Ogólne > Hydepark

integracja z Duńczykami, kultura, wartości

<< < (3/8) > >>

Jolcze:
Dziekuje,
czekam więc na Twój punkt widzenia.

Jolcze:
fakt,
mieszkam troche daleko od szosy,
w Danii byle kilometr to jak 10 km.
A Nordjylland to jak Wetlina w Bieszczadach.
(nie obrażajać Bieszczad, bo bardzo lubie tamte strony
chodzi o gęstosć zaludnienia...)

Jolcze:
Na szczęście nie myli mnie ich usmiech,
ale życzyłabym sobie, by mówili o rzeczach tak, jak one są.
A nie świadomie zwodzili jakimiś błednymi informacjami.
(tu przytyk do jobcenter).
W związkach to i mój mąż Duńczyk był zbywany.
Musiał porządnie walnąć w stół,
wyepitetować paru tam siedzących...
I poskutkowało...

zpatentem:
Przerywam moje wygnanie bo przeczytalem powierzchownie twoje skargi i mam pare uwag.

Mieszkasz w pipidowce i dlatego tez masz trudnosci towarzyskie, problemy komunikacyjne z tesciami dowodza, ze to wiejskie jutlandzkie prostaki, ale maz powinien zwrocic im uwage wymagajac poprawnego i pozytywnego zachowania. Poznalem wiele mieszanych rodzin i zauwazylem, ze z reguly pomoc dunskich rodzin byla wylewna nawet za bardzo; wpadlas poprostu w zle towarzystwo :)

W Danii od kazdej decyzji kazdego urzedu mozna sie odwolac, tutaj sa zawsze gwarantowane miejsca na ugody, na naginanie przepisow tez. Jak w jobcenter czy komunie ktos bzdury opowiada mozesz poprosic o rozmowe z kims innym, nawet jakims przelozonym.
Ciekawe, ze maz nie stara sie bardziej o to zebys nie tylko czula sie jak kura domowa; zwroc mu na to uwage.Pewnie ma kontakty ktore moze uzyc szukajac pracy dla ciebie?

Powinnas tez znalezc fora internetowa gdzie tubylcy z twoim zawodem dziela sie uwagami.

Nigdy nie okreslilbym dunczykow jako sztywnych; sa inni, szanuja swoje spokojne zycie, nie lubia mieszac sie w nieswoje sprawy. Syn chcacy odwiedzic rodzicow umawia sie z nimi, kiedys bylo to dla mnie dziwne teraz jest praktyczne i nieodzowne.

Szukajac forumowych rad powinnas tez zwrocic istotna uwage na zgorzknialych (zazwyczaj niedocenionych "nowych") czy kiedykolwiek napisali cokolwiek pozytywnego o zyciu w Danii.

Z pewnoscia posty Jomir, ae, Faji, Rogi, happybeti i jeszcze paru innych osob beda korzystna lektura dla ciebie.

Jolcze:
Dziękuje za odpowiedz,

Pewnie masz rację, że "wpadłam w złe towarzystwo" :)
 
Fakt, Grindsted to pipidówka pod Aalborg,
ale w niej mieszka dużo młodych par z dziećmi,
co pracują właśnie w Aalborg, niby miastowi...
Ale jak to w Danii, całe towarzystwo zamyka się w domach,
jest mały plac zabaw, z którego nikt własciwie nie korzysta
tylko ja...

Usłyszałam niedawno opinie o Grindsted od nieznajomej Dunki,
że właśnie ta miejscowość jest do bólu hermetyczna,
nawet dla przeciętnego Duńczyka.
Dziwne..

Co do teściów - mąż nie raz stawał w mojej obronie,
także wsparcie miałam.
Przyznam, ma dość bezwględny stosunek do rodziców...
Jego bliski kolega z dzieciństwa
też potwierdził, że rodzice męża są mało komunikatywni,
chłodni, nie przepadał za nimi.

Zgadzam się, że wiele duńskich rodzin jest absolutnie inna
od rodziny mojego męża.
Dlatego zaczynałam miec watpliwości.
Kiedy próbowałam z kims o tym porozmawiać,
kto ma duńską rodzine, słyszałam zupełnie inne rzeczy.
Ze zero problemów, że uprzejmosc,
ze pomoc, że wspolne odwiedziny itp.

Fakt, oczekiwałabym od męża większego zaangażowania,
nie raz prosiłam, że może zna kogoś.
Ale mówił, że sama musze sobie z tym poradzić.
Bo jego znajomi to towarzystwo ścisle budowlane,
rybackie i żużel. Zupełnie nie ten kierunek.

Nie obstaje przy swoim zawodzie.
Chociaz z ciezkim sercem to czynie.
W Jobcenter i na Uniwersytecie już mi odradzili brnać w ten temat.
Nie wiem, czy to szczere było, czy tak mówia, by sie mnie pozbyć.

Poczatkujacy emigrant nie wie, czy go ktos robi w balona czy nie.
Czy konsulentka w jobcenter mowi mi to,
co ja uczyli na kursach psychomanipulacji,
czy tez probuje mi cos wytlumaczyc.

coz..

dziekuje za odp i za sugestie.



Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej