Pan Adam

Adam jest bezdomnym Polakiem, który został pobity na Christianii. Nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego w Polsce, a na terenie Danii przebywa nielegalnie. Z tego powodu pomoc medyczna przysługuje mu tylko w nagłych przypadkach.

Często przychodził do schroniska dla osób bezdomnych w Kopenhadze. Ubrany w obdarte ubranie i lekko pijany. Pracownicy schroniska dobrze go znają i wiedzą, że 5,5 tygodnia wcześniej został napadnięty i doznał złamania kości czaszki, a następnie zoperowano go w Rigshospitalet. Pracownicy zastanawiają się więc dlaczego tak szybko tu wrócił?

 

27-mio letni mężczyzna ma spuchnięta twarz, ślini się, a na głowie widnieją ogromne rany pooperacyjne. Ma problemy z utrzymaniem równowagi i wysławia się bardzo niewyraźnie.

Jak to możliwe, że tak szybko został wypisany?

 

Doznał urazu mózgu.

 

Mężczyzna niewiele pamięta z tamtego wieczoru. Używając łamanej angielszczyzny mówi:

„Lekarze powiedzieli, że nic mi nie jest, ale ja wcale tak nie uważam”.

Dzisiaj (3 miesiące po napadzie) ubrany w niebieską koszulę, uśmiecha się i wygląda bardzo dobrze. Włosy odrosły i zakrywają blizny. Adam z trudem dobiera słowa. Częściowo jest to spowodowane brakiem znajomości języka duńskiego, ale w dużej mierze przyczynia się do tego również uszkodzenie mózgu, którego doznał podczas napadu.

 

„Nieznany mężczyzna ze złamaniem kości czaszki” - to jedne z pierwszych słow długiego na 150 stron opisu choroby.

„Nie pamiętam dokładnie, jak to się stało. Zaszli mnie od tyłu. Zrobiło się ciemno”- mówi.

 

Pomoc medyczna przysługuje mu tylko w nagłych przypadkach.

 

Wszystko zaczęło się od koncertu odbywającego się 9 marca bieżącego roku na Christianii . Zupełnie przypadkowo dochodzi do kłótni pomiędzy Polakiem, a kilkoma groźnymi typami, którzy nieco później na niego napadają. Mężczyzna doznaje złamania kości czaszki i karetką zostaje przewieziony do Bispebjerg Hospital. Tej samej nocy przetransportowano go do Rigshospital, gdzie przeszedł operację.

Z powodu obrzęku mózgu lekarze usunęli część czaszki mężczyzny, która po zniknięciu obrzęku ma zostać ponownie wszczepiona ( może to potrwać 6-8 tygodni ). Po operacji Polakowi podano leki i przez kilka dni spał. W międzyczasie został on zidentyfikowany i okazało się, że pomoc medyczna przysługuje mu tylko w nagłych przypadkach. Ponowne wszczepienie kości czaszki nie jest więc możliwe - jak twierdza lekarze. Musi on pojechać do Polski i tam zostać ponownie zoperowany.

 

Nie jest świadom swojego stanu zdrowia

 

Adam jako mieszkaniec Unii Europejskiej, w celu poszukiwania pracy, może przebywać na terenie Danii 3-6 miesięcy. Po upływie tego czasu jego pobyt jest już nielegalny i dlatego pomoc medyczna przysługuje mu tylko w nagłych przypadkach.

Transport mężczyzny nie może się odbyć bez specjalnego kasku, który ma chronić część głowy, z brakującą kością czaszki. Lekarze stwierdzają, iż w czasie oczekiwania na kask, powinien on zostać przetransportowany do Bispebjerg Hospital. Szpital ten jednak nie chce go leczyć.

Adam ma trudności ze ślinotokiem, bierze morfinę na uśmierzenie bólu i nie jest świadomy swojej choroby. Jeżeli na przykład wstałby on za szybko z krzesła, mogłoby to zagrozić jego życiu.

Lekarze zastanawiali się co z nim zrobić, a on - według tego co zostało zapisane w historii choroby - chciał wyjść ze szpitala.

Ponieważ nie zdaje on sobie sprawy ze swojego stanu zdrowia i jest sam dla siebie zagrożeniem, zostaje mu przydzielona ochrona. Fizjoterapeuta orzekł, że niezbędnie jest mu potrzebna intensywna rehabilitacja.

Z historii choroby Adama wynika, że dyskusje dotyczące tego kto ma leczyć mężczyznę, były prowadzone na najwyższym szczeblu.

 

Kto ponownie wszczepi kość czaszki?

 

Według historii choroby Pan Adam nie był łatwym pacjentem. W miarę polepszania się stanu jego zdrowia, nabrał ochoty na palenie papierosów. Przydzielona mu do ochrony osoba musiała go odprowadzać poza teren szpitala, w który nie wolno palić.

Znajomi mężczyzny chowali dla niego piwo w toalecie, a sam pacjent dodawał spirytusu służącego do dezynfekcji rąk, do swoich napoi. Zaczął się robić niespokojny i prosił aby oddano mu ubranie i wypuszczono ze szpitala. Coraz łatwiej przychodziło mu porozumiewanie się w języku angielskim. Przez 5,5 tygodnia pobytu w szpitalu, tylko 3 razy wzywany był do niego tłumacz. Z Panią adwokat przydzieloną do prowadzenia sprawy o pobicie, porozumiewa się w języku polskim.

5 kwietnia poinformowała ona, iż Pan Adam nie ma prawa do opieki medycznej w Polsce. W Polsce prawo do opieki medycznej mają tylko osoby posiadające ubezpieczenie zdrowotne lub zameldowane w urzędzie pracy. Ponieważ mężczyzna opuścił kraj wiele lat temu, utracił do niej prawo. Nie wiadomo, kto ma mu więc teraz wszczepić brakującą kość czaszki?

W międzyczasie sprawa zostaje zgłoszona do Ministerstwa Zdrowia i Profilaktyki w celu jej wyjaśnienia. 9 sierpnia w historii choroby pacjenta pojawia się napisana przez pielęgniarkę pogrubionymi literami notatka: „wydaje mi się, że za parę dni pacjent ( po wszczepieniu brakującej kości ) zostanie wypisany i wróci na ulicę. Należy poinformować o tym policję oraz wydział zajmujący sie bezdomnymi w komunie Kopenhaskiej”. Nie zostało odnotowane, dlaczego pielęgniarka tak uważa.

 

Nie jest zainteresowany rehabilitacją

 

Adam nie musiał jechać do Polski aby przejść kolejną operację. Pięć tygodni po pierwszej operacji, a dokładnie 12 kwietnia, wszczepiono mu brakującą kość i usztywniono tytanową płytką i śrubami.

Historia choroby mężczyzny nie wyjaśnia dlaczego ostatecznie zdecydowano się operować, natomiast lekarze odnotowali, że po takiej operacji można Polaka łatwiej przenieść na inny odział, ponieważ „od strony neurologicznej jest on wyleczony”.

15 kwietnia rozpoczęto przygotowania do wypisania mężczyzny ze szpitala.

„Należy oszacować stan neuropsychologiczny pacjenta, zwłaszcza jeśli chodzi o świadomość pacjenta jak bardzo jest chory” – napisał fizjoterapeuta. Według lekarzy: „pacjent nie jest zainteresowany rehabilitacją, ale chciałby zostać wypisany ze szpitala do domu. Jest to całkowicie zrozumiałe" Domem mężczyzny jak podał jeden z lekarzy, miał być rzekomo pokój dzielony z ojcem i wujkiem. Inny natomast napisał, że pacjent nie życzył sobie dłużej przebywać w szpitalu.:

Pacjent wyjaśnił, że mieszka w schronisku dla bezdomnych, kiedy jednak brakuje tam miejsc, włóczy się on po ulicach. Wyjaśnił również, że chce zostać wypisany i tam wrócić.

 

Pani adwokat prowadząca sprawę Adama widzi wszystko inaczej, niż zostało to zapisane w historii choroby. O tym, że mężczyzna następnego dnia o godzinie 10:00 zostanie wypisany, powiadomiła ją policja. Kobieta skontaktowała się z chorym, który stwierdził, że nie chce wychodzić ze szpitala i nie wie dokąd miałby pójść. Po tej rozmowie zadzwoniła ona na odział, na którym przebywał chory, gdzie została poinformowana, iż mężczyzna dał jasno do zrozumienia, że chce opuścić szpital. W historii choroby odnotowano również, iż jeden z lekarzy rozmawiał potem z Adamem i przypomniał mu, o tym że prosił on o wypis .

Sam Adam nie jest sobie w stanie dzisiaj przypomnieć o czym rozmawiał z lekarzami.

 

Mężczyzna nadal cierpi na ślinotok

 

Mężczyzna został wypisany ze szpitala 17 kwietnia. Po wyjściu ze szpitala udał się on do wydziały zajmującego się bezdomnymi w komunie Kopenhaskiej. Ponieważ nikt w wydziale nie został poinformowany o wypisaniu go ze szpitala, został on odesłany na noc do schroniska. Zdesperowana adwokat skontaktowała się z Bo Heide-Johimsenem (gadeplansmedarbejder) – osobą, która w ramach projektu - Projekt Udenfor - pracuje na ulicach pomagając bezdomnym. Odnalazł on Pana Adama, który stał właśnie w kolejce do schroniska ( Kirkens Korshærs Natcafe ) na Stengade.

Adam i ojciec płakali i nie wiedzieli co począć. Wyglądał on na pobitego i ledwo trzymał się na nogach”.

Szybki powrót Pana Adama zszokował również pracownicę schroniska Marketę Kubickovą:

On nie miał włosów. Widać było tylko ogromną ranę na głowie. Wytłumaczył jej, że nie czuje się dobrze i bardzo się ślinił. Ślina ciekła mu cały czas.

 

Znalazł miejsce poza systemem

 

Dzień później pracownicy Projekt Udenfor znaleźli dla Pana Adama miejsce w schronisku, w którym może on mieszkać poza systemem.

 

Pięć dni po wypisaniu ze szpitala mężczyzna udał się na spotkanie w sądzie. Sędzia poprosił Polaka, aby ten pozostał w kraju do zakończenia rozprawy sądowej, do której najprawdopodobniej dojdzie. A więc sędzia poprosił mężczyznę, który nielegalnie przebywa w Danii o pozostanie na jej terenie, aby móc rozpatrzyć sprawę.

 

Od napadu minęły już trzy miesiące, a Adam nadal nie poddał się rehabilitacji. Pomimo iż w wyniku pobicia doznał poważnych obrażeń, jest zadowolony. Ma gdzie mieszkać.

„Nadal mam problemy z pamięcią, ale jestem wdzięczny za to że żyję” – mówi.

Policja informuje, że do rozprawy najprawdopodobniej nie dojdzie, ponieważ nie ujawniono żadnych świadków zdarzenia.

 

Adam jako ofiara napadu, dostał od państwa 8.640 koron zadośćuczynienia.

 


Źródło: http://politiken.dk/indland/ECE2004431/voldsoffer-udskrevet-til-gaden/

zapraszamy do dyskusji: http://www.poloniainfo.dk/forum/index.php/topic,1061928.new.html

  • Kliknięć: 18546
0
0
0
s2sdefault