Przedszkole

[lilia]

Katarzyno, miło przeczytać konkretny post z "tej drugiej strony",ale takie godziny otwarcia i niektóre zasady, to chyba tylko w Kopenhadze..

[Katarzyna]

Jedno z niewielu na calej wyspie, ktore funkcjonuje w takich godzinach. Z reguly jest do 17, 17:30.
Warto tez wspomniec podczas pierwszego spotkania o swoich obawach, postsraja sie zapewne wyjasnic plusy bycia w instytucji.  W wiekszosci placowek dziecko ma "swojego" pedagoga (primært voksne albo kontaktpædagog)-wiec troche latwiej wyjsc
Zasady z reguly ustalane sa na miejscu Komuna miesza ile moze, ale ile z tego faktycznie mozna zrobic to inna bajka.

[Lili]

W wiekszosci placowek dziecko ma "swojego" pedagoga (primært voksne albo kontaktpædagog)

na czym to dokladnie polega?

[Przedszkole w Nr.Broby]

Witam, mam 3,5 letniego synka i chyba zdecyduję się posłać Go do przedszkola. Też jestem pełna obaw ale chyba nie mam wyjścia.
Mieszkamy w Nørre Broby i placówkę mamy 5 min od domu; może jest ktoś kto posyła tutaj swoje dziecko albo gdzieś w pobliżu np.Brobyværk, Fangel, Alessted Vejle. Pozdrawiam...

[Katarzyna]

Lili, kontakt z rodzicami, wsparcie w przypadku jakichs powazniejszych problemow.

[lilia]

Wiem,że wątek dotyczy przedszkola,ale prosiłabym mod. o niedopinanie go do głównego wątku. Nie chodzi o placówki ogólnie,ale mam konkretne pytanie- jaki wpływ ma rodzic na wybór placówki..?!

Mój małżonek, samodzielnie, wybrał się do komuny i zapsał Młodego do przedszkola- dostał jednak kartkę gwarantującą po x czasie miejsce w jednym z dwóch możliwych przedszkoli. I teraz pytanie- jaki mam wpływ?
Jedno z możliwych zupełnie odpada.. jest okropne, znajduje się w blokowisku imigranckim,a na dokładkę miałabym do niego PÓŁ GODZINY drałowania piechotą (2,5 km),a nie mam auta.

Drugie mi pasuje. Nie poślę dziecka do wcześniej wymienionego przedszkola- trudno ,ale wolałabym uniknąć takich sytuacji.

[Posted on: 06 Październik  2008, 20:03:43]
Czy ktoś się orientuje, co ma do powiedzenia rodzic w sprawie wyboru placówki?!

[Jomir]

Moze jej nie zaakceptowac i dalej czekac na miejsce.
Nikt, niczego nie moze CI nakazac.

[hexa]

My moglismy wybrac 3 i czekac, az sie znajdzie w jednym z nich miejsce. Jest w internecie strona, gdzie jest uwzgledniona ilosc dzieci oczekujacych. Dodatkowo sa przedszkola, w ktorych sa specjalne miejsca dla dzieci nie mowiacych po dunsku. Nam przedszkolanka w wybranym przez nas przedszkolu (ogladalismy przedszkola w okolicy przed wyborem) doradzila zebysmy starali sie wlasnie o to miejsce dla dzieci nie mowiacych po dunsku. My skladalismy wniosek w czerwcu, a od wrzesnia mielismy juz "przydzial" do jednego z wybranych przedszkoli. Moze bylo latwiej, bo czesc dzieci opuszczalo przedszkole i zaczynalo szkole.. MAsz jednak mozliwos wyboru. Jesli nie wybierzesz to wiem, ze jest jakis limit propozycji od komuny - nie mozesz odrzucac w nieskonczonosc zaproponowanych przez nich miejsc.

[lilia]

Misio, więc wygląda na to,że znowu wszytsko zależy od komuny.
Mąż poszedł do komuny, pani na wniosku wpisała dwa możliwe przedszkola i powiedziala,że mamy czekać na list.
Tylko ,że jedno z nich mi pasuje, drugie zupełnie odpada

[Jomir]

Aczkolwiek nie moga Cie zmusic do przyjecia tej oferty.
Jezeli powiesz nie, to nie dadza nakazu.
Jedynie bedziesz czekala dluzej, na to, ktore chcesz.

[lilia]

Tylko lepiej czekać spokojnie na list, czy przejść się i powiedzieć,żeby tego drugiego w ogóle nie brali pod uwagę, bo go nie przyjmę..? Chyba tak zrobię 

[Tula]

Podpielam do watku przedszkolnego, bo nie widze powodu, dla ktorego mialby byc oddzielnie. I tak mamy niezly rozpierdzielnik na forum .

[Jomir]

Dzwonic z protestami nie ma sensu.
WYpelniasz wniosek ze wskazaniem i czekasz, gdy przychodzi cos co CI nie odpowiada, odmawiasz.
Z doswiadczenia wielu osob wynika, ze warto co jakis czas dzwonic i pytac, jak im idzie, ale zaznaczanie za kazdym razem, ze czegos nie chcesz nie ma sensu.

[Jomir]

Starales sie o miejsce w przedszkolu?
Ja tez nie, ale za to w szkole. Na miejsce czekalismy prawie rok, ale w koncu je mamy. 
Wszyscy wkolo - dyrektor lokalnej podstawowki, psycholog z poradni psych.-ped., nauczycielka, terapueta, lekarka ze szpitala.... wszyscy wkolo mowili: "dzwon raz w tygodniu do salgsbehadler i pytaj jak sie sprawy maja".

Nie chodzi o wyrzucenie dziecka, ale o utrwalanie Twojej osoby w pamieci osoby za to odpowiedzialnej.

Osobiscie jestem przeciwna takim praktykom, ale osoby wyzej wymienione mowil, ze jezeli nie bede dzialac w ten sposob, bede czekala nawet dwa lata. Wiec widac w tym szalenstwie jest metoda.

[Jomir]

Dokladnie jest tak samo w szkolach specjalnych, ktore w wiekszosci sa szkolami bardzo malymi 30-40 dzieci.
A klasy 4 osobowe, wiec problem jeszcze chyba wiekszy niz w przedszkolu.

Ja rowniez nie mialam mozliwosci kontaktu ze szkola, moglam tylko byc w kontakcie z salgsbahandler. I to jej kazali mi siedziec na plecach, by pamietala o naszych sprawach.
Jeszcze raz podkreslam - nie ja to wymyslilam. Tak radzily mi osoby zwiazane z tego typu sprawami zawodowo. Majace do czynienia nie z jedna moja sprawa, a z dziesiatkami innych.