No ja znam takich ludziktorzy mieli pozakladane aparaty a szczerze mówiąc nie zauważyłem by mieli krzywe zębusie.Ja mam problem taki:od 2-3lat mam takei stzrykanie w szczęce,raz nawe buźke mialem tak "zaklinowaną",ze ani nie moglem jej dalej otworzyc ani zamknąc.Nie za bardzo wiedzialem do kogo sie udac-trafilem wkońcu do chirurga szczękowego,a wcześniej do dentysty.Dentysa byl bardzo wporzo-choc byl lipiec a terminy na NFZ mial dopabuse na grudzień,stwierdzil ze to tylko porada i mam wpasc.Rzekł,ze z ta szczęką nic mi nie pomoże,a poza tym że mam wade zgryzu.Chirurg szczekowy u którego byłem prywatnie stwoierdził,też że mam wade zgryzu.Mam tu pytanie-czy wada zgryzu i krzywe zęby to to samo?Boja nie mam wogole wysunietej zuchwy ani niczego takiego i to było dla mnie zdziwienie co mi powiedziano...Co do tego strzykania i prpblemow ze szczęką stzwierdzil,że problem wyglada tak:u normalnych ludzi,zdrowych w momencie otwarcia buzi-jest to rozwarcie na 3palce, u mnie na 4..ja wiem,że to moze smiesznie brzmi,a moja mama stwierdziła,ze badano mnie jak kobiety na porodowce

to jednak mi do śmiechu nie jest..raz byłem pzred ustną maturą a buźka zaczeła znowu strzykac i utrudniac mi mowę,na szczęście po chwili było OK,ale utrudnia mi to zycia i chcialbym to wyleczyc

.Chirurg szczękowy powiedział,ze leczenie jest dlugotrwałe i ze mam jeszcze zrobic zdjebia szczeki-bo te co mu przyniosłem sa zbyt ogólne.Powiedzial też coś co mnie zbulwersowało:ósemki do wydłutowania...

Szczerze mówiąc tak mnie to nastraszyło,że u niego wiecej nie byłem.Teraz bylem u dentysty jeszcze innego-on twierdzi,że to stzrykanie to nic groxnego,ale zanim mnie zbadal wspominal cos o skabusewaniu do spejcjalstyczej kliniki.Potem po badaniu gadał,ze to nie jest takie groźne.Pytalem sie o aparat na zeby-wysłał mnie do ortodonty,a o wadzie zgryzu nic nie wspomniał....