Zazwyczaj w czasie zimy ruszam się trochę mniej. No, i niestety wiosną skutki takiego trybu życia są dość widoczne. Ja mam tak, ze jak tylko pomyslę o diecie, to natychmiast jestem szaleńczo głodna. O jakiejkolwiek diecie. Jesli chodzi o smaczne żarełko, to iestety moja silna wola ulatnia się jak pieniądze z konta...Opychanie się nie jest moim celem życiowym, ale głodowanie też nie. Jedynym wyjściem jest ruch. Zaczęłam biegać co drugi dzień, najpierw padałam na pyszczydło po powrocie do domu. Przetruchtanie trasy zajmowało mi 1,5 godziny- z licznymi odcinkami marszobiegu. Teraz wyrabiam się w godzinę. Nadal wracam czerwona jak ,,zjarana Indianka" , ale ...Może jeszcze nie zruciłam tłuszczyku, ale samo bieganie nie jest już tak uciążliwe. No i jem normalnie, może porcje są ciut mniejsze. Ale słodzę, jem lody, czasem kremówkę lub tiramisu, a nie sa to dania dietetyczne. Mam nadzieję, że powoli spalę zapasy.
Jak się całe życie nosi rozmiar 36 i trzeba zacząć zmieniać ubrania na 2 numery większe, to tak trochę smutno. Chcę sie pozbyć balastu, nie ze względów estetycznych, zaczął mi dokuczać kręgosłup, pojawia się opuchlizna łydek. Jak trzeba nosić te osiem kilogramów więcej , w dodatku jest to tylko tłuszcz, który widać od razu-to trzeba się tego pozbyć. Nie nadaję się do radykalnych diet, a trakcie biegania mogę przemyśleć pewne sprawy. A i na to czasami nie mam siły, bo skoncentrowana jestem na tym ,,jeszcze do następnej ławki, potem znów do następnej".
Jeśli się odchudzamy, to róbmy to dla siebie, dla swojego zdrowia. A nie dlatego, że wszędzie ścigaja nas obrobione Photoshopem wieszaki. Na świecie potrzebna jest różnorodność.