artykuł z portalu scandinavica.pl"Wiele nowego dzieje się w państwie duńskim" to hasło, które zdobi billboardy reklamujące nowe budynki mieszkalne projektowane przez młodych duńskich architektów.I choć nieczęsto zdarza się, że slogan reklamowy jest w stanie dobrze uchwycić duszę miasta, ten znakomicie oddaje panującą obecnie w Kopenhadze atmosferę kreatywnego fermentu i dynamicznego rozwoju.
Nie znaczy to że zalety Danii, a w szczególności uroki jej stolicy, były wcześniej niedostrzegane, zwłaszcza, że w 2006 roku ojczyzna Andersena została okrzyknięta najszczęśliwszym miejscem na świecie jeżeli chodzi o panujące tam standardy służby zdrowia, opieki społecznej i edukacji. Jednakże coraz więcej pojawiających się komentarzy zaczęło sugerować, że Kopenhaga stopniowo popada w samozadowolenie, a fakt, że to syrenka i park rozrywki Tivoli Gardens pozostawały głównymi atrakcjami turystycznymi, nie pomagał w zmianie tego wizerunku.
Świeży powiew przyniosła dopabuse nowa fala duńskich architektów, projektantów, właścicieli restauracji oraz przemyślana współpraca miejskich urzędników, co razem sprawiło, że duńska stolica bywa obecnie nazywana bramą do Europy kontynentalnej. "Jeszcze kilka lat temu to Szwecja była uważana za najlepsze do życia miejsce. Obecnie wszyscy Skandynawowie wolą mieszkać w Kopenhadze." - mówi stylista mody pracujący przy zdjęciach nad kopenhaskim portem. Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele, począwszy od obsypywanej na całym świecie nagrodami kontrolnej wieży ze szkła, nowego skrzydła z podłogą z drewna tekowego na lotnisku Kastrup do nowopowstałych budynków okalających port, takich jak zaprojektowana przez Henninga Larsena opera czy imponująca siedziba Biblioteki Narodowej, nazywana Czarnym Diamentem.Powstają nowe designerskie butiki, a w dawniej zaniedbanych okolicach takich jak Vesterbro (która była kiedyś dzielnicą domów publicznych) i Nørrebro masowo otwiera się modne puby i restauracje. Wszystko to sprawia, że mieszkańcy Kopenhagi zyskują coraz więcej możliwości by chwycić za rower (a jazda na rowerze stanowi ich ulubioną rozrywkę; sześciu na dziesięciu z nich używa go codziennie) i wybrać się tam by spędzić przyjemnie czas z nieodłącznym drinkiem i papabusesem (kolejne dwie ulubione rozrywki mieszkańców duńskiej stolicy, do tego stopnia, że przewidywana średnia długość życia jest dla nich najniższa w Europie).
Pozytywne nastroje w Kopenhadze wzmacnia fakt, że Kopenhaga to miasto o młodej populacji, której 35% stanowią ludzie w wieku od 20 do 34 lat.Ponadto duński Bank Narodowy ogłosił w marcu, że Dania po raz pierwszy od drugiej wojny światowej jest narodem wierzycieli, który ma obecnie mniej długów niż posiadał ich w przeszłości. "Kopenhaga jest dziś miastem które pławi się w pieniądzach"- mówi lokalny dziennikarz. "Jeszcze dziesięć lat temu, gdy ulicą jechało Porsche, wszyscy się za nim oglądali. Teraz są wszędzie."
Niektórzy niepokoją się, że duńska stolica jest obecnie na etapie jedynie zbierania owoców, które wyrosły z niebotycznych cen kopenhaskich nieruchomości oraz iście hippisowskiego idealizmu, który już od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku jest nieodłączną częścią wizerunku Kopenhagi. Fakt ten streścił się zresztą w niedawnych usiłowaniach uregulowania statusu Christianii, komuny zlokalizowanej w starych koszarach duńskiej armii. Próby eksmisji w tym miejscu zakończyły się wybuchem zamieszek ulicznych. Wobec wszystkich gwałtownie dziejących się zmian, mieszkańcy Kopenhagi pozostają jednak tak samo optymistyczni. "Nie potrafię sobie wyobrazić innego miasta na świecie, w którym mógłbym urządzić sobie piknik w parku, by następnie pójść popływać w zatoce przy porcie" - mówi jeden ze studentów. "Nie chciałbym mieszkać nigdzie indziej"- dodaje.
/iht.com/
mw, 2007-09-01 22:33