Regionalne > Århus, Aalborg ...

proszę o poradę

(1/11) > >>

maggieczna:
Witam Was serdecznie,

 Mam pewien dylemat, otóż z chłopakiem od ponad roku mieszkamy w małym miasteczku niedaleko Silkeborga. Jest to bardzo mała mieścina w której praktycznie oprócz kilku sklepów nic niestety nie ma:( strasznie przytłacza mnie tu życie, tym bardziej że straciłam jeszcze pracę. Nie posiadamy też samochodu, ze względu na drogie przerejestrowanie,ale przyszłości planujemy zakupić samochód w Danii.Z chłopakiem zastanawiamy się nad przeprowadzką do jakiegoś większego miasta, gdzie można by żyć jak cywilizowani ludzie, wyjść na miasto, basen, siłownie czy porządne zakupy. Myśleliśmy o Aarhus ale za bardzo nie znamy tego miasta, proszę osoby które tam mieszkają o poradę czy warto mieszkać w Aarhus? czy w dalszym ciągu możliwe jest znalezienie pracy, wiadomo w czasie "kryzysu" jest to bardzo ciężkie ale czy w ogóle jeszcze możliwe? a jeśli nie Aarhus to co polecacie? z góry ślicznie dziękuję za każdą mam nadzieję miłą odpowiedź tutaj bądź na priv.

 Pozdrawiam Rodaków:)
 Maggie

lilia:
Widzisz, Maggie, mieszkam w nieco większej miejscowości ( około 50-60 tys.mieszkańców), a cierpię dokładnie tak samo.
W Århus pracowałam przez ponad pół roku, więc znam to miasto. I wiesz co..? Nadal było mi mało..nadal widziałam puste ulice (poza najściślejszym centrum), "jarmark"świąteczny to była kompletna porażka,ponure mury (mnóstwo budynków ze starej,czerwonej cegły) i dalej ten sam... ja wiem...? "Duński klimat", w którym nie odnajduję "biegu i bycia w centrum świata", takiego życia, jakie znam i jakie kocham, z Polski.
I nie jest mi lekko..:(   Chyba tylko w Kopenhadze poczułabym ten "wir" którego tak brakuje na sennej Jutlandii.

Pisz na priv, jeśli potrzebujesz się wygadać. Trzymaj się  :) !

kasienka198:
Witajcie. Z tego co wiem od znajomych którzy są na emigracji to ciężko jest się gdziekolwiek zaklimatyzować, jednak gdybym miała szanse mieszkać w Dani to postawiłabym też na Kopenhage. Byłam tam u męża 2 razy i niewiem dlaczego ale to miasto mnie urzekło(wszędzie blisko). Też prawie same cegły ale naprawde  było świetnie . Szkoda tylko że tak krótko. Pozdrawiam wszystkich na emigracji.

Jomir:
A ja z ulga wyprowadzilam sie z Kopenhagi.
Mowisz wszystko blisko? W kilometrach tak, ale biorac pod uwage korki, blisko zmienia swoje znaczenie.
Mieszkam teraz w malym miasteczku-gminie. Mam tu wszystko - kilka silowni, basen, kino, szeroka oferte zajec dodatkowych, supermarkety i podstawowe sklepy - wszystko w promieniu 800 metrow od mojego domu. Do duzych centrow handlowych niby 10 kilometrow, ale droga bez korkow, wiec 8-10 minut i jestem (w Kopenhadze nie bylo to mozlwie).

Za to mam snieg, gdy w Kopenhadze jest bloto, swiergot ptakow miast odglosu pociagow, ruchu ulicznego i karetek...
Mam garstke obcokrajowcow, w miejsce roznokolorowego tlumu, najmniejsza w Danii przestepczosc...
A jak mi sie zateskni za smrodem i gwarem ulicznym, to wsiadam w autko lub S-tog i w ciagu pol godziny jestem w samym centrum...
Chociaz :) jak mieszkam w "moim raju" juz pol roku, jeszcze ani razu nie jechalam do Kopenhagi z tesknoty :)


Niestety moje miasteczko lezy w okolicach Kopenhagi, czyli daleko od rejonu, o ktorym myslisz, ale moze uda Ci sie znalezc podobny raj na ziemi na Jutlandii. Czego CI zycze.

Ps. Niedlugo zima sie skonczy, a swietle slonecznym wioseczki i miasteczka pieknieja w oczach.

lilia:
Mirra, w tym wątku kompletnie nie o to chodzi- czytaj więc ze zrozumieniem,bo myślę, że jednak to potrafisz..
Tylko dlaczego to ukrywasz..?  ::)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej