A ja powiem tak- to, ze "poziom wiedzy ogólnej, encyklopedycznej", jest w Danii byc może niższy na podstawowym szczeblu, to jeszcze o niczym nie swiadczy i w niczym nie przeszkadza. Trzeba, po pierwsze zrozumieć ten system kształcenia, całosciowo, zamiast płakać nad tym. Do pracy na kasie w markecie czy stania przy taśmie produkcyjnej, pole trójkąta nie jest potrzebne. Co innego, gdy chcesz się kształcić dalej, iść do "gimnazjum " tutejszego, na studia.
Za moich czasów w Polsce olbrzymia większość uczniów po podstawówce szła do zawodówek, do liceów dostawał się niewielki procent, tylko ci naprawdę najzdolniejsi. Z tych znów też nie wszyscy dostawali się na wyższe studia. A dziś ? Wiekszośc "tłuków" klasowych idzie do liceum, bo nie maja pomysłu na siebie, potem na jakies "Wyższe szkoły lansu i dansu" . No i mamy polskie "wykształcone wysoko" społeczeństwo, sami absolwenci wyższych uczelni, którzy nie nadaja się do niczego, bo do pracy wymagającej intelektu są za głupi, a do pracy na przysłowiowej kasie w markecie "za bardzo wykształceni".
W Polsce mamy obowiązek szkolny do 18 roku zycia- zdolny, niezdolny- nieważne, ma siedzieć w szkole. W Danii jak ktoś nie chce się dalej uczyć, to do widzenia, po 9 klasie ma prawo zakończyc edukację i isc do tego przysłowiowego marketu na kasę. Tam wzór na przyspieszenie czy reakcje chemiczne nie będą mu potrzebne.
W jednym się z naduusią zgodzę- przyswajanie wiedzy, jakiejkolwiek, choćby "niepotrzebnej", rozwija mózg

. Ale...dlaczego znów chcemy "zwalać " wszystko na szkołę i system nauczania? Dzieci są różne. I zadaniem NAS, RODZICÓW , jest "wydobyć" z dziecka to, co w nim najlepsze, zauważyć to i pielegnować. A jesli dziecko jest np kompletna "noga " z przedmiotów "ścisłych", a za to ma wyjątkowy talent plastyczny? Albo w mig rozwiązuje zadania matematyczne, za to przeczytanie lektury to dla niego kara i katorga? Czy trzeba te dzieci "równać " do jednego poziomu , czy raczej skupic się na ich indywidualnym rozwoju, ZAUWAŻYC, w czym są dobre i pielegnować ten talent.
A co do dawania prezentów- nad czym tu wydziwiać

Taka tradycja.
W Polsce, odkąd pamiętam, obchodziło się w szkołach "mikołajki", tez się losowało kolegę czy kolezankę i nawzajem dawało prezenty.
Nadusiaa, ja się wcale nie dziwię, ze córka ci się buntuje, zyjąc w "dwóch swiatach" . A Wy, jako rodzice, wcale jej tego nie ułatwiacie. I, proszę, nie traktuj teraz tego jako "czepiania się " czy ataku, tylko jako dobra radę. Polskość i kultywowanie tradycji wcale nie polega na tym, by byc wrogo nastawionym do tego, co inne. Wręcz przeciwnie- najlepsza polska tradycja, to tolerancja i tym się zawsze , jako kraj, szczyciliśmy. Wchłanialiśmy i asymilowaliśmy różne kulturowe "nowinki" . To dzięki temu, jako naród, jesteśmy, jacy jesteśmy. Zdziwiłabyś się, ile z tych "czysto polskich, tradycyjnych" zwyczajów, które kultywujesz, pochodzi od naszych sąsiadów, ze wschodu czy zachodu. To wszystko da się zawsze połączyć. nikt ci nie kaze w wigilię stawiać na stół pieczonej gęsi, ale nic nie szkodzi, by dziecko wzięło udział w adwentowej prezentowej zabawie, prawda? To chyba nie uwłacza polskości? Kurczę, no, zyjesz w tym kraju, twoje dzieci tu zyją, nie rób z nich odmieńców i dziwolągów, wytykanych przez kolegów palcami. Takie postępowanie rodziców zawsze źle się kończy....w najlepszym razie zerwaniem kontaktow, gdy dorosną....w najgorszym....

...
A tak " w temacie" wątku- zawsze miło poczytać, że w czymś jesteśmy dobrzy. Ale tak nie skakałabym do góry z tego powodu... to, że odnieśli sukces, swiadczy tylko o tym, że potrafią rozwiązywać tego rodzaju testy....i tyle...