Savuar-vivre rodakow
Jak wiadomo savuar-vivre oznacza niedzy innymi oglade, maniery, dobry ton, reguly grzecznosciowe, znajomosc obowiazujacych zwyczajow itp.
Moje spostrzezenia oparte na setkach kontaktow rocznie z rodakami w Danii. Nie jest to krytyka, ale jedynie przedstawienie moich obserwacji. Mysle, ze taka ilosc spostrzezen daje statystycznie podstawe, ze takie sa nasze zachowania/normy:
1.Nagminnym jest spoznianie sie na zaplanowane i ustalone spotkania. Mowa o spoznieniu nie mniejszym niz 10-15 minut.
2.Spaznianie sie o 10czy 15 minut nie jest uwazane przez rodakow za cos zlego czy nietaktownego i dlatego nie uwazaja, ze wymaga wyjasnienia/wytlumaczenia dlaczego jest sie spoznionym.
3.Najczesciej przychodzac na spotkanie w urzedzie czy instytucji, nie wie co ma z soba zrobic. Nie mowi dzien dobry, nie przedstawia sie.
4.Duza ilosc osob, nie reaguje na pisma urzedu, instytucji, Skatu, mimo, ze rozumie tresc pisma (czesto przetlumaczonego na j. polski) i mimo tego, ze w pismie prosi sie o odpowiedz/kontakt.
5.Jest relatywnie duza ilosc osob (z moich doswiadczen okolo 25%), ktore w ogole nie przychodza na spotkania, mimo otrzymanej informacji o miejscu, dacie i godzinie spotkania. Nie informuja o tym, ze na spotkanie nie moga przybyc. Oczekuja, ze instytucja przysle nowa wezwanie z nowym terminem spotkania.
6.Odnosnie zapytan bez osobistego kontaktu, otrzymywane przeze mnie w pismach i emaile, zwracaja sie najczesciej w takiej formie jakby zwracali sie do biuro obslugi klienta, tak jakby mieli jakis „abonament” upowazniajacy do wymagan konkretnych odpowiedzi oraz obowiazku rozwiazania ich problemu. Zwroty typu: „prosze mi powiedziec”, „niech mi Pan powie”, sa bardzo czesto zwrotami zaczynajacymi korespondencje. Pismo albo email, bardzo rzadko konczy sie „dziekuje”, ale za to czesto jest taki zwrot: „mysle, ze uda sie to Panu zalatwic”, albo „ mam nadzieje, ze jak bedzie Pan cos wiedzial na ten temat, to da Pan znac”. Podobnie ma sie sprawa w pismach do instytucji, urzedow, z ktorymi mam mozliwosc zapoznawania sie. Ton i zwracanie sie jest bardzo czesto „atakujacy”, z gory zakladajacy, ze piszacy ma racje zamiast zwracania sie z prosba o wyjasnienie. Czesto jest napisane, ze urzednik popelnil chyba blad. Spotykam tez, ze tak powiem „grozby” typu, jezeli to nie zostanie zmienione, to zwroce sie do zwierzchnika, albo nawet grozba o zwroceniu sie do prasy. Zaznaczam, ze nie sa to pisma/odpowiedzi na poprzednia korespondencje, czy trwajace juz sprawy w toku, z ktorych osoba nie jest zadowolona, ale zazwyczaj jest to pierwsze wstepne zwrocenie sie do urzedu.
7.Czesto tez zwracanie sie urzedu w konkretnej sprawie uzupelnione jest opisem roznych spraw prywatnych, rodzinnych, nie majace absolutnie nic wspolnego ze sprawa.
8.Jezeli odpowiedz jest pozytywna dla pytajacego, sytuacja nagle sie zmienia. Jest i „bardzo dziekuje” i „pozdrawiam”, ale natychmiast bardzo czesto jest zalaczone „male pytanko”, ktore zazwyczaj nie jest takie male i nie ma nic wspolnego z poprzednim problemem, typu „czy moze mi Pan napisac do komuny, bo mysle ze mnie zwodza”, albo „zalaczam moj ostani løn. Niech Pan rzuci okiem czy wszystko w porzadku”. .
9.Jezeli natomiast odpowiedz nie jest zadawalajaca (nie daje korzysci pytajacemu), to najczesciej juz nie daje znaku zycia i nie odpowiada na udzielona odpowiedz/rade, albo pisze: „myslalem, ze sie Pan lepiej na tym zna”, albo „chyba nie ma Pan racji, bo moj znajomy...i tutaj dlugi opis.......”, ale nagle, nawet po kilku miesiacach, nadchodzi zapytanie: „czy Pan mnie kojarzy, pomagal mi Pan w takiej i takiej sprawie. Teraz mam inny problem, prosze mi pomoc.....”
Jak juz na wstepie napisalem, nie zamierzam wypowiadac sie na powyzsze. Nigdy tez nie reaguje wobec osob zwracajacych sie do mnie. Trzymam sie konkretow. Przedstawielem tylko savuar-vivre duzej, wedlug mnie ilosci osob przebywajacych w Danii, z ktorymi mam kontakt od lat. Sa oczywiscie wyjatki, ktore od razu sa zauwazalne.....dlatego ze jest ich niewiele.
Wiem, ze tego nie zmienie i nie mam absolutnie zamiaru. Mnie to nie przeszkadza, jestem przyzwyczajony, ale jak napisalem w innym watku „jak nas widza, tak nas pisza”.
A teraz prosze dyskutowac/atakowac, ze tak nie jest, ze to przesada, ze my polacy......a oni dunole........a nie mowaic juz o tych, ktorzy udaja dunczykow.... ale najlepiej prosze poprzec swoje wypowiedzi zdrowa poparta argumentami krytyka.