...Dzięki za radę, to w takim razie do Kopenhagii będę dzwonił, szukał innego, "szybszego", będę pisał, apelował, szczególnie w chorobie będę miał to w myślach
Takie mam prawa, dzięki wielkie.
3. Nie mieszajmy prywatnej z publiczną służbą zdrowia, mamy tutaj wszyscy na myśli tą drugą.
Cytat: happybeti w Wczoraj o 05:04:37
... to ciekawe, dlaczego niektórzy Polacy tak na niej psy wieszają i tak narzekają?
Też tak miałem, do czasu gdy nie poznałem tej duńskiej
ad. 3- to nie wiedziałeś, że tak można? Hm...mi lekarka powiedziała o tej możliwości na pierwszej wizycie. Fakt, troszkę czekałam na termin u specjalisty, ale sprawa paląca nie była, więc nie szukałam po innych szpitalach.
W Polsce czas oczekiwania na analogiczną wizytę u analogicznego specjalisty był taki sam, jak tu, w Danii- nie widzę różnicy- oczywiście, mówimy o PUBLICZNEJ służbie zdrowia.
Co do tego narzekania jeszcze- no, widzisz- widocznie należysz do tych, których szklanaka jest zawsze w połowie pusta.
Ja nie narzekałam w Polsce, nie narzekam i w Danii. Ty narzekałeś z lubością tam i robisz to tu. Ot, natura taka

.
A co do "niedouczonych" lekarzy pierwszego kontaktu .
Zachorowało mi dziecko . Ponieważ znam swoje dziecko , widziałam, że tym razem to coś poważniejszego, nie zwykłe przeziębienie. Zadzwoniłam na "pogotowie". I właśnie to powiedziałam dyżurującemu przy telefonie. "Możecie być w szpitalu za 15 minut ?" - taka była odpowiedź. W gabinecie bezpośrednio , po osłuchaniu dziecka, lekarkla stwierdziła " Ja tu nic nie słysze, jest czysto, ale to może oznaczać, że to zapalenie płuc. Zrobimy test. "
Test z krwi na miejscu,przy pomocy przenosnego urządzenia- jakieś 5 minut czekania na wynik. No, niestety- podejrzenia lekarki okazały się prawdziwe, test to potwierdził.
Od momentu , gdy zadzwoniłam, do wykupienia recepty- godzina. W niedzielę.
W analogicznej sytuacji w Polsce :
a) lekarz "zdaje się na swoją intuicję" (w najlepszym wypadku, nie chcę już tu nikogo pomawiać o wypisywanie recept na zlecenie koncernów farmaceutycznych, które nęca lekarzy różnymi "szkoleniami" i "gratisami" ) i wypisuje receptę na antybiotyk.
b) lekarz jest sumienny i zleca badania. Na badanie czekamy do nastepnego dnia, w osobnym laboratorium, potem czekamy na wynik, potem usiłujemy znów dostać się do lekarza z owym wynikiem.
Jak myślisz, jaką procedurę wolę?
Tak, jak mówiłam- nie narzekałam na służbę zdrowia w Polsce, pediatrę i rodzinnego miałam świetnego, bardzo było mi żal , że wyjeżdżając, muszę zrezygnowac z jego opieki.
Ale wiele badań itp robiłam prywatnie, by nie czekać.
A tak na koniec- trzeba miec naprawdę tupet, by oceniać poziom wiedzy lekarza.
Tacy mądrzy jesteśmy?
Bo wujek Google tak powiedział?
Jakie masz KOMPETENCJE i WIEDZĘ MEDYCZNĄ , by tak autorytatywnie stwierdzic, że lekarz jest "niedouczony" ?
Zabawne, ale zazwyczaj regułą jest, że im niższy poziom wykształecenia u "pacjenta" , tym bardziej psy wiesza na wykształceniu lekarza ...Ktoś, kto z trudem przebrnął przez "zawodówkę" , jeśli idzie o medycynę, nagle czuje się kompetentny, by oceniać ...
Dlaczego, jeśli ktoś taki "mundry", sam na medycynę nie poszedł?