Przepraszam najmocniej, ale to wina myszki!
Hmm ... tak doprecyzować chciałem, "Teraz Ty" oznacza, że ktoś już "swoje uczynił" ... to chyba mnie coś ominęło

Mój pierwszy PC ... +- 16 lat miałem, ale nie dostałem! - "sam" pojechałem po niego, ze znajomym (tzn. dostałem pieniążki na niego
), w dzień, w którym byłem u dentysty, to był piątek, październik (takich wydarzeń się nigdy nie zapomina
).
Twarz napuchnięta, bolało, krwawiło ... a ja (my) po kompa
... przez którego później życie przegrałem
- chodzi o ilość godzin spędzonych na rozrywce mającej na celu konkurowanie z innymi osobami, by zwyciężyć
... co zawsze mi jakoś łatwo przychodziło
... pewnie dlatego, że wcześnie zacząłem a przed snem zawsze "rozpracowywałem gry", by szukać odpowiednich wariantów strategicznych 
A co Tobie zawsze łatwo przychodziło ... no i kiedy dostałaś swoją pierwszą lalkę?!
... nie mów, że wolałaś samochodziki 
Jak to kto powiedział? - sam ze sobą gadam
Nie mów, że Ty ze soba nie rozmawiasz? (niekoniecznie na głos
), chociaż "znając Ciebie" ...

E, że niby rozpracować aisaki, by utworzyć jeden portret psychologiczny ... się nie da? 
Kto uderza w moich przyjaciol, uderza rowniez we mnie, wiec... prosze uprzejmie nie zwalac winy na myszke... bo kara/pokuta bedzie straszliwa

!
Nie wiem, czy ominelo, czy... chciales, zeby ominelo, albo prowokujesz (manipulujesz....

?), w domysle : "jeszcze, jeszcze...". Zbyt prosta na to jestem, ja zycie pojmuje doslownie: biale to biale, czarne to czarne, a matrix to matrix...

Takie wydarzenia, jak Twoje sa niezapominalne. Zycie jest chyba zbudowane tylko z tych pojedynczych momentow, a poza tym, jakas mgla... Nie wiem, ale przynajmniej ja tak mam

.
Lalka...hmm, mozliwe, lalka , samochodzik (mialam byc chlopczykiem w planach...

). Bardziej utkwil mi w glowie moment, kiedy przyprowadzilam do domu pierwszego (z wielu innych potem... ) pieska-sunie, ktora szczesliwie spedzila z nami 15 lat, i ktora jest zawsze dla mnie synonimem szczesliwego dziecinstwa, bezpieczenstwa i radosci.... Pozniej byly inne, czasami kilka na raz (szczeniaczkow...) bylo smieszno i straszno..., ale ta jedyna , malutka kolezaneczka, ktora z nami dziecmi cuda wyprawiala

... utkwila najmocniej, najglebiej...
Latwo przychodzilo? W sensie , za latwo? Wszystko, hehehe. Moze to kwestia gadulstwa i stosunku do innych ludzi... Pisalismy o tym na czacie... To sie swietnie sprawdzalo w ojczyznie... tu, szok, bo nie...

Czy ja nie rozmawiam z moja "druga" ja? Alez gadam, jak najeta! Chyba, co do tego, nie masz zadnych watpliwosci

! Wieczorami jestem zwykle juz tak zmeczona ta stala gadka, pouczaniem/zrzedzeniem tej "drugiej", ze marze wrecz o jakims guziczku, ktory moglabym nacisnac i wylaczyc te jedze tak na kilka minut dziennie, hihi. Czasmi oczywiscie ustawiam sie w pozycji: "ja tu rzadze" i wylaczam ja calkowicie na pewien czas, ale.... zauwazylam, ze to sie nie sprawdza. "Popelniam" wtedy tak sfiksowane decyzje zyciowe, podyktowane tylko i wylacznie emocjonalna strona mojej osoby ze... szkoda gadac...

Tak wiec konkluzja: zyje z ta druga ja, bo nie mam innego wyjscia....

Portret psychologiczny Panie Freud ;)

? Nie da sie, uwierz mi.... Prosty przyklad: osoby znajace mnie poza forum i czytajace mnie na forum, sa przerazone moja kochana "aisak"

. Ciekawe dlaczego?
Ja osobiscie jestem przerazona moja zmiennoscia. Moj syn moja "smiechowoscia" . Okoliczne psy pewnie tym, ze je wszystkie wyglaszcze

. Koty nie doswiadczyly, bo za szybko jeszcze uciekaja (ta moja kondycja...

!).
No i jest moj pelny obraz

.
A Twoj?