Ta sprawa i mnie poruszyla, zastanawia. Obserwuje nowe informacje i ciekawa jestem jak sie skonczy.
Mam mieszane uczucia w stosunku do tego co sie stalo, w stosunku do tego co zrobila ta dziewczyna, ale daleka jestem od wydawania opinii czy wyroku.
I powiem CI szczerze, ze doswiadczylam namiastki tego, co sie zdarzylo tej dziewczynie.
MOj 6 tygodniowy syn, przestal oddychac. I w pierwszym odruchu tez mnie zamurowalo. Spojrzalam na niego i pomyslalam "Boze, on nie zyje, co ja powiem jego ojcu" ?
Tak, tak dokladnie w tej chwili postawilam to idiotyczne pytanie, a przeciez to nie bylo wazne, co ja powiem jego ojcu. Dlatego jestem w stanie zrozumiec, ze ta dziewczyna wystraszyla sie rodziny.
Ja mialam szczescie, prawie od dziecka szkolona w udzielaniu pierwszej pomocy, zaregaowalam prawidlowo. Corke wyslalam do sasiadow po pomoc w zadzwonieniu po pogotowie, sama reanimowalam mojego syna. Udalo sie.
Mi sie udalo... Ale przeciez nie kazdy przechodzil kursy pierwszej pomocy, nie kazdy potrafi trzezwo myslec, gdy cos dzieje sie z dzieckiem.
Daleko nie szukajac, opiekowalam sie wczoraj piecioletnim synem przyjaciolki, ktory byl podddawany zabiegowi w narkozie. MOja przyjaciolka, psychicznie tego nie wytrzymuje. Jest jej slabo, gdy widzi wenflon. Wpadla w histerie nawet w obliczu zdjec rentgenowskich, ze nie wspomne, gdy zobaczyla swojego syna po zabiegu, z opatrunkiem itd. Wiec kolejny przyklad na to, ze nie kazda matka w obliczu zagrozenia zdrowia czy zycia swojego dziecka, reaguje racjonalnie.
Dlatego, jeszcze raz powtarzam, naprawde ciezko jest kogos oceniac i krytykowac za takie, a nie inne zachowanie w momencie wypadku. Nie kazdy ma predyspozycje do bycia ratownikiem ...
Mi jedynie w glowie sie nie miesci, ze zdecydowala sie na ukrycie dziecka pod kamieniami...
Wczesniej mialam watpliwosci do mozliwosci wyslizgniecia sie dziecka. Ale bodajze w niedziele doswiadczylam tego. Co prawda corka mi nie wypadla, bron boze!, ale trudno mi bylo ja utrzymac, doslownie zjezdzala mi z rak.
Miala na sobie "termotøj" i co ja zlapalam wyzej, to chwile pozniej byla nizej. Ale mowimy o rocznym dziecku, ktore ma inna sztywnosc ciala, ktore tez sie juz nieco samo trzyma. No i ja nic innego w rekach nie mialam, tylko ja, wiec ja sobie poprawilam, raz czy drugi...
Nie wiem, kurcze...
Dlatego nie osadzam!