poloniainfo.dk
Ogólne => Pomoc! => Wątek zaczęty przez: bardzo proszę o radę w 19 Sie 2009, 20:05:19
-
Witam. Chciałabym zasięgnąć opiniii, rady Polonii mieszkającej w Danii. Sprawa wyglada mniej więcej tak: mój mąz od ponad roku pracuje w Danii. Od stycznia tego roku ma umowę na czas nieokreślony. Zarabia jakies 18 tys koron do ręki, jest zadowolony i chce zostać przez jakis czas w tym kraju. Ja w styczniu wybrałam Polskę. Znalazłam tutaj pracę w moim zawodzie, która choc strasznie słabo płatna (1300 zł) sprawia mi wiele satysfakcji.Pracuję jako pracownik socjalny w ośrodku pomocy społecznej, praca trudna i odpowiedzialna. Mąż usilnie nalega, zebym przyjechała do niego. Problem polega na tym, że po 5 letnim pobycie za granicą wiem, z czym się to je i nie chcę zaczynać znowu od prac fizycznych. Znam dwa języki: niemiecki i angielski. Zdaję sobie sprawę, żeby pracować w takim zawodzie za granicą muszę znać co najmniej bardzo dobrze język. Jak oceniacie moje szanse na rynku duńskim? Jakie mam gwarancje, że nie skończę w jakiejs fabryce, na taśmie ( z całym szacunkiem dla tych, którzy w ten sposób pracują, to chodzi o jakieś tam moje ambicje i marzenia związane z rozwojem zawodowym). Dodam, że własnei skończyłam 30 lat. nie mamy dzieci, choć bardzo chcemy.Jak długo, Waszym zdaniem, potrwa czas do nauczenia się tego dosyć trudnego języka. Nie wiem co robić. Bardzo proszę o opinie. Będę wdzięczna za każdą sugestię. Mąż obiecuje, że będzie mnie utrzymywał i łożył na moją edukację, że nic nie muszę robić, mam tylko przyjechać. Brzmi to jak pytanie w poradni małżeńskiej, ale ja na prawdę mam problem. Proszę pomózcie mi. Im więcej opinii, tym pewnie łatwiej mi będzie podjąc decyzję. Dodam, że rodzina jest absolutnie podzielona.Z góry dziękuję za pomoc.
-
Witam serdecznie. No ma Pani naprawde problem! Ja wraz z moim mezem i synkiem (3 lata) mieszkam jeszcze w Polsce, jestesmy na etapie poszukiwania mieszkania i pracy w Danii (poprzez internet), nie jest łatwo ale sie nie poddajemy. Do Danii chcielismy wyjechac juz wczesniej, ale ciagle odwlekalismy tlumaczac sobie ze dziecko jeszcze jest za male, albo ze mamy malo pieniazkow aby sie tam na starcie utrzymac. Oboje mamy prace jestesmy z niej zadowoleni, maz jest kabusewca tira (transport miedzynarodowy) ja specjalista ds.sprzedazy (rozmowy z niemieckimi kontrahentami) i tyle. Stac nas tylko aby przezyc. Tulamy sie tak od tesciow, poprzez wynajem mieszkania teraz u moich rodzicow, juz prawie 30-tka na karku i nie zapowiada sie abysmy mieli cos wlasnego, a dlaczego? Minimalne wynagrodzenie na umowie, umowa na czas okreslony i zadnej mozliwosci zaciagniecia kredytu. Tak to tu u nas wyglada w Polsce. Kocham ten kraj, tu sie wychowalam, ale dlaczego nie sprobowac gdzies gdzie moze byc lepiej, gdzies gdzie moje dzieci moga miec lepiej??? Moja rada, niech sie Pani nie zastanawia zbyt dlugo, jesli kocha Pani meza to niech Pani do niego pojedzie. Wiem z czym wiaze sie rozlaka, tez to przerabialam. A mysle ze jesli Pani mieszkala juz za granica to nie bedzie problemu z odnalezieniem sie w Danii, nie musi Pani pracowac gdzies tam w fabryce, moze pomysli Pani o swoim bizniesie??? cos w kierunku co Pania interesuje. Niech Pani tej decyzji nie odwleka, nie zmarnuje szansy bycia zona, matka i szansy przezycia czegos nowego moze nawet duzo lepszego!!! ZYCZE POWODZENIA Pozdrawiam
-
Niestety nikt Ci nie da zadnych gwarancji na swietna i satysfakcjonujaca prace i to na samym starcie .Niestety :-[ Zwlaszcza teraz , kiedy jest kryzys i kiedy jest tutaj mnostwo pracownikow z innych krajow unijnych . A czas nauczenia sie dunskiego jest indywidualny - jednym przychodzi szybciej innym wolniej . Zebys tutaj zostala pracownikiem socjalnym nalezy zrobic licencjat trwajacy 2 lata , doradca socjalnym - studia 3,5 roku . Wczesniej jednak trzeba ukonczyc szkole jezykowa + 6 modul co trwa ok. 3-4 lat . Nie wiem na ile masz cierpliwosci .
http://www.ug.dk/forside/uddannelser/universitetsuddannelser/samfundsvidenskabeligeuddannelser/forvvaltningmv/socialt_arbejde.aspx
-
na poczatek dzieki za odpowiedzi. Cierpliwosci mam coraz mniej. Wiem, że nikt nie da mi gwarancji, nigdzie na świecie. Chciałabym tylko wiedzieć, jak to jest z Waszym doświadczeniem w Danii. Ja mogę studiować, uczyć się języka, tylko, żeby to w ostateczności doprowadziło do celu. W moim ojczystym kraju nie jest łatwo, a co dopabuse na obczyźnie. Moim marzeniem jest, co chyba zabrzmi banalnie, satysfakcjonująca praca związana ze studiami, z tym co mnie interesuje. Wiem, że wielu z Was powie - zycie to nie bajka :) Jestem autentycznie w patowej sytuacji. Mąż cierpi z samotności, a ja boję się podjąć decyzję, która zaważy na moim życiu. Gdybym miała 5 lat mniej, dwano byłabym w Danii, w tej sytuacji nie jest tak łatwo podjąć decyzję. Piszcie proszę o swoich doświadczeniach, pomóżcie mi. Z góry dzięki za każdą wypowiedź. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
-
Witam ,nie obrazaj sie ,ale wydaje mi sie ze strasznie boisz sie zycia ,, wychylic przez okno,,maz ma prace ,ty w polsce tez masz za 1300 ...myslisz o dzieciach,tutaj matce zawsze pomoga a w polsce ...sama wiesz jak jest,wybralas polske a nie meza ktory wlasnie stara sie jak moze i mysli o przyszlosci dla ciebie i w przyszlosci dzieci,znasz jezyki , na poczatku trzeba troche z nizszej drabiny niestety ale trzeba cieszyc sie razem a nie owijac kokonka wokol siebie i tylko siebie,masz 30 lat(rodzina jest podzielona) ;-)no coz moje zdanie jest jakie jest,mowiac krotko brak mi slow ,pozdrawiam serdecznie(sorry za brak interpunkcji i takich tam) .
ps.doswiadczen jest mnostwo i kazdy ma inne i nie podpasujesz sobie wzoru,-----------pamietaj ze nie kazdy ma meza lub zone w danii (masz duzy plus)------------,mieszkanie tez szybciej(duzo szybciej) dostaniesz z komuny,pamietaj nie opinie nie rodzina tylko wy idziecie przez zycie .HEJ!
-
witam w mojej sytuacji jest tak moj przyszly maz jest w danii ma prace sezonowa wiec roznie z nia bywa moze sie skonczyc jedna, moze przejsc do nastepnej oczywiscie jak bedzie a moze jej niebyc i co wtedy trzeba szukac nastepnej albo wrocic do polski i jechac na kolejny sezon i tak to wyglada a ja jestem w polsce z synkiem, bym bardzo chciala sie wybrac do dk i zyc razem z nim bo na taka odleglosc teskno mi ,skype to nie wszystko ale trzeba sie chociaz tym zadowolic,on mieszka z kims niema swojego lokum mamy mozliwosc miec swoje ale chodzi tylko o prace czy bedzie ciaglosc wtedy bym napewno do niego przyjechala,i bysmy zyli razem ja tez bym poszla do pracy bo juz tam bylam i wiem ze zapewniona prace bede miala oczywiscie ta sezonowa,a jak pani maz zarabia takie pieniazki a niejest to malo bo inni maja mniej to moze pani spokojnie do niego pojechac tym bardziej ze niemacie dzieci niema takiego duzego wydatku a na 2 osoby spokojnie wystarczy moim zdaniej,otrzymuje sie tez pieniazki na dofinansowanie do mieszkania i zawsze jest lzej w razie gdyby pani niemogla znalesc pracy,my moze dopabuse jestesmy bardzo mlodzi ale duzo rzeczy juz mamy swoich w polsce brakuje nam tylko wlasny kacik ale to w toku bo jak narazie to na wynajem jedziemy,wiadomo ze tu z praca ciezko jak narazie ale moze sie zmieni ,a praca przewaznie nalezy do ciezkich trzeba sie poprostu przyzwyczaic,wiem ze pani juz to przezyla ale jak maz nalega to moze pani siedziec w domku,moj tez powiada ze kobeta jest od tego zeby gotowac obiadki wkoncu jestem kucharka :) i zajmowac sie dzieckeim a on zarobi na rodzine ,ale ja lubie pracowac i tego bede sie trzymala,DECYZJA NALERZY DO PANI pozdrawiam serdecznie
-
Jak już mówiłam wiem, że to wygląda na poradnię małżeńska...Ale skoro jest róznica zdań, skoro rodzina też jest podzielona, myślałam, że warto zasięgnąć opinii tych, którzy to przezyli, przeżywają... To nie jest tak, że jest jakiś kokon, obawa przed życiem. W 2004 roku wyjechaliśmy. Holandia, niemcy, dania. Zawsze bylismy sami sobie, wszystko przeżywaliśmy tylko po swojemu, bez pytań, jak jest. Ja wróciłam w styczniu 2009. Teraz po raz pierwszy pytam. Bo stoję przed trudnym wyborem. Na serio nie wiem co robic. Czasami takie obiektywne spojrzenie, kogoś kto stoi z boku, bardzo pomaga. Jak juz pisałam, sama pomagam ludziom. Sobie nie potrafię. Uwielbiam mojego męża. Ale boję się, że mój niedosyt ambicji zniszczy nas. Z drugiej strony rozłaka po tylu latach spedzonych czesto 24/h razem tez jest nie do zniesienia. Przepraszam, ze traktuje Was jak psychologow od problemow małeżeńskich, ale na serio potrzebuje pomocy...
-
. To nie jest tak, że jest jakiś kokon, obawa przed życiem. W 2004 roku wyjechaliśmy. Holandia, niemcy, dania. Zawsze bylismy sami sobie, wszystko przeżywaliśmy tylko po swojemu, bez pytań, jak jest. Ja wróciłam w styczniu 2009. Teraz po raz pierwszy pytam. Bo stoję przed trudnym wyborem. Na serio nie wiem co robic. Czasami takie obiektywne spojrzenie, kogoś kto stoi z boku, bardzo pomaga. Jak juz pisałam, sama pomagam ludziom. Sobie nie potrafię. Uwielbiam mojego męża. Ale boję się, że mój niedosyt ambicji zniszczy nas. Z drugiej strony rozłaka po tylu latach spedzonych czesto 24/h razem tez jest nie do zniesienia. Przepraszam, ze traktuje Was jak psychologow od problemow małeżeńskich, ale na serio potrzebuje pomocy...
[/quote
Wlasnie sobie sama odpowiedzialas na plus ,a ten niedosyt ambicji ,powalcz z tym i to najlepiej ostro!!!bo to nic dobrego nie wrozy!
-
Ambicje warto miec, warto do czegos dazyc i miec poprzeczke do przeskakiwania. Nie zawsze pieniadze sa najwaniejsze, ale jak piszesz zadowolenie z pracy, ktora sie wykonuje. Nie mozna dla drugiej osoby calkiem rezygnowac z siebie.
W Danii nie bedzie tak latwo.
Po pierwsze - pensja meza skurczy sie znacznie, gdy do niego przyjedziesz. Teraz zarabia niezle, bo Ty jestes w Polsce, wiec jestem pewna, ze nie placi pelnego podatku, ze wzgledu na centrum interesow osobistych w Polsce. Gdy do niego przyjedziesz, osrodek ten, automatycznie przeniesie sie do Danii.
Praca opiekuna/doradcy socjalnego dotyczczas bardzo latwo dostepna, zazywczaj wykonywana przez osoby bez wyksztalcenia, stala sie teraz praca atrakcyjna, ze wzgledu na stabilnosc pracodawcy. Dwa dni temu wlasnie czytalam artykul w gazecie na ten temat. Dotychczas na takie stanowiska wplywalo niewiele podan i wszytskie od osob bez wyksztalcenia. W ostatnich miesiacach, na jedno stanowisko wplywa okolo 100 podan, a wsrod nich, sa osoby z calkiem niezlym przygotowaniem.
Prosze mnie dobrze zrozumiec. Nie odradzam, ale jestestem zagorzala przeciwniczka hurraoptymizmu.
Konczac, pragne jednak powiedziec, ze moze jednak warto zaryzykowac???
NIe macie dzieci, wiec na trudniejsze zycie narazicie tylko siebie. Pieniazkow jezeli bedzie mniej, niz tych 18, spokojnie na Was dwoje wystarczy. A prace w swoim zawodzie, jezeli posiadasz stosowne wyksztalcenie, po poduczeniu sie jezyka jednak znajdziesz, sa rejony, w ktorych brakuje wciaz pracownikow.
-
Tez jestem przeciwnikiem tzw,,hurra...,,wiele osob pękło psychicznie i wracali zawiedzeni.
Ostatnie zdania(wywazone)Mirry są optymistyczne..zaczepienie juz masz ,miłosc tez- reszta nalezy do Ciebie ,trzymaj sie!
-
Musicie odpowiedzieć sobie na pytanie czy zarabiacie na dom czy mieszkanie w Polsce a potem wracacie do ojczyzny czy chcecie tu być dłużej. Jeżeli to pierwsze to nie rezygnuj z pracy bo będziesz żałowała a jeżeli drugie to myślę że warto zaryzykować. Ja też zostawiłam w Polsce pracę którą uwielbiałam - tęsknię do dziś. Przyjechałam za mężem żeby żyć w Danii RAZEM. Pracuję w fabryce ale nie przy taśmie wysłali mnie na kurs umiem teraz więcej niż ludzie pracujący tu po 15 lat. Jest mi dobrze co nie znaczy że nie żal mi mojej dawnej pracy ( kontroler jakości ) nie znam dobrze duńskiego choć jestem tu już 2 lata ale radze sobie (nie znam bo mi nie zależy) posługuję się angielskim. Jeśli jesteś ambitna to dasz radę.! Nie mamy dzieci więc jest nam łatwiej ale wierz mi że mamy ładne mieszkanie ( w Polsce wynajmowana nora) kupiliśmy auto, działkę w Polsce pod budowę domu i mamy spore oszczędności choć nie zarabiamy po 18 tyś. kr. I żyje się tu łatwiej nie odmawiamy sobie niczego. Pozdrawiam i życzę trafnego wyboru!
-
No więc plan męża jest taki, żeby przez jakiś czas zostać w Danii (bliżej nieokreślony), żyć tym spokojniejszym życiem, razem, bo przecież życie ucieka, a rozłąka jest straszna. Zarabiać i odkładać na powrót do Polski. Pewnie przez jakies 10 lat. Ja mam się uczyć języka, ewentualnie w miarę postępów w nauce zacząć studiować.Wszystko brzmi pięknie. Ja się tylko boję, że na tej pięknej wizji się skończy. Poza tym do czego potem wracać do Polski? Pewnie będzie działka, dom, nowszy samochód. A co z pracą? Kurcze. strasznie trudno mi podjąć decyzję. Po prostu się boję. Wiem, że kto nie ryzykuje, nie jedzie:) W każdym razie Wasza pomoc jest dla mnie ważna. Zdaje się, że przeważają bardziej argumenty za Danią:)
-
Szkoda energi na nauke dunskiego jesli kiedys bedzie sie zmuszonym do powrotu. Moze na poczatku moglabys studiowac po angielsku a kiedy podejmiecie decyzje na pozostanie przez 10 lat to zapomnijcie o budowie domu w Polsce i planowaniu do bedzie za 10 lat.
Co w glowie uradzi do skutku nie doprowadzi - mawial moj madry ojciec. :)
-
Musisz sobei odpowiedziec na jedno proste pytanie:
Czy bardziej zalezy ci na mezu, budowaniu rodziny razem w sytuacji w ktorej akurat jego praca jest bardziej zabezpeiczajaca domowe ognisko czy tez wolisz postawic na ambicje i spelnienie zawodowe ?
-
Witaj!
Ja postawiłam wszystko na jedna karte i jestem z męzem w Danii.
W Polsce miałam super pracę którą kochałam -praca biurowa.Mamy dziecko 4 latka.Mój maz nie zarabia tyle co twój ,ale dawalismy sobie rade,nie znam duńskiego ale po paru miesiącach dostałam prace(przez internet),pracuje ,mamy mieszkanie ,dziecko chodzi do przedszkola,my chodzimy do szkoły jezykowej.Kupilismy samochód,planujemy kupno domu.Jezeli bedziesz chciała to ci sie uda.Ja zostawiłam wszystko z dnia na dzień i nie żałuje . :D
-
A tak po prostu - pakuj sie i jedz do męża - bo może drugiego co tak cie kocha nie znajdziesz a robote za 1300 zl to chyba nietrudno mieć. Dania też jest piękna i jak zasmakujesz to nie będziesz chciała wracać.
-
Przy tym zarobku meza na bank bedziesz miala duzo mozliwosci by rozwinac skrzydla :) i znalezc cos dla siebie :) co zaowocuje tym ze zwiekszycie przyplywy domowe i bedziecie mogli meic naprawde ciekawe zycie :)
-
No więc plan męża jest taki, żeby przez jakiś czas zostać w Danii (bliżej nieokreślony), żyć tym spokojniejszym życiem, razem, bo przecież życie ucieka, a rozłąka jest straszna. Zarabiać i odkładać na powrót do Polski. Pewnie przez jakies 10 lat. Ja mam się uczyć języka, ewentualnie w miarę postępów w nauce zacząć studiować.Wszystko brzmi pięknie. Ja się tylko boję, że na tej pięknej wizji się skończy. Poza tym do czego potem wracać do Polski? Pewnie będzie działka, dom, nowszy samochód. A co z pracą? Kurcze. strasznie trudno mi podjąć decyzję. Po prostu się boję. Wiem, że kto nie ryzykuje, nie jedzie:) W każdym razie Wasza pomoc jest dla mnie ważna. Zdaje się, że przeważają bardziej argumenty za Danią:)
Nie oglądasz tv ? Amerykanie ogłosili koniec kryzysu więc w ciągu roku sytuacja powinna się poprawić ;D .A tak poważnie to nie rozumie Twojego dylematu czy jest coś ważniejszego niż rodzina?Może zabrzmi to trochę ,,mocherowo,,ale pewnie kiedyś powiedziałaś ,,na dobre i na złe,w zdrowiu i chorobie itd.,,Ja to dobrze wiem bo sam właśnie wróciłem do Polski,a żona została w Danii.
-
Pewnie, że przysięgałam. Ale mąż tez przysięgał:) więc to akurat działa w dwie strony.Problem polega na tym, że ja wreszcie znalazłam pracę związaną z moimi zainteresowaniami. Żyjąc przez 5 lat za granicą, dorabiając się musiałam zapomnieć o tak zwanych ambicjach. Momentami było mi z tym bardzo źle, zwłaszcza pod koniec, dlatego wróciłam do Polski. Decyzja była wspólna. Teraz mąż przezywa stany depresyjne ze względu na samotność, bo jest w Danii faktycznie całkiem sam. Nie ma znajomych, pracuje na nocki z Duńczykami, potem śpi. Wiem, że problem z rezygnacja z pracy za 1300 zł brzmi co najmniej śmiesznie.Ale ja się dopabuse rozkręcam w pracy. Ta praca jest mi potrzebna również dla zdrowia psychicznego:) Jesteście faktycznie przekonani, że wszystko nam się ułoży w tym państwie szczęśliwości? Ta korespondencja z Wami jest mi bardzo potrzebna.
-
KIKA1981 co to za praca przez internet? Mogłabyś powiedzieć coś wiecej? Bardzo by mnie cos takiego interesowało, gdybym się już zdecydowała. Umowę w Polsce mam podpisaną do połowy listopada, więc mam już całkiem niedużo czasu na przemyślenia. wielkie dzięki za pomoc.
-
Proszę nie bądz śmieszna 1300 zł na polskie warunki to nie są kokosy.Ale Wasza przyszłość w Danii i realizacja planów na przyszłość w Polsce wydają się realniejsze kiedy dołączysz do męża.Jesteś młodą osobą i tylko od Twojego uporu w tej trudnej sytuacji zależy to czy Wam się uda.Chcesz żeby mąż wrócił i też pracował za 1300zł?To własnie oznacza rezygnację z ambicji i możliwości rozwoju.Wspieraj Go i wracaj do Niego.Obyś nie zwlekała zbyt długo, to może kosztować Cię więcej niż 1300 zł miesiecznie i niezaspokojone ambicje.Uwierz w słowa starego weterana ;D.
-
A kto powiedzial, ze przysiega malzenska dziala tylko w jedna strone???
Dlaczego to wlasnie kobieta ma rezygnowac ze swoich pragnien???
Czy zycie razem nie oznacza wzajemnej troski o siebie nawzajem??? Wspieranie i zrozumienie w realizowaniu marzen???
Czy czasem maz nie powinien rowniez nachylic sie i posluchac co mowi ona? Czego pragnie???
Tu nie chodzi o te 1300 zlotych, ale o marzenia.
Wyjazd do Danii nie jest marzeniem pytajacej...
Malzenstwo, mimo niewatpliwej milosci stoi na rozdrozu... Tu potrzeba kompromisu i wzajemnego wysluchania.
Wasze argumenty o kasie i dunskim raju sa mocno naiwne. Tak jak napisalam, w zyciu czasem chodzi o cos wiecej niz kase i pelna miske.
A Dania zadna kraina szczesliwosci nie jest. Kraj jak kraj. Owszem, ze latwiej sie tu zyje niz w Polsce, ale nazywanie Danii rajem, gdzie kasza manna na przemian z pieniedzmi spada z nieba jest mocna przesadzona.
Jaclaw, o jakiej ambicji i mozliwosci rozwoju w Danii Ty piszesz???
80% Polakow sprzata, uprawia ogrody, pracuje przy tasmach, roznosi gazety.
W moim gronie znajomych jest: nauczycielka pracujaca jako pomoc w przedszkolu, jest prawniczka pracujaca w domu opieki, jest pani doktor architektury niemogaca znalezc pracy od poltora roku, jest dziennikarka jezdzaca autobusem, psycholog rozwozacy paczki....
Mam mnozyc jeszcze przyklady???
Zycie jest tu prostsze, latwiej kupic tu dom, samochod... ale nie mydlcie komus oczu realizacja i rozwojem zawodowym!!!!
I zeby nie bylo, ze sarkazm czy zazdrosc przeze mnie przemawia, naleze akurat do grona tych, ktorzy wykonuja tutaj prace na tym samym stanowisku co w Polsce, ale uwazam, ze naleze li i jedynie do wyjatkow potwierdzajacych regule.
-
Jesteście faktycznie przekonani, że wszystko nam się ułoży w tym państwie szczęśliwości?
Jest wielu Dunczykow ktorzy bardzo ciezko pracuja np. na tasmie. :-\
Kiedyś jak mieszkałem w Polsce, to marzyłem że jak zbuduję dom z wieloma pokojami, żeby dzieci miały gdzie mieszkać ;D, i kupię sobie samochód Ladę, to będę szczęśliwy. :)
Dzisiaj jestem szczęśliwy jak momentami przestanę myśleć i jestem.
Kiedyś rozważałem, gdzie wolałbym mieszkać jako emeryt (mając stały dochód) i wybrałem Danię ze względu na mentalność ludzi.
bardzo proszę o radę, po 5 latach znasz życie za granicą i mając 30 lat masz wiele lat na rynku pracy, dlatego warto w miarę mozliwości rozwijać swoje kwalifikacje zawodowe. Nikt nie wie co jest lepsze dla was, ale jest przyjazd do Danii na rok lub dwa az tak wazna decyzja? :-\
-
Proszę nie bądz śmieszna 1300 zł na polskie warunki to nie są kokosy.Ale Wasza przyszłość w Danii i realizacja planów na przyszłość w Polsce wydają się realniejsze kiedy dołączysz do męża.Jesteś młodą osobą i tylko od Twojego uporu w tej trudnej sytuacji zależy to czy Wam się uda.Chcesz żeby mąż wrócił i też pracował za 1300zł?To własnie oznacza rezygnację z ambicji i możliwości rozwoju.Wspieraj Go i wracaj do Niego.Obyś nie zwlekała zbyt długo, to może kosztować Cię więcej niż 1300 zł miesiecznie i niezaspokojone ambicje.Uwierz w słowa starego weterana ;D.
Typowe podejscie do sprawy ze strony mezczyzny.
Niech ona robi co ja chce. Jej plany sie nie licza, wazne jest tylko co mi sie podoba.
-
Hmmm uderz w stol a Mirra sie odezwie :)
Typowe podejscie do sprawy ze strony mezczyzny.
Niech ona robi co ja chce. Jej plany sie nie licza, wazne jest tylko co mi sie podoba.
A kto powiedzial, ze przysiega malzenska dziala tylko w jedna strone???
Dlaczego to wlasnie kobieta ma rezygnowac ze swoich pragnien???
Czy zycie razem nie oznacza wzajemnej troski o siebie nawzajem??? Wspieranie i zrozumienie w realizowaniu marzen???
Czy czasem maz nie powinien rowniez nachylic sie i posluchac co mowi ona? Czego pragnie???
Zdania tendencyjne oraz pytania retoryczne :)
Tu nie chodzi o te 1300 zlotych, ale o marzenia.
Wyjazd do Danii nie jest marzeniem pytajacej...
Malzenstwo, mimo niewatpliwej milosci stoi na rozdrozu... Tu potrzeba kompromisu i wzajemnego wysluchania.
To jest dobre :)
Mnie zawsze uczono ze w malzenstwie jest Maz i Zona, wspolny dom, wspolne marzenia, pozniej Mama i Tata i wspolnie wychowywane dzieci a dooooopabuse na jakism szarym koncu istnieje Ja i moje potrzeby z ktorym w pierwszym szeregu nalezy rezygnowac. Kompromisy mozna osiagac w rzeczach malych natomiast te wazniejsze sprawy zawsze beda wymagaly poswiecen. W przeciwnym wypadku malzenstwo pozostaje tylko na papierze.
Wasze argumenty o kasie i dunskim raju sa mocno naiwne. Tak jak napisalam, w zyciu czasem chodzi o cos wiecej niz kase i pelna miske.
A Dania zadna kraina szczesliwosci nie jest. Kraj jak kraj. Owszem, ze latwiej sie tu zyje niz w Polsce, ale nazywanie Danii rajem, gdzie kasza manna na przemian z pieniedzmi spada z nieba jest mocna przesadzona.
Nikt nei mowi o raju tylko o czystej logice gdzie bedzie latwiej zarowno jendemu jak i drugiemu osiagnac swoje cele po osiagnieciu celow wspolnych.
Jaclaw, o jakiej ambicji i mozliwosci rozwoju w Danii Ty piszesz???
80% Polakow sprzata, uprawia ogrody, pracuje przy tasmach, roznosi gazety.
W moim gronie znajomych jest: nauczycielka pracujaca jako pomoc w przedszkolu, jest prawniczka pracujaca w domu opieki, jest pani doktor architektury niemogaca znalezc pracy od poltora roku, jest dziennikarka jezdzaca autobusem, psycholog rozwozacy paczki....
Mam mnozyc jeszcze przyklady???
Jak ktos jest obrotny to sobei wszedzie proadzi. Nie ma rzeczy niemozliwych.
Zycie jest tu prostsze, latwiej kupic tu dom, samochod... ale nie mydlcie komus oczu realizacja i rozwojem zawodowym!!!!
Realizacja zawodowa to pierwsza rzecz ktora najlatwiej odpuscic dla dobra rodziny :)
I zeby nie bylo, ze sarkazm czy zazdrosc przeze mnie przemawia, naleze akurat do grona tych, ktorzy wykonuja tutaj prace na tym samym stanowisku co w Polsce, ale uwazam, ze naleze li i jedynie do wyjatkow potwierdzajacych regule.
Zdanie to nie ma nawet malutkiego zwiazku z sarkazmem czy tez ironia.
Nie nalezysz do wyjatkow gdyz wiekszosc moich znajomych z wykonywaniem pracy w zawodzie (w tym ja) nie miala problemow - checi oraz efektywne dzialanie plus wzajemna pomoc i wsparcie owocuja "spelnieniem zawodowym"
:) a ci ktorzy nie znalezli pracy w zawodzie i tak znalezli sobie bardzo dobre prace ktore nie naleza do podstawowych.
Dzialac i chciec, chciec i dzialac i tak codziennie az do skutku nawet przez kilka lat - Nie odrazu Rzym zbudowano.
Tyczy sie to zarowno ludzi z wyksztalceniem wyzszym jak i ludzi z wyksztalceniem zawodowym / srendim. - To nie rynek ma sie dostosowac do nas tylko my do rynku.
Jest wielu Dunczykow ktorzy bardzo ciezko pracuja np. na tasmie. :-\
Zgadza sie.
Kiedyś jak mieszkałem w Polsce, to marzyłem że jak zbuduję dom z wieloma pokojami, żeby dzieci miały gdzie mieszkać ;D, i kupię sobie samochód Ladę, to będę szczęśliwy. :)
Dzisiaj jestem szczęśliwy jak momentami przestanę myśleć i jestem.
Swieta racja - szczescie to pojecie wzgledne ulegajace neiustannym przmeianom
Kiedyś rozważałem, gdzie wolałbym mieszkać jako emeryt (mając stały dochód) i wybrałem Danię ze względu na mentalność ludzi.
Ja tam wolalbym nie placic haraczu pod przymusem i nie byc okradanym z moich wlasnych peineidzy na jakakolwiek emeryture. To ode mnei zalezy jak sobie zbuduje mojj jesienna przyszlosc.
bardzo proszę o radę, po 5 latach znasz życie za granicą i mając 30 lat masz wiele lat na rynku pracy, dlatego warto w miarę mozliwości rozwijać swoje kwalifikacje zawodowe. Nikt nie wie co jest lepsze dla was, ale jest przyjazd do Danii na rok lub dwa az tak wazna decyzja? :-\
Bardzo trafna rada a ja jescze raz dodam od siebie
Co jest wazniejsze ? Rodzina / wspolne mozliwosci / wspolne osiaganie szczescia czy tez wlasne ambicje i wlasne JA?
-
Bardzo trafna rada a ja jescze raz dodam od siebie
Co jest wazniejsze ? Rodzina / wspolne mozliwosci / wspolne osiaganie szczescia czy tez wlasne ambicje i wlasne JA?
Wlasnie. Tylko to zdanie dotyczy zarowno zony jak i meza. On tez powinien sie zastanowic co jest dla nich najwazniejsze.
A niestety wyglada to troche tak jakby tylko jedna strona miala wybierac.
-
Wlasnie. Tylko to zdanie dotyczy zarowno zony jak i meza. On tez powinien sie zastanowic co jest dla nich najwazniejsze.
A niestety wyglada to troche tak jakby tylko jedna strona miala wybierac.
Emocjonalne odbieranie problemu nie pozwala spojrzec na sytuacje z logicznego jak i tez moralno-racjonalnego punktu widzenia.
Zaufaj logice a odpowiedz na twoje tendencyjne pytania znajdziesz sama.
-
Witam.
Cieszę się, że tylu z Was wypowiada się w mojej sprawie. Chciałam opinii Polaków mieszkających w Danii, jak również tych, którzy nie są emocjonalnie związani z tematem, jak to podkreśliła Svaria. Faktycznie wybór jest tylko z mojej strony, bo mąż już bardzo stanowczo się określił. Na pewno zostaje w Danii. Dlatego moje pytanie.
Mirra prezentuje zdanie, z którym się utożsamiam. NIe zawsze chodzi o pieniądze. Wiem, ze są cholernie ważne, bo bez nich jest ciężko, ale...Klingon też ma rację, że przyjazd czasowy nie ma sensu.
Boję się o moje małżeństwo.
I wcale nie myślę w kategoriach JA, to jest ostatnia opinia, jaką można by wydać o mnie. Skończyłam studia a potem przez 5 lat poświęcałam marzenia zawodowe. NIe żałuję tych 5 lat, żeby nie było. Ale przyszedł czas dla mnie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gdybym mogła te pracę wziąć ze soba...:)
-
Jescze jedno zdanie ode mnie :)
Praca nie jest celem ! Praca jedynie pomaga w osiagneiciu celow, ktore w dzisiejszych czasach pochlaniaja ogromna ilosc pieneidzy.
Twoim celem jest pomaganie, a to mozna robic rowniez nie praucjac w zawodzie.
Mozliwosci nauczneia sie jezyka, autoryzowania studiow w dk / doksztalcenia - przystosowania do dunskich warunkow zawsze istnieja.
-
Praca nie jest celem !
Niemniej polowe zycia jestesmy w pracy.
-
Skad ja to znam....
-
dla mnie najwazniejsza jest rodzina i tylko rodzina i dlatego ja sie decyduje pojechac z synkiem do mojego meza do dk i zyc blisko siebie i w szczesciu,bo rozłeka jest koszmarna ,kazdy teskni za soba tak niemoze byc ,trzeba cos z tym zrobic.wiec pani tez tak radze-najlepiej zyc razem .
-
Najlepiej jak jeden malzonek zapyta drugiego - kochanie co jest dla ciebie wazniejsze, twoja praca czy ja? ;D
-
Pytanie rodem z antycznej tragedii
-
No i właśnie już to słyszałam. Słyszałam też, że powinnam "ożenić się z pracą":)
Zdaję sobie sprawę, że mamy trudną sytuację, że samotność to jedno z gorszych uczuć na świecie. a ja jestem w kropce. Chcę być z mężem, bo jest najukochańszy. Boję się jednak, że jak mi nie wyjdzie w Danii, to dopabuse będzie klops.
I jak później będzie wyglądało nasze małżeństwo? Mąż też się tego właśnie boi. Zna moje marzenia, jak twierdzi jest w stanie mi wszystko umożliwić, ale nie jest prorokiem i nie zagwarantuje mi powodzenia. Oczywiście ma rację, bo tego nikt nie wie.Nigdy by mi nawet nie przyszło na myśl, żeby tego wymagać:)
Próbuje znaleźć wszystkie za i przeciw. Próbuję znaleźć racjonalne argumenty w jedną lub w drugą stronę. Trudność polega na tym, że w Danii są emocje, jest miłość mojego życia.
Na pewno nie jest mi łatwo, słysząc od męża, że mam robić swoje a ja swoje. Nie będę też przytaczać innych haseł, mówionych pod wpływem emocji. Generalnie sytuacja do dupy...
Masz rację Svaria. Szkoda tylko, że trafiło na mnie:)
-
ja tez mialam kiedys taki problem i juz mialam wybrac moje ambicje i samotnosc, ale los za mnie zdecydowal. Pokabusewal moim zyciem. Czasami tylko mam zal, ale naprawde rzadko, moje szczescie to moja milosc zycia, no juz dwie milosci (3-letni synek). Mam to o czym inni moga marzyc, spelniam sie jako matka i powoli jako kobieta sukcesu. Wszystko da sie pogodzic!!! Razem o wiele łatwiej!!!
-
No i właśnie już to słyszałam. Słyszałam też, że powinnam "ożenić się z pracą":)
Pytanie bylo w obie strony. :)
Jestescie mlodzi, jeszcze nie macie dzieci i macie nie taka zla ekonomie. Wybierz co jest najlepsze dla ciebie ale nie kieruj sie strachem - w najgorszym wypadku najwyzej bedzie klops. ;D
-
witam! moja sytuacja wyglądała podobnie tez zastanawiałam się rzucić wszystko i wyjechać czy żyć dalej w ciągłym rozstaniu i tęsknocie, jednakże życie samo przyniosło rozwiązanie po prostu zaczęliśmy się od siebie oddalać i stawać się sobie coraz bardziej obcy i wybrałam wyjazd do męża. nie żałuje tej decyzji choć nie jest łatwo nie mam pracy, rodziny, przyjaciół przy sobie a nasza córka nie ma koleżanek.ale jesteśmy razem ,jesteśmy szczęśliwi, nasze małżeństwo kwitnie mamy nowych znajomych córka idzie do przedszkola ja do szkoły na naukę duńskiego wszystko zaczyna się po woli
układać wszystko drobnymi kroczkami ale do przodu i teraz już wiem życie jest w moich rekach.
Wiem nie powinno tak być ze tylko jedna osoba się poświęca ale cóż tak już jest coś za coś albo miłość albo tęsknota i super praca. może tu jest wasze miejsce na ziemi ,może tu znajdziesz prace która pozwoli ci się bardziej rozwinąć, może tu przyjdzie na świat wasze dziecko?!
Moze nie wiele ci pomogłam ale tak to wyglądało u mnie. Pozdrawiam i szczęścia życzę
-
Anielo, bardzo bym chciała, żeby los uśmiechnął się do mnie w ten sam sposób. Zazdroszczę Ci :) Już parę lat staramy się o dziecko, co w obecnej sytuacji jest bardzo utrudnione, i nic.
Klingon, mimo wszystko ten klops to raczej przerażająca perspektywa :( Nasza sytuacja to walka dwóch ambicji - męża ambicją jest dostatnie i spokojne życie, moją jest realizacja zawodowa (która na razie nie przynosi kokosów:)). Znając nas powiem, że pewnie ja pęknę. Ale na razie walczymy na argumenty...
miska, bardzo mi pomagają Wasze opinie i historie. Okazuje się, że nie jestem sama z takim dylematem. Ale co bardzo znaczące, to żony poświęcają się dla swoich mężów:) Widzicie Panowie, jakimi szczęściarzami jesteście? ;D
Mam nadzieję, że moja wylewność nie jest bardzo przytłaczająca. Bardzo pomaga mi rozmowa z Wami.
-
Nasze wypowiedzi roznia sie bardzo, zwlaszcza moje i Svarii, z jednego wzgledu. Reprezentujemy rozne pokolenia. Ty Svario jestes pokoleniem, ktore dopabuse co weszlo w zycie, ja juz w tym zyciu jestem
Wielu z Was, dopabuse pozakladalo rodziny, ma malutkie dzieci.
Moje dzieci sa juz duze, corka jest nawet juz dorosla. Owszem, ze dzieci ma sie na cale zycie, ale dzieciom w pewnym momecie trzeba dac wolnosc - prawo do wlasnego hobby, kolegow, swiata...
Zostaje sie wowczas zycie we dwoje, w ktorym kazdy z malzonkow ma prawo do oddechu i malego wlasnego swiata. Zona/maz, ktore wisza jak pijawka u szyi drugiego moga zabic najwieksza milosc. Dlatego tak wazne jest bysmy mieli kawalek wlasnego swiata. Bysmy nie przezywali dramatu odejscia dzieci z domu ("syndromu opuszczonego gniazda" itp.).
Sila rodziny to silni jej czlonkowie, czlowiek moze byc silny tylko samym soba... czlowiek, ktory zyje tylko przy drugiej osobie po porstu wiednie.
Zycie uklada sie czasem naprawde bardzo roznie... dlatego wazne jest bysmy mieli cos dla siebie, by w razie potrzeby na tym sie wesprzec...
Ok. Nie mowmy o tym co bedzie za lat 20, ale o terazniejszosci...
Ktos kto rezygnuje z tego co naprawde bardzo pragnie, bedzie wciaz za tym tesknil - "sydrom niespelnionego/niesprawdzonego", bedzie wciaz myslal o tym co by bylo gdyby. Tesknota ta bedzie powracala przy kazdym drobnym niepowodzeniu, kryzysie, dolku... bedzie kamieniem, wyrzucanym miedzy oczy, ciezkim zarzutem wykrzykiwanym w chwili zlosci...
Dlatego naprawde namawiam do rozmowy i poszukania kompromisu, do podejcia decyzji WE DWOJE!!!
To nie moze byc jedynie warunek ze strony meza i Twoja decyzja.
Jezeli znajdziecie kompromis i decyzje podejmiecie wspolnie, to zaoowocuje to SILA w trudnych sytuacjach, jakie Was w przyszlosci spotkaja. Tyle, ze jezeli to bedzie WASZA decyzja, w obliczu kryzysu, nie bedziecie sobie ciskac kamieni w oczy, a bedziecie stac razem i wspolnie pokonywac problem, ktorego poknanie bedzie umacnialo Wasz zwiazek...
-
Ja rok temu byłam w podobnej sytuacji...
Mąż dostał w Danii pracę, zarabiał ok. 15 tys. netto, ja w Polsce właśnie miałam pracować jako pomoc pedagoga Montessori. Kończył mi się urlop wychowawczy... Chciałam kiedyś uzupełnić studia, brakowało egzaminu magisterskiego.
Ale w Polsce nie mieliśmy własnego kąta, chcieliśmy być u siebie.....
Tu sprzątam, uczyłam się duńskiego, chcę pracować w przedszkolu i uzupełnić studia. Nie wiem jeszcze, czy po angielsku czy duńsku, angielski nie jest taki perfekt, a duński musiałam przerwać. Jednak po 4 miesiącach szkoły nauczyłam się tyle, by porozumiewać się w pracy. W podstawowym zakresie oczywiście. Nauka do poziomu komunikatywnego jest tu zaplanowana na 6 miesięcy, do poziomu studiów: 2 lata. Tyle trwa realizacja kolejnych modułów w mojej szkole. Myślę, że nauka szła mi sprawnie także za sprawą dobrego nauczyciela, a z tym może być różnie. W każdym razie po ok. pół roku nauki można szukać przyzwoitszej pracy.
Dodam, że uczyłam się 4 dni w tygodniu po 3,5 godziny, szłam do szkoły po pracy od 5 rano do 11, jadłam szybko w stołówce szkolnej i na zajęcia. Zdarzało się, że zasypiałam na zajęciach.... Po szkole wracałam do małego dziecka, które po całym dniu w żłobku tęskniło i czekało... Nie było mowy o odrabianiu prac domowych.
Ale bardzo chciałam się nauczyć, by pracować wreszcie w swoim zawodzie. Teraz znów będę na urlopie wychowawczym, więc może wrócę do szkoły.... Jak masz cel, nauka idzie szybciej, a jeśli umówisz się z mężem na to, powiedzmy, pół roku, to ucząc się z determinacją dasz radę dojść do przyzwoitego poziomu.
P.S. Mojemu mężowi najpierw nie naliczali podatku przez rozłąkę z rodziną, ale teraz im się przypomniało, że jednak ma za ten cały pierwszy rok oddać podatki..... Więc ostrożnie...... Teraz ma normalny podatek i jeszcze oddaje co miesiąc niezapłacony podatek z zeszłego roku, bo jak już dojechałam, to jakby anulowano ulgi z zeszłego roku. Nie wiem, dlaczego.
-
Mi się podoba optymizm i podejscie KLINGONA.Ja w naszym kraju byłem kabusewnikiem dobre kontakty i inne bajery!!! ale okupione to godzinami ,godzinami...... pracy,rzuciłem to wszystko,przyjechałem tutaj do żony(po roku pomyslalem -czemu ja wczesniej tego nie zrobilem),pamiętajcie MIRRA mówi ostro ale rewelki nie ma -w cud miod nie ma co wierzyc ,te 18000 jak ktos podal szybko topnieje przychodzi oplata za czynsz ,prad,internet a jak bedzie kumulacja z oplatą za samochod ,wode..no to jak ktos jest sam ma problem(chyba ze nie ma mieszkania swojego ,tylko siedzi na kupie z kiloma osobami(wiemy ze to nic fajnego) ......,ale sumując WARTO,jak ma sie w miare poukladane w glowie(nie mowie o szkole tylko o umiejętnym racjonalnym mysleniu)to naprawde warto,oczywiscie to dlA TYCH CO MAJĄ sile i wiare i chca tu zostac na dluzej ,albo dluzej,dluzej ;-)
Ogolnie dobry temat sie rozwinął,ktos wspomnial o kursach,mysle o nowym wątku w tym kierunku,pozdrowienia dla wszystkich!
Ps.PROSZĄCA o RADĘ pamietaj tutaj nie znajdziesz klucza do swojego szczęscia ponieważ każdy ma inny zamek,ale mysle ze podjełas decyzje i wyczytalem ze jedziesz do Danii,odezwij sie za jakis czas,napewno bedziesz juz inaczej myslec,..wiesz tzw ,,punkt widzenia,, :) ;D
-
Mozna sdzic ze pani proszaca o rade nie ma ochoty przyjezdzac do Danii/meza- praca w Polsce satysfakcjonuje - wiec jesli malzenstwo ma przetrwac maz musi wrocic do Polski i wtedy on nie bedzie mial satysfakcjonujacej pracy i bedzie czul sie zle bo moze nie zarobi na utrzymanie rodziny.Druga wersja to zredukowac meza do sponsora z zagranicy-niewazne ze teskni, ze jest mu samemu zle -zarabia dobrze wiec zona moze sie realizowac. Trzecia mozliwosc-rozwod i niech kazdy dba o siebie-dzieci niema.Ludzie,ktorzy sie kochaja chca byc razem,to naturalna potrzeba.Mowi sie ze pieniadze to nie wszystko ale wiemy ze sa bardzo wazne-maz ma niezla prace a Dania nie lezy na koncu swiata-to w koncu kraj sasiadujacy z Polska.Lec kobieto do meza jesli go kochasz zanim go stracisz.Bedzie co ma byc-zawsze jakos sie uklada, uwazaj zebys z powodu przerostu amicji nie stracila czegos o wiele wazniejszego.
-
Ja myślę, że to nie jest przerost ambicji. Mirra ma rację: Dziewczyna mogłaby nie raz zatęsknić do swojej pracy, powołania.... Ja też tęsknię, ale jakoś ułożyłam sobie plan i go realizuję, więc zamierzam spełnić się zawodowo tutaj.
Człowiek, który czuje, do czego został stworzony, nie może tak po prostu z tego zrezygnować, i robić czegokolwiek... Dla miłości. Dlatego myślę, że ma to sens tylko, jeśli umówi się sam ze sobą, że to na pół roku czy rok. Założenie: na razie będę myć gary w knajpie, a później zobaczymy.... jest dobre dla kogoś, kto dopabuse szuka swojego miejsca w życiu. Jeśli trzeba sprzątać czy myć gary, ok, ale z jakimś planem i celem dalej. Prosząca chce sobie wszystko zaplanować, więc myślę, że tylko jak najwięcej informacji trzeba zgromadzić o własnym zawodzie w Danii, możliwościach w tej branży, i do dzieła...
-
Mozna sdzic ze pani proszaca o rade nie ma ochoty przyjezdzac do Danii/meza- praca w Polsce satysfakcjonuje - wiec jesli malzenstwo ma przetrwac maz musi wrocic do Polski i wtedy on nie bedzie mial satysfakcjonujacej pracy i bedzie czul sie zle bo moze nie zarobi na utrzymanie rodziny.Druga wersja to zredukowac meza do sponsora z zagranicy-niewazne ze teskni, ze jest mu samemu zle -zarabia dobrze wiec zona moze sie realizowac. Trzecia mozliwosc-rozwod i niech kazdy dba o siebie-dzieci niema.Ludzie,ktorzy sie kochaja chca byc razem,to naturalna potrzeba.Mowi sie ze pieniadze to nie wszystko ale wiemy ze sa bardzo wazne-maz ma niezla prace a Dania nie lezy na koncu swiata-to w koncu kraj sasiadujacy z Polska.Lec kobieto do meza jesli go kochasz zanim go stracisz.Bedzie co ma byc-zawsze jakos sie uklada, uwazaj zebys z powodu przerostu amicji nie stracila czegos o wiele wazniejszego.
nic dodac, nic ujac :)
-
Ktos kto rezygnuje z tego co naprawde bardzo pragnie, bedzie wciaz za tym tesknil - "sydrom niespelnionego/niesprawdzonego", bedzie wciaz myslal o tym co by bylo gdyby. Tesknota ta bedzie powracala przy kazdym drobnym niepowodzeniu, kryzysie, dolku... bedzie kamieniem, wyrzucanym miedzy oczy, ciezkim zarzutem wykrzykiwanym w chwili zlosci...
[/quote]
Własnie tego sie najbardziej obawiam. Bo podjąć decyzję o wyjeździe teraz nie jest trudno. Tam jest mąż, tam są pieniądze, tam jest spokojniej.
Ja się nie boję żadnej pracy. Już pracowałam fizycznie, czasami ciężko. Nie było problemu.
Chodzi mi o ten czas przyszły. Nie chcę kiedyś być zmierzłą zołzą zatruwającą życie ukochanemu, bo to może się źle dla nas skończyć.
Jeżeli jest tak, że na naukę języka do poziomu studiów potrzebuje okolo 2 lat, a potem nostryfikuję mój dyplom i zrobię jakieś dodatkowe studia podyplomowe i da mi to gwarancję na fajna pracę, to jadę. Ale to nie jest takie pewne.
Życie pisze swoje scenariusze. Podobne plany mieliśmy już wcześniej. Ale nie wychodziły. W NIemczech nawet już nostryfikowałam dyplom. Ale zawsze coś stało na przeszkodzie.
Chyba zaczynam juz marudzić. Wiem, że nikt nie poda mi recepty. Szkoda :)
-
No niestety...
Mozemy tu wyrazac swoje zdanie, ale decyzje musisz podjac sama bo to Twoje zycie...
Zycze podjecia najlepszej dla Ciebie i Twojej rodziny decyzji, bez wzgledu na to, czy wybierzesz Danie czy Polske...
-
Jeszcze raz dzięki wszystkim za opinie. Reasumując, więcej osób stwierdziło, że lepiej będzie jak pojadę do Danii.
Mirra stoi na podobnym do mnie stanowisku.
Póki co poczekam jeszcze i może zadziała jakaś siła wyższa...:)
Ale znając siebie samą i biorąc pod uwagę jak bardzo kocham mojego męża, za niedługo będzimy mogli się spotkać na jakimś hot dogu w Danii:)
Mam nadzieję, że podejmę jedyną słuszną decyzję.
Swoją drogą temat, który poruszyłam wzbudził duże zainteresowanie. To też daje do myślenia.
Jest mnóstwo mężów i partnerów, którzy są samotni w obcym kraju i bardzo chcą, żeby ukochane przyjechały...
Rozłąka jest najgorszą rzeczą w miłości.
Jest mnóstwo stresu, a sytuacje, które normalnie nie powinny denerwować, urastają do rangi mega problemu i zahaczania o rozwód.
W mojej rodzinie zdania na temat mojego ewentualnego wyjazdu są bardzo podzielone i każdy przedstawia racjonalne argumenty, bo stoi z boku.
ja mam dodatkowo, przy wszystkich za i przeciw, ogromną ilość emocji.
Dlatego tez prosiłam Was o zdanie. Dzięki.
-
Napisz kiedy juz bedziesz w Danii,a w jaki regiona przyjezdzasz
-
Jak zdecyduję się na przyjazd to do esbjerg. Tam mąż ma pracę.
-
Bardzo prosze o rade...
Ja bym chciala naprostowac, ja nie jestem przeciwko przyjazdowi do Danii, a przeciwko "stawianiu sprawy na ostrzu noza" i jednostronnym zadaniu.
Abosolutnie nie odradzam, ale namawiam do szczerych rozmow we dwoje, w wyniku ktorych bedziecie mogli zaplanowac Wasza blizsza i dalsza przyszlosc.
Pozdrawiam
Mirra
-
Wiem Mirra o co Ci chodzi. Niestety sprawa jest na ostrzu noża.
Na ten temat wielokrotnie już rozmawialiśmy z mężem. Każdy ma swoje argumetny i każdy jest przekonany co do słuszności swoich. Ja przegrywam z ekonomią.
Mąż twierdzi, że przyjazd do Danii nie przekreśla moich marzeń. A on zrobi wszystko, żebym była szczęśliwa. Ja mu wierzę. Tylko, że ja już sprawdziłam jak to jest. 5 lat żyliśmy już za granicą i powodem, dla którego zdecydowałam się wrócić do Polski, była praca. Praca dla samej pracy, nie dla pieniędzy.
Od stycznia żyjemy oddzielnie i zaczynają sie konkretne schody. Mąż cierpi z samotności, ale chce pracować w Danii. Jego samotność, różne stany emocjonalne mają swoje odbicie na nas. J
a jestem w lepszej sytuacji, bo nie jestem sama, mam tutaj rodzinę i przyjaciół.
Do tej pory żyliśmy z mężem bardzo blisko siebie, pracując i spędzając czas razem, często 24 h/dobę. Skończyło sie i jest źle.
Wielu twierdzi, że przez ostatnie 5 lat sie poświęcałam pracując dużo poniżej swoich kwalifikacji. NIe narzekałam. Może trzeba będzie kolejny raz poświęcić swoje ideały dla ukochanej osoby. A jest wart wszystkich poświęceń.
Argumentem mojego męża jest to, że w końcu ma pracę, dzięki której jest w stanie zapewnić mi wszystko, czego do tej pory nie mógł.
Ja na serio mam taki bajzel w głowie ostatnimi czasy, że ledwo funkcjonuję.
Fajnie jest pogadać z kimś, kto w ogóle nas nie zna i kto absolutnie obiektywnie może wyrazić swoje zdanie. Dzięki.
-
Ja na serio mam taki bajzel w głowie ostatnimi czasy, że ledwo funkcjonuję.
Po przeczytaniu wszystkich twoich wypowiedzi też się skłaniam ku temu ;D prosze się nie obrażać,pozdrawiam
-
Nie wszystko mozna kupic za pieniadze...
Co do bajzlu w glowie... wcale nie uwazam, ze go masz - myslisz racjonalnie, tylko wybor szalenie trudny.
-
Witam:)
No i stało się. Za miesiąc będę juz w Danii. Moja umowa o pracę po prostu sobie wygaśnie. Dzisiaj rozmawiałam z moją pracodawczynią, którą poinformowałam o mojej decyzji.
Mój przyjazd do Danii oznacza wyjazd z Polski na dłuzszy czas, bo nie można tak często zmieniać otoczenia... ;)
Mam nadzieję, że podjęłam jedyną słuszną decyzję. Do zobaczenia w Danii.
Chyba mogę liczyć na jakieś spotkanie i wymianę doświadczeń :D
Pozdrawiam wszystkich.
-
No to witaj w Danii :)
-
Witam:)
No i stało się. Za miesiąc będę juz w Danii. Moja umowa o pracę po prostu sobie wygaśnie. Dzisiaj rozmawiałam z moją pracodawczynią, którą poinformowałam o mojej decyzji.
Mój przyjazd do Danii oznacza wyjazd z Polski na dłuzszy czas, bo nie można tak często zmieniać otoczenia... ;)
Mam nadzieję, że podjęłam jedyną słuszną decyzję. Do zobaczenia w Danii.
Chyba mogę liczyć na jakieś spotkanie i wymianę doświadczeń :D
Pozdrawiam wszystkich.
kiedy bedziesz i gdzie
-
Zen, nie czytales? Pisala wczesniej, ze bedzie w Esbjerg i ze za miesiac.
Z zaciekawieniem sledzilem Twoja historie w tym watku i przyznam, ze zrobilas na mnie wrazenie. U nas bylo inaczej, nikt niczego nie poswiecal, po prostu dojechala ta osoba, ktora miala mniej do stracenia. Mam nadzieje, ze nie bedziesz musiala nigdy zalowac swojej decyzji, zycze Ci powodzenia i trzymam kciuki, by Dania byla dla Was laskawa. Daj znac, jak Ci idzie, jak juz bedziesz na miejscu.
A Twoj maz mam nadzieje wie, ze ma swietna zone. Gratulacje, stary ;).
-
Można wrócić szybko, przecież Dania to nie Australia. I nie te czasy, że spółdzielnia zakwateruje kogoś innego do twojego mieszkania. Gratuluję decyzji! Każdy wybór może okazać się albo trafiony, albo nie, najbardziej prawdopodobne, że będzie pół na pół. Jednak jakbyś nie spróbowała, to byś żałowała. Ważne jest przeświadczenie: ze swojej strony zrobiłe/a/m wszystko, żeby nam się udało...
-
Witam Szanownych Rodaków na duńskiej ziemi:):)
Jakiem powiedziała, tak zrobiłam:)
Jutro jadę składać formularz o pozwolenie na pobyt, jako łączenie rodziny. Mam nadzieje, że nie bedzie to bardzo długo trwało, chociaz czytając niektore posty z ostatnich dni, mam trochę obaw.
Chciałabym rozpoczac nauke dunskiego jak najszybciej, zeby nie tracic czasu i jak najszybciej zrobic dunską szkołe w kierunku mojego wykształcenia. taki jest plan. Póki co:):)
A tymczasem chcielibysmy poznac jakichś Szanownych Polaków. Mieszkamy w Esbjerg. Odezwijcie sie:)
Pozdrawiam serdecznie.
Agnieszka.
-
Agnieszko,
jezeli macie mozliwosc to mozesz szkole zaczac juz teraz w trakcie oczekiwania na karte - odplatnie.
Gdy otrzymasz pozwolenie na pobyt kommuna zwroci Ci wplacone pieniadze.
Tak zrobila kolezanka w kommunie kopenhaskiej, wiec moze i w innych bedzie to mozliwe.
-
Witam Mirro:)
Jakoś tak chyba dobrze mi się poskładało, że wczoraj otrzymałam pozwolenie a pobyt, dzisiaj bywam w komunie zameldować się, a jutro już odbieram cpr :) Więc już jutro pędzę do szkoły językowej i... zobaczymy co usłyszę.
Bardzo się cieszę póki co z tempa rozwoju sytuacji - nie zapeszając:)
Zależy mi jak najszybciej rozpocząć naukę języka, a potem jakieś studia. Ale z orientacją w tym temacie jednakowoż poczekam :)
Pozdrawiam serdecznie.Agnieszka