Kiedyś będąc na "clubbingu" po nocnym Bangkoku trafiliśmy ze znajomymi do sympatycznego lokalu już nie z panienkami na rurach i innymi cyrkowymi popisami ale z repertuarem prawie kabaretowym. Były piosenki, skecze, taniec, na niezłym nawet poziomie. Zajęliśmy lożę główną przy scenie, a że byliśmy prawie jedynymi klientami, przepiękne kelnerki nie odstępowały nas na krok.
Jakoś tak się złożyło, że my kobitki siedziałyśmy pośrodku, a panowie osłaniali nasze boki

Kelnerki nalewały, ocierały się o te nasze boki, robiły słodkie oczy jak to Tajki i nie pamietam już kto pierwszy wyczuł, że jest coś niei tak

Okazało się, że trafiliśmy do lokalu transwescytów, że wszystkie te przepiękne dziewczyny to naprawdę przebrani faceci.
Nie zapomnę nigdy popłochu w oczach naszych facetów oraz nagłej zmiany miejsc na kanapie. Odtąd już MY MUSIAŁYŚMY ICH OSŁANIAĆ
