Witam Was bardzo serdecznie. Jestem mężatką od 6 lat, mamy czteroletnie dziecko. Kilka lat temu przyjechalam tutaj do męza. Bardzo żałuję tej decyzji. Codziennie mąż robi mi awantury, uważa, że nic nie robię, chociaż zajmuję się dzieckiem, codziennie ma świeży obiad, mieszkanie wysprzątane a co weekend staram się upiec pyszne ciasto. Jak mąż ma humor to jest zachwycony, uważa, że ma super żonę itp., jednak kiedy jest coś nie po jego myśli, zaczyna mnie wyzywać od pustaków, pierd...nych idiotek, każe mi wypierd...ać z mieszkania. Wyzywa również dziecko, nie zajmuje się nim wogóle, wraca z pracy i od razu pilot do ręki i rozsiada się na kanapie. Dziecko ciągle mu przeszkadza, najlepiej, żeby szło spać o 19ej, żeby tatuś miał ciszę. Ja mam dosyć tej sytuacji. Kiedy staję w obronie synka, od razu jestem wyzwana, że mam sie zamknąć i nie wpieprzać się w to, jak on chce syna wychowywać. Chciałam wracać do kraju,ale tam juz nie mam gdzie sie podziac moja matka sie nie interesuje mna ani rodzeństwem. Ja niestety nie znam języka, uczę się w domu, jednak jeszcze daleka droga do tego, abym mogła normalnie rozmawiać w obcym języku ,chcialabym pojsc do pracy ale jego zdaniem nie zarobie dostatecznie wystarczajaco poza tym ciagle mi wygaduje ta jakas ulge ktora na mnie bierze ,ze jak pojde do pracy to on ja straci i na jedno wyjdzie czy bede pracowala czy tez nie . Wiem jedno, że nie chcę być dalej gnębiona i poniżana, nie chcę dłużej słuchać ciągłego przeklinania do mnie . Dotarło do mnie, że jestem od niego psychicznie uzależniona. Jak znalezc siłę aby odejść. Jestem jego ofiarą, tak właśnie się czuję, jak ofiara, jak zero. Dawniej byłam uśmiechniętą, zadowoloną z życia osobą, teraz jestem smutna i zdołowana. Nawet nie wiem gdzie sie udac z tym problemem ,czy jak komus powiem to czy moga zabrac mi dziecko bo i tym mnie straszy chcialam poradzic sie poloznej (czasami nas odwiedza) ale on twierdzi ze jak porusze temat to beda ciagac po psychologach zabiora dziecko a wina bedzie moja bo ja jesetem wszystkiemu winna jego zdaniem nic nie robie ,nie utrzymuje domu ,on wszystkim zarzadza co mamy jesc ,co ma kupic nie mam dostepu wogole do pieniedzy ,straszy mnie ze zabierze mi rowiniez pieniadze ktore otrzymuje na dziecko ,ze pojdzie do komuny i zglosi ze je niegospodarnie wydaje ale ja mam wyciagi z konta i wszystkie pieniadze sa wydawane na dziecko .to o czym napisalam jest namiastką horroru jaki mam będac z nim w tym toksycznym zwiazku ,nie licze na jakies załatwienie pracy mieszkania po prostu chcialabym sie dowiedziec czy dla takich kobiet jak ja isteje jakas pomoc prawna jak sie uwolnic od tego wszystkiego bo bardzo zalezy mi na dziecku.