Mnie sie rodzi pytanie, dlaczego wy takim slepym pedzie gonicie za tymi mieszkaniami wlasnosciowymi???
SYndrom Michala Drzymaly???
Tak do konca wcale nie jest powiedziane, ze taniej jest miec wlasne.
Wysokosc rat, a wysokosc oplat za najem sa takie same, a nawet raty wyzsze.
Mowicie, ze jak sie kredyt spalaci, to juz pozniej jest tanio?
No niby tak.
Ale.... tu sie pojawia to ale.
Faktycznie w przypadku osob ponizej 30 ma to jakis jeszcze sens.
Dla osob w okolicach 40, raczej nie bardzo.
Jezeli nie placicie prywatnej emerytury, to dostaniecie Folke pension stosowne do stazy pracy w Danii. Czyli X/40 (gdzie X oznacza, lata tu przepracowane) z nieco ponad 7000 koron.
Oczywiscie kwota ta bedzie wam zasilkami wyrownana do tych nieco ponad 7000, ale to wszystko. Przyznacie, ze nie wiele.
Jesli emerytowi nie wystarcza, otrzymuje on pomoc rzeczowa, w postaci doplat do rachunkow, ALE TYLKO DO MIESZKAN KOMUNALNYCH LUB WYNAJOMOWANYCH PRYWATNIE.
Jesli masz cos wlasnosciowego, zawsze otrzymasz odpowiedz, jak Cie nie stac, to sprzedaj.
Pragne zaznaczyc, ze w dunskich warunkach - wynajmowane, oznacza zupelnie cos innego niz w Polsce - nawet od osoby prywatnej (prawo jest akurat bardzo niekorzystne dla wlasciciela). Wlasnosciowe mieszkanie oznacza "przywiazanie" do ziemi, zwlaszcza, jesli jest obciazone kredytem. CO bedzie jak Wasz zaklad upadnie i bedzie trzeba znalezc nowa prace??? A korzystna oferta zdarzy sie o 150 km dalej???
Skad wiecie jak w Danii bedzie za lat 20?
Moze trafi sie jakis Stalin u wladzy i bedzie trzeba stad spylac?

Skad wiecie, ze za 20 lat nie beda tu z tajemniczych powodow przesladowani Polacy?
Skad wiecie, ze akurat tu bedzie praca za 10, 15 lat?

Teraz nie ma bezrobocia, ale to nie znaczy, ze na zawsze.
Tak wiele jest niewiadomych, a wy chcecie sie tak gordyjsko wiazac na cale zycie?

Nie, nie jestem przeciwniczka osiedlania sie tutaj Polakow, jestem zwolenniczka rozsadnych decyzji.
Nie jestem tez przeciwniczka zaciagania kredytow, ale zaciagajcie je rozsadnie.
Zaciganie kredytu na 90- 100% nieruchomosci jest samobojstwem.
Czy zdajecie sobie sprawe, ze wartosc kredytu (o ile oczywiscie nie zmienia sie cena nieruchomosci) przez pierwszych kilka lat, przekracza znacznie wartosc nieruchomosci???
Ze obsluga biura nieruchomosci (bo jak poradzicie sobie bez znajmosci jezyka, a zwlaszcza prawa lokalnego?

) , to wydatek rzedu kilunastu-klkudziesieciu tysiecy koron.
Czyli to nie jest, tak, ze w razie czego sprzedam.
Ze nie wspomne, ze sprzedaz to czasem pol roku. Oczywiscie wsyztsko jest kwestia ceny. Tyle, by sprzedac szybko trzeba sprzedac ok. 20-30 procent ponizej wartosci. A przeciez trzeba splacic kredyt.
Rozpisalam sie troche, moze choc do jednej osoby dotrze to co napisalam, albo choc jakas czesc.
Jesli nie, to nie moj problem, ja swoje decyzje mam przemyslane, a Wy robta co chceta.
I spoko, skaczta do gardla. Ja wiem, ze racje mam, ale wcale nie mam zamiaru jej udawadniac.