Dzien dobry,
Zaobserwowałem, że Duńczycy lubią jednolitość, standardy. Upodobanie to sięga wielu dziedzin życia, włącznie z toaletą. Kompakty WC marki "Ifo" widuję prawie wszędzie, najczęściej, nie ukrywam, we własnym mieszkaniu. I zawsze sądziłem, że projektu czegoś takiego nie da się spaprać, bo prostsza jest już tylko budowa cepa. Myliłem się.
Przekrój pionowy muszli (części zwanej miską) ujawnia elegancki profil: zwieńczony od strony deski zaokrąglonym wierzchołkiem trójkąta i położonym zdecydowanie po stronie zewnętrznej jej krawędzi. (Mam nadzieję, że Wasza wyobraźnia nadąża, a jeśli nie, to że macie swoje Ifo w domu). Wspomnę, że standardem zakorzenionym w mojej świadomości (czy tylko mojej?) jest wykończenie muszli płaskim pierścieniem o szerokości kilku cm, z którą stabilnie stykają się amortyzatory deski. Słowo się rzekło - na Ifo siedzi się niestabilnie. Amortyzatory deski Ifo, zaprojektowane przez tego samego artystę, co muszla, ledwie zewnętrzną częścią sięgają punktu podparcia, z tendencją do ześlizgiwania się pod obciążeniem po wewnętrznej powierzchni muszli. Składowe wektory obciążenia deski są tak niekorzystne wobec kątów widocznych w przekroju pionowym muszli, że ustabilizowanie tego układu wymagałoby z kolei dużej siły ściskającej na śrubach mocujących deskę. Tej siły w praktyce uzyskać się nawet nie da, ze względu na delikatność "najsłabszego ogniwa" tego mocowania. Posiedzenie na Ifo, to dobre ćwiczenie równowagi, spokoju, precyzji i koncentracji - nabusezważny ruch skutkuje ześlizgnięciem do środka jednej strony deski, wysunięciem poza obrys drugiej - wszystko to niekorzystne zarówno dla zawiasów Ifo, jak i zaskoczonego gościa.
W nadziei, że Wasze Ifo są konstrukcyjnie bliżej cepa, życzę Wam bezpiecznego dnia!
R.