Ogólne > Hydepark

dunski savoir-vivre

<< < (5/28) > >>

marysha:

--- Cytat: Tula w 11 Maj 2008, 17:55:58 ---Inne rzeczy widzimy ani chybi... Na jakiej podstawie twierdzisz, ze Polacy sa bardziej rozwinieci?Mozesz sie juz zaczac dziwic.
Nie tesknie za polskim towarzystwem; nie znosze spedow polonijnych, gdzie wymaga sie ode mnie bratania z kazdym tylko dlatego, ze ma polski paszport; gdy slysze Polakow na ulicy, czesto przechodze w rozmowie na angielski lub dunski, bo mi zwyczajnie wstyd. Mieszkam z Polakami, do szkoly chodze z Polakami, a spotykam sie z tymi, ktorych troche znam (np. z forum). Tyle kontaktow mi w zupelnosci wystarcza.

Co do tematu, to czy ktos z dlugo mieszkajacych moglby napisac, jak wyglada sprawa obchodzenia np. urodzin w pracy? Czy jest sie zobowiazanym przyniesc ciasto? Czesto mam takie watpliwosci, bo z Dunczykami pracuje dopabuse od grudnia i jeszcze nie zaobserwowalam, jak sie takie rzeczy odbywaja.



--- Koniec cytatu ---
To zawsze zależy od ludzi w pracy. Możesz przynieść ciasto, gdyby mieli zaskoczone miny, wyjaśnij że to jest polski zwyczaj obchodzenia urodzin w pracy. Czasami trzeba przedstawić sytuację, bo co firma to inne zwyczaje. Wszystko zależy od stopnia sformalizowania stosunków w pracy. Mała kawka i ciasto nie powinny przeszkodzić w pracy.  Zdarz się też, że takie święto odbierane jest jako święto osobiste.

Jomir:
Pytalam meza o to ciasto i urodziny. Mowi on, ze to zalezy od firmy i ludzi w niej pracujacych. W jednych firmach tak sie robi, w innych nie.
Moj maz taszczy ciacho czasem bez okazji. Natomiast czesto i z okazji i bez okazji robia sobie wspolne sniadanko - ktos przynosi swiezy chleb, ktos cos do chlebka i szamaja razem.

kasia79:
U nas z okazji urodzin przynosi sie bulki, ser itp, czyli sniadanko. Tez z innych okazji ( zmiana pracy, a czasami wyjazd na wakacje ;)).

Tak czytam to co piszecie i ciekawa jestem czy to, ze ja nie widze wiekszych roznic miedz Polakami a Dunczykami wynika z tego , ze krotko tu jestem czy z tego, ze mieszkam na Jutlandii ?;)
I nie zauwazylam tego zebym byla gorzej traktowanaz tego powodu, ze jestem Polka... Wrecz przeciwnie, zwykle wszedzie jest podkreslane, ze swietnie sobie radze, tzn w nowym otoczeniu bo tu gdzie pracuje mam wrazenie, ze ludzie czasami zapominaja zem "zagramaniczna";).

Jomir:
Moim zdaniem jakichs wielkich roznic nie ma. Sa niuanse, typu opisanego przeze mnie wyzej.

Lub chocby przyjecia....
U nas impreza, kolacja, to kilka salatek, talerz wedlin, bigosik, barszczyk, kilka ciast... pewnie mozna by wymieniac i wymieniac...
Tu jest starter, danie glowne (tak jak typowy obiad w Polsce - miecho, ziemniaki (ryz, lub cos tam), surowka... pozniej jest deser, na przyklad lody.... po jakich dwoch godzinkach ciasto i kawa... i tyle....

Chociaz, wspomniana juz przeze mnie przyjaciolka, twierdzi, ze u jej rodzicow na Jutlandzie, swieta wygladaja tak jak w Polsce, kupa zarcia i jedzenie na okraglo :)

Wiec Kasiu, pewnie i miejsce ma tez jakis wplyw na roznice....
Osobiscie, nie odczuwam wiekszych i raczej poki co, oprocz opisanych juz wpadek, wiekszych gaf nie nastrzelalam :)

Mysle, ze Marecki zapoczatkowal fajny watek... stopniowo pouzupelniamy sobie, powymieniamy sie doswiadczeniem...

Marecki, wlasnie strescilam mezowi mniej wiecej ten watek i podpowiada on, ze fajnym rozwiazaniem na grillu mogloby byc piwo z kija :)
No i on tez jest za grillem w ogrodzie :)
Moj maz oczywiscie jest Dunem z krwi i kosci :)

Svaria:

--- Cytat: Mirra w 11 Maj 2008, 23:04:59 ---Moim zdaniem jakichs wielkich roznic nie ma. Sa niuanse, typu opisanego przeze mnie wyzej.

Lub chocby przyjecia....

--- Koniec cytatu ---

Zgadzam sie z toba Mirra lecz wlasnie te male zgrzyty dosyc czesto prowadza do konfliktow.

Dunczycy zyja bardziej sobie, sa przesiakniecy swoja wlasna prywatnoscia do szpiku kosci. Prowadzi to do tego ze sa mneij otwarci na wszelkie zmiany ale przeciez to jest ich kraj i ich obyczaje.
Polacy wyznaja staropolska zasade "Goscie w dom, Bogi w dom", dla nas az do przesady jest swietoscia ugoscic goscia w taki sposob by z naszego domu nie wyszedl ani glodny ani trzezwy ani nie zadowolony i wiele wiele innych co niekoniecznie musi znaczyc ze jest tylko pozytywnym zjawiskiem.

Oczywiscie jako Polak uwazam ze nasze ogolne podejscie do relacji sasiedzkich / rodzinnych / goscinnych jest bardziej pozytywne niz dunskie aczkolwiek jestem pewien w 100% ze gdybym byl Dunczykiem to myslalbym calkowicie na odwrot. :)

Obyczaje powinno sie wymieniac miedzy soba na zasadzie swoistej symbiozy - ja pokaze to ty pokazesz to, ja bede zachowywal sie u ciebie jak ty tego ode mnei oczekujesz a ty bedziesz tak samo postepowal u mnie. Byc moze jak cos mi lub tobie sie spodoba z moich obyczajow to wprowadze lub ty wprowadzisz to do swoich obyczajow. :)

Moj wlasny przyklad:

Rodzina mojej Panii - typowa tradycyjna rodzina dunska. Kontakty (nawet w rodzinie) bardzo tradycyjne i zimne.  Zachowanie przy stole bardzo tradycyjne. Serwowane dania tradycyjne. Kontakty rodzicow mojej Panii z Nia oraz ze mna na szczescie bliskie polskim - wyjatek stanowi regule.
Niemniej jednak nie moge powiedziec ani jednego zlego slowa na temat traktowania mnie - osoby o innych obyczajach. Nawet najdalsze ciotki czy dziadkowie zawsze mialy na uwadze ze byc moze ja przy stole (jako Polak) to i tamto robie zupelnie inaczej i wcale nie nalezy sie wtedy na mnie zloscic. Oczywiscie ja  rowniez staralem sie robic wszystko pod nich i zgodnei z ich tradycja by ich nie urazic.
Pierwsze spotkania wygladaly troszke stresujaco zarowno z mojej jak i z ich strony glownie z powodu ze obie strony staraly sie nie urazic siebie :) Smieszne gafy temu towarzyszyly i bylo naprawde milo.
Tak samo wygladala wizyta mojej Panii wraz ze mna w Polsce - moi goscinni rodzice i zestresowana Dunka :) Bylo dokladnie tak samo smiesznie.
Jezeli chodzi o spotkania w naszym domu to tutaj nigdy nei staralismy sie podpasowac zgodnei z czyims widzi mi sie. Zawsze powtarzalismy ze gosc przychodzi do polsko - dunskiego domu w ktorym zarowno dania jak i sposob ich podawania rozni sie od ogolnie przyjetych dunskich norm. Nikt nigdy nikomu z tego powodu nie zrobil zadnych wyrzutow. Wrecz przeciwnie ludzie byli i dalej sa szczesliwi ze moga poproobowac czegos nowego / innego. Oczywiscie na naszym stole jest rowniez duzo tradycyjnego dunskiejo pozywienia niemniej jednak traktowane jest przez nas jako rezerwa gdyby cos komus nei podeszlo... :)
Z ciekawszych przykladow jak takie postepowanie oddzialalo na obie strony mozna podac przyklad oficjalnych (dla rodziny) urodzin mojej Lubej - przyzadzilismy z przepisu mojej mamy poledwiczki po staropolsku. Wszyscy sie tym zajadali i wzieli przepisy do domu. Podczas minionego sniadania wielkanocnego bylismy mile zaskoczeni kiedy na stole pojawilo sie takie samo danie, zrobione przez babcie mojej Lubej i bylo tak wysmienite jak nasze :)

Dlatego uwazam ze poza naszym wlasnym domem (a takze ogrodkiem) powinnismy postepowac jak standardowi dunczycy i wcale sie nie wychylac (tak samo z wedrowaniem z ciastem do sasiadow - oni smai przyjda albo mozna przeciez urzadzic Abent Hus na poczatku, tak samo grillik - bardzo dobry sposob na rozpoczecie sasiedzkich znajomosci, bardzo neutralny) a kiedy juz zdazy sie ze ktos zdecyduje sie odwiedzic nasz dom to wtedy nalezy ugoscic go po naszemu z tym zalozeniem ze na samym wejsciu informujemy gosci o tym co ich spotka w naszym domu i przy "pierwszych krokach" prowadzimy ich za reke (ze teraz podamy to, pozniej bedzie to, teraz jest czas na to i na to, teraz jest wolny stol itp itd...). Kiedy Dunczyk bedzie poinformowany i poczuje ze sie o niego ktos troszczy to wierzcie mi z waszego domu wyjdzie bardziej niz zadowolony :)

Z powazaniem

Svaria

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej