No tak, ostatnie slowo musi zawsze nalezec do Aiask, chocby usmieszek czy slawetne Amen.
Jak juz wysle swoj post, nie krepuj sie
Cyknij okularki, usmieszek czy co tam

W mojej firmie zarobki sa niejawne i nikt o nich nie rozmawia. W firmie mojego meza rowniez.
Wiec problemu nie ma. Mysle, ze w wiekszosci firm tak jest, tak wiec takie zaczepki latwo uciac.
Co do wypowiadania swojego zdania, heh... nie raz na spotkaniach u mnie w firmie sa zagorzale dyskusje, ktos kogos zawsze przekona. Mysle, ze bardziej o chodzi o to, jak sie owe zdanie wypowiada, a nie to co sie wypowada. No i czy ma sie argumenty czy nie.
Osobiscie nie genarlizowalabym na przywary dusnkie, polskie czy chinskie. Skupilabym sie na kulturze: ludzi, firmy i organizacji.
Osobiscie, nigdy juz w zyciu nie podejme pracy w polskiej firmie, ani "pod polskim szefem".
Nie mialam zlych szefow, nie mialam zlej pracy. Ale pracujac w dunskiej, kulturalnej organizacji, doznaje wciaz szoku kulturowego.
Ot, chocby takiego, ze dzwoni do mnie szef, zeby mi przypomniec, ze musimy porozmawiac o podwyzce.
Bylam w wielkim szoku, bo i tak juz dostalam ekstra umowe na bonusy, a tu jeszcze jakas podwyzka???
Moglabym przyklady mnozyc.
Ale po co???
Wy wiecie swoje, ja wiem swoje.
Powiem krotko: "ile wsadzisz, tyle wyjmiesz".
I nie chodzi mi o harowanie jak wol, bo to Polacy potrafia.
Nie potrafia natomiast byc milymi w miejscu pracy, usmiechac sie do siebie, kolegow i szefa, wypowiadac swojego zdania bez pyskowki, cieszyc sie tym co sie ma, bo przeciez zawsze mozna miec wiecej. I tez by mozna bylo tu duzo pisac, ale po co?
Wy i tak wiecie swoje.
Ja wiem jedno: to czy ktos Cie szanuje zalezy tylko od Ciebie.