Ogólne > Rodzina ...
Pieniądze za opiekę nad dzieckiem w domu
Jomir:
--- Cytat: H@nka w 23 Lut 2013, 20:55:42 ---Kazdy ma swoje zdanie na ten temat. Ja uwazam, ze codzienne kontakty z rowiesnikami do 3-ego roku zycia nie sa tak istotne dla dziecka. Zwlaszcza, ze w przypadku przedszkola chodzi o co najmniej 8 godzin dziennie bez mamy.
--- Koniec cytatu ---
Nie zgodze sie z Toba.
Moja dwuletnia corka korzysta z dagpleje. W naszej kommunie brakuje dzieci, tak wiec dagpleje nie sa przepelnione.
U naszej niani jest trojka dzieci (razem z moja corka).
Gdy corka zostaje tam na codzien, zostaje bez problemu, ale i bez entuzjazmu.
Natomiast, gdy czasem u niani sa dodatkowe dzieci i jest ich wtedy piecioro, albo gdy raz w tygodniu zostawiam ja w legestuen, gdzie jest okolo dziesiecioro dzieci - corka nie ma czasu sie ze mna pozegnac. Mowi "baj, baj", daje mi szybkiego calusa i "tyle ja widzieli".
Obserwujac to do dluzzego czasu, zastanawiamy sie nad przeniesieieniem Malej do "zlobko-przedszkola" juz teraz, zamiast czekac do 3 roku zycia. Grupa wyraznie moja corke stymuluje i widac wyraznie, ze kontakty spoleczne ja ciesza.
happybeti:
A w tym żłobko-przedszkolu dziecko już zostaje do zerówki, tak?Juz nie "wędruje" gdzie indziej?
To może faktycznie warto, skoro mała tak reaguje :)
Jomir:
Niby tak, az do zerowki.
Ale mamy mieszane uczucia, bo jednak "dagplejowa" pedago, zaleca nam jednak male przedszkole, zamiast wielkiej instytucji.
Nasze dziecko jest spokojne i dosyc sceptyczne wobec tlumu, halasu itp.
Aczkolwiek jak juz sie oswoi z nowym otoczeniem, to funkcjonuje.
Z jednej strony troche sie jednak boimy, ze "przepadnie w tlumie".
W przedszkolu, ktore wybralsimy jest tylko 41 dzieci. W takiej instytucji grubo ponad setke. I to jednak robi roznice.
Zeby bylo takie zintegrowane z czterdziestka dzieci nie zastanawialabym sie ani chwili.
Tak wiec, wciaz myslimy...
Reksio:
--- Cytat: H@nka w 23 Lut 2013, 20:55:42 ---Kazdy ma swoje zdanie na ten temat. Ja uwazam, ze codzienne kontakty z rowiesnikami do 3-ego roku zycia nie sa tak istotne dla dziecka. Zwlaszcza, ze w przypadku przedszkola chodzi o co najmniej 8 godzin dziennie bez mamy.
--- Koniec cytatu ---
Nie napisałaś przecież, że dziecko będzie odizolowane od rówieśników, bo napewno tak nie będzie :) więc niektórzy zbytnio tu na ciebie najeżdżają. Uważam tak samo jak ty (chyba :o ), bo sama też chciałam wybrać taką opcję, niestety u mnie w komunie tej możliwości nie ma plus moja praca. Wybrałam więc opcję pół na pół, czyli moja Mała jest u dagpleje (która ma jeszcze dwójkę innych dzieci) od 8.30 do 12.30, potem ją zabieram do domku na spanie, i od 15 baraszkujemy razem. Raz w tygodniu Mała idzie z nianią do przedszkola (u nas też te odwiedziny są w celu łatwiejszej później integracji) a raz w tygodniu mają wspólną z innymi nianiami i ich podopiecznymi gimnastykę w hali sportowej. Dla nas to super rozwiązanie, bo córeczka ma kontakt z innymi ale też jest z nami :)
Sama byłam wychowywana w domu, poszłam dopabuse do zerówki. Miałam super dzieciństwo, czas na zabawę z rówieśnikami i "naukę" w domu. Dziadek zaczął mnie uczyć czytać jak miałam 4 lata :) To, że matka chce zatrzymać dziecko w domu, nie oznacza zaraz że szkoda dziecka. Po prostu dziecko ma inne możliwości rozwoju, wcale nie gorsze. A obecność matki w życiu dziecka w wieku 1-3 lat jest niezbędna do prawidłowego rozwoju. Nikt nie mówi tu przecież o patologii, którą byłaby izolacja dziecka od świata. Nie popadajmy w skrajności. Proste pytanie, co dla rocznego dziecka jest lepsze (jeśli istnieje taka możliwość): bezpieczeństwo jakie zapewnia bliskość matki, czy "koledzy" od niani przez 8 lub 9 godzin? Ale Dania to kraj instytucji, zaczynasz jako roczne dziecko w żłobku, kończysz w domu starców. Pytanie tylko, dla czyjej wygody i czy to nie rodzina odsuwa od siebie pewien rodzaj odpowiedzialności. Chociaż mi nasuwa się taka myśl, że w Polsce często dziecko pilnowała babcia, bo innych możliwości nie było, tutaj jest zamiast babci dagpleje, kiedy rodzic idzie do pracy.
A każdy niech sam sobie wybierze opcję najlepszą dla siebie i innym od tego won. Wsio w temacie 8)
happybeti:
Tak, jak piszesz, Reksio, mozna wybrać opcję "nie full time".
No i wszystko ładnie-pięknie, potrzeby dziecka itd., ale co potem?
Co z językiem?
Czy potrzeba kontaktu z otoczeniem, gdy dziecko będzie musialo z tego domu iść do "instytucji", nie jest istotna? I nie mam tu na myśli jedynie "zabawy z rówieśnikami", bo to nie problem, można to dość łatwo dziecku zapewnić. Tylko POROZUMIEWANIE SIĘ, rozwój mowy.Pewnie, dziecko w szkole "jakoś" da radę, jedno lepiej, inne gorzej. Ale po co mu to "fundować" na starcie?
Ty miałas "super dzieciństwo " w domu, śmiem twierdzic, że moi synowie również.
Ale tu, w Danii, jesteśmy na troche innej pozycji.
chyba, że masz męża Duńczyka i w domu TYLKO po duńsku rozmawiacie, wtedy, oczywiście, nie ma problemu języka.
Zresztą, według mnie dagpleje nie jest wcale az takim "złem" ;) :P- grupki malutkie, bo niż demograficzny- po max. troje dzieci "na codzień" z nianią, chyba, że jakaś zachoruje.
Owszem , dla dziecka w tym wieku ważne jest poczucie bezpieczeństwa, ale niania,babcia czy ktokolwiek, kto jest STAŁYM opiekunem dziecka, równiez mu to daje.Niania dla dziecka staje się takim samym "członkiem rodziny", jak np. ciocia czy babcia.Przynajmniej u nas tak to wygląda- ja oddając swoją córeczkę pod opiekę niani, jestem spokojna, bo widzę, jak dzieci ja lubią i jak ona lubi dzieci i o nie dba.
Może, jeśli jesteście rodziną "mieszaną", to to wygląda inaczej.
Ale polska rodzina, która "trzyma" dziecko w domu do czasu szkoły, odbiera mu szanse na równy start , a wręcz funduje traumę.
Warto przemyślec ten aspekt- dziecko w domku "pod kloszem", często bez kontaktu z językiem , bo nawet telewizja w domu polska, a potem szkoła , wszystko po duńsku - to jest dopabuse szok.
To też trzeba wziąć pod uwagę.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej