się w pół godziny. - Nie wiesz przypadkiem, do kogo należy ten budynek naprzeciwko? - zapytali biznesmena na odchodne.
Nocleg w publicznym zdroju
To mogli wymyślić tylko Polacy. Skorzystanie z publicznej toalety w centrum Londynu późnym wieczorem graniczy z cudem. Powód? Przybysze z Polski zaadoptowali eleganckie, samoobsługowe łazienki na prywatne noclegownie.
Wystarczy zapłacić 1 funta i całą noc możemy spędzić w niemal luksusowych warunkach. Dużo przestrzeni na materac, umywalka z ciepłą i zimną wodą, mydło, ręczniki jednorazowe, no i kibelek pod ręką. Do tego pełna dyskrecja i bezpieczeństwo ? póki nie opuścimy szaletu, nikt z zewnątrz nie może dostać się do środka. Zniecierpliwieni przechodnie nawet nie dobijają się do drzwi, tylko gonią z pełnym pęcherzem do kolejnej ubikacji. O ile w niej nikt również nie nocuje.
Panie i Panowie ? Polak potrafi!
-
nooo GoTTie !! pogratulować Ci tylko, że to wyszukałeś :)
padałem ze smiechu, chociaż wie, że to przeraża jak Polacy potrafią całemu krajowi zrobić opinię,
bo tak naprawdę nie mamy na takich wpływu :(
niestety komuna wielu do tego przyzwyczaiła: czy się stoi czy się leży kaska sie należy
I dopóki to pokolenie nie wymieni się na nowe, musimy się z tym liczyć, że mamy takie a nie inne społeczeństwo ;)