Ogólne > Hydepark
Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
myszka0807:
--- Cytat: aisak w 27 Lip 2013, 17:22:06 ---No co :o? Ja sie skupiam na potrzebach wyzszego rzedu :D :D :D.
--- Koniec cytatu ---
a nasze potrzeby?
aisak:
--- Cytat: myszka0807 w 05 Sie 2013, 21:02:51 ---a nasze potrzeby?
--- Koniec cytatu ---
Masz racje... :D
myszka0807:
No to do dziela!
aisak:
--- Cytat: myszka0807 w 06 Sie 2013, 05:44:50 ---No to do dziela!
--- Koniec cytatu ---
Yes, M'am 8) :D!
aisak:
Znowu cos fajnego od Beaty Pawlikowskiej znalazlam. Moze komus, tak, jak i mnie, przyda sie to :):
"Wydaje mi się, że odkryłam to szkole średniej na lekcjach historii. Strasznie się nudziłam. Świat wydawał mi się podzielony na „chłopów” i „szlachtę”, którzy byli wrogami. Kiedy szlachta czegoś chciała, to chłopi protestowali i odwrotnie.
No, prawdę mówiąc, rzadko chodziłam na lekcje, bo większość czasu spędzałam w fonotece słuchając muzyki i pisząc opowiadania, więc może dlatego historia wydawała mi się taka nudna. Nie było w niej życia. Szare kartki podręcznika, równe linijki tekstu, w których ciągle powtarzały się te dziwne słowa i sformułowania, które w ogóle nie miały nic wspólnego z moim nastoletnim umysłem.
Burżuazja, system feudalny, rewolucja przemysłowa, industrialny, chłop pańszczyźniany, szlachta. Co to miało być? Po co mi to było potrzebne? Czy chłop pańszczyźniany kiedykolwiek odegra w moim życiu większą rolę niż John Lennon, Paul McCartney i Elvis Presley? Nie! Więc po co mam się nimi zajmować???
Ale musiałam.
Z westchnieniem siadałam nad książką. Czytałam cały rozdział, ten, którego miałam się nauczyć na klasówkę. Znowu jacyś chłopi na ziemi rolnej, jakieś grunty, sejmiki, deklaracje polityczne. Jezu. Gdyby mi ktoś napisał co oni wtedy jedli i jakie mieli talerze, jak wyglądał poranek chłopa na roli, to może mogłoby mnie to zainteresować. Miałoby choćby cień życia w sobie. Mogłabym choćby w minimalnym stopniu identyfikować się z człowiekiem z przeszłości. Ale nie. Daty, suche formułki, chłopstwo, mieszczanie, szlachta. Totalna abstrakcja. Potworne i niewybaczalne marnowanie mojego czasu, który mogłabym spędzić bardziej kolorowo i twórczo na rysowaniu. Malowaniu i pisaniu opowiadań.
No, ale musiałam.
Brałam więc książkę. Czytałam. Od początku do końca.
Następnego dnia klasówka. Pytanie. Coś o tych chłopach i szlachcie, oczywiście.
A ja nic. Ale przecież czytałam! Przeczytałam cały rozdział z podręcznika historii, opowiadający dokładnie o tym, czego dotyczy pytanie!
Ale nic. Pustka. Jakaś data, która obija się o mój mózg jak samotna ryba. Czy to było 1759, czy 1579? Aaaaaa…… Siedzę i myślę. Usiłuję przywołać tekst, nad którym spędziłam poprzedniego dnia dwie godziny. I nic, kurczę, po prostu kompletnie nic!
Dwója z historii to drobiazg. Bardziej zafrapowało mnie to dlaczego informacje, które dotarły do mojego mózgu i zostały przez niego świadomie zarejestrowane, wyparowały z niego jak mgła.
Jak to możliwe? Przecież czytałam ze zrozumieniem. Dotykałam oczami liter i rejestrowałam słowa. Świadomie czytałam ten tekst, starając się go zapamiętać, bo wiedziałam, że będzie mi potrzebny podczas klasówki. Kiedy kładłam się spać, to wciąż w uszach dźwięczały mi strzępy zdań o chłopstwie i szlachcie, a potem… Co stało się potem?...
Zrozumiałam wtedy bardzo ważną rzecz.
Mózg jest zbudowany z wielu warstw. To, co osiada w górnej warstwie najbliżej powierzchni, jest jak lekki kwiat dmuchawca popychany przez wiatr. Przysiada, na moment przytula się do traw, ale po chwili leci dalej. I nikt nie jest już w stanie powiedzieć dokąd pofrunął ani jak dokładnie wyglądał.
Poniżej znajduje się druga warstwa, bardziej trwała. To, co zostanie w niej zapisane, nie umyka od razu jak dmuchawiec, ale jest podobne do samoniszczącego się nasiona, które leży tam przez kilka dni. Jeśli nikt nie popchnie go dalej w niższą warstwę, gdzie będzie mógł zakiełkować, ulega dezintegracji.
Trzecia warstwa jest czymś w rodzaju doświadczalnego pola. Trafiają do niej te informacje, które świadomie zepchniesz niżej, żeby mieć pewność, że nie umkną. Trafiają tu w sprzyjające warunki i czekają na sygnał do kiełkowania. Jeśli taki sygnał się pojawi, wypuszczają próbny listek.
Czwarta warstwa to żyzna, pulchna gleba, pełna życiodajnych soków, do której trafiają skiełkowane nasiona z trzeciej warstwy. Tutaj zapuszczają korzenie i zaczynają rosnąć. Wtedy zaczynają wspierać twoją wolę i zaczynasz osiągać nadzwyczajne rezultaty, sam nie wiedząc skąd się biorą.
Głębiej znajduje się jeszcze wiele innych warstw, pewnie nikt nie wie ile ich w rzeczywistości jest. Myślę, że może ich być nieskończona liczba, dlatego że im bardziej ćwiczysz swój mózg, tym więcej zyskujesz mocy. Wtedy powstają kolejne warstwy, które pomagają ci w osiągnięciu tego, na czym jesteś skoncentrowany.
Wracam do klasówki z historii.
Kiedy czytałam rozdział o chłopach i szlachcie, ja wcale nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Nie chciałam dopuścić go głębiej do moich myśli. Uważałam, że jest mi obcy, niepotrzebny, nudny i najchętniej zajęłabym się w tym czasie czymś innym.
Po drugie czytałam go nie z własnej woli, ale dlatego, że musiałam. Musiałam, bo czułam obowiązek odrobienia zadania domowego i przygotowania się do klasówki.
Po trzecie ten tekst był mi tak doskonale obojętny, że gdyby znikł, w ogóle bym tego nie zauważyła.
Te trzy powody sprawiły, że rozdział z podręcznika historii dotarł do pierwszej warstwy mojego mózgu i tam został. A potem rozpłynął się w tajemniczych i niewyjaśnionych okolicznościach.
I tak właśnie odkryłam, że mózg trochę nas czasem oszukuje. Podpowiada ci, że coś już wiesz mimo że w gruncie rzeczy wcale tego nie wiesz. Albo inaczej: wiesz to na bardzo powierzchownym poziomie. Wiesz to w najlżejszy i najbardziej delikatny możliwy sposób, który wcale nie przekłada się na praktyczne stosowanie tej wiedzy.
I tak jest ze wszystkim.
Nie tylko z nauką angielskiego czy historii. Także z nauką nowych nawyków i nowego sposobu myślenia.
I dlatego właśnie jeżeli próbowałeś coś wcześniej zmieniać w swoim życiu, ale robiłeś to od niechcenia, w myślach, albo czytając jakąś mądrą książkę, to możesz liczyć na taki wynik, jak jaki ja miałam na klasówce z historii.
Wiesz dlaczego?
Bo twój mózg nie wie, że to jest dla ciebie bardzo ważne. Rejestruje to na powierzchownym poziomie. Jeżeli bardzo ci zależy na tym, żeby zmienić swoje życie i naprawdę bardzo uczciwie i zachłannie czytasz co należy zrobić, że być szczęśliwym człowiekiem, twój mózg może uznać, że to jest dla ciebie ważne i umieści to w drugim poziomie twojego mózgu. Tam, gdzie trafiają nasiona w oczekiwaniu na dalszy sygnał.
Wydaje ci się, że skoro to nasionko już trafiło do twojego umysłu, to wystarczy, żeby zaczęło kiełkować i przynosić owoce.
Ale tak nie jest.
Dlatego tak wielu ludzi kręci się w kółko i ma wrażenie kompletnej niemocy. Czytają, usiłują coś zmienić, próbują wprowadzać nowe nawyki, ale prędzej czy później to wszystko się wali i powraca ta sama niechęć, gorycz, bezradność i poczucie, że wszystko jest bez sensu.
Wiesz dlaczego tak jest?
Bo oni uczą się w myślach. Tak jak ja uczyłam się w myślach angielskiego. Wtedy wydaje ci się, że coś wiesz. Wydaje ci się, że to rozumiesz. Wydaje ci się, że potrafisz to powtórzyć własnymi słowami.
Ale w rzeczywistości twoje myśli zarejestrowały tylko lekką mgłę, która była wspierana przez to, co podpowiadał ci wzrok czytający litery. Kiedy odwrócisz oczy, schowasz napis i będziesz chciał powiedzieć na głos to, co przed chwilą przeczytałeś, okaże się, że wcale nie wiesz co to było. Bo wcale tego nie zapamiętałeś.
Rozumiesz?
Żeby skutecznie się czegoś nauczyć, musisz spełnić pięć warunków:
1. Musisz chcieć się tego nauczyć
2. Musisz chcieć się tego nauczyć dla siebie, a nie dlatego, że wymaga tego sytuacja albo inni ludzie
3. Musisz skoncentrować swoją uwagę na tym, czego się uczysz
4. Musisz na głos powtórzyć to, czego właśnie się nauczyłeś
5. Musisz utrwalić tę wiedzę poprzez praktyczne ćwiczenia.
Teraz rozumiesz dlaczego połowę tej książki zajmują ćwiczenia?
Samo czytanie niczego nie zmieni.
Samo czytanie w milczeniu może ci tylko dać poczucie, że chcesz coś zmienić. Może pozwolić ci zrozumieć dlaczego ta zmiana jest dobra albo na czym polega.
Ale nie wprowadzi tej zmiany do twojego życia.
Jeżeli naprawdę chcesz działać skutecznie, a nie tylko pozorować działanie, z którego nic w praktyce nie wynika, zacznij trenować szczęście. Zaczniemy od drobnego doświadczenia.
Fragment książki „Kurs szczęścia”, wyd. G+J, premiera 25 września,
przedpremabusewo: http://www.empik.com/kurs-szczescia-pawlikowska-beata,p1080030358,ksiazka-p"
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej