Wtrącę się w dyskusję, choć zaczyna przypominać pyskówkę i uliczne mordobicia.
Po pierwsze ochłońcie wszyscy, przeproście się nawzajem i używajcie merytorycznych argumentów
Marihuana- biała śmierć.
www.eioba.pl/a/3a5b/marihuana-biala-smierc
9 Lip 2011 – Codziennie na świecie z powodu przedawkowania marihuany umiera około 500 000 000 ludzi.
.
Moja siostra pracuje w Dublinie w laboratorium i wysłałem jej link Marihuana biała śmierć. Odpisała mi, że dawno się tak nie uśmiała. Tekst jest napisany przez kogoś kto ma misję walki z marihuaną. Nierzeczowy, zmyślony i kłamliwy.
Nie ma w Polsce żadnego instytutu ds substancji toksycznych i nie ma tez takiej osoby jak profesor Jan Głąbek.
Jeżeli na świecie ma umierać 500 milionów ludzi dziennie to za tydzień wyginie cała ludzkość.
Haszysz to żywica z konopii, twardy lub miękki i lepki w zależności od ilości zawartego w haszyszu olejku.
Pierwszy raz zapaliłem w 93 roku. Papabusesów w ogóle nie palę, a jeśli są w joincie to się krztuszę i kaszlę, nie mówiąc o zawrotach głowy. Po pierwszej spalonej lufce haszyszu (bo zaczynałem od haszyszu a nie od suszu konopii) nie miałem wizji, halucynacji, nie wpadłem w śpiączkę. Czułem się wyluzowany, nawet mogę powiedzieć, że czułem się lepiej niż po jabolu (który był w tamtych czasach jedyną słuszną używką). Bywały różne okresy, ciężkie, lekkie, czasam paliło się więcej, czasami mniej. Tak jak z alkoholem, czasami pijemy więcej czasami mniej. Nigdy nie miałem z paleniem problemów, nigdy nie doświadczyłem stanu uzależnienia psychicznego lub fizycznego od marihuany lub haszyszu. Natomiast po alkoholu na drugi dzień boli głowa, trzeba klinować, żeby kaca wyleczyć (choć jest to pozorne leczenie, bo dawkuje się alkohol ponownie), przy marihuanie nie występuje kac na drugi dzień, przynajmniej ja nie miałem, bo nie palę na potęgę. Teraz kiedy mam rodzinę, żonę, dziecko palę sporadycznie, bo po prostu nie mam czasu. Zapalę sporadycznie i tylko jak mi się chce. Na christianie kupiłem dużą "kochę" i mam ją do dzisiaj. Zapalić z puszeczki w piątek lub w sobotę to tak jak dla każdego pijącego napić się whisky. Nie chcę prawić morałów, że marihuna uzależnie lub nie. To jest osobista sprawa każdego człowieka. Jeśli ktoś jest słaby psychicznie to nie jest ważne czy sięgnie po piwo, marihuanę czy papabusesy. Słaby zawsze będzie uzależniony. Zostanie Alkoholikiem, ćpunem lub palaczem z rakiem krtani.
Osobiście nie spotkałem się w życiu z przypadkiem przedawkowania trawki lub haszyszu. Trzeba splaić około 100 g żeby wystąpiła zapaść. Nie znam też przypadków halucynacji po trawce, agresji, choroby nowotworowej płuc, krtani czy marskości wątroby. Nie mam zamiaru propagować palenia marihuany, bo to co każdy z nas robi żeby poprawić sobie nastrój to jego osobista sprawa. Walka ze stresem i ucieczka od problemów może na pewno prowadzić do uzależnienia, a nie należy zwalać winy na używki. Alkoholik czy narkoman nie uzależnia się tylko dlatego, że mu smakuje wódka czy heroina. Uzależnia się , bo ma problemy życiowe i ucieka od nich w świat przyjemnych doznań. Miałem wiele problemów w życiu, ale nigdy nie uciekałem od nich w trawkę. Nigdy nie wpadałem w ciąg alkoholowy. Zdarzało się, że na nerwy wypiło się trochę, ale były to sytuacje , które każdy z nas przechodził (bijatyka, rozstanie z kobietą, kłótnia rodzinna itp). Jeżeli ktoś ma słabą psychikę to padnie przy każdej używce.
Kłócicie się o jakieś głupoty zamiast prowadzić sensowną dyskusję. Wychodzi "polaczkowatość", zawiść i ten polski smrodek, kiedy 2 osoby przezentują 3 różne poglądy. Przestańcie !!! Zapalcie jointa, wypijcie podwójną szkocką z lodem i podajcie sobie dłoń.
Robicie taki syf w dyskusji, że aż się nie chce tego czytać.