Ogólne > Hydepark
Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
aisak:
--- Cytat: waruiny w 09 Wrz 2013, 01:33:02 ---Fajne. Można być taką wiewiórką, ale jest jeden warunek: Trzeba mieć sporo kasy, więc mi taka rola nie grozi. ;D
Moja recepta na szczęście to "zrezygnować z wyścigu szczurów". Podświadomość nie jest istotna, istotna jest wolność. Mając wolność żyje się na luzie. :P
--- Koniec cytatu ---
Mamy podobne recepty :)
aisak:
Nastepne swietne, moim zdaniem :):
"Naszym przeznaczeniem było wątpić
Na początku człowiek stanowił jedność z Energią, która go stworzyła i otaczała. Stanowił jej integralną część, poddając się jej rytmowi i znajdując się wewnątrz stworzonej przez nią kosmicznej harmonii.
Potem stopniowo zaczął się od niej oddzielać, a ponieważ wywołało to w nim zachwianie poczucia bezpieczeństwa, usiłował tworzyć dookoła siebie alternatywną przestrzeń, która miała tę pierwotną zastąpić.
Z uczestnika zamienił się w obserwatora. Nie czuł już jedności z Naturą, ale odgrodził się od niej i zaczął ją oceniać. Przestał BYĆ częścią Boga rozumianego jako Twórczą Siłę, która powołała go do życia. Zamiast czuć nieskończony związek z Bogiem i czerpać z tego siłę i ukojenie, zaczął ten związek opisywać, oglądać pod szkłem powiększającym, racjonalizować i definiować.
Im bardziej się od niego oddalał, tym większy czuł niepokój i strach, i tym bardziej gorączkowo usiłował ukoić go dziełami własnych rąk i intelektu.
Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że rozdzielona została strefa rozwoju duchowego od materialnego. Powstał rozdźwięk, zwany w psychologii dualizmem. Ludzkie ego domagało się zaspokojenia w postaci konkretnych dóbr, przedmiotów, niepodważalnych teorii fizyki i jasnych zasad przynależenia do wspólnot religijnych.
Ludzka jaźń, czyli rdzenne „ja” chciało tylko wierzyć, kochać i czuć więź z Nieskończonością, czyli ze Źródłem, ponieważ z niej pochodziło wszystko, łącznie z nią samą, z dobrem, miłością i przeznaczeniem.
Ktoś pewnie zaraz powie, że dzięki oddzieleniu się od Natury zaczęła się rozwijać nasza cywilizacja, która w konsekwencji stworzyła szczepionki przeciw wściekliźnie, szklane domy i Internet, czyli w gruncie rzeczy to zachwiane poczucie bezpieczeństwa, o którym pisałam powyżej, stało się siłą napędową rozwoju, ale nie zgodzę się z taką teorią.
Nie zgodzę się z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że moim zdaniem cywilizacja zaczęłaby się rozwijać także bez faktu utraty poczucia bezpieczeństwa, czyli nie w odpowiedzi na strach i niepokój, ale w harmonii z tym, co istnieje dookoła. I z tego wynika też druga bardzo ważna rzecz: ta cywilizacja nie miałaby cech autodestrukcyjnych, jak to jest w przypadku naszego świata.
Ludzie wytwarzają tony taniej żywności pozbawionej wartości odżywczych, czym doprowadzają samych siebie do obniżenia odporności i chorób, co z kolei napędza przemysł farmaceutyczny, który w założeniu miał służyć szlachetnemu ratowaniu ludzkiego życia, a w rzeczywistości zajmuje się ratowaniem ludzi przed skutkami trucizn produkowanych przez innych ludzi. Takich choćby jak papabusesy, alkohol czy wysoko przetworzone produkty spożywcze na bazie cukru i tłuszczu – na przykład batony czekoladowe i hamburgery - które nie tylko nie mają żadnych wartości odżywczych, ale dodatkowo uzależniają i wywołują depresje.
Czy zwróciliście kiedykolwiek uwagę na to, że w telewizji reklamuje się środki wspomagające odchudzanie, ale nie reklamuje się przekonania, że warto jest prowadzić zdrowy tryb życia, uprawiać sport i zdrowo jeść, bo to właśnie zapewni świetną sylwetkę i zdrowie?
Tylko człowiek, który nie umie docenić wartości życia i jest swoim wrogiem, będzie jadł rzeczy, które mu szkodzą. Nie robi tego żadne stworzenie w przyrodzie z wyjątkiem człowieka. Wszystkie inne żywe istoty instynktownie sięgają po pożywienie, które je wzmacnia i dostarcza sił.
Ludzie XXI wieku mają umysły i podświadomość przez pokolenia zatruwane spiętrzającymi się wzorcami niezdrowych zachowań i destrukcyjnego sposobu myślenia, który w założeniu miał ich uwolnić od strachu i zapewnić umykające poczucie bezpieczeństwa. Do chwiejących się definicji i wzorów dodawano kolejne i kolejne, budując niebotyczną konstrukcję kłamstw, szczątków prawdy, słusznych i niesłusznych koncepcji, które wrosły w siebie nawzajem i stały się w konsekwencji kompletnie nabusezpoznawalne i nieczytelne. Powstał chaos, w którym właśnie żyjemy.
Dlatego w telewizji, radiu i prasie pojawiają się reklamy leków na ból wątroby i żołądka, skabusewane do tych, którzy jedzą niezdrowo, tłusto i słodko, a potem cierpią i chorują. W reklamach mówi się do nich: „Wystarczy połknąć jedną tabletkę i znów będziesz mógł jeść niezdrowe rzeczy”. W zdrowo myślącym, racjonalnym i mądrym świecie taka reklama byłaby nieakceptowana. W naszym świecie pomaga sprzedać miliony pigułek.
Na początku pomiędzy duszą a ciałem panowała równowaga. Wpisana w równowagę panującą we wszechświecie, gdzie pierwiastków duchowych i materialnych jest dokładnie tyle, ile powinno być, żeby stanowiły solidną bazę do konstruowania wszelkich form życia i rozwoju cywilizacji.
Przypadek sprawił, że człowiek potknął się i na moment wypadł z tej kosmicznej harmonii. Ten przypadek stanowił zapewne część boskiego planu, bo nie wydaje mi się możliwe, żeby człowiek wypadł swojemu Stwórcy z rąk. Stwórca jest źródłem całej energii utrzymującej wszechświat wraz z całym kompletem informacji dotyczących wszystkich możliwych kontekstów i zdarzeń.
Było więc naszym przeznaczeniem wątpić i poszukiwać odpowiedzi. To jednak gdzie ich szukaliśmy i jak je stworzyliśmy, stało się początkiem naszego końca. "
Fragment książki "Teoria bezwzględności", wyd. G+J, wydanie II, wrzesień 2013
1941:
::) ::) ::)
aisak:
Chyba sie uzaleznilam od tych przypowiastek ;):
A co to jest samotność?
Nie istnieje coś takiego. Samotność to pojęcie stworzone przez ludzi, którzy potrzebują z zewnątrz potwierdzenia ich istnienia albo wypełnienia jakiegoś braku, który w sobie noszą. I kiedy tego nie dostają, czują się samotni. Ale w istocie czują się tak dlatego, że sami nie byli w stanie dać sobie tego, czego potrzebują – czyli akceptacji, miłości i poczucia bezpieczeństwa. Samotność bierze się z takich podświadomych oczekiwań.
Czyli można być samotnym z kimś – i nie być samotnym samemu?
Oczywiście, że tak.
To pierwsze się pewnie często zdarza. To drugie jest trudne.
Bo to drugie zaczyna się, kiedy człowiek zrozumie, że to on jest swoim najlepszym przyjacielem i powinien sam się sobą zaopiekować, zamiast czekać, aż ktoś mu dostarczy tych emocji, których mu brakuje, czyli poczucia bezpieczeństwa i miłości.
Każdy dorosły człowiek powinien być dla siebie przyjacielem i opiekunem. Powinien być dla siebie najlepszymi kochającymi, akceptującymi rodzicami na świecie. Wtedy nie ma samotności.
Człowiek sam sobie wystarczy?
Ja od kilku lat jestem sama. Nie dlatego, że tak postanowiłam. Po prostu nie spotkałam przez te lata kogoś, z kim chciałabym być. Ale to się może jutro zmienić – co nie znaczy, że ja tego kogoś intensywnie szukam albo intensywnie go nie chcę. Jest jak jest. Kiedy się zmieni, to się zmieni.
Znajomi nie mówią Pani czasem, że Pani odleciała?
Nie mówią. Jeśli tak myślą, to ich problem. Ale ja nie odleciałam."
vordingborg:
HE pewnie sfiksowała bo dawno chłopa nie miała ;D
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej