My sie chyba w tej dyskusji rozmijamy.
Ja osobiscie widze roznice pomiedzy komunikacja w danym jezyku, a uzywaniem jezyka litrackiego, pelnym zdan opisowych, wielokrotnie zlozonych, zawierajacym synonimy, metafory i porawne skladniowo formy gramatyczne.
Mowie tez o spontanicznosci jezyka. Jezeli obudzisz mnie w srodku nocy i bede polprzytomna, jest bardzo prawdopodobne, ze bede gadala po dunsku, ale pewnie tez chodzi o to, ze mozg sie przestawil na taka komunikacje. W srodku nocy z nikim nie dogadam sie po polsku
Jezeli chodzi o zapominanie slow, to mysle, ze slowa mniej uzywane, gdzies sie tam w mozgu odkladaja i czasem je po prostu trzeba odkopac. Osobiscie mam raczej problem ze slownictwem branzowym, mam na mysli wyraozy, ktorymi sie w Polsce nie poslugiwalam. Na przyklad taki "nåleholder" albo "buet saks".
Zreszta do buet saks nie wymyslilam po dzis dzien polskiego prostego odpowiednika

Co do mojego meza, to przed slubem, musialam mu obiecac, ze nie bedzie musial sie uczyc polskiego, wiec nie naciskalam. MOja mama mowi po dunsku, dzieci mowia po dunsku, w Polsce nie mam rodziny, wiec generalnie moj maz nie czul presji.
Ale teraz uczy sie mimowolnie przy Malej, aczkolwiek sa to pojedyncze slowa.
Wiem, ze wiele Polek mowi do dunskich mezow po polsku i w ten sposob ucza sie oni naszego jezyka. Aczkolwiek czesto konczy sie tak, ze mezowie mowia po polsku, a zony wciaz po dunsku dukaja.
W moim przypadku wazniejsze bylo i jest, bym ja mowila po dunsku tak dobrze, jak to mozliwe.
Mysle, ze byla to dobra opcja.
Tak, jestem w Danii stosunkowo krotko, jezeli porownamy moj czas pobytu, z niektorymi z Was. Ale w ciagu tego czasu nauczylam sie jezyka na tyle, by zostac translatorem (czyli tlumaczem najwyzszej kategorii), a przede wszystkim pracowac w swoim "przywiezionym z Polski" zawodzie.
Cos za cos.
Ot , ostatniej chwili:
Pyta sie mnie corka, za ile moj maz wroci z zakupow.
Moja odpwiedz, ze pewnie nie dlugo, bo ma rower, Mala corke i psa, to dlugo nie bedzie... i juz mi sie wcisnelo "handlowal",
i uplynelo ze 3 sekundy, zanim wlozylam tam "robil zakupow".
I to jest to myslenie na skroty, dunski zwrot byl krotszy i "sie wcisnal".
Nie wierze, ze wszyscy, MOWIACY NA CODZIEN w obcym jezyku, nie wpadaja w takie pulapki.