poloniainfo.dk

Największy portal polonijny w Danii.
 

Aktualności:



Autor Wątek: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej  (Przeczytany 14485 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline vordingborg

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 77
  • -Otrzymane: 550
  • Wiadomości: 1899
  • Reputacja: +58/-30
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #15 dnia: 10 Sie 2013, 21:59:22 »
czyli w skrócie  :)

Offline aisak

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 2333
  • -Otrzymane: 626
  • Wiadomości: 3712
  • Reputacja: +10/-5
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #16 dnia: 10 Sie 2013, 22:19:30 »
czyli w skrócie  :)
To by sie rowniez do "Wiosny..." nadalo ;) :D
"Bądź uroczy dla swoich wrogów – nic ich bardziej nie złości.... :)))"

Offline aisak

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 2333
  • -Otrzymane: 626
  • Wiadomości: 3712
  • Reputacja: +10/-5
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #17 dnia: 24 Sie 2013, 11:00:07 »
Kolejny opowiesc Beaty Pawlikowskiej. Na weekend :):

"Wiewiórka w czasach wojny

Wyobraź sobie wiewiórkę, która ma takiego pecha, że przychodzi na świat w czasach wojny. Teoretycznie w jej lesie nikt nie biega z karabinem, ale ciągle słychać strzały, gdzieś daleko wybuchają bomby, a czasem nad lasem przelatują nisko groźne myśliwce.
I chociaż las nie bierze czynnego udziału w wojnie, ona jest dookoła.

Wiewiórka uczy się rozpoznawać jej odgłosy. Wie co oznaczają wybuchy i pojedyncze wystrzały. Czasem słychać krzyk. Czasem w lesie zapada przerażająca cisza.
Trzeba się szykować na najgorsze. Nie wiadomo na co, ale coś złego na pewno się zdarzy.

Jest strasznie. Zdarzają się chwile słonecznego spokoju, kiedy na polanie zakwitają konwalie, ale najczęściej jest strasznie. A najgorzej jest wtedy, kiedy nie wiadomo dlaczego jest strasznie, choć wszyscy wiedzą, że jest.

Na każdy podejrzany odgłos wiewiórka natychmiast rzuca się do ucieczki. Ogarnia ją wtedy taka panika, że nie zastanawia się co robić ani dokąd biec, tylko mechanicznie jak automat galopuje do nory borsuka, bo to jest jedyne miejsce, gdzie czuje się bezpiecznie.

Zakopuje się na dnie pod igłami sosny i leży bez ruchu. I czeka co stanie się dalej.
Kiedy niebezpieczeństwo minie, ostrożnie wysuwa nos z nory. Wącha powietrze. Rozgląda się bardzo czujnie i powolutku, pazur za pazurem, wychodzi na zewnątrz.

Kiedy wpada do borsuczej nory i pakuje się borsukowi na głowę, on ze złości gryzie ją w ogon, a wtedy wiewiórka szlocha z żalu. Mało tego, że w lesie wiecznie trwa niekończąca się wojna, to jeszcze ta niesprawiedliwość! Przecież ta nora to jest jedyne miejsce, gdzie można się schować! Jak można być takim nieczułym!

Borsuk miał już naprawdę dość wiewiórki. Nie pomogło gryzienie w ogon ani prośby, żeby znalazła sobie inne schronienie. Ani groźby, że pewnego dnia jej nie wpuści.
Ona ciągle wracała. I była wtedy w stanie takiej histerii, że nie dało się z nią rozmawiać.
Pewnego dnia więc borsuk zatrzasnął drzwi do nory i powiesił na nich kłódkę.

Wiewiórka wpadła w rozpacz. Kiedy coś ją przestraszyło, jak zwykle rzuciła się szaleńczym biegiem do jedynego znanego jej ciepłego miejsca ukrytego przed oczami wrogów. Wyrżnęła czołem w kłódkę. I myślała, że serce jej pęknie. Z żalu, poczucia krzywdy, rozpaczy i samotności. I tego, że poczuła się oszukana.

Mijał czas. Wiewiórka wciąż słyszała groźne strzały i wybuchy. Wiedziała, że wojna trwa, a czasy są bardzo niebezpieczne. Musiała znaleźć nową kryjówkę.

Wciąż jeszcze ocierała łzy i czuła się zraniona, ale musiała zacząć na nowo organizować swoje życie.

Pewnego dnia znalazła mrowisko ukryte wśród brzóz. Jak tylko odgłosy wojny podchodziły bliżej, wiewiórka rzucała się pędem w stronę brzóz i zwijała się w kłębek za mrowiskiem.
I czekała aż hałasy ucichną, a las znów stanie się bezpieczny.
Ale mrówkom to się nie podobało. Wiewiórka deptała po robotnicach i rozdrapywała ziemię. Więc pewnego dnia czekały na nią z ostrymi zębami i pokąsały tak dotkliwie, że wiewiórka z podkulonym ogonem, głośno szlochając z bólu i przykrości uciekała gdzie pieprz rośnie.

Ach, znowu jej się to przydarzyło! Te niewdzięczne, okrutne mrówki! Bezduszne, wredne i nieprzyjazne! Wiewiórka usiadła i zalała się łzami. Jak tu żyć? W tym potwornym lesie pełnym potwornych stworzeń?...

Czy widzisz już o czym naprawdę jest ta historia?

Wiewiórka to twoja podświadomość.

Las, w którym się wychowała, to twoje wczesne dzieciństwo. W domu niby było spokojnie, ale ciągle pojawiało się coś, co budziło twój strach. Ciągle ktoś mówił, że klęska, kryzys, katastrofa, nienawidził, wściekał się, zazdrościł, szukał zemsty, bił, rzucał oszczerstwa, niesprawiedliwie oceniał, oszukiwał, tracił cierpliwość, wybuchał, unosił się pychą, ambicją albo gniewem.
Jeżeli jednocześnie rodzice byli w stanie dać ci bezwarunkowe poczucie, że jesteś kochany, akceptowany i ważny, to super. To równoważyło dziki chaos szerzący się w ludzkich umysłach. Wtedy miałeś wrażenie, że nawet jeżeli las jest groźny, to ty sobie w nim poradzisz. Jeżeli tak było w twoim dzieciństwie, to gratulacje, należysz do Klubu 1%.
Najprawdopodobniej jednak należysz do Klubu 99%, więc witaj w klubie!

Las z opowieści o wiewiórce to właśnie dzieciństwo wszystkich spoza Klubu 1%. Nie piszę teraz o tym co naprawdę działo się w twoim domu. Być może była w nim przemoc, alkohol i ubóstwo, ale równie dobrze mogła w nim być dyscyplina, dostatek i egzotyczne wakacje. To kompletnie nieistotne, ponieważ poziom ubóstwa lub bogactwa nie ma żadnego wpływu na to czy dziecko posiada poczucie bezpieczeństwa, czy nie.

Poczucie bezpieczeństwa nie bierze się z przedmiotów, szafy pełnej zabawek i ładnych ubrań, ani ze wspólnych wycieczek, ani z tego, że codziennie na stole był gorący obiad.

Poczucie bezpieczeństwa to wewnętrzne przekonanie, które jest sumą pozytywnych emocji, jakie w dziecku powstają na skutek zachowania rodziców i innych dorosłych znajdujących się w najbliższym otoczeniu.

Rozumiesz?
Nie chodzi wcale o słowa, prezenty ani gesty.

Chodzi o to, co dorosły przekazuje dziecku za pomocą wielu drobnych, często nieuświadomionych zachowań, czym emanuje i jakie naprawdę są jego intencje ukryte w podświadomości.

Jeżeli twój opiekun jest „uczciwy” w taki sposób, jaki opisałam we wcześniejszym rozdziale, to do twojej podświadomości trafia sprzeczny komunikat.

Sprzeczne komunikaty to początek chaosu. Każdy sprzeczny komunikat jest jak bomba, która wybucha w twoim lesie. Jeżeli jest ich dużo, to będziesz miał głębokie wewnętrzne przekonanie, że w twoim lesie trwa wojna, która jest bardzo niebezpieczna i zagraża twojemu życiu.

Jeżeli dorośli piją alkohol, który na pewien czas zmienia ich osobowość, bo pod jego wpływem zachowują się inaczej, mówią inne rzeczy i inaczej wyglądają, to dostajesz drugi sprzeczny komunikat.
Jeżeli dorośli mówią, ze coś jest złe i nie wolno czegoś robić, a jednocześnie sami to robią, to dostajesz sprzeczny komunikat.
Jeżeli dorośli przytulają cię tylko wtedy, kiedy na to zasłużysz, a nie zawsze, kiedy tego potrzebujesz, to dostajesz sprzeczny komunikat.
Jeżeli dorośli twierdzą, że cię kochają, ale w chwilach złości wyzywają cię albo biją, to dostajesz sprzeczny komunikat.

I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.
Rozumiesz?

Nie chodzi o to, żeby oskarżać rodziców. Ani o to, żeby ich usprawiedliwiać. Chodzi o to, że jeżeli dorosły też został kiedyś wychowany w lesie pełnym wojny, to sam nie zdaje sobie sprawy z tego, że tej wojny nie ma i nie jest w stanie takiego przekonania ci przekazać.

I dlatego sieje w twoim umyśle strach. Przekazuje ci sprzeczne komunikaty, które są namacalnym i żywym dowodem na to, że istotnie, dookoła panuje chaos i wojna. Nie wiadomo co będzie. Wszystko jest źle. A nawet kiedy coś jest dobrze, to i tak na pewno zaraz się zepsuje.

Tak powstaje brak poczucia bezpieczeństwa."

Fragment książki „Kurs szczęścia”, wyd. G+J
"Bądź uroczy dla swoich wrogów – nic ich bardziej nie złości.... :)))"

Offline aisak

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 2333
  • -Otrzymane: 626
  • Wiadomości: 3712
  • Reputacja: +10/-5
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #18 dnia: 26 Sie 2013, 00:17:08 »
To teraz tak troche na przekor Beacie Pawlikowskiej ;):

"W starożytnej Grecji Sokrates był szeroko znany ze swojej mądrości. Pewnego razu ten wielki filozof spotkał swojego znajomego, który biegł właśnie do niego by mu coś powiedzieć:
- Sokratesie czy ty wiesz, co właśnie usłyszałem o jednym z twoich studentów?
- Zaczekaj chwilę - przerwał mu Sokrates - zanim mi to powiesz chciałbym, byś przeszedł pewien test. Nazywa się testem "Potrójnego filtru"
- Potrójny filtr?
- Dokładnie - kontynuował Sokrates - Zanim powiesz coś o moim studencie, spróbujmy przefiltrować to, co chcesz moi powiedzieć. 1-Pierwszy filtr to prawda. Czy upewniłeś się, że to co słyszałeś o moim studencie jest w 100% prawdziwe?
- No nie, właściwie to tylko to słyszałem...
- Dobrze, czyli właściwie nie wiesz czy to jest prawda czy fałsz...Przejdźmy do filtru drugiego, filtr dobroci. Czy to, co chcesz mi powiedzieć jest czymś dobrym?
- Raczej nie, właściwie to coś przeciwnego
- Czyli chcesz mi powiedzieć o nim coś złego, nie wiedząc nawet czy to jest prawda.
Mężczyzna potrząsnął ramionami z zawstydzeniem a Sokrates kontynuował:
- Nadal możesz pomyślnie zdać ten test, bo mamy trzeci filtr: użyteczności. Czy to co chcesz mi powiedzieć o moim studencie jest dla mnie użyteczne?
- Nie specjalnie.
- Zatem - podsumował Sokrates - jeżeli chcesz mi powiedzieć coś, o czym nie wiesz czy jest prawdziwe, ani dobre ani też użyteczne dla mnie... To po co mi to w ogóle mówić?
Mężczyzna poczuł porażkę i był zawstydzony.
To jest powód, dla którego Sokrates był uważany za najwybitniejszego filozofa i darzony takim wielkim szacunkiem.

To również wyjaśnia, dlaczego nigdy się nie dowiedział, że Platon posuwał jego żonę."
:D :D :D
"Bądź uroczy dla swoich wrogów – nic ich bardziej nie złości.... :)))"

Offline happybeti

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 1104
  • -Otrzymane: 715
  • Wiadomości: 1852
  • Reputacja: +48/-71
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #19 dnia: 26 Sie 2013, 05:18:23 »
...zawsze wydawało mi się, że Platon był gejem...
...a jeszcze Ksantypę  :o ::) ;D. Musiał być w desperacji  ;D
" Polak gorszego sortu"

Offline Idris

  • Zwykły
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 45
  • -Otrzymane: 188
  • Wiadomości: 447
  • Reputacja: +5/-0
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #20 dnia: 26 Sie 2013, 07:34:54 »
E tam, to mówi tylko o tym, że jego przyjaciel blednie założył, że informacja o ewentualnej zdradzie zony nie jest dla Sokratesa użyteczna.
A co do Ksantypy i ewentualnej desperacji Platona ( a to w ogóle były jakieś przesłanki plotki , ktoś wspominał że mieli romans?) to zawsze uważałam że opinia o jej ksantypowosci jest mocno przesadzona. Pierwsze wzmianki o jej charakterze pochodzą od pana, który był zdecydowanym przeciwnikiem małżeństwa. A nawet gdyby to była prawda to miała kobieta trójkę dzieci do wykarmienia i utrzymania i małżonka który miał do tego wyjątkowo filozoficzne podejście. W tej sytuacji nawet anioł by się wściekł.

Offline aisak

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 2333
  • -Otrzymane: 626
  • Wiadomości: 3712
  • Reputacja: +10/-5
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #21 dnia: 26 Sie 2013, 13:47:14 »
Ksantypa po prostu byla kochajaca zona i matka, a zarazem silna kobieta, ktora umiala caly ten "burdelik" ;) utrzymac w jakim takim porzadku.

Gdyby nie ona i jej zaradnosc, Sokrates nie bylby tym, kim byl... Mysle, ze bardzo ja kochal, szanowal i docenial to, co ona robila dla calej rodziny. A ze zazdrostnikow nie brakuje w zadnych czasach :D, to przypieli jej niechlubna latke sekutnicy :D
"Bądź uroczy dla swoich wrogów – nic ich bardziej nie złości.... :)))"

poloniainfo.dk

Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #21 dnia: 26 Sie 2013, 13:47:14 »

Offline happybeti

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 1104
  • -Otrzymane: 715
  • Wiadomości: 1852
  • Reputacja: +48/-71
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #22 dnia: 26 Sie 2013, 15:05:02 »
E tam, to mówi tylko o tym, że jego przyjaciel blednie założył, że informacja o ewentualnej zdradzie zony nie jest dla Sokratesa użyteczna.
A co do Ksantypy i ewentualnej desperacji Platona ( a to w ogóle były jakieś przesłanki plotki , ktoś wspominał że mieli romans?) to zawsze uważałam że opinia o jej ksantypowosci jest mocno przesadzona. Pierwsze wzmianki o jej charakterze pochodzą od pana, który był zdecydowanym przeciwnikiem małżeństwa. A nawet gdyby to była prawda to miała kobieta trójkę dzieci do wykarmienia i utrzymania i małżonka który miał do tego wyjątkowo filozoficzne podejście. W tej sytuacji nawet anioł by się wściekł.

Oczywiście , Idris :)
Mój post o Platonie i Ksantypie był pozbawionym wszelkiego merytorycznego znaczenia i cięzaru żarcikiem :))
" Polak gorszego sortu"

Offline aisak

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 2333
  • -Otrzymane: 626
  • Wiadomości: 3712
  • Reputacja: +10/-5
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #23 dnia: 09 Wrz 2013, 01:03:04 »
Cos nowego... :)

"[Podświadomość rządzi twoimi chęciami. To ona ci mówi co chcesz, a czego nie chcesz, a jej wybory zależą od kodów zapisanych na żelaznych tabliczkach.

Mam nadzieję, że to jest dla ciebie jasne.

Pójdźmy o krok dalej.

Wyobraźmy sobie, że w ciemnym i zimnym lesie, gdzie mieszka wiewiórka, pojawiło się stado dzikich świń. Było ich ze dwadzieścia. Rozbiegły się po lesie, a każda z nich była inna. Jedna prawie nic nie widziała, bo ciągle żuła słodką trawę, która niszczyła jej wzrok. Druga była tak gruba, że nie mieściła się na ścieżce. Trzecia tak bardzo lubiła biegać, że ciągle lądowała w jakimś rowie. Czwarta i piąta wiecznie się ze sobą biły.
Wiewiórka przyglądała im się z daleka, a potem pomyślała, że jest gospodynią w tym ciemnym i ponurym lesie, więc ma moralny obowiązek, żeby pomagać świniom w życiu.
Świnie chętnie się na to zgodziły.

Wiewiórka pomagała pierwszej świni znaleźć wodę pitną. Namawiała ją, żeby przestała żuć słodką trawę, to odzyska wzrok, ale świnia nie chciała. Więc wiewiórka codziennie prowadziła ją do wody. I zawsze przy tym myślała:

- Cholera, jaki ten świat jest niesprawiedliwy. Ta wojna wiecznie trwa. Nawet świnia traci przez nią wzrok.

Drugiej świni przynosiła żołędzie.

- Może przejdziesz na dietę i zaczniesz uprawiać jakiś sport? – pytała czasem nieśmiało, ale druga świnia nie chciała.

A wiewiórka myślała:
- Cholera, jaki ten świat jest niedobry. Ta wojna wciąż trwa. Nawet świniom brakuje już jedzenia.

Trzecia świnia wzywała wiewiórkę zawsze kiedy wpadła po szyję w błoto. Wiewiórka po raz pierwszy w życiu czuła się komuś naprawdę potrzebna. Była przewodnikiem dla pierwszej świni, opiekunem dla drugiej i ratownikiem dla trzeciej. Przybiegała w podskokach i nie bacząc, że brudzi sobie futro błotem, wyciągała świnię z rowu.

- Wiesz co – mówiła czasem – gdybyś nie biegała tak szybko, to nie wpadałabyś w błoto.

Ale świnia tylko się śmiała. I dalej biegała po lesie.
A wiewiórka myślała:
- Cholera, jaki ten świat jest niesprawiedliwy. Ta wojna jest straszna. Nawet świnie tracą od niej rozum.

Kiedy spotykała czwartą i piątą świnię, wiedziała, że będą się wyzywać, prowokować kuksańcami, kopać i wyrywać sobie szczecinę z pyska.

- Przestańcie! – mówiła. – Nie bijcie się!
A one nic.
- Nie ma sensu tak się wiecznie kłócić!
A one nic.
- Strasznie hałasujecie!

A one jak gdyby nigdy nic – dalej się biją, kopią i wyzywają.
- Po co się bijecie? – pytała wiewiórka. – Po co tak walczycie? O co wam chodzi? Dlaczego nie możecie normalnie rozmawiać? Tracicie tylko czas na te kłótnie. Przestańcie! Po co to robicie? Zastanówcie się!
A świnie przez cały czas kłóciły się, wyzywały i walczyły.

A wiewiórka myślała:
- Jaki ten świat jest cholernie zepsuty i bezsensowny. Ta wojna miesza ludziom w głowach. Nawet świnie ciągle ze sobą walczą.

Codziennie na koniec dnia wiewiórka przychodziła sprawdzić co robią świnie. Upewnić się, czy wciąż walczą, czy też może zdarzyło się coś nowego.

Ale nic się nie zmieniało. Ślepa świnia wciąż żuła trującą trawę. Gruba świnia obżerała się pieczarkami. Rozrywkowa świnia wciąż lądowała w błocie, a nienawidzące się świnie wciąż ze sobą walczyły.

Tak, to potwierdzało wszystko, w co wierzyła wiewiórka. Że świat jest pełen głupich zwierząt, które nic nie mogą zrobić, bo są ofiarami życia i wojny. Wszędzie czai się jakieś zagrożenie, a świat jest śmiertelnie niebezpieczny. Właściwie nic wtedy nie ma sensu, bo nawet gdybyś spróbował zrobić coś dla siebie, to na pewno i tak ci się nie uda.

Wiewiórka szła do swojej borsuczej nory, układała się na dnie, przykrywała ogonem i zasypiała pełna złych przeczuć. Życie było koszmarne. Świat był koszmarny. Wszędzie tylko bieda, strach i niewola. Z każdym dniem było jej coraz gorzej i coraz ciężej.
- Właściwie życie nie ma sensu – myślała rozgoryczona i smutna wiewiórka. – Równie dobrze mogłabym skończyć ze sobą.

Czy rozumiesz co robiła wiewiórka?

Ona szukała potwierdzenia tego, co w co wierzyła.
Wcale nie musiała spotykać się ze świniami ani im pomagać. Tym bardziej, że świnie nie miały ochoty pomóc samym sobie. Tak naprawdę wcale nie były ofiarami wojny ani złej rzeczywistości. Były jedynie ofiarami własnej bezsilności i niechęci do zmiany złych nawyków.

Rozumiesz to, prawda?

Pierwsza świnia traciła wzrok nie z powodu nieznanej choroby, ale dlatego, że żuła trująca trawę. Dlaczego żuła trującą trawę? Prawdopodobnie dlatego, że jej słodki smak uważała za ważniejszy od zdrowych oczu.

Czy to z czymś ci się kojarzy?
Na przykład z papabusesami? Na każdym opakowaniu papabusesów jest napisane, że palenie wywołuje groźne choroby, niszczy płuca i tak dalej, ale ludzie jednak mimo tych ostrzeżeń kupują papabusesy i świadomie podejmują ryzyko zachorowania na raka płuc. Czy to nie jest tak samo jak z pierwszą dziką świnią w lesie?

Wiewiórka mówiła jej:
- Nie żuj tej trawy, to będziesz zdrowsza.
Ale świnia wybierała trawę. Nie dlatego, że chciała zachorować. Tylko dlatego, że potrzebowała tego słodkiego smaku. Z jakiegoś powodu czuła, że musi żuć tę słodką trawę bez względu na wszystko. Tak?

I na pewno wiesz już dlaczego ona musiała żuć tę słodką trawę. Tak jest. Bo tego żądała jej podświadomość. Bo gdzieś na którejś z żelaznych tabliczek było zapisane, że słodka trawa daje poczucie bezpieczeństwa.

Druga świnia była otyła, ale wciąż objadała się tłustymi ślimakami, pieczarkami i żołędziami. Wiewiórka czuła się potrzebna, bo przynosiła świni smakołyki. Ale świnia miała kłopoty z poruszaniem się nie z powodu wypadku, tylko dlatego, że obżerała się ponad miarę. I nie chciała przejść na dietę ani uprawiać gimnastyki.

Dlaczego?
Bo jeden z fałszywych kodów na jej żelaznych tabliczkach rozkazywał jej identyfikować jedzenie z poczuciem bezpieczeństwa. Więc ona miała wrażenie, że musi jeść jak najwięcej, bo w przeciwnym razie stanie się coś strasznego. Jedzenie było dla niej tym samym, czym dla wiewiórki borsucza nora.

A wiewiórka nie chciała dostrzec, że świnia sama siebie krzywdzi takim sposobem myślenia i życia, bo jeden z jej fałszywych kodów podpowiadał, że dobrze jest znaleźć słabszego od siebie, żeby mu pomagać, bo wtedy dostanie słodkie poczucie, że jest potrzebna.
Ale czy była naprawdę potrzebna?
Zastanów się.

Gdyby przestała karmić grubą świnię, to może świnia zorientowałaby się, że musi sama coś zrobić, żeby wreszcie zmienić swoje życie?

No właśnie.
I o to właśnie chodzi.

Osoby z fałszywymi kodami przyciągają do siebie następne osoby z równie zafałszowanymi kodami podświadomości.

A wiesz dlaczego tak jest?

Dlatego że podświadomość otrzymuje wtedy potwierdzenie wszystkiego, czego się nauczyła i zapisała na żelaznych tabliczkach: świat jest zły. Świat jest niesprawiedliwy. Dookoła wiecznie trwa wojna. Trzeba uciekać. Trzeba znaleźć bezpieczną kryjówkę.

Trzecia świnia ciągle lądowała ryjem w błocie. A wiewiórka jak wierny pies przychodziła i wyciągała ją z opresji. Dzięki temu czuła się ważna i potrzebna. A świnia wiedziała, że może rozrabiać bez przeszkód, bo zawsze znajdzie się jakaś zakompleksiona wiewiórka, która kosztem zabłocenia sobie futra będzie stawała na głowie, żeby ją wyciągnąć z rowu.

Czy to z czymś ci się kojarzy?
A czy znasz jakieś małżeństwa albo pary, które są połączone dziwną miłością, w której jedna osoba wiecznie upada, a druga ciągle ją podnosi? I kiedy zapytasz tej drugiej:
- Po co tak się poświęcasz? Po co ciągle ratujesz go lub ją od zguby?

Ta druga osoba odpowie:
- Przecież on (lub ona) nie poradziłby sobie beze mnie. Nie mogę go (jej) zostawić.

To jest właśnie taka sama zależność jak w przypadku trzeciej dzikiej świni i wiewiórki. Świnia wpada w błoto dlatego, że rozrabia w lesie. A nie dlatego, że ma pecha. A wiewiórka będzie wiernie ją ratować, bo czerpie z tego poczucie akceptacji i bycia ważnym, równoważne z poczuciem bezpieczeństwa.

Idźmy dalej.

Czwarta i piąta świnia ciągle walczą. Wiewiórka już nie ma do nich cierpliwości. Nie znosi słuchania ich wyzwisk ani patrzenia jak się biją. Ale jednak codziennie przychodzi i obserwuje. I codziennie na nowo wścieka się, że te świnie nie przestają walczyć. I czerpie z tego potwierdzenie, że jest tak, jak myślała – świat jest do dupy.

Fragment książki „Kurs szczęścia”, wyd. G+J, premiera 25 września,
przedpremabusewo: http://www.empik.com/kurs-szczescia-pawlikowska-beata,p1080030358,ksiazka-p"/i]
"Bądź uroczy dla swoich wrogów – nic ich bardziej nie złości.... :)))"

Offline waruiny

  • Zwykły
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 189
  • -Otrzymane: 124
  • Wiadomości: 350
  • Reputacja: +0/-0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #24 dnia: 09 Wrz 2013, 01:33:02 »
Fajne. Można być taką wiewiórką, ale jest jeden warunek: Trzeba mieć sporo kasy, więc mi taka rola nie grozi.  ;D
Moja recepta na szczęście to "zrezygnować z wyścigu szczurów". Podświadomość nie jest istotna, istotna jest wolność. Mając wolność żyje się na luzie. :P

Offline aisak

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 2333
  • -Otrzymane: 626
  • Wiadomości: 3712
  • Reputacja: +10/-5
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #25 dnia: 09 Wrz 2013, 20:19:30 »
Fajne. Można być taką wiewiórką, ale jest jeden warunek: Trzeba mieć sporo kasy, więc mi taka rola nie grozi.  ;D
Moja recepta na szczęście to "zrezygnować z wyścigu szczurów". Podświadomość nie jest istotna, istotna jest wolność. Mając wolność żyje się na luzie. :P
Mamy podobne recepty :)
"Bądź uroczy dla swoich wrogów – nic ich bardziej nie złości.... :)))"

Offline aisak

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 2333
  • -Otrzymane: 626
  • Wiadomości: 3712
  • Reputacja: +10/-5
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #26 dnia: 21 Wrz 2013, 11:56:52 »
Nastepne swietne, moim zdaniem :):

"Naszym przeznaczeniem było wątpić

Na początku człowiek stanowił jedność z Energią, która go stworzyła i otaczała. Stanowił jej integralną część, poddając się jej rytmowi i znajdując się wewnątrz stworzonej przez nią kosmicznej harmonii.

Potem stopniowo zaczął się od niej oddzielać, a ponieważ wywołało to w nim zachwianie poczucia bezpieczeństwa, usiłował tworzyć dookoła siebie alternatywną przestrzeń, która miała tę pierwotną zastąpić.

Z uczestnika zamienił się w obserwatora. Nie czuł już jedności z Naturą, ale odgrodził się od niej i zaczął ją oceniać. Przestał BYĆ częścią Boga rozumianego jako Twórczą Siłę, która powołała go do życia. Zamiast czuć nieskończony związek z Bogiem i czerpać z tego siłę i ukojenie, zaczął ten związek opisywać, oglądać pod szkłem powiększającym, racjonalizować i definiować.

Im bardziej się od niego oddalał, tym większy czuł niepokój i strach, i tym bardziej gorączkowo usiłował ukoić go dziełami własnych rąk i intelektu.

Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że rozdzielona została strefa rozwoju duchowego od materialnego. Powstał rozdźwięk, zwany w psychologii dualizmem. Ludzkie ego domagało się zaspokojenia w postaci konkretnych dóbr, przedmiotów, niepodważalnych teorii fizyki i jasnych zasad przynależenia do wspólnot religijnych.

Ludzka jaźń, czyli rdzenne „ja” chciało tylko wierzyć, kochać i czuć więź z Nieskończonością, czyli ze Źródłem, ponieważ z niej pochodziło wszystko, łącznie z nią samą, z dobrem, miłością i przeznaczeniem.

Ktoś pewnie zaraz powie, że dzięki oddzieleniu się od Natury zaczęła się rozwijać nasza cywilizacja, która w konsekwencji stworzyła szczepionki przeciw wściekliźnie, szklane domy i Internet, czyli w gruncie rzeczy to zachwiane poczucie bezpieczeństwa, o którym pisałam powyżej, stało się siłą napędową rozwoju, ale nie zgodzę się z taką teorią.

Nie zgodzę się z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że moim zdaniem cywilizacja zaczęłaby się rozwijać także bez faktu utraty poczucia bezpieczeństwa, czyli nie w odpowiedzi na strach i niepokój, ale w harmonii z tym, co istnieje dookoła. I z tego wynika też druga bardzo ważna rzecz: ta cywilizacja nie miałaby cech autodestrukcyjnych, jak to jest w przypadku naszego świata.

Ludzie wytwarzają tony taniej żywności pozbawionej wartości odżywczych, czym doprowadzają samych siebie do obniżenia odporności i chorób, co z kolei napędza przemysł farmaceutyczny, który w założeniu miał służyć szlachetnemu ratowaniu ludzkiego życia, a w rzeczywistości zajmuje się ratowaniem ludzi przed skutkami trucizn produkowanych przez innych ludzi. Takich choćby jak papabusesy, alkohol czy wysoko przetworzone produkty spożywcze na bazie cukru i tłuszczu – na przykład batony czekoladowe i hamburgery - które nie tylko nie mają żadnych wartości odżywczych, ale dodatkowo uzależniają i wywołują depresje.

Czy zwróciliście kiedykolwiek uwagę na to, że w telewizji reklamuje się środki wspomagające odchudzanie, ale nie reklamuje się przekonania, że warto jest prowadzić zdrowy tryb życia, uprawiać sport i zdrowo jeść, bo to właśnie zapewni świetną sylwetkę i zdrowie?

Tylko człowiek, który nie umie docenić wartości życia i jest swoim wrogiem, będzie jadł rzeczy, które mu szkodzą. Nie robi tego żadne stworzenie w przyrodzie z wyjątkiem człowieka. Wszystkie inne żywe istoty instynktownie sięgają po pożywienie, które je wzmacnia i dostarcza sił.

Ludzie XXI wieku mają umysły i podświadomość przez pokolenia zatruwane spiętrzającymi się wzorcami niezdrowych zachowań i destrukcyjnego sposobu myślenia, który w założeniu miał ich uwolnić od strachu i zapewnić umykające poczucie bezpieczeństwa. Do chwiejących się definicji i wzorów dodawano kolejne i kolejne, budując niebotyczną konstrukcję kłamstw, szczątków prawdy, słusznych i niesłusznych koncepcji, które wrosły w siebie nawzajem i stały się w konsekwencji kompletnie nabusezpoznawalne i nieczytelne. Powstał chaos, w którym właśnie żyjemy.

Dlatego w telewizji, radiu i prasie pojawiają się reklamy leków na ból wątroby i żołądka, skabusewane do tych, którzy jedzą niezdrowo, tłusto i słodko, a potem cierpią i chorują. W reklamach mówi się do nich: „Wystarczy połknąć jedną tabletkę i znów będziesz mógł jeść niezdrowe rzeczy”. W zdrowo myślącym, racjonalnym i mądrym świecie taka reklama byłaby nieakceptowana. W naszym świecie pomaga sprzedać miliony pigułek.

Na początku pomiędzy duszą a ciałem panowała równowaga. Wpisana w równowagę panującą we wszechświecie, gdzie pierwiastków duchowych i materialnych jest dokładnie tyle, ile powinno być, żeby stanowiły solidną bazę do konstruowania wszelkich form życia i rozwoju cywilizacji.

Przypadek sprawił, że człowiek potknął się i na moment wypadł z tej kosmicznej harmonii. Ten przypadek stanowił zapewne część boskiego planu, bo nie wydaje mi się możliwe, żeby człowiek wypadł swojemu Stwórcy z rąk. Stwórca jest źródłem całej energii utrzymującej wszechświat wraz z całym kompletem informacji dotyczących wszystkich możliwych kontekstów i zdarzeń.
Było więc naszym przeznaczeniem wątpić i poszukiwać odpowiedzi. To jednak gdzie ich szukaliśmy i jak je stworzyliśmy, stało się początkiem naszego końca. "

Fragment książki "Teoria bezwzględności", wyd. G+J, wydanie II, wrzesień 2013

"Bądź uroczy dla swoich wrogów – nic ich bardziej nie złości.... :)))"

Offline 1941

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 1153
  • -Otrzymane: 728
  • Wiadomości: 2969
  • Reputacja: +1/-0
    • Autor wpisu.
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #27 dnia: 21 Wrz 2013, 12:08:10 »
 ::) ::) ::)

Offline aisak

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 2333
  • -Otrzymane: 626
  • Wiadomości: 3712
  • Reputacja: +10/-5
  • Płeć: Kobieta
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #28 dnia: 21 Wrz 2013, 20:46:33 »
Chyba sie uzaleznilam od tych przypowiastek ;):

A co to jest samotność?

Nie istnieje coś takiego. Samotność to pojęcie stworzone przez ludzi, którzy potrzebują z zewnątrz potwierdzenia ich istnienia albo wypełnienia jakiegoś braku, który w sobie noszą. I kiedy tego nie dostają, czują się samotni. Ale w istocie czują się tak dlatego, że sami nie byli w stanie dać sobie tego, czego potrzebują – czyli akceptacji, miłości i poczucia bezpieczeństwa. Samotność bierze się z takich podświadomych oczekiwań.

Czyli można być samotnym z kimś – i nie być samotnym samemu?

Oczywiście, że tak.

To pierwsze się pewnie często zdarza. To drugie jest trudne.

Bo to drugie zaczyna się, kiedy człowiek zrozumie, że to on jest swoim najlepszym przyjacielem i powinien sam się sobą zaopiekować, zamiast czekać, aż ktoś mu dostarczy tych emocji, których mu brakuje, czyli poczucia bezpieczeństwa i miłości.
Każdy dorosły człowiek powinien być dla siebie przyjacielem i opiekunem. Powinien być dla siebie najlepszymi kochającymi, akceptującymi rodzicami na świecie. Wtedy nie ma samotności.

Człowiek sam sobie wystarczy?

Ja od kilku lat jestem sama. Nie dlatego, że tak postanowiłam. Po prostu nie spotkałam przez te lata kogoś, z kim chciałabym być. Ale to się może jutro zmienić – co nie znaczy, że ja tego kogoś intensywnie szukam albo intensywnie go nie chcę. Jest jak jest. Kiedy się zmieni, to się zmieni.

Znajomi nie mówią Pani czasem, że Pani odleciała?

Nie mówią. Jeśli tak myślą, to ich problem. Ale ja nie odleciałam."
"Bądź uroczy dla swoich wrogów – nic ich bardziej nie złości.... :)))"

Offline vordingborg

  • Zasłużony
  • *
  • Podziękowania
  • -Dane: 77
  • -Otrzymane: 550
  • Wiadomości: 1899
  • Reputacja: +58/-30
Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #29 dnia: 21 Wrz 2013, 21:15:54 »
HE pewnie sfiksowała bo dawno chłopa nie miała  ;D

poloniainfo.dk

Odp: Jak zyc szczesliwie... wg Beaty Pawlikowskiej
« Odpowiedź #29 dnia: 21 Wrz 2013, 21:15:54 »

 

Praca w nocy szkodliwa jak azbest

Zaczęty przez MargaretMitchellDział Praca w Danii

Odpowiedzi: 4
Wyświetleń: 26696
Ostatnia wiadomość 17 Sie 2011, 17:15:50
wysłana przez @ae@
feriepenge - jak otrzymać wypłatę?

Zaczęty przez evadeloonaDział Podatki

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 18652
Ostatnia wiadomość 27 Maj 2009, 10:37:25
wysłana przez mala_z_Aarhus
jak odnosza sie pracodawcy w danii do sluzby wojskowej

Zaczęty przez tygrys3000Dział Pomoc!

Odpowiedzi: 1
Wyświetleń: 23057
Ostatnia wiadomość 09 Cze 2007, 15:21:41
wysłana przez GoTTie
jak zrobic przelew nordea.dk NIECH MI W KONCU KTOS POMOZE !

Zaczęty przez kolanexDział Pomoc!

Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 23037
Ostatnia wiadomość 19 Mar 2013, 10:18:41
wysłana przez 1941
jak odliczyc dojazdy do polski

Zaczęty przez mucz81Dział Podatki

Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 25391
Ostatnia wiadomość 27 Cze 2009, 20:40:39
wysłana przez andyandy