Ogólne > Hydepark
Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
vordingborg:
czyli w skrócie :)
aisak:
--- Cytat: vordingborg w 10 Sie 2013, 21:59:22 ---czyli w skrócie :)
--- Koniec cytatu ---
To by sie rowniez do "Wiosny..." nadalo ;) :D
aisak:
Kolejny opowiesc Beaty Pawlikowskiej. Na weekend :):
"Wiewiórka w czasach wojny
Wyobraź sobie wiewiórkę, która ma takiego pecha, że przychodzi na świat w czasach wojny. Teoretycznie w jej lesie nikt nie biega z karabinem, ale ciągle słychać strzały, gdzieś daleko wybuchają bomby, a czasem nad lasem przelatują nisko groźne myśliwce.
I chociaż las nie bierze czynnego udziału w wojnie, ona jest dookoła.
Wiewiórka uczy się rozpoznawać jej odgłosy. Wie co oznaczają wybuchy i pojedyncze wystrzały. Czasem słychać krzyk. Czasem w lesie zapada przerażająca cisza.
Trzeba się szykować na najgorsze. Nie wiadomo na co, ale coś złego na pewno się zdarzy.
Jest strasznie. Zdarzają się chwile słonecznego spokoju, kiedy na polanie zakwitają konwalie, ale najczęściej jest strasznie. A najgorzej jest wtedy, kiedy nie wiadomo dlaczego jest strasznie, choć wszyscy wiedzą, że jest.
Na każdy podejrzany odgłos wiewiórka natychmiast rzuca się do ucieczki. Ogarnia ją wtedy taka panika, że nie zastanawia się co robić ani dokąd biec, tylko mechanicznie jak automat galopuje do nory borsuka, bo to jest jedyne miejsce, gdzie czuje się bezpiecznie.
Zakopuje się na dnie pod igłami sosny i leży bez ruchu. I czeka co stanie się dalej.
Kiedy niebezpieczeństwo minie, ostrożnie wysuwa nos z nory. Wącha powietrze. Rozgląda się bardzo czujnie i powolutku, pazur za pazurem, wychodzi na zewnątrz.
Kiedy wpada do borsuczej nory i pakuje się borsukowi na głowę, on ze złości gryzie ją w ogon, a wtedy wiewiórka szlocha z żalu. Mało tego, że w lesie wiecznie trwa niekończąca się wojna, to jeszcze ta niesprawiedliwość! Przecież ta nora to jest jedyne miejsce, gdzie można się schować! Jak można być takim nieczułym!
Borsuk miał już naprawdę dość wiewiórki. Nie pomogło gryzienie w ogon ani prośby, żeby znalazła sobie inne schronienie. Ani groźby, że pewnego dnia jej nie wpuści.
Ona ciągle wracała. I była wtedy w stanie takiej histerii, że nie dało się z nią rozmawiać.
Pewnego dnia więc borsuk zatrzasnął drzwi do nory i powiesił na nich kłódkę.
Wiewiórka wpadła w rozpacz. Kiedy coś ją przestraszyło, jak zwykle rzuciła się szaleńczym biegiem do jedynego znanego jej ciepłego miejsca ukrytego przed oczami wrogów. Wyrżnęła czołem w kłódkę. I myślała, że serce jej pęknie. Z żalu, poczucia krzywdy, rozpaczy i samotności. I tego, że poczuła się oszukana.
Mijał czas. Wiewiórka wciąż słyszała groźne strzały i wybuchy. Wiedziała, że wojna trwa, a czasy są bardzo niebezpieczne. Musiała znaleźć nową kryjówkę.
Wciąż jeszcze ocierała łzy i czuła się zraniona, ale musiała zacząć na nowo organizować swoje życie.
Pewnego dnia znalazła mrowisko ukryte wśród brzóz. Jak tylko odgłosy wojny podchodziły bliżej, wiewiórka rzucała się pędem w stronę brzóz i zwijała się w kłębek za mrowiskiem.
I czekała aż hałasy ucichną, a las znów stanie się bezpieczny.
Ale mrówkom to się nie podobało. Wiewiórka deptała po robotnicach i rozdrapywała ziemię. Więc pewnego dnia czekały na nią z ostrymi zębami i pokąsały tak dotkliwie, że wiewiórka z podkulonym ogonem, głośno szlochając z bólu i przykrości uciekała gdzie pieprz rośnie.
Ach, znowu jej się to przydarzyło! Te niewdzięczne, okrutne mrówki! Bezduszne, wredne i nieprzyjazne! Wiewiórka usiadła i zalała się łzami. Jak tu żyć? W tym potwornym lesie pełnym potwornych stworzeń?...
Czy widzisz już o czym naprawdę jest ta historia?
Wiewiórka to twoja podświadomość.
Las, w którym się wychowała, to twoje wczesne dzieciństwo. W domu niby było spokojnie, ale ciągle pojawiało się coś, co budziło twój strach. Ciągle ktoś mówił, że klęska, kryzys, katastrofa, nienawidził, wściekał się, zazdrościł, szukał zemsty, bił, rzucał oszczerstwa, niesprawiedliwie oceniał, oszukiwał, tracił cierpliwość, wybuchał, unosił się pychą, ambicją albo gniewem.
Jeżeli jednocześnie rodzice byli w stanie dać ci bezwarunkowe poczucie, że jesteś kochany, akceptowany i ważny, to super. To równoważyło dziki chaos szerzący się w ludzkich umysłach. Wtedy miałeś wrażenie, że nawet jeżeli las jest groźny, to ty sobie w nim poradzisz. Jeżeli tak było w twoim dzieciństwie, to gratulacje, należysz do Klubu 1%.
Najprawdopodobniej jednak należysz do Klubu 99%, więc witaj w klubie!
Las z opowieści o wiewiórce to właśnie dzieciństwo wszystkich spoza Klubu 1%. Nie piszę teraz o tym co naprawdę działo się w twoim domu. Być może była w nim przemoc, alkohol i ubóstwo, ale równie dobrze mogła w nim być dyscyplina, dostatek i egzotyczne wakacje. To kompletnie nieistotne, ponieważ poziom ubóstwa lub bogactwa nie ma żadnego wpływu na to czy dziecko posiada poczucie bezpieczeństwa, czy nie.
Poczucie bezpieczeństwa nie bierze się z przedmiotów, szafy pełnej zabawek i ładnych ubrań, ani ze wspólnych wycieczek, ani z tego, że codziennie na stole był gorący obiad.
Poczucie bezpieczeństwa to wewnętrzne przekonanie, które jest sumą pozytywnych emocji, jakie w dziecku powstają na skutek zachowania rodziców i innych dorosłych znajdujących się w najbliższym otoczeniu.
Rozumiesz?
Nie chodzi wcale o słowa, prezenty ani gesty.
Chodzi o to, co dorosły przekazuje dziecku za pomocą wielu drobnych, często nieuświadomionych zachowań, czym emanuje i jakie naprawdę są jego intencje ukryte w podświadomości.
Jeżeli twój opiekun jest „uczciwy” w taki sposób, jaki opisałam we wcześniejszym rozdziale, to do twojej podświadomości trafia sprzeczny komunikat.
Sprzeczne komunikaty to początek chaosu. Każdy sprzeczny komunikat jest jak bomba, która wybucha w twoim lesie. Jeżeli jest ich dużo, to będziesz miał głębokie wewnętrzne przekonanie, że w twoim lesie trwa wojna, która jest bardzo niebezpieczna i zagraża twojemu życiu.
Jeżeli dorośli piją alkohol, który na pewien czas zmienia ich osobowość, bo pod jego wpływem zachowują się inaczej, mówią inne rzeczy i inaczej wyglądają, to dostajesz drugi sprzeczny komunikat.
Jeżeli dorośli mówią, ze coś jest złe i nie wolno czegoś robić, a jednocześnie sami to robią, to dostajesz sprzeczny komunikat.
Jeżeli dorośli przytulają cię tylko wtedy, kiedy na to zasłużysz, a nie zawsze, kiedy tego potrzebujesz, to dostajesz sprzeczny komunikat.
Jeżeli dorośli twierdzą, że cię kochają, ale w chwilach złości wyzywają cię albo biją, to dostajesz sprzeczny komunikat.
I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.
Rozumiesz?
Nie chodzi o to, żeby oskarżać rodziców. Ani o to, żeby ich usprawiedliwiać. Chodzi o to, że jeżeli dorosły też został kiedyś wychowany w lesie pełnym wojny, to sam nie zdaje sobie sprawy z tego, że tej wojny nie ma i nie jest w stanie takiego przekonania ci przekazać.
I dlatego sieje w twoim umyśle strach. Przekazuje ci sprzeczne komunikaty, które są namacalnym i żywym dowodem na to, że istotnie, dookoła panuje chaos i wojna. Nie wiadomo co będzie. Wszystko jest źle. A nawet kiedy coś jest dobrze, to i tak na pewno zaraz się zepsuje.
Tak powstaje brak poczucia bezpieczeństwa."
Fragment książki „Kurs szczęścia”, wyd. G+J
aisak:
To teraz tak troche na przekor Beacie Pawlikowskiej ;):
"W starożytnej Grecji Sokrates był szeroko znany ze swojej mądrości. Pewnego razu ten wielki filozof spotkał swojego znajomego, który biegł właśnie do niego by mu coś powiedzieć:
- Sokratesie czy ty wiesz, co właśnie usłyszałem o jednym z twoich studentów?
- Zaczekaj chwilę - przerwał mu Sokrates - zanim mi to powiesz chciałbym, byś przeszedł pewien test. Nazywa się testem "Potrójnego filtru"
- Potrójny filtr?
- Dokładnie - kontynuował Sokrates - Zanim powiesz coś o moim studencie, spróbujmy przefiltrować to, co chcesz moi powiedzieć. 1-Pierwszy filtr to prawda. Czy upewniłeś się, że to co słyszałeś o moim studencie jest w 100% prawdziwe?
- No nie, właściwie to tylko to słyszałem...
- Dobrze, czyli właściwie nie wiesz czy to jest prawda czy fałsz...Przejdźmy do filtru drugiego, filtr dobroci. Czy to, co chcesz mi powiedzieć jest czymś dobrym?
- Raczej nie, właściwie to coś przeciwnego
- Czyli chcesz mi powiedzieć o nim coś złego, nie wiedząc nawet czy to jest prawda.
Mężczyzna potrząsnął ramionami z zawstydzeniem a Sokrates kontynuował:
- Nadal możesz pomyślnie zdać ten test, bo mamy trzeci filtr: użyteczności. Czy to co chcesz mi powiedzieć o moim studencie jest dla mnie użyteczne?
- Nie specjalnie.
- Zatem - podsumował Sokrates - jeżeli chcesz mi powiedzieć coś, o czym nie wiesz czy jest prawdziwe, ani dobre ani też użyteczne dla mnie... To po co mi to w ogóle mówić?
Mężczyzna poczuł porażkę i był zawstydzony.
To jest powód, dla którego Sokrates był uważany za najwybitniejszego filozofa i darzony takim wielkim szacunkiem.
To również wyjaśnia, dlaczego nigdy się nie dowiedział, że Platon posuwał jego żonę." :D :D :D
happybeti:
...zawsze wydawało mi się, że Platon był gejem...
...a jeszcze Ksantypę :o ::) ;D. Musiał być w desperacji ;D
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej