Rzecz o niezlomnej walce w obronie Honoru Polskiego.Miałem tu na forum się nie uzewnetrzniac prywatnie, jednak zdarzenia i okolicznosci jak ulal pasuja do tresci tego watku i wrecz byloby rzecza skarajnie egoistyczna i nieodpowiedzialna z mojej strony, gdybym je przemilczal.
Było to w zeszla sobote den 20/04 løbendego åra.
Jako, ze mi się zachorzalo i jestem zamulony totalnie lekami i swoimi bolesciami, mimo wszystko postanowilem „wyczolgac” się na swoje patio na swierze powietrze (czytaj puscic z dymem 1,85 kr.).
Gdy się tak gramolilem ud, moje rozdziawienie skwapliwie wykorzystal mieszkajacy ze mna lokator i zgrabnie również czmychnal na ten upragniony swiat zewnetrzny z za szyby.
Pomyslalem sobie a niech tam, pozwiedza patio, bliska okolice a jak już się „dotlenie” to zabiore go do mieszkania.
W takcie poszerzania znajomosci z pobliska okolica, zbieg, oddalil się nieco dalej i gdy już się zbieralem w jego kierunku, na horyzoncie pojawil się inny pokrewny osobnik i się zaczelo.
W tym momencie należy dokonac przedstawienia reprezentantow :
Reprezentant Polska :
Kevin Tigi One – kocur rasy Ussuri (faktycznie korzenie gdzies z dorzeczy Amuru, ale urodzony w Polsce i legitymyjacy się takim paszportem 100% Polak), wiek - lat 1, waga – kocia kogucio-lekkopolsrednia, walk rejestrowanych – 1.
Reprezentant Dania :
Łatek Swojak KingKong – kocur rasy dunskiej(czytaj mieszaniec), wiek – ok. 4/5 lat, waga – kocia ciezka, zaprawiony w bojach podworkowych i okolicznych zabijaka, profesjonalista niepodzielnie brylujacy w otoczeniu.
Gdy się tylko wzajemnie dostrzegli natychmiast pognali na ubita ziemie (pobliskie pole za patio wszak okolica wiejska) i bez zbednych ceregieli rozpoczeli kotlowanine jak się patrzy, nie szczedzac okrzykow bojowych. Starcie/runda pierwsza trwala ok. 1 min po czym obaj gladiatorzy przypadli ok. 50cm od siebie w pozach bojowych i myslalem, ze rozpoczal się dialog i jakies wyjasnienia.
Nikt mi nie wcisnie od tej pory, ze w kocim polskim i w kocim dunskim można się jakos dogadac.
Niestety nie, nie domruczeli się i niedomialczeli, co skutkowalo kolejnym kotlem starcie/runda druga. Trwala również ok. 1 min (pewnie w kocim kodeksie tak maja zapisane, niezaleznie od kraju, nie zlapalem tylko ile trwa przerwa).
W trakcie przerwy ruszylem w kierunku pola walki. Jednak zanim dotarlem w poblize, już nastapilo starcie/runda trzecia.
Postanowilem polozyc kres tej bratobojczej walce.
Napredce uchwalilem rezolucje i już jako pokojowe sily ONZ, podjalem natychmiastowa operacje, w celu rozdzielenia obu zwasnionych stron konfliktu.
Dziwnym zbiegiem okolicznosci miałem na sobie nawet niebieski polar(chyba jednak podswiadomie sam sprowokowalem zajscie). W trakcie dzialan o maly wlos ONZ oberwaloby od obu stron konfliktu.
No niemniej jednak, misja KOCISAF-u powiodla się i zatargalem bojownika polskiego do mieszkania.
Skutki :
Kevin : potargane futro i oslimaczony, futro w zebach i pysku, stan pazurow znosny, zeby cale, ranka po kle na karku, zadrapanie pazurami(?) na grzbiecie, lopatce w kierunku przedlapia przedniego po stronie prawej, na brzuchu ukosne, rana na uchu (chyba ugryzienie) tym razem lewym bez rozciecia (prawe widocznie rozciete po walce nr 1), jego ogona nigdy takiego nie widzialem kita jak u lisa, przez srodek glowy i caly grzbiet do nasady ogona pelny irokez, trzesiawka ferworu walki, lekki stres który szybko minal, gorzej było uspokoic niezaspokojona ambicje zwyciestwa, ganial po calym mieszkaniu szukajac mozliwosci wydostania się w celu zalatwienia niedokonczonej sprawy(zuch).
Idzie zdusic. Hospitalizacja i porady ambulatoryjne oraz inne zabiegi, zbedne.
Łatek : wygryziony kawalek futra na piersi do golej skory z jej zakrwieniem po stronie lewej, utyka na tylna lape, reszty nie miałem okazji i mozliwosci zdiagnozowac, zywy, chodzi.
Werdykt : remis z lekkim wskazaniem na naszego reprezentanta (a to dlatego, ze walczyl na wyjezdzie, niezlomnie stawil czola przewazajacej sile wroga w nieslychanie niekorzystnych i niesprzyjajacych i nieznanych warunkach i okolicznosciach, bez przygotowania - jak nasi we wrzesniu 1939-go- mam nadzieje, ze nie przejdzie do walk partyzanckich ale na wszelki wypadek nie wygasilem rezolucji KOCISAF i mam go na oku, nie zwazajac na konsekwencje, nie szczedzac wlasnego zdrowia i zycia(?), nie ogladajac się na innych i nie zwazajac na jakakolwiek polityke, ta finezja ruchu, szybkosc i precyzja, opanowanie i przytomnosc umyslu, niezmacona umiejetnosc wyszukania i wykorzystania slabych punktow przeciwnika, przemyslana i konsekwentnie realizowana strategia i technika prowadzenia walki, umiejetnosc rozlozenia sil, nieustepliwosc chocby na koci pazur, niestety powoduje niezbednosc lekkiego wskazania na naszego).
Tak w zasadzie to teraz już tak bardzo, wlasciwie, nie jestem pewny kto kogo napadl, ale w obliczu takiej niezlomnej, ze wszechmiar ptriotycznej obrony Honoru, takimi drobazgami nie będziemy przeciez zaprzatac sobie glowy.
Korzysci : Łatek omija patio i jego okolice szerokim lukiem, a ptaszki co to przylatuja dokarmiane przez sasiadow, z obu stron, maja swiety spokoj w czasie posilkow, co znacznie poprawi ich kondycje gdyz posilki spozywaja bez stresu, poprawilo to tez znaczaco moje stosunki sasiedzkie (nie dziekowali jeszcze, tacy niesmiali, ale sa już bliscy).
I tak oto kolejny raz, sladem naszych przodkow, dziadow i ojcow zostal bezprzykladnie obroniony Honor Polski, czego inne narody mogą nam tylko pozazdroscic.
Nasz Narodowy Bohater oczywiście zostal nagrodzony!, udalem się do pobliskiego (7km) sklepu i zakupilem w ramach choc tak niklego podziekowania, nowiutki komplet szt 5 myszek do dalszego treningu i utrzymania formy oraz paczke ulubionego smakolyku. U mnie ma wielki szacun i uznanie, oraz zajal godne i nalezne mu miejsce razem ze mna na kanapie.
Rzecza jasna jest, ze gdybym posiadl jeszcze kiedykolwiek i jakakolwiek wiedze o tak heroicznych czynach w obronie Honoru Polskiego natychmiast się z wami tym podziele.
Jeszcze Polska...........................