Ogólne > Tłumaczenia

"Targany sprzecznościami"

<< < (8/8)

roga:
Masz w zupelnosci racje. Nalezy jeszcze dodac, ze sama znajomosc 2 jezykow (polski/dunski), nie oznacza, ze osoba potrafi tlumaczyc profesjonalnie. Ja znajac dunski perfekt, nawet bez odcienia akcentu (chociaz to nie wazne), moglbym w kazdej chwili zostac tlumaczem i proponowano mi to juz wtedu kiedy do Danii przyjezdrzalo niewielu polakow.
Byc tlumaczem, to wedlug mnie duza sztuka, zdolnosc absolutnej neutralnosci, nie angazowania sie absolutnie ani po jednej ani po drugiej stronie, a z tym moglbym miec problemy  ;), wiedzac co nasi bardzo czesto potrafia powiedziec, np. wypowoedzi tutaj na forum  ;)

Znam jednego tlumacza, pania, ktora jest rozchwytywana przez rozne urzedy i klientow w pewnej komunie gdzie pracuje jako freelance tolk. Komuna daje jej zlecenia za ustalona stawke godzinowa + koszty za przejazdy
Milaem okazje kilkakrotnie uczestniczyc w spotkaniach gdzie tlumaczyla (nie dla mnie  :), korekt, z naturalnym dystansem i autorytetem, a jak tlumaczy,  to jedynie zmienia barwe glosu i ma sie wrazenie ze rozmawiaja ze soba te 2 zainteresowane strony. Nie uzywala zwrotow: "a ona powiedziala.", nie stawiala pytan - tlumaczyla, a to najwazniejsze. W odatku znala specyficzne okreslenia i slownictwo w tej branzy, jakies skroty jednostek organizacyjnych itp. o ktorych ja nie mialem pojecia. Dodam jeszcze, ze wyglada fantastycznie  ;D.

Jomir, masz rowniez racje, ze praca ta mimo przyzwoitej stawki godzinowej, nie przynosi duzego dochodu w skali rocznej, poniewaz niesadze, ze jest az tak duza potrzba (ilosc godzin). Taka prace trudno pogodzic z rownoczesnym zatrudnieniem na caly etat w jakiejs firmie, poniewaz spotkania z udzialem tlumacza odbywaja sie chyba raczej w normlnych godzinac pracy.

sunny1:
Jomi, roga, zajmowałam się już sprawami językowymi, myślę więc, że spróbuję.
Rozumiem ( i domyślałam się ), że nie jest zarobek, z którego można by żyć.. Niemniej jednak, byłby to taki mały kroczek dalej, tak w temacie ambicji ;) Poza tym, przyda się, bowiem byłoby to w zgodzie z planowanym ( tym w Danii ) wykształceniem ( polskie mogę sobie w buty wsadzić ).

Mam żyłkę do "tych spraw" - i - chętnie wypróbuję swoich sił i w czymś takim  :)
Poza tym, choćby i dla respektu i podziwu mego chłopa, a co!  ;D ;)

Jomir:
No to do roboty, a co!
Link do szkoly podalam. CIezko tam wystartowac, bo takich zapalencow jak Ty jest troche za malo.
Wiec generalnie grupa startuje jak sie uzbiera minimum 8-10 osob. Czasem to troche trwa, ale za to pozniej potrafia sie "sprezyc" i kumuluja zajecia (plus i minus - mozna szkole skonczyc wczesniej, ale koliduje to czasem z normalna praca).
Nie wiem skad jestes, ale wlasnie w tych biurach tlumaczy, ktore obsluguja kommuny, brakuje tlumaczy. Wiem, ze na przyklad w Ringsted maja "posuche. Tam nie trzeba miec "papabusew" wystarczy mowic po dunsku. Jak, to tak jak Aisak napisala. Ja w swoim zyciu tez sie spotkalam z jedna tlumaczka, ktora mowila troszeczke lepiej niz ja. Tyle, ze ja wtedy bylam dopabuse na 3 module w szkole jezkowej.

Co do Twojej wypowiedzi Rogo to sie wszystko zgadza. Ja wczesniej, pracowalam w firmie, ktora korzystala rowniez z moich uprawnien do przysieglych tlumaczen, wiec zgadzali sie na to, ze ze 2-3 razy w miesiacu pracowalam jako tlumacz. Zmienilam firme i juz niestety nie mam czasu. Biore co ciekawsze zlecenia gora raz w miesiacu, ot, tak by nie wypasc z obiegu. Ale generalnie - jest jak mowisz - praca odbywa sie w godzinach biurowych.
CO do dystansu. Z czasem czlowiek go nabiera. Poczatkowo mialam tez z tym problem. Bylo mi wstyd za rodakow. Zdarzylo mi sie raz nawet przepraszac w naszym polskim imieniu.
Z czasem wuluzowalam i stalam sie "gadajaca papuga".

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej