Ty majac wlasna fabrye w Polsce kogo zwolnilbys najpierw: Rumuna pracujacego u ciebie dopabuse od roku - dwóch czy rodaka który byl u ciebie juz 15 lat?
To chyba oczywiste, ze zwolnilby osobe - gdyby byl inteligentnym pracodawca (a u innego chyba lepiej nie pracowac, prawda?) - ktora gorzej pracuje. Gdyby nawet pracowal tam Ahmed i jego wydajnosc bylaby o 50% lepsza niz Polaka to zwolnilby Polaka (oczywiscie pomijam warunki asymilacyjne Ahmeda).
Myslisz, ze najwazniejsze sa wiezi narodowosciowe, a bez znaczenia (w pracy) jest to jak sie pracuje?

Nie wiem w jakiej firmie pracujesz, ale zastanow sie i przywolaj do swojej glowy najlepszego w niej pracownika (mam nadzieje, ze wlasnie ukaze sie Tobie obraz swojej osoby

) - czy pracodawca tak latwo "go pusci"? - dlatego trzeba byc najlepszym w tym, co sie robi i o prace nie ma co sie martwic.
W swojej dunskiej karierze - 7 lat - mialem okazje pozegnac spora ilosc Dunczykow, i moge Tobie powiedziec, ze glownymi powodami ich zwolnienia byla albo niska wydajnosc, albo jakis konflikt z pracodawca. Ci, ktorzy bardzo dobrze pracuja i nie popadaja w konflikty - ciagle tam pracuja.
Niestety mialem okazje pracowac takze z Polakami - a ze wykonuja oni zazwyczaj prace malo odpowiedzialne (tez pracuje fizycznie, aczkolwiek jestem jakby pierwsza reka szefa), dlatego tez jest taka ich rotacja. Ale co sie dziwic, jak wiekszosc z nich (z wlasnego doswiadczenia pisze) - ma problemy z komunikacja (w szerszym tego slowa znaczeniu) w jezyku polskim, nie wspominajac juz o angielskim, a w ogole pomijajac dunski.
A ze sa oszukiwani? - jak dla nich sukcesem jest, ze w ogole tutaj pracuja to co sie dziwic, ze pozwalaja sobie na takie traktowanie? Gdyby mieli wieksze poczucie wlasnej wartosci (albo inaczej, gdyby posiadali cechy, ktore sprawilyby, ze dla pracodawcy byliby naprawde cenni) to by nikt z nimi w kulki nie pogrywal, bo strata takiego pracownika bylaby dla pracodawcy niekorzystna.
Sorry, ze tak generalizuje, ale ostatnio zaczynam sie zastanawiac jacy ludzie do tej Danii przyjechali? Pocieszam sie faktem, ze moze to tylko moje srodowisko jest takie, jakie jest, bo na litosc *****, jak mozna w co drugie slowo wplatac jakies przeklenstwo, mowic, ze sie rozumie co przelozony mowi - nie majac pojecia o tym, co mowi (a pozniej sie mnie pyta - "co powiedzial?"), szukac momentu - gdzie tylko mozna odpoczac, caly czas wykazywac postawe roszczeniowa, tak "piep***c" prace, ze szkoda gadac, itd., itp.