"Katyń" moim zdaniem nie jest bardzo dobrym filmem. Dostaje dodatkowe punkty za podjęcie pierwszy raz w tej formie historii tragicznej i pokazuje ją z różnych stron w sposób dla nas - Polaków - przejmujący. Ten film jest triumfem prawdy nad kłastwem i cenzurą kilkudziesięciu lat, więc popełniamy błąd oceny w tym nadto szerokim kontekście. Licząc na jego uniwersalność, tak właśnie go oceniać nie powinniśmy.
Jest jednym z filmów obciążonych emocjonalnym egocentryzmem, które nie znalazły oczekiwanego uznania za granicą (mimo pokładanych w nim wielkich nadziei). Innym przykładem w tej kategorii jest świeższy film A. Holland "W ciemności", co nie znaczy, że te projekty z powodu podejmowanej tematyki były z góry skazane na brak aplauzu.
"Zwartboek" - to przykład filmu więcej niż dobrego (moje zdanie). Pokazuje historię z tego samego okresu lecz innej części Europy, a mimo to (jako Polak) oglądałem go z zapartym tchem. "Katyniowi" i jego podobnym życzyłbym takiej właśnie wzajemności, nie tylko ku chwale polskiej kinematografii, ale w imię naszych historycznych do dziś nie rozliczonych spraw.