Ogólne > Edukacja

Jaki jest poziom nauczania w duńskiej szkole?

<< < (12/21) > >>

Jomir:
NIe wiem co ma tu autyzm do poziomu dunskich szkol, ale skoro juz o nim i o definicjach mowa to:

Zaczne od tego, ze owszem po dunsku autysta, ale po polsku autystyk.
Po drugie, autyzm dzieli sie (tu juz posluze sie dunska nomenklatura) na wysokofunkcjonujacy (czyli Zespol Aspergera) i infantylny.

Austycy wysokofunkcjonujacy maja normalny  (czesto bardzo wysoki ) poziom inteligencji, aczkolwiek znamienna jest tu duza roznica pomiedzy inteligencja werbalna i niewerbalna. Ich niepelosprawnosc jest w wiekszosci wypadkow niepelnosprawnoscia socjo-spoleczna. NIe spotkalam sie jeszcze z opisaniem przypadku (sledze swiatowe nowosci naukowe o autyzmie od lat prawie 10, jestem rowniez aktywnym czlonkiem Autismeforegning) autystyka wysokofunkcjonujacego z wiekszymi zaburzeniam w czytaniu. Owszem, maja czasem zaburzenia w zakresie skladni, gramatyki, z racji czesto zaburzonej inteligencji niewerbalnej (tu miedzy innymi logiczne myslenie). Czesto tez w poczatkowej fazie nauki czytania maja problem z analiza badz synteza.

Wyznacznikiem autyzmu infantylnego jest uposledzenie umyslowe, czyli srednia inteligencja ponizej przecietnej. To Ci autystycy maja problemy z pisaniem badz czytaniem. Przyczyna moze byc obrazowe postrzeganie swiata, aczkolwiek rowniez po prostu uposledzenie umyslowe, tudziez i jedno i drugie. Jednakze tak naprawde trudno to sprawdzic, bowiem z ta grupa autystykow nie moa bardzo czesto kontaktu.

Einstein byl autystykiem wysokofunkcjonujacym, stad tez jego nieprzecietna inteligencja i umiejetnosc pisania. Mowi sie tez, ze znany krol Microsoftu - Bil Gates jest rowniez  aspergerem.

To tyle w zakresie definicji.

marysha:
Do ,,ae"...Te wykłady nie są naprawdę potrzebne. Chodziło mi raczej o sposób, w jaki wyrażasz swoje opinie i używanie pewnych okresleń, które są całkowicie niezrozumiałe. Przez wtrącanie ich w zdania, Twoja wypowiedź traci swój sens w tym znaczeniu, że można mieć kłopoty w zrozumieniu o co Naprawdę chodzi. I daj sobie spokój z tłumaczeniem pojęć...Mój młodszy syn jest dyslektykiem skrzyżowanym z dysgrafią, ma także zdiagnozowaną literalizację skrzyżowana. Wady te zostały zdiagnozowane przez polskiego pedagoga, który wykonał serie testów. W Danii badany był przez 7 specjalistów, którzy mieli problem ze zidentyfikowaniem problemu i nazwaniem go. Duńscy specjaliści uważali, że jest to autyzm, tylko jak powiedział jeden ,,specjalista"- jakis dziwny autyzm.
Podstawy rozumiem jako elementarną wiedze o geografii,matamatyce,  historii, literaturze, muzyce i całej reszcie- świata, kraju pochodzenia oraz zamieszkania.
Jak dla mnie sa to naczynia połaczone. Wprawdzie ktoś może byc genialnym malarzem czy pisarzem bez znajomosci podstaw matematyki, ale jej znajomość ułatwia zycie. Ludzie maja kłopot w sklepie, bo nie potrafią obliczyć jaką kwotę stanowi 40% obnizki towaru...
Reakcja syntezy znana z chemii jest ,,transefowana" na inne dziedziny życia. I mamy kłopocik, co to oznacza....

Jomir:
Hehe MArysho :)
Ja mam w domu wszystko w jednym - austytyka ze zdiagnozoawana dysleksja, dysgrafia i skrzyzna laterializacja.
Dodam, ze moj syn prowadzony od poczatku przez specjaliste w Polsce, pozniej juz tylko przeze mnie w domu.
Pisze na komputerze po polsku, dunsku, angielsku prawie bez bledow. Oczywiscie posluguje sie tymi trzema jezykami rowniez na codzien. Nie udalo nam sie pokonac jedynie dysgrafii - ale z tym wiaze sie, rowniez obnizenie napiecia miesniowego miesni dloni. Tak wiec syn "recznie" pisze bardzo niewyraznie.

Corka dysklektyczka prowadzona od zerowki przez specjalistow, pisze rowniez prawie bezblednie, tym razem w pieciu jezykach.
Tak wiec nie zgodze sie na podciaganie dysleksji do grupy niepelnosprawnosci. Odpowiednie zajecia w wieku wczesnoszkolnym, a pozniej duzo czytania, slownik ortograficzny przez 24 godziny na dobe i dysleksje mozna pokonac.

Trzeba tu jednak pochwalic Dunczykow, za wielosc roznorodnych zajec dla dyslektykow. Dysleksja w podrecznikach psychologi zagoscila dopabuse pod koniec lat 80. Co ozncza, ze wiekszosc ludzi urodzonych duzo wczesniej nigdy nie otrzymala zadnej fachowej pomocy w nauce. Ta grupa w Polsce, pozostaje wciaz bez szans na pokonanie dysfunkcji. W Danii wystarcza dobre checi i wszystko jest do nadrobienia.

 
Moje dzieci zostaly rowniez zdiagnozowane w Polsce, na szczescie po roku 1990, praktycznie od wieku wczesnoprzedszkolnego byly pod fachowa opieka. W Danii diagnozy te zostaly podtrzymane.
Zajecia terapeutyczne prowadzilam sama jakos tak z rozpedu.

Z moich obserwacji wynika, ze jednak nauczyciele z folkeskole maja dosc blade pojecie o zaburzeniach rozwojowych.
Natomiast nie narzekam na wiedze specjalistow.

marysha:
Ja po prostu byłam zmęczona. Wsiadłam w samolot z synem i w Polsce szybko zrobiłam wszystkie zalecone przez pedagoga i neurologa testy. Zależało mi przede wszystkim na jak najszybszym zdiagnozowaniu ,,dolegliwości" i podjęciu działania. Tak iedzy nami, w dobie nowoczesnych leków, naprawdę trudna nazwać coś uposledzeniem ( poza ewidentnymi przypadkami). Szybkie podjęcie działania daje efekty. Owszem jest tutaj dużo zajęć dodatkowych dla dyslektyków, ale musi to byc zdiagnozowane. Nie chcę przeciez łykac tabletek na kaszel, gdy boli mnie serce-to tak bardziej obrazowo.
W Danii, pewnie w końcu trafiłabym na kompetentnego  ,,osobnika", który zdiagnozowałby ,,wady" syna, ale na serio szkoda mi było dzieciaka. Nauczyciele w szkole przekonani byli o jego uposledzeniu, bo na skutek kłopotów z koncentracją i zaburzeniami pisania alienował się nieco. Czyli? Cięzki przypadek według nich...
Starszy syn ,,szybki w matmie" nudził się niepomiernie w gimnazjum. Nauczycielowi nie przyszło do głowy, żeby dac mu do zrobienia zadania dodatkowe, żeby ,,szybki" się czyms zajął. Na prosbę o ewentualne ,,cóś" do zrobienia, odpowiadał, że zrobienie zadań przewidziane jest na jedną godzine lekcyjna, więc syn powinien to robic wolniej...Było to jedno z lepszych gimnazjów w Kopenhadze...
Ja wiem, że zawsze i wszędzie mozna trafic na partacza i leniucha. Spotkałam również świetnych nauczycieli, którzy dlatego ze byli lubiani przez uczniów i robili cos wiecej, a czasami po prostu dobrze wykonywali swoje obowiazki, nie cieszyli się sympatia wśród reszty ,,kadry pedagogicznej"...Pojawiały się słynne duńskie ,,kłopoty we współpracy".

Jomir:
Dziwne z ta matma. U mojej corki w gimanzjum sa trzy poziomy matmy. Najwyzszy poziom jest dla uczniow, ktorzy wybieraja sie na studia techniczne, badz matematyczne mysle, ze tam maja odpowiednio trudne zadania.
Moja jest na na srodkowym, czyli dla tych, ktorzy beda potrzebowali matematyki w przyszlosci, ale nie bedzie ona przedmiotem kierunkowym (czyli np. ekonomia).

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej