Odkopię temat.
Mieszkam w Aalborgu i mam dość śmieszną i irytującą sytuację. Mieszkanie w bloku, nowe budownictwo, całkiem sympatyczna i czysta okolica, 5min. piechotą do pracy, ogólnie rzecz biorąc trafiłem na dobre mieszkanie, prawie... Prawie bo krew psuje mi sąsiad mieszkający pode mną. Praktycznie codziennie, od godziny 22:30 do 2 nad ranem (jak w zegarku, prawdopodobnie pracuje na popołudniówki) gość puszcza muzę heavy-metalowo-hardcore'ową, na full...
Mieszka na parterze w rogu budynku, mieszkanie z drugiej jego strony jest puste. Ja z kolei mieszkam na piętrze, nad nim, obok mnie sąsiadka - matka, sama z dzieckiem.
Śmieszne w tej całej sytuacji jest to że ów feralny sąsiad jest upierdliwy tylko dla mnie - bo tylko ja jestem jego bezpośrednim sąsiadem. Próbowałem 2, może 3 razy grzecznie poprosić gościa żeby dał mi normalnie żyć, ale najwyraźniej ma mnie w d***. Próbowałem też raz odgryźć się tym samym - 2:30 w nocy (kiedy gość kładzie się już spać) włączyłem swój repertuar, niestety po niespełna 2 minutach przybiegła moja sąsiadka z płaczącym dzieckiem na rękach "prosząc" o wyłączenie muzyki

. Policja mnie oczywiście olała, blok nie jest spółdzielniany... Jedyne wyjście jakie mam to przeprowadzka.