Ogólne > Hydepark
Savuar-vivre rodakow
vaxa_rys:
naszego doswiadczenia:
donoszenie na wspolpracownikow w pracy(robienie fotek telefonem i do szefa z donosem)
proszenie o pomoc w ciezkiej sytuacji,a potem osobe o dobrym serduszku oszukac,wykorzystac, okraść.
Niestety tak to wyglada i dzieki tym sytuacjom jestesmy juz bardzo ostrozni i niechetni do nowo poznanych rodakow. Mamy swoja grupe sprawdzonych znajomych, to nam wystarcza...
Niutek:
--- Cytat: vaxa_rys w 13 Sty 2013, 11:06:31 --- naszego doswiadczenia:
donoszenie na wspolpracownikow w pracy(robienie fotek telefonem i do szefa z donosem)
proszenie o pomoc w ciezkiej sytuacji,a potem osobe o dobrym serduszku oszukac,wykorzystac, okraść.
Niestety tak to wyglada i dzieki tym sytuacjom jestesmy juz bardzo ostrozni i niechetni do nowo poznanych rodakow. Mamy swoja grupe sprawdzonych znajomych, to nam wystarcza...
--- Koniec cytatu ---
Wlasnie tak, spora czesc polakow, pojmuje konkurencje na rynku pracy.
Ludzka podlosc nie zna granic.... B.Dykiel w jednej z rol.
Pozdrawiam Wszystkich
AK211:
Roga, tak tylko na marginesie chciałam zaznaczyć, że Twoje spostrzeżenia nie dotyczą li i tylko rodaków.
Jak przeczytałam o spóźnianiu, to od razu pomyślałam sobie o "południowcach" i Włochach, choćby na przykład.
A odnośnie nie odpowiadania na żadne pisma urzędowe...cóż, nie jest to domena rodaków, ale również rodzimych Duńczyków ( co zresztą doprowadza mnie do lekkiego szału ), a przykład leży na sofie tuż obok ;) ;D
Duńczycy również nie przychodzą na umówione spotkania, nie dalej, jak tydzień temu, umówieni byliśmy z dobrym znajomym na pomoc w przeniesieniu dwóch szafek na piętro, w zamian za niemal identyczną pomoc u niego.
Nie przyszedł, nie zadzwonił, nie odezwał się, a mój partner ma na tyle taktu, żeby nie wydzwaniać i nie dopytywać. Ot, "nie przyszedł, dziwne, trudno".
Rozumiem, że chciałeś zwrócić uwagę na problem, ale jednocześnie jest to generalizacja, krzywdząca bardzo wielu.
luzak:
Zgadzam się z wszystkimi spostrzeżeniami powyżej i chciałbym dodać jedno zjawisko, które sam zaobserwowałem.
Przykład numer jeden:
Umówiłem się z kolegą. Przyjechał samochodem - tak, spóźniony - zaparkował pod blokiem i po mnie dzwoni. Wyszedłem, kolega odpalił muzykę, wyszedł z auta i wrzeszczy: CO TAM U CIEBIE? A BO U MNIE WISZ, TAK I TAK! Ścisz tę muzykę - zaproponowałem, co spotkało się ze szczerym zdziwieniem ze strony kolegi.
Przykład numer dwa:
Moi sąsiedzi, o których już trochę w jednym wątku było. Siedzę sobie przy stole, jem śniadanie, wyglądam przez okno. Podjeżdża samochód, wysiada starsza pani z dzieckiem i udaje się w stronę moich okien, czyli w stronę wejścia od ogrodu do moich sąsiadów z parteru. Parę krzyków na powitanie z ust gospodarza, a następnie GŁOŚNY BAS który czułem swoimi stopami. Taką pogawędkę mieli.
Przykład numer trzy:
Małżeństwo u których wynajmowałem pokój dawno dawno temu miało kiedyś gościa. Przyjechał do nich znajomy załamany swoją sytuacją w pracy chciał się wypłakać. Wszedł z bardzo smutną miną, usiadł na kanapie, dostał herbatę i zaczęli rozmawiać. "Mów mów, Jacuś" rzuciła pani domu po czym PACH, włączyła telewizor i na nim skupiła uwagę.
Takie przykłady można mnożyć, na pewno każdy z nas wie o co chodzi. Pytanie tylko jak takie zjawisko nazwać? Inne nacje też tak mają? Bo ja nie zanotowałem.
@ae@:
AK211:
Ale my nie mówimy o dunczykach, poludniowcach, zachodniowcach tylko o wlasnie o nas, o polakach, o polskich zachowaniach.
Ze inni tez tacy moga byc? To ma nas usprawiedliwiac? To znaczy nie ma problemu bo jakis dunczyk nie przyszedl ci pomóc przeniesc lózko?
Niestety, problem nie zniknie, nie bedzie mniejszy tylko dlatego ze twój partner tez nie odpowiada na pisma urzedowe...
Owszem poprawi ci sie samopoczucie - bo skoro inni tez tak robia, to w czym problem? Ale problem nie zniknie.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej