Ogólne > Hydepark

Wychowujesz dziecko poza Polską. Przeczytaj

<< < (3/3)

happybeti:
Jasne :)
Nudno by było, gdyby ludzie zawsze się ze soba zgadzali ;).
A teraz...i tak przyznaję ci rację ;) - w świetle tego, co piszesz, ze to ten sam test, a czego innego się czepiają ;).
Zresztą- sama, jak już pisałam, widzę te "niedostatki" u mojego dziecka. Właśnie to stosunkowo ubogie słownictwo. Ale mam nadzieję, że z tym idzie sobie poradzić.

roga:
Prawdopodobnie, mimo Twoich usilnych staran, Twoje dziecko nigdy nie osiagnie Twojego wysokiego poziomu jezykowego, ale nie to jest najwazniejsze. Najwazniejszym, zeby jego jezyk dunski byl jak najlepiej rozwiniety, a z bacia czy z dziadkime zawsze sie w przyszlosci jakos porozumie. Chociaz to brzmi brutalnie, dziadkowie relatywniez szybko od nas odchodza.   

happybeti:
Roga, zdaję sobie z tego sprawę . Już od jakiegoś czasu  widać, że duński jest "językiem nr 1" i to po duńsku mówi przeważnie- również w domu. I nie chodzi mi o to, by pięknie mówiła po polsku, ale uważam, że posługiwanie się dwoma językami nie przynosi dziecku szkody. Wiadomo, że zawsze jeden jezyk będzie dominujący i naturalnie jest to duński- bo chodzi do duńskiego przedszkola, bo ogląda duńską TV , czytamy ksiązki  po duńsku , z rówieśnikami w zabawie też rozmawia tylko po duńsku, nawet, jeśli są to polskie dzieci . Ale mózg dziecka jest bardzo chłonny, najwięcej uczymy się w najwcześniejszych etapach życia. Więc i nauka dwóch języków, idąca "równolegle", nie sądzę, by przyniosła dziecku szkodę. Chyba więcej szkody przyniósłby jej na wczesnym etapie mój kulawy duński ;). Teraz na przykład widzę duże zainteresowanie angielskim. Sama wyłapuje jakieś pojedyncze słowa i przybiega do mnie z "rewelacjami", że np. "yes" znaczy "ja" ;). Mam to hamować?
Poza tym, zadajmy sobie pytanie o te "dzieci dwujęzyczne " w Danii.
Czy wrzuca się do jednego worka te, które od dagpleje są integrowane z duńskim systemem, mają szansę uczyć się duńskiego naturalnie, od samego początku, niejako równolegle do języka, w jakim mówi się w domu, oraz te, które są zostawiane w domu i idą dopabuse do obowiązkowej "zerówki" w wieku 6 lat.
I druga sprawa, to, jednak, podejście rodziców do edukacji i rozwoju w ogóle.
Jeśli rodzicom na tym zalezy, to naturalnie będa interesowali się tym, co dziecko robi w szkole, niejako uczestniczyli z nim w tym procesie. I to niezależnie od tego, czy dziecko jest dwujęzyczne, czy jedno-. Więc, moim skromnym zdaniem, nie jedynie jedno- czy dwujęzyczność jest czynnikiem , wpływającym na późniejszy sukces edukacyjny .
Statystyki to jedno, ale wszyscy wiemy, iż w grupie badanych dzieci znalazły się zapewne dzieci jednojęzyczne, które bardzo słabo sobie radzą, jak i dwujęzyczne, które radzą sobie bardzo dobrze- jak pokazuje przykład Rybki Willego, której nauczycielka mówi, że jej córka jest najlepsza w klasie.
Ja na przykład z uwagą, razem z dzieckiem , oglądam w Ramasjang program , "Skaeg med ord" , bo bardzo mnie interesowała nauka czytania po duńsku dla małych dzieci- nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak "przekłada się" ta odmienna od tego, co jest napisane , wymowa ;). Muszę się tego nauczyć, by potem, gdy dziecko pójdzie do szkoły, nie "mieszać jej w głowie" polską metodyką. Być może poradzi sobie z tym całkiem dobrze beze mnie, ale wolę być przygotowana ;).

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej