Ogólne > Hydepark
Polacy na emigracji zapominają "języka w gębie". Prawda czy falsz?
inna:
Ja mam "connection" tylko z jedna osoba z pl. I powiem wam ze jak sie spotkamy w gronie dunskich znajomych i gadamy po polsku to sie smieja. Bo idziemy na skroty, tzn. gadamy po pl a nagle wpadnie slowko po dunsku. Ale wynika to z powód kurczenia się słownika to… lenistwo - tłumaczy Gawriłowa. - Język ma naturalną tendencję do chodzenia drogami na skróty.
Znajomi mowia ze my jak z Grønland. Bo jezeli sie slyszy ich jezyk to nagle ni stad ni zowad slyszy sie duskie slowo.
Wydaje mi sie ze jezyka w gebie sie nie zapomina. W moim przypadku zapominam pisac po pl. Bo to forum jest moim jedynym miejscem gdzie pisze po pl :-\ .
Jomir:
Ja jak w koncu kogos dorwe i gadam po polsku to moj maz co jakis czas wola: "træk vejret" ;D ;D ;D
faja:
To jest modne i na topie zeby zapomniec polski jezyk. :) Tak jak ci, ktorzy wyjechali do USA, Niemiec, juz po miesiacu zapominaja jezyka, mowia z obcym akcentem.
Po kilku latach przebywania w Danii zapominacie polskich slow? Czy tez ladnie wyglada jak wtraci sie dunskie slowko w rozmowie z innymi Polakami, angielski jest coraz bardziej znany, a dunskim mozna zaimponowac.
Pierwsza rzecza, ktora mnie przyjemnie zaskoczyla po przyjezdzie tutaj bylo to, ze Polacy mieszkajacy tu 20, 30 lat mowia pieknie po polsku, bez zadnych akcentow i sa to osoby zarowno z malzenstw polskich, ale tez i mieszanych.
Ale coz, lepiej szybko zapomniec skad sie pochodzi, choc Dania nigdy nie stawiala na asymilacje, lecz na integracje.
Uwazam, ze powinnismy pielegnowac swoj jezyk, jest tak samo dobry jak inne.
Dlaczego Dania traci tyle pieniedzy, zeby uczyc obcokrajowcow swojego jezyka? Przeciez nie ma problemu z porozumiewaniem sie po angielsku. Pomyslcie o tym.
Jomir, czy twoj maz zna juz troche polski?
Milego dnia
Jomir:
My sie chyba w tej dyskusji rozmijamy.
Ja osobiscie widze roznice pomiedzy komunikacja w danym jezyku, a uzywaniem jezyka litrackiego, pelnym zdan opisowych, wielokrotnie zlozonych, zawierajacym synonimy, metafory i porawne skladniowo formy gramatyczne.
Mowie tez o spontanicznosci jezyka. Jezeli obudzisz mnie w srodku nocy i bede polprzytomna, jest bardzo prawdopodobne, ze bede gadala po dunsku, ale pewnie tez chodzi o to, ze mozg sie przestawil na taka komunikacje. W srodku nocy z nikim nie dogadam sie po polsku :)
Jezeli chodzi o zapominanie slow, to mysle, ze slowa mniej uzywane, gdzies sie tam w mozgu odkladaja i czasem je po prostu trzeba odkopac. Osobiscie mam raczej problem ze slownictwem branzowym, mam na mysli wyraozy, ktorymi sie w Polsce nie poslugiwalam. Na przyklad taki "nåleholder" albo "buet saks".
Zreszta do buet saks nie wymyslilam po dzis dzien polskiego prostego odpowiednika :)
Co do mojego meza, to przed slubem, musialam mu obiecac, ze nie bedzie musial sie uczyc polskiego, wiec nie naciskalam. MOja mama mowi po dunsku, dzieci mowia po dunsku, w Polsce nie mam rodziny, wiec generalnie moj maz nie czul presji.
Ale teraz uczy sie mimowolnie przy Malej, aczkolwiek sa to pojedyncze slowa.
Wiem, ze wiele Polek mowi do dunskich mezow po polsku i w ten sposob ucza sie oni naszego jezyka. Aczkolwiek czesto konczy sie tak, ze mezowie mowia po polsku, a zony wciaz po dunsku dukaja.
W moim przypadku wazniejsze bylo i jest, bym ja mowila po dunsku tak dobrze, jak to mozliwe.
Mysle, ze byla to dobra opcja.
Tak, jestem w Danii stosunkowo krotko, jezeli porownamy moj czas pobytu, z niektorymi z Was. Ale w ciagu tego czasu nauczylam sie jezyka na tyle, by zostac translatorem (czyli tlumaczem najwyzszej kategorii), a przede wszystkim pracowac w swoim "przywiezionym z Polski" zawodzie.
Cos za cos.
Ot , ostatniej chwili:
Pyta sie mnie corka, za ile moj maz wroci z zakupow.
Moja odpwiedz, ze pewnie nie dlugo, bo ma rower, Mala corke i psa, to dlugo nie bedzie... i juz mi sie wcisnelo "handlowal",
i uplynelo ze 3 sekundy, zanim wlozylam tam "robil zakupow".
I to jest to myslenie na skroty, dunski zwrot byl krotszy i "sie wcisnal".
Nie wierze, ze wszyscy, MOWIACY NA CODZIEN w obcym jezyku, nie wpadaja w takie pulapki.
Jomir:
--- Cytat: vordingborg w 02 Mar 2013, 00:46:19 ---Będę polemizował ja na przypiecku siedzę ;) nie na zadupiu :D
Mój kot też zresztą :)
--- Koniec cytatu ---
I to by wszystko tlumaczylo!
Na przypiecku dobrze sie czyta!
A co do zadupia...
W czwartek bylam na takim prawdzimym zadupiu. Wioseczka 10 km od Slagelse, z kosciolem centralnie polozonym, jak na polskich wsiach.
Znajoma, mieszka w nowowybudowanych szergowcach, na skraju wsi, tak, ze praktycznie z domku wychodza na pole. Na prawdziwe pole, a nie pole po krakowsku czyli na dwor.
iii.... chyba sie starzeje ;D ;D ;D
Bo pomyslalam, ze fajnie sie tu musi mieszkac :)
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej