Witam wszystkie mamusie, które już urodziły jak i te, które dopabuse mamami stać się mają. Ja urodziłam w Danii dwoje dzieci. Córka urodziła się 3,5 roku temu w Rigshospitalet a synek 4 miesiące temu w szpitalu w Herlev. Jeżeli chodzi o opiekę lekarską w czasie ciąży, to w obydwu przypadkach była bardzo dobra. Byłam pod opieką lekarzy i położnej. Miałam wykonywane wszystkie niezbędne badania takie jak morfologie czy USG. Dlatego nie mam nic do zarzucenia lekarzom co do prowadzenia obu ciąż. W obydwu czułam się bardzo dobrze i pracowałam do puki mogłam - za pierwszym razem do 6-mca za drugim do 8. Niestety jeżeli chodzi o porody, to niestety ani jednego nie wspominam dobrze.
Przy pierwszym porodzie ( córcia urodziła się 6 dni po terminie) skurcze zaczęły się w piątek w południe. Początkowo co 10 minut, a w niedziele co 5-6. Kiedy w sobotę po raz pierwszy zadzwoniliśmy do szpitala, powiedziano nam że mam czekać aż odejdą wody lub kiedy skurcze będą się pojawiały co 5 minut. Kiedy zadzwoniłam drugi raz ( niedziela rano) z informacją, że mam skurcze co 5 minut, dowiedziałam się, że mam czekać aż odejdą mi wody. Około godziny 16:00 mąż stwierdził, że jedziemy do szpitala bez względu na to co mówią przez telefon. Niestety w szpitalu, po zrobieniu KTG i stwierdzeniu 1 cm rozwarcia, powiedziano nam, abyśmy wrócili do domu, ponieważ skurcze nie są jeszcze tak bolesne, "żebym musiała gryźć stół z bólu"-dosłownie tak mi powiedziała położna. Poradzono mi wzięcie 2 tabletek Panodilu i położenie się spać. Nikt nie zwracał uwagi na to że męczę się już od dwóch dni

W domu o dziwo zasnęłam i obudziłam się o 1 w nocy ze skurczami trwającymi 1,5-2 minut i występującymi z minutową przerwą ( wody nadal nie odeszły). Pojechaliśmy do szpitala, gdzie zrobiono kolejne KTG stwierdzono 2 cm rozwarcia. Ja byłam już wykończona a na domiar złego puls dzidzi zaczął bardzo mocno spadać. Natychmiast zdecydowano o zrobieniu cesarki. Córcia urodziła się zdrowa – 51 cm i 2960 g.
Poród numer 2 również był ciężki. Miałam umówione wywoływanie porodu na wtorek, ponieważ synkowi nie chciało się urodzić. Ponieważ mój pierwszy poród zakończył się cesarskim cięciem, lekarze dali mi możliwość wyboru sposobu urodzenia drugiego dziecka. Zdecydowałam się na naturalny, a z lekarzami umówiłam się, że jeżeli choć troszkę będzie on przebiegał jak poprzedni to zostanie wykonana cesarka. W niedzielę na 2 dni przed terminem wywoływania zaczęły się skurcze co 8 minut. W poniedziałek zadzwoniłam do szpitala aby zapytać czy nie powinnam się tam zjawić.
Usłyszałam, że przy tej częstotliwości skurczy mogę zostać w domu do następnego dnia, kiedy to i tak mam się stawić na wywołanie. Jeżeli jednak odejdą mi wody lub skurcze będą częstsze to mogę
zadzwonić i zapytać co dalej. Nikt nie chciał słuchać jak mówiłam że zaczyna to wszystko wyglądać jak mój pierwszy poród. We wtorek rano stawiliśmy się z mężem na wywołanie. Zrobiono KTG, ( skurcze co 4-5 minut) i podano mi tabletkę wywołującą. Normalnie jest tak, że po otrzymaniu tabletki można wrócić do domu na 5 godzin, ale ponieważ mój poprzedni poród zakończył się cesarką, to musiałam zostać na oddziale, aby lekarze mogli obserwować, czy nic złego nie dzieje się ze starą blizną. Po 5 godzinach zostałam zbadana ( 3 cm rozwarcia) i dostałam kolejną tabletkę. Po całym dniu bolesnych skurczy poprosiłam położną czy aby nie można zrobić cesarki, bo byłam już zmęczona po 2 dobach skurczy i wszystko wyglądało jak przy pierwszym porodzie. Usłyszałam że cesarki nie mogę i że dadzą mi Panodil żebym mogła pospać i odpocząć. Tak też było. Rano wysłano mnie na porodówkę. Skurcze nadal co 4-5 minut i 3 cm rozwarcia, a dodam że to już była trzecia doba porodu

Przebito mi błonę, wody odeszły i podano kroplówkę. Po kilku godzinach zaczęło mnie boleć z lewej strony. Mimo próśb nadal nie chciano zrobić cesarki. Poprosiłam więc o Epidural bo gaz mi nie pomagał. Boże co to była za ulga jak to zaczęło działać. Wreszcie nie czułam bólu i mogłam pospać. Nie wiedziałam tylko, że najgorsze jeszcze przede mną. Pół godzinnym śnie obudził mnie okropny ból z lewej strony w okolicy blizny, który przeszedł po około 15 minutach. Po jakimś czasie znowu się zaczęło, bolało nie do opisania. Nie czułam skurczy, ale tylko ból z lewej strony. Wezwałam lekarza i błagałam płacząc o cesarkę i co usłyszałam. O zgrozo !! Lekarz popatrzył na wyniki KTG i stwierdził, że nie może mnie tak boleć, bo on widzi, że skurcze są nie za częste i nie mocne. Skwitował to jeszcze: „ ONA PEWNIE UDAJE !” i wyszedł, bo za 10 minut kończyła się jego zmiana. Po zmianie warty lekarzy, poprosiłam o rozmowę z nowym lekarzem, bo już na prawdę nie dawałam rady. Ból był nie do opisania. Czułam jakby mnie coś rozrywało od środka. Nowa pani doktor od razu zobaczyła, że coś jest nie tak i kazała uszykować salę operacyjną. Krzyczącą z bólu zawieziono mnie na salę operacyjną. Synek urodził się zdrowy 3810 g i 57 cm. Na sali operacyjnej okazało się, że ból spowodowała stara blizna, która mi w środku pękła a synek zaklinował się w pęknięciu barkiem i przy każdym skurczu rozrywał mnie coraz bardziej. Gdybym nie wybłagała cesarki, mogłoby się skończyć o wiele gorzej, choć i tak wesoło nie jest. Razem ze starą blizną, pęknięcie poszło wzdłuż szyjki macicy;( W szpitalu spędziłam 5 dni. Na szczęście szybko doszłam do siebie po porodzie, ale
w wyniku olewactwa lekarza nie mogę mieć więcej dzieci
Porody były ciężkie, ale na opiekę na oddziałach nie mogę narzekać. Za dotknięciem magicznego guzika znajdującego się przy moim łóżku mogłam wezwać pielęgniarkę lub położną do pomocy. Personel zawsze był miły i uśmiechnięty, nawet jeżeli dzwoniłam w środku nocy.
Jeżeli chodzi o zakup rzeczy dla maluszka, to ja kupiłam wszystko na allegro.pl z wysyłką na adres teściowej, potem wszystko z mężem odebraliśmy. Uniknęłam w ten sposób łażenia po sklepach.
Ale się rozpisałam... Jak widać nie każdy ma wspaniałe wspomnienia z porodu, dzieci mi jednak wszystko wynagradzają

Życzę wszystkim przyszłym mamusiom, aby ich dzidziusie przyszły na świat szybko, gładko i bezboleśnie. Pozdrawiam cieplutko