poloniainfo.dk

Ogólne => Hydepark => Wątek zaczęty przez: lilia w 13 Paź 2010, 19:18:33

Tytuł: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: lilia w 13 Paź 2010, 19:18:33
Chciałam Was popytać - jak się czujecie ?

Po jakim czasie zaczęliście czuć się niemal "w pełni" zintegrowani..? Czujecie się zrównani w prawach..?

Generalnie nie mam podstaw do narzekania, ale czasem.. myślę sobie, że ciężkie jest życie "obcego"..;)
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: inna w 13 Paź 2010, 19:34:28
Ca. 10 lat w Danii, studia skonczone (dunskie) , jezyk dusnki opanowany i czuje sie nadal obca w tym kraju.  :o 
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: vera w 13 Paź 2010, 19:42:10
Na prawa nie narzekam
Na srodowisko I samopoczucie nie narzekam
Mam bardzo duzo znajomych dunczykow ale nigdy nie bedzie tak jakbysmy byli tubylcami.
Resumujac to jest git.
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: lilia w 13 Paź 2010, 19:44:11
Ca. 10 lat w Danii, studia skonczone (dunskie) , jezyk dusnki opanowany i czuje sie nadal obca w tym kraju.  :o 

Czy to ktoś daje Ci odczuć,że "nie jesteś swoja", czy to, hmm..wypływa z Ciebie - myśli, postawy, tęsknot..?
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: KIKI w 13 Paź 2010, 19:54:26
A jak lila u Ciebie?jak dlugo....jak sie tu czujesz....?
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: inna w 13 Paź 2010, 20:10:02
Nie wlasnie nie !!! Tesknoty sa za Pl. za lasem za gorami.....za kolezankami ..... za mama i tata  :'( 
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: KARMA w 13 Paź 2010, 20:23:16
Lilia jestes na dobrym tropie - to jest w NAS - ta "obcosc"-nasze tesknoty,wspomnienia. Osobiscie jestem zintegrowana od dawna,nie wiem kiedy TO nastapilo- po ilu latach? Jestem tutaj od 23 lat-zyje sie dobrze,spokojnie,bez obaw-komfort psychiczny.Zawsze jednak najblizsze osoby(przyjaciolka,przyjaciel itd.) to Polacy-nikt nas lepiej nie zrozumie(albo tak postanowilismy) Polska dusza - na zewnatrz pelna integracja,praca,znajomi dunczycy,kolezanki i koledzy( ale to juz Dunska dusza)Zauwazylam ze to ja utrzymuje pewien dystans - nie Oni. Dlaczego?-niewiem.tesknie za czyms nieokreslonym-a moze to jest poprostu tesknota za MLODOSCIA?Pragne jednak dodac ze w zadnym przypadku nie chce wracac do Polski - nie umialabym juz tam zyc!Odwiedzam czesto ale po 3 dniach chce do domu(a jednak - tu jest moj dom!) :)
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: inna w 13 Paź 2010, 20:28:41
"Pragne jednak dodac ze w zadnym przypadku nie chce wracac do Polski - nie umialabym juz tam zyc!Odwiedzam czesto ale po 3 dniach chce do domu(a jednak - tu jest moj dom!)"

Tak i ja mam tylko ze wracajac tu do dani i bedac tu pare dni chem "come back to " Polska.   
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: vera w 13 Paź 2010, 20:29:47
Nie wlasnie nie !!! Tesknoty sa za Pl. za lasem za gorami.....za kolezankami ..... za mama i tata  :'( 
Spojrz na to z dobrej strony. Masz moze max 1500km do rodzinnego domu w PL liczac skrajne zakatki.
Jezeli masz kaprys to w ciagu max 24h jestes w rodzinnym domu.
A co jakbys osiedlila sie w australi a nawet USA?
Co do kolezanek mozesz je do siebie zaprosic.

Patrz Na to z pozytywnej strony bo moglo byc gorzej (czyt. dalej)
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: KARMA w 13 Paź 2010, 20:51:10
Pamietaj Inna ze pobyt w Polsce to bnie to samo co zycie codzienne - w dwiedzinach zawsze jest fajnie ale codzienne zycie czesto nie takie podniecajace.Widze stress,gonitwe,wyscig i strach co jutro przyniesie-oczywiscie nie wszedzie ale jednak jest to zbyt powszechne.Marzenia nie do spelnienia i bezsilnosc.Ludzie za ktorymi tesknimy maja swoje zycie,obowiazki,radosci i smutki.Dobrze jest sie spotkac ale po powrocie trzeba nie ogladac sie za siebie i zyc swoim zyciem jak najlepiej cieszac sie z wielu dobrych mozliwosci jakie daje nam ten kraj w ktorym my zyjemy - spotkamy sie przeciez jeszcze nie jeden raz.
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: lilia w 13 Paź 2010, 21:14:19

Lilia jestes na dobrym tropie - to jest w NAS - ta "obcosc"-nasze tesknoty,wspomnienia. Osobiscie jestem zintegrowana od dawna,nie wiem kiedy TO nastapilo- po ilu latach? Jestem tutaj od 23 lat-zyje sie dobrze,spokojnie,bez obaw-komfort psychiczny.Zawsze jednak najblizsze osoby(przyjaciolka,przyjaciel itd.) to Polacy-nikt nas lepiej nie zrozumie(albo tak postanowilismy) Polska dusza - na zewnatrz pelna integracja,praca,znajomi dunczycy,kolezanki i koledzy( ale to juz Dunska dusza)Zauwazylam ze to ja utrzymuje pewien dystans - nie Oni. Dlaczego?-niewiem.tesknie za czyms nieokreslonym-a moze to jest poprostu tesknota za MLODOSCIA?Pragne jednak dodac ze w zadnym przypadku nie chce wracac do Polski - nie umialabym juz tam zyc!Odwiedzam czesto ale po 3 dniach chce do domu(a jednak - tu jest moj dom!) :)


Pomimo tego, że relatywnie niedługo, "przeważnie" czuję się dobrze. Podkreślam, bo zdarzają się momenty, których wiem, że nie przeskoczę. Zdarzają się momenty uniesienia, radości, jak i wielkiego smutku, kiedy np. czuję ograniczenia.
Ograniczenia wypływające z mojej polskości, mojego "poczucia" polskości oraz- niekiedy - całkowitej "odmienności".
Zdaję sobie sprawę, że w większości jest to coś, co wypływa ze mnie, a nie ze strony duńskiej.
Że ograniczenia stawiam sobie często sama, później są spowodowane językiem, który mimo, iż całkiem zrozumiały sprawia mi zawsze trudność w mowie, a dopabuse na końcu niechęcią czy też barierami z tej duńskiej strony.
Z trudnością przychodzi mi zrozumienie, że niektóre drzwi na zawsze, a za pewno na długi czas, pozostaną dla mnie zamknięte.
Przykrość mi sprawia poczucie niemocy, które się czasami pojawia. Jednakże często to jarzmo, być może, narzucam sobie sama.


Generalnie nie mam powodów do narzekań- jak pisałam na wstępie.

Znam już ten system, w którym się "obracam", jedzenie również mi pasuje, na pogodę nie narzekam.. pozostają jednak bolączki, o których wspominam powyżej i ...takie nasze "małe smutki"...




Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: ayme w 16 Paź 2010, 10:43:29
mieszkam tutaj 20 lat ,pracuje z samymi dunczykami ,gdy jestem w pracy odczuwam odmiennosc, np pacjenci biora mnie za Szwedke ,po wyjasnieniu im ze jestem Polka patrza sie zdziwieni a kolezanka dunka im mowi,"hun er polak men hun er GODT NOK...hmm nie wiem czy to komplement czy co to ma byc.w kazym razie nie przejmuje sie tym,a nawet lubie ze jestem inna bo wiele rzeczy mozna wytlumaczyc pochodzeniem, mentalnoscia  i nieraz sie tym wykrecam.W domu jestem soba i zyje po polsku
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: roga w 16 Paź 2010, 13:00:20
mieszkam tutaj 20 lat ,pracuje z samymi dunczykami ,gdy jestem w pracy odczuwam odmiennosc, np pacjenci biora mnie za Szwedke ,po wyjasnieniu im ze jestem Polka patrza sie zdziwieni a kolezanka dunka im mowi,"hun er polak men hun er GODT NOK...hmm nie wiem czy to komplement czy co to ma byc.w kazym razie nie przejmuje sie tym,a nawet lubie ze jestem inna bo wiele rzeczy mozna wytlumaczyc pochodzeniem, mentalnoscia  i nieraz sie tym wykrecam.W domu jestem soba i zyje po polsku
Dziwie sie, ze po 2 latach pobytu kolezana dunka musi Cie usprawiedliwiac ("hun er polak men hun er GOD nok" -  a nie GODT nok). Mieszkasz na tyle dlugo i na pewno wladasz jezykiem na tyle, zeby dawac sobie sama rade. Najlepiej byc soba nie tylko w domu ale i wszedzie indziej.  Nie sadze, ze to przyjemnie na kazdym kroku usprawiedliwiac swoje niewiedze, pomylki, nietakt itp. swoim pochodzeniem.

[Posted on: 16 Paź 2010, 11:19:24]

Sprawa powszechnie znana, nie tylko tutaj, ale i wszedzie na swiecie, tzw.”choroba emigaracyjna”. Podczaz mojej wizyty w Australii, rozmawialem na ten temat z osoba (canadyjczyk z zawodu psycholog), ktory zajmowal sie tym tematem, stwierdzajac, ze im dalej sie emigruje od swojego kraju rodzinnego, tym problemy te sa bardzie "ostre" w pierwszym okresie rozlaki, ale po relatywnie krotkim czasie asymilicja osob przyjezdrzajacych z Europy np. do Canady, Audstralii, USA i innych odleglych krajow, nastepuje szybciej i lagodniej w porownaniu do asymilacji osob majacych mozliwosci czestych odwiedzin swojej kraju rodzinnego. Twierdzil rowniez, ze najwyzsza cene (tak to okreslil) placi zazwyczaj pierwsza generacja, a w niekrorych przypadkach rowniez nastepna generacja, szczegolnie w srodowiskach, gdzie przyjezdrzajacy do nowego kraju, w swojej niemocy i trudnosciach kontynuuja swoj poprzedni posob zycia i bycia, czesto wywierajac duzy nacisk na swoje potomstwo. Znal doskonale system i poglady skandynawow na ta problematyke i nie byl zgodny z ocena, ze nalezy w jednakowym stopniu zapewnic kontynuacje jezyka rodzinnego jak i przyswajanie nowego jezyka. Wedlug jego opinii, najwazniejsza sprawa jest jak najszybsze poznanie i przyswojenie jezyka nowego srodowiska, co stanowi jedyna podstawe do zapoznania sie i przyswojenia pozostalych elementow, a co najwazniesze usunac zagrozenie ciaglego porownywania zjawisk i poziomow jakosciowych, sposobow reagaowania itp. w obu krajach (np. typu; my lepsi od nich, nasi fachowcy wiedza o co chodzi,  ich kabusewcy beznadziejni, nas ciagle oszukuja) usuwajac jak najszybciej ”naciagnieta strzale luku”.

Wskazal rowniez na fakt, ze np. pakistnczycy i iranczycy stanowia w Europie najlepiej wyksztalcona grupe wsrod indvandrere, w przeciwienstwiedo innych grup etnicznych stawiali na szybkie przyswojenie jezyka nowego kraju przez swoje dzieci, czesto "zabraniajac" im rozmawiac w domu w jezyku rodzicow przez pierwszy okres czasu. Spotykalo to krytyke wsrod wielu specjalistow. Rezulataty juz sa widoczne, mlodziez ta zdobyla dobre wyksztalcenie, wlada wspaniale jezykiem, maja prace, czesto bardzo atrakcyjne. Nastepnym krokiem w ich osobistym rozwoju, to "odswiezenie" swoich tradycji i jezyka rodzicow. Przychodzi im to na tym etapie latwo i naturalnie.
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: ayme w 17 Paź 2010, 12:58:47
moja praca polega na rozmawianiu z ludzmi, niestety akcent mam dalej polski mimo 20 lat w Dani...z jakiegos powodu niektorzy mysla ze to akcent szwedzki i nieraz sie pytaja..
pracuje w szpitalu psychiatrycznym dlatego tez wiele pacjentow jest bardziej bezposrednich i ciekawskiech w poronaniu ze zdrowymi ludzmi, ktorzy byc moze nie pytaliby tak otwarcie bo maja jakies opory a nasi pacjenci ich nie maja.polskie pochodzenie pomaga mi w tym sensie, ze tlumacze sie nim gdy np nie lubie tego czy owego do jedzenia  itp ,a nie ze robie bledy w pracy.Jak bym je robila wyrzuciliby mnie juz dawno ,bez znaczenia jest tu pochodzenie.
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: frisms w 17 Paź 2010, 15:11:48
Ah jej, wciąż te smutki i smutki w dodatku “polskie smutki”jakby nie bylo to juz tradycja!  ;D

A mnie tutaj dobrze od  1 - wszego dnia pobytu. Wracając jeszcze na chwile o emigracji za ocean.
   Kiedyś dawno  temu wyjechałam do Kanady z myślą pozostania, ale miałam dylemat bo byłam w trakcie studiów. No i tak sobie pożyłam przez rok. Zgadzam się, ze pojawia sie coś takiego jak “homesick”. U mnie to się pojawiło po pierwszych 3 miesiącach ale potem już znikneło. Chce również dodać że życie za oceanem w tak wielkiej na przykład Kanadzie jest nie porównywalnym doświadczeniem kiedy ten biedny mały Europejczyk z dusza na ramieniu porusza się w tak ogromnej przestrzeni. Czułam sie jak krasnoludek  a  było to w Toronto …miedzy drapaczami chmur i przedługimi ulicami które ciągną sie kilometrami i przechodzą z jednego miasta do drugiego …ma się to nijak do przemieszczania się z jednego kraju europejskiego do drugiego…w Europie to jak “w domu “ lub na “wspólnym podwórku”.

Po malej dygresji, odpowiadając na pytanie – “ jak się czujecie?” ja mogę odpowiedzieć ze  czuje sie świetnie!!!!! Dania to jedyne państwo w którym czuje najlepiej, pasuje mi tutaj dosłownie wszystko, jedzenie, pogoda,zwyczaje,polityka,…og så videre. Dla mnie Duńczycy podpasowali mentalnie, i bardzo dużo tez sie od nich nauczyłam i wciąz się ucze. Uwielbiam ich spokój, opanowanie, radość życia, uśmiech każdego dnia na ulicy. Wiem ze jak sie uśmiechne i jak sie przywitam z kimkolwiek na ulicy lub podczas mojego joggingu to zawsze ktoś to odwzajemnia. Oni są dla mnie nieśmiali i bezbronni jak dzieci i to mi sie w nich najbardziej podoba. Tkwi w nich jakaś niezmienność i przywiązanie do ziemi ojczystej.
Ciesze sie swoja małą jutlandzka mieścinką, starym zegarem na wieży,odgłosami z værtshus, pełnymi kwiatów doniczkami przed domem , świeczkami w oknach…
Dopasowałam sie mentalnie, językowo, wyglądem także, nosze i kupuje rzeczy których nigdy dotąd nie nosiłam i ciesze się z tych fajnych zmian. Ze względu na urodę, która troche przypomina skandynawska, myślano tez ze jestem może Norweżka lub pochodzę z Farøerne, dla mnie może być I don’t mind  ;)

Pozdrawiam wszystkich “polsko-duńskich smutasów”, ha,ha,ha.

Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: luter6 w 17 Paź 2010, 15:32:20
a ja juz tu prawie 5 lat i dalej sie znalesc nie moge wiec sobie postanowilem ze listopad to bedzie moj ostatni miesiac w tym kraju :) :) :) !!! poza normalna praca i placa to tu nuda i kraina deszczowcow :)! pozdrawiam wszystkich i zycze Wam abyście bez znaczenia gdzie bedziecie nie zapominali skad pochodzicie- POLSKA :)!!!!
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: Juta w 18 Paź 2010, 10:44:07
Czuje sie wzorowo zintegrowana osoba. Co gorsza, przyjezdzajac na urlop do Polski czuje sie jakbym w kosmos poleciala ;) Oczywiscie, sa w Danii drobiazgi, ktore mnie wkurzaja i mi nie pasuja, ale da sie z tym zyc.
Nie przezylam szoku kulturowego, bo az tak duzych roznic miedzy Polska a Dania nie ma. Jestem z zachodniej Polski, wiec mentalnosc zawsze mialam bardziej dunska niz, powiedzmy, warszawska. Czuje, ze jestem u siebie :)
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: MartynaM w 18 Paź 2010, 11:53:03
Moze niezupelnie o integracji - ale moze jednak...
Troche stare - ale ciagle aktualne...

http://blog.tv2.dk/sazermus/entry335205.html
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: lilia w 18 Paź 2010, 12:15:08
Dobrze napisane :) I trudno się nie zgodzić - w pełnej rozciągłości. "Jeśli odniosłeś sukces, jesteś Duńczykiem, jeśli nie, tylko "przybyszem"..;)

Zadziwia mnie jednak brak wiedzy ludzi wypisujących komentarze pod artykułem, jak ten gość , który spiera się, że mama Woźniackiej jest ... Dunką  :o  O la Boga !!!  :o ;D
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: roga w 18 Paź 2010, 13:46:21
Oczywiscie, najwazniesze co sie dzieje "w naszych glowach", a nie co mowia o nas obcy ludzie. Mam na mysli osoby perfekt wladajace dunskim. Pozostale zawsze beda traktowane z "zainteresowaniem" i czesto z pytaniami typu : hvor kommer du fra?.
Mam dorosle dzieci, ktore maja moje polskie nazwisko (podobnie jak Carolina), sa dunczykami polskiego pochodzenia i tak sie czuja. My ich rodzice = indvandrere. Nie slyszalem od nich, zeby ktos ich zapytal czy sa polakami. czesto sa cytowani w prasie i innych mediach ale bez wzmianek, ze pochodza z Polski. Nazwisko nic nie znaczy. moze bc "dziedziczone" od setek lat, jezeli kiedys ktos w rodzinie mial polskie korzenie. Poza tym Caroline Wozniacki w prywatnych rozmowach podkresla, ze jest dunka, polskiego pochodzenia, a nie polka mieszkajaca i wychowana w Danii. Ale tak jak juz napisalem: jestesmy tymi, ktorymi chcemy byc. To tylko my, nie wiem z jakiego powidu dosc czesto zwracamy uwage na polskie nazwisko i odrazu reagujemy "zobacz to polak, jaki on zdolny".   

[Posted on: 18 Paź 2010, 13:42:09]

Zadziwia mnie jednak brak wiedzy ludzi wypisujących komentarze pod artykułem, jak ten gość , który spiera się, że mama Woźniackiej jest ... Dunką  :o  O la Boga !!!  :o ;D


Nie zwrocilem uwagi, ze "ten gosc sie spiera". Poprostu napisal zle. Dlaczego od razu lament do Boga ("O la Boga"). Czy swiat sie z tego powodu przewrocil.
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: MartynaM w 18 Paź 2010, 14:05:51
Mysle, ze w procesie naszej wlasnej - osobistej integracji, na poczatkujestesmy troche przewrazliwieni na punkcie naszej przynaleznosci narodowej. Z czasem nabiera sie wiecej "luzu".
Przytoczylam ten przyklad Caroliny po zdarzeniu z mojego srodowiska. Po sukcesie Caroliny, na spokaniu z gronem sasiadow zazartowalam, ze to dobrze, ze do Danii emigruja m.innymi Polacy - bo Dania ma w konsekwencji powody do dumy.
Wtedy zakrzykneli -  Ale ona jest Dunka!! - Bylo to troche za mocno emocjonale, bo zareagowalam rowniez emocjonalnie pytaniem, czemu nazywaja ja Dunka, a dzieci z turecjiej rodziny z sasioedztwa  2.generations invandrer?

Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: lilia w 18 Paź 2010, 15:31:48
A sąsiedzi mogą być dumni, że mają tak logicznie i trzeźwo myślącą sąsiadkę  :D
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: snikers w 18 Paź 2010, 15:59:46
Zgadzam sie z Martyna M. To prawda, iz jestesmy przewrazliwieni. Znam nawet osoby, ktore przypisuja swoje male niepowodzenia, niemoznosc znalezienia pracy, negatywne zalatwienie sprawy w banku itp faktowi, iz sa polakami. Co najmniej smieszne.....
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: Juta w 18 Paź 2010, 18:46:02
Kazdy kto mowi plynnie po dunsku, wyglada "europejsko" i czuje sie Dunczykiem bedzie traktowany wlasnie jak Dunczyk. Nikogo nie bedzie interesowac to, ze rodzice sa z Polski, Francji czy Wegier. Obywatelstwo rodzicow nie ma przeciez zadnego znaczenia. Co innego z osobami z innych kultur, to sa duzo bardziej zakrecone historie pelne uprzedzen z obu stron.
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: Manior w 20 Paź 2010, 19:03:31
Nie rozumiem tych, którzy narzekają na Danię.
Przecież tu jest A M E R Y K A !!!

Popatrzcie sami. Zrobiłem fotkę dziś w okolicach Årup

[Posted on: 19 Paź 2010, 22:00:36]

... w przyszłym tygodniu będę polował na kangury  ;)
Tytuł: Odp: Nieco o integracji...
Wiadomość wysłana przez: vaxa_rys w 20 Paź 2010, 19:10:25
piękne zdjęcie.