Ogólne > Hydepark
Wychowujesz dziecko poza Polską. Przeczytaj
RybkaWillego:
Poradnik dla rodziców dzieci dwujęzycznych do ściągniecia tutaj:
https://www.migreat.it/pl/polacy/rzym/edukacja/poradnik-rodzicow-dzieci-dwujezycznych-h13549
milena84:
Bardzo ciekawy poradnik, chętnie wydrukuję go dla mojej sąsiadki, która zawsze spiera się ze mną w wychowywaniu dzieci na Polaków. Jej mąż zaczął uczyć się polskiego właśnie ze względu na dziecko, myślę że w domach nasz język ojczysty powinien być pielęgnowany tym bardziej jeżeli dziecko miałoby go nie znać.
RybkaWillego:
Dokładnie tak. To bardzo ważne aby nasze dzieci nauczyły się mówić po polsku, a inne jezyki już same wejdą do głowy.
Jomir:
No, nie tak zupelnie koniecznie:
http://www.dr.dk/ligetil/indland/tosprogede-boern-er-daarlige-til-dansk
NIe moge teraz tego "wykopac", ale w ubieglym tygodniu w radio bodajze na DR3 , caly dzien niemalze dyskutowano, ze dwujezyczne dzieci najczesciej koncza edukacje na folkeskolen i znacznie mniejszy ich procent kontynuuje nauke.
Koncowa srednia statystyczna dunskich dzieci jest okolo 7 podczas, gdy dwujezycznych okolo 5. Eksperci wypowiadali sie rowniez, o tym, ze by zwiekszyc szanse dzieci dwujezycznych na dluzsze wyksztalcenie, powinno sie w domu mowic po dunsku.
NIestety nie przedstawili pomyslu na to, jak mowic po dunsku w domu, jak sie nie mowi w tym jezyku.
happybeti:
Jasne, że statystyki tak mówią. nie zapominajmy jednak, że głownym czynnikiem jest środowisko domowe, nie to, w jakim języku się w domu mówi. To, czy w domu jest przywiązywana waga do nauki, wykształcenia, późniejszej przyszłości dziecka. Czy rodzice pokazują dziecku , ze trzeba zdobyć wykształcenie, pracować, czy skończyć "folkeskole" i siedzieć na zasiłku, nie ? ;)
co do języka, jakim mówimy w domu.
O ile w przypadku rodzin "mieszanych", gdzie jedno z rodziców jest Duńczykiem , zgoda. Wówczas słownictwo, gramatyka itd ma szansę być rozwijane. Natomiast, gdy oboje rodzice są cudzoziemcami, dla których duński jest "językiem obcym", mimo, iż nawet dobrze sobie w nim radzą, nie ma szans, by dziecko z domu wyniosło dobrą znajomość duńskiego.
Pani pedagog od dzieci dwujęzycznych z naszej kommune , pod której opieka były dzieci dwujęzyczne z naszego przedszkola, wręcz NAKAZAŁA nam w domu mówić po polsku. Bo dla nas polski jest "językiem uczuć". Po dunsku nie jesteśmy w stanie przekazać tych niuansów , nasz zasób słów i doświadczenie życiowe, kiedy i w jakich sytuacjach ich używamy, nie jest wystarczający. By słownictwo dziecka się rozwijało, w rodzinach, gdzie nie ma "native speakera", zaleca się jednak mówić w języku rodziców. Inaczej zubożymy słownictwo dziecka, jego "język emocjonalny".
I ta argumentacja do mnie przemawia.
Inna rzecz, to to, iż zdaję sobie sprawę, że moje dziecko nie mówi tak ładnie, jak jej rówieśnicy . Owszem, na teście językowym, w porównaniu do duńskich dzieci, wypadła dobrze- "dobry średniak". No, właśnie...tylko średniak...Uboższe słownictwo, uboższa frazeologia, idiomy...Rada na to, jak w przypadku dzieci "jednojęzycznych"- czytać dziecku. Dużo czytać. Jeśli nawet ja w swoim "słowniku czynnym" nie mam jakichś słow i zwrotów, to książki je mają i poprzez literaturę , zaznajamiamy dziecko z nimi. I "zarazić" dziecko bakcylem czytania. by potem, gdy minie etap "poczytaj mi mamo", samo sięgało po książkę i czytało, rozwijało słownictwo.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej