Piszemy o zbrodniach na dziecich czy geyach?
No, właśnie. Piszemy o zbrodniach na dzieciach, czy o gejach ?
Tak, jak pisała Jomir (tez myślę, że "zmęczenie materiału" spowodowane późną porą, sprawiło, ze niechcący pisała "bi" zamiast "hetero" ), orientacja seksualna nie ma tu nic do rzeczy- zbrodnie na dzieciach na tle seksualnym popełniają pedofile, nie homoseksualiści. Czy taki pedofil jest "homo", czy "hetero", to inna sprawa. Ba, statystyki pokazują, że więcej gwałtów jest popełnianych przez mężczyzn na dziewczynkach, niż na chłopcach. Mówi ci to coś ?
Ba, wiesz, w niektórych krajach całkiem legalne są małżeństwa mężczyzn z dziewięcioletnimi dziewczynkami, a homoseksualizm karany jest smiercią. I co ty NA TO ? I wtych krajach mówią właśnie o "zgodnym z naturą" życiu. I WIERZĄ w to

.
I, jak Jomir, myślę, człowiek , jako istota, nie sprowadza się do tego, co ma "między nogami" . Nie uważam, by TO determinowało to, kim jestem, tylko to, co mam w głowie.
BTW, współżycie z 17latkiem to nie pedofilia. Niezależnie, czy robi to drugi 17latek, 17latka, czy 40latek/tka.
Aha, jeszcze co do tego "dotknięcia najbliższych".
Najlepszy przyjaciel mojego syna , w liceum, był (chyba, za bardzo nie wnikałam i się nie dopytywałam, bo w końcu nie moja sprawa) "bi" albo "homo" . I jakoś nie miałam obaw, że mi syna "zdeprawuje" , choc, jak to w tym wieku, byli nabusezłączni i wiecznie jeden u drugiego przesiadywał , albo razem gdzieś "wybywali" - czy to do skate-parku, czy na próby zespołu, czy jeszcze gdzies. Łączyły ich wspólne zainteresowania, nie łóżko

.
Sama w pracy, w Polsce, miałam dobrego kolegę-geja. I tez nie zauważyłam, by jakoś zaczepiał-podrywał innych chłopaków. Oni zresztą też jakoś nie "obawiali się" go, nie stwarzali jakiegos dystansu , wszystko było "normalnie"- ot, kolega z pracy. A z kim się spotyka po pracy- jego sprawa, nie?