Ja pamietam swoj powrot do Polski po kilku latach spedzonych w Dk.
Patrzac na to z perspektywy czasu pomoc psychologiczna jest naprawde niezbedna. To nie sa zarty

Najbardziej zapadla mi w pamieci proba zarejestrowania sie w miejcowym Urzedzie Pracy w celu uzyskania swiadzen zdrowotnych i powiedzmy jakiejs oferty pracy. Nie bylo to latwe, choc powinno.
Moja rejestracja zajela mi 5 dni, czatowania od godz 6 w ogromnych kolejach. Pierwszy dzien bolal najbardziej , bo tuz przed moim wejsciem wybila godzina ZERO, czyli najbardzej uprzejme na swiecie urzedniczki konczyly swoja prace. Powrocilam wiec nastepnego poranka, doczekalam sie swojej kolejki i po chwili okazalo sie, ze moja teczka zaginela podczas przeprowadzki.

Panie rozkazaly mi przygotowac mase niezbednych dokumentow poczawszy od swiadectwa maturalnego skonczywszy na akcie malzenstwa i poinformowaly, zebym zjawila sie z nimi jak najszybciej. Tak tez zrobilam. W momencie kiedy przyszla znow moja kolej dnia nastepnego, okazalo sie, ze paniusie nie poinformowaly mnie, ze Biuro Pracy nie posiada kserokopiarki na uzytek petentow, a ja przyszlam z oryginalami, ktorych nie moge im zostawic. ZABRAKLO MI SLOW

Pojawilam sie czwartego dnia, rozpoczela sie wreszcie moja rejestracja

i niestety okazalo sie, ze moj malzonek jest szczesliwym posiadaczem pola, co niestety stanowi problem i zarejestrowac mnie nie moga ::
Tu sie zalamalam. Poprosilam o informacje co moge zrobic w tej sytuacji i co dostalm

, kobieta wykrzyczala mi w twarz, ze zmarnowala na mnie tyle czasu, ze moglam od razu mowic, ze maz ma pole zapisane na siebie i zebym najlepiej poszla do KRUS-u. Wrocilam do domu z placzem, bo przez kilka lat nie zalatwialm nic w urzedach i nie spodziewalam sie, ze mozna tak potraktowac czlowieka.
Pomogla mi tesciowa, zadzwonila do tegoz urzedu, przedstawila sytuacje i poprosila o rade , co mozemy zrobic. Okazalo sie, ze pole nabyte zostalo dlugo przed slubem, ze dalo sie to obejsc zaswiadczeniem z innego urzedu i na final mojej rejestracji dnia piatego poszla juz ze wszystkimi mozliwymi zaswiadczeniami i z mezem, ktory zrobil tam olbrzymia awanture.
Przynajmniej sie ci biedni wymordowani czekaniem ludzie na korytarzu ucieszyli i nam zreszta tez ulzylo.
Kolejnym milym zaskoczeniem bylo to, ze ow Urzad oferuje bezplatne szkolenia dla osob bezrobotnych celem aktywizacji zawodowej.
Super sprawa. Kursow bylo kilka, prowadzone byly zapisy...nic tylko korzystac.
No i niespodzianka. Okazalo sie, ze zeby dostac sie na jakikolwiek z tych kursow trzeba miec niesamowite znajomosci w owym urzedzie

Zaczelam szukac pracy, jakiejkolwiek na poczatek, zeby tylko miec jakies dochody. Weszlam do pierwszego lepszego sklepu i poprosilam o rozmowe z kabusewnikem. Powiedzialam, ze szukam pracy na co ona przedstawila mi swoje warunki- w kontakcie piszemy praca na pol etatu, pracujesz na caly, sklep czynny cala dobe , weekendy , swieta, nie musisz miec kursu na kase fiskalna, obejdziemy to, zaswiadczenie, ze nie jestes w ciazy, manka pokrywasz ze swojej kieszeni, a pensja 1200 brutto.
Tak wiec pierwszego tygodnia pobytu w Polsce chyba nigdy nie zapomne.Odechcialo nam sie powrotu na studia, szukania pracy i mieszkania.
Po miesiacu zaczelismy od nowa szukac pracy w Danii.
Byc moze z pomoca psychologa moje zycie potoczyloby sie inaczej

I tym optymistycznym podsumowaniem zakoncze swoja wypowiedz, bo w glebi duszy gdzies jestem przekonana, ze bez odpowiednich znajomosci na owa pomoc zwykly smiertelnik i tak nie ma co liczyc
